WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Gutek Film, Miasto Cieszyn, Stowarzyszenie Nowe Horyzonty |
Cykl | Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty |
Miejsce | Cieszyn |
Od | 22 lipca 2004 |
Do | 1 sierpnia 2004 |
WWW | Strona |
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Dziewiąty (30.07)Bartosz Sztybor Dzisiejszy dzień miał być próbą dla Greenawaya i jego projektu „Tulse Luper Suitcases”. Po wczorajszym „The Moab Story” przyszedł czas na „Vaux to the Sea”. Czy Peter utrzymał poziom?
Bartosz SztyborFestiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Dziewiąty (30.07)Dzisiejszy dzień miał być próbą dla Greenawaya i jego projektu „Tulse Luper Suitcases”. Po wczorajszym „The Moab Story” przyszedł czas na „Vaux to the Sea”. Czy Peter utrzymał poziom? ‹4. Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty›
Drugi epizod niczym nie różni się od pierwszego. Ta sama dobra technika wykonania, podobny ładunek energetyczny scenariusza i w dalszym ciągu ciekawy świat. Niektórzy powiedzą, że to minus, ponieważ film niczym nowym nie zaskakuje. A brak progresu wiąże się z początkiem regresu. Jednak cały projekt był tworzony równolegle, więc zmiany nie byłyby dobrym posunięciem. Poza tym, chociaż strona formalna już nie wywołuje ogromnego wrażenia, to i tak nadal cieszy oko. To raczej dobrze, że dwie części nie różnią się od siebie, bo wpływa to na ich spójność. Nie będę się dalej rozpisywał – w poprzedniej relacji opisałem cały zarys historii. W „Vaux to the Sea” Tulse Luper po prostu dalej podróżuje, odkrywa nowe walizki i kontaktuje się z więzieniami różnego rodzaju od ich wewnętrznej strony. „Vibrator” to jeden z poważniejszych filmów Ryuichi Hiroki, twórcy „pink movies”, czyli produkcji fantastyczno-erotycznych. Opowiada o dwóch samotnych istotach – kierowcy ciężarówki Okabe (Nao Omori) i młodej pisarce Rei (Shinobu Terajima). On ją zaczepia, a ona z chęcią wybiera się z nim w podróż. Dwoje outsiderów wybiera wolność, życie bez jakichkolwiek zobowiązań. Jednak po pewnym czasie dochodzą do wniosku, że nie są pewni swojej przyszłości, a ich egzystencję wypełnia pustka. Chociaż w filmie mamy wiele scen erotycznych, to tytułowy wibrator nie oznacza substytutu męskiego członka, jeno wibrujący telefon, który jest jedynym przedmiotem łączącym Rei ze światem zewnętrznym. Produkcja Hirokiego nie jest genialna, nie jest też zbytnio odkrywcza. Jest za to bardzo spokojna, ciepła i pozytywnie monotonna. Reżyser dużo osiągnął dzięki aktorom, między których filmowymi alter ego czuć potężną chemię. Kreacja Shinobu Terijama (wcześniej aktorka teatralna) jest pełna swobody i pozbawiona teatralnej maniery. Działa jak ogromny magnes, który nie pozwala nam oderwać od niej wzroku. Nao Omori w tlenionych włosach wygląda jak azjatycki Eminem, ale gra dobrze, lepiej niż w „Dolls” i „Ichi the Killer”, choć tam nie musiał prezentować całego wachlarza umiejętności. Kwitując „Vibrator” jednym zdaniem, to porządny, choć mało odkrywczy film z wyjątkowo dobrym aktorstwem. Na koniec kilka słów o dokumencie „Good Taste”, czyli jak Peter Jackson kręcił „Bad Taste”. Nie są to może wyżyny dokumentalizmu, ale ogląda się bardzo sympatycznie. Poznajemy genezę tworzenia, metody robienia efektów specjalnych (makiety, maski, latające flaki). Dowiadujemy się nawet jak państwo Jackson odbierali pracę syna, kim byli przyjaciele Petera grający w filmie, a także jak wyglądały jego pierwsze produkcje. Każdy kto lubi Jacksona powinien ten dokument obejrzeć. Także ci, którzy go nienawidzą powinni zawiesić oko – bez wątpienia zmienią zdanie. Prywatne odczucia po seansie? Cóż, ten człowiek to geniusz. Do wszystkiego dochodził powoli, bez niczyjej pomocy i osiągnął taaaki sukces. Wiem, wiem – wnioski niezbyt odkrywcze. Ale cieszą. 31 lipca 2004 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
12. T-Mobile Nowe Horyzonty: Nowe Horyzonty w Esensji
— Esensja
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Podsumowanie
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Ostatni (1.08)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Dziesiąty (31.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Ósmy (29.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Siódmy (28.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Szósty (27.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Piąty (26.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Czwarty (25.07)
— Bartosz Sztybor
Festiwal Era Nowe Horyzonty: Dzień Trzeci (24.07)
— Bartosz Sztybor
Grucha, pietrucha, sztryngbormengorninghejgen
— Bartosz Sztybor
To nie jest kolejna recenzja...
— Bartosz Sztybor
Latający cyrk
— Bartosz Sztybor
Avada Kedavra, Czarownico!
— Bartosz Sztybor
Przyszłość tkwi w szczegółach
— Bartosz Sztybor
Test pilota Cravena
— Bartosz Sztybor
Camera obskurna
— Bartosz Sztybor
Home Run... i nie wracaj
— Bartosz Sztybor
Rozbis(i)urmaniona karuzela
— Bartosz Sztybor
De ja vu... doo
— Bartosz Sztybor