Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Paul Greengrass
‹Lot 93›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLot 93
Tytuł oryginalnyUnited 93
Dystrybutor UIP
Data premiery1 września 2006
ReżyseriaPaul Greengrass
ZdjęciaBarry Ackroyd
Scenariusz
ObsadaDavid Alan Basche, Liza Colón-Zayas, Denny Dillon, April Telek, Olivia Thirlby
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania90 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Lot 93 najlepszym filmem III kwartału w polskich kinach

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Redakcje Internetowego Serwisu Filmowego Stopklatka.pl oraz Magazynu Kultury Popularnej Esensja.pl wspólnymi siłami wybrały najlepsze filmy III kwartału w polskich kinach. Wygrał „Lot 93”, wyprzedzając „Plac Zbawiciela” i „Volver”. Zapraszamy do zapoznania się z naszą subiektywną listą najważniejszych filmów III kwartału 2006 roku.

Esensja

Lot 93 najlepszym filmem III kwartału w polskich kinach

Redakcje Internetowego Serwisu Filmowego Stopklatka.pl oraz Magazynu Kultury Popularnej Esensja.pl wspólnymi siłami wybrały najlepsze filmy III kwartału w polskich kinach. Wygrał „Lot 93”, wyprzedzając „Plac Zbawiciela” i „Volver”. Zapraszamy do zapoznania się z naszą subiektywną listą najważniejszych filmów III kwartału 2006 roku.

Paul Greengrass
‹Lot 93›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLot 93
Tytuł oryginalnyUnited 93
Dystrybutor UIP
Data premiery1 września 2006
ReżyseriaPaul Greengrass
ZdjęciaBarry Ackroyd
Scenariusz
ObsadaDavid Alan Basche, Liza Colón-Zayas, Denny Dillon, April Telek, Olivia Thirlby
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania90 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Całe szczęście, że lato to czas festiwali. Obawiamy się, że bez tego nie byłoby łatwo znaleźć w te wakacje zbyt wielu filmów wykraczających ponad kinową przeciętność. Szczerze powiedziawszy, uważamy, że w trzecim kwartale 2006 roku dystrybutorzy nas nie rozpieszczali i był to jeden ze słabszych okresów w polskich kinach w ostatnich latach. Nie tylko zabrakło dobrego ambitnego kina (choć zdarzały się pozycje wartościowe), ale nie było nawet typowego letniego przeboju. Oczywiście, zobaczyliśmy „Piratów z Karaibów 2”, ale z pewnością film nie dorównuje swemu poprzednikowi, a i daleko mu do popularności i jakości takich letnich przebojów jak choćby „Shrek”, „Batman – Początek” czy „Gladiator”.
Zacząć wypada od rozczarowań. Za największe chyba może być uznany „Superman: Powrót” Singera, film, który miał wskrzesić na ekranie kinowym najsłynniejszego komiksowego bohatera, a okazał się jedynie niezbyt udanym remake’iem starego filmu Richarda Donnera, z założeniem, że Supermen nie objawia się światu, lecz powraca po nieobecności. Poza tym żadnej próby odświeżenia tej niedzisiejszej już przecież postaci. Wielbiciele chińskich superwidowisk nie zachwycili się „Przysięgą” – momentami niebrzydką wizualnie, ale z fabułą i bohaterami niespecjalnie interesującymi widza. I widzów i krytyków rozczarował najnowszy film Shyamalana, nie spełniła oczekiwań nowa wersja „Miami Vice” (choć akurat ten film miał swych sympatyków).
Co zatem naszym zdaniem zasłużyło na wyróżnienie? Przede wszystkim film Paula Greengrassa „Lot 93”, powracający do tragicznych wydarzeń sprzed 5 lat w Nowym Jorku i w przejmujący sposób dokumentujący tamten dzień, koncentrując się na pasażerach jedynego lotu, który nie sięgnął swego celu. Greengrass ani przez chwilę nie popada w taki sentymentalizm, kręci film z pozoru zimny, ale wywołujący silne emocje. A największym osiągnięciem jest fakt, że, choć wszyscy wiemy jak to musi się skończyć, rozpaczliwie pragniemy, aby pasażerom udało się ocaleć…
Drugie miejsce to film polski – „Plac Zbawiciela”. Niech was nie zwiedzie fakt, że w zeszłym kwartale przyznaliśmy miejsce pierwsze rodzimej produkcji („Wszyscy jesteśmy Chrystusami”), a tym razem znów mamy ją na podium. To perełki, wcale nie świadczące o powrocie krajowych produkcji do wysokiej formy. Ale dzieło Krauzego z pewnością zasługuje na uwagę i dowodzi, że ten reżyser nie ma w tej chwili równych sobie w Polsce. Porusza ważny, współczesny temat, zachwyca dobrym scenariuszem, rzadko w polskim kinie spotykaną doskonałością i naturalnością dialogów, świetną grą niezgranych aktorów (w tym doskonale wypadły dzieci!). Temat w jakiś sposób musi dotykać tysiące ludzi mieszkających w Polsce, a jednocześnie film unikający prostego moralizowania, epatowania dramatem, wyciągania łatwych wniosków. „Dług” to co prawda nie jest (tamten film był jednak silniejszy emocjonalnie), ale na pewno warte uwagi współczesne polskie kino.
Na trzecim niezawodny Almodovar. Powrócił do tematyki kobiecej i znów zachwycił miliony widzów. W „Volver” możemy oglądać niezwykle ciepłą, pogodną i podnoszącą na duchu historię z gwałtem, trzema morderstwami, kazirodztwem i molestowaniem nieletnich. To duża sztuka.
A oto nasza pełna dziesiątka:
1. Lot 93
Niezwykły film. Poruszający nie tylko ze względu na mistrzowskie wykorzystanie wszystkich środków wyrazu, jakie daje sztuka filmowa – ale także z racji przedziwnej gry z pamięcią widzów, którzy nie tylko przeżywają dramatycznie opowiedziane losy bohaterów, ale i siłą rzeczy wracają myślami do własnych odczuć i wspomnień z tamtego tragicznego dnia. Pięknie poprowadzona opowieść każe zastanawiać się nie tylko nad tym, co się wtedy wydarzyło i medytować nad niesłychanym bohaterstwem garstki cywilów, którzy okazują się jedyną skuteczną bronią, jaką wszechświatowe imperium może skutecznie przeciwstawić terrorystom – ale i rozmyślać nad naturą naszego postrzegania rzeczywistości (modlący się po arabsku młody muzułmanin, którego głos jest pierwszym dźwiękiem, jaki słyszą widzowie, przed 11 września mógł uchodzić za wcielenie medytacyjnej pobożności; dzisiaj jest od pierwszej chwili uosobieniem religijnego fanatyzmu). Całość jest bez dwóch zdań najbardziej poruszającym filmowym hołdem dla ofiar i bohaterów 9/11, jaki dotąd powstał. Przy tym film jest absolutnie pasjonujący; najbardziej zdumiewa fakt, że – wbrew bezlitosnym faktom, które znamy aż za dobrze – patrzymy na rozgrywające się na ekranie wydarzenia tak, jakbyśmy nie wiedzieli, co będzie dalej. Jakby istniała nadzieja, że katastrofa nie nastąpi, że bohaterowie wyjdą z tego cało. Nieprędko będzie można obejrzeć coś tak wstrząsającego i tak mistrzowsko zrealizowanego: czapki z głów.
2. Plac Zbawiciela
Starannie upleciony rodzinny thriller psychologiczny, z trzema mocnymi rolami (Jowita Budnik, Ewa Wencel, Arkadiusz Janiczek). Nie ma tu zbędnych słów, niepotrzebnych wątków. Wszystko jest ważne. Każdy gest, spojrzenie. Są symptomami nadchodzącej tragedii. Dramat rozwija się przy akompaniamencie dźwięków codzienności – pracującej pralki, brzęku naczyń itp. Jest rodzina jakich wiele. Młodzi, sympatyczni. Czekają na mieszkanie. On zarabia na dom, ona wychowuje dzieci. Kochają się, cieszą, robią plany na przyszłość. Nadciąga jednak burza. Bankrutuje deweloper, perspektywa mieszkania oddala się. Muszą więc wprowadzić się do jego matki. Dla młodej kobiety, Beaty, zaczyna się piekło. Na powierzchnię wychodzą zadawnione urazy, ukryte uczucia. Teściowa i synowa nie lubią się od dawna. Starsza kobieta jest apodyktyczna, przekonana o swoich racjach, gotowa walczyć przede wszystkim o dobro syna i jego rodziny, ale w taki sposób, jaki ona uzna za stosowny. Beata jest kimś gorszym, niepotrzebnym dodatkiem do syna i wnuków. Powoli rozpada się rodzina Beaty, mąż ucieka od kłopotów do innej kobiety. Gniew przemienia się w agresję, niechęć – w nienawiść. Emocje przybierają na sile. Nie można powiedzieć, że któreś z trójki bohaterów jest bez winy. Także Beata, zaszczuta ofiara, grzeszy biernością, niechęcią przed podejmowaniem wysiłku, brakiem zdecydowania. Kamera obserwuje bohaterów w beznamiętny, dokumentalny sposób. Jest w centrum wydarzeń, cierpliwa i dokładna. Nie faworyzuje żadnego z bohaterów. Obnaża bezlitośnie to, co się dzieje. Krzysztofowi Krauze i Joannie Kos-Krauze udało się coś niezwykle trudnego. Film jest drastyczny i subtelny zarazem, pozbawiony moralizatorstwa i wydaje się, że bezstronny. I prawdziwy. Żadna scena nie pobrzmiewa fałszem.
3. Volver
Wydaje się, że Almodovar wie o kobietach prawie wszystko. W świecie bohaterek „Volver” mężczyźni często są przekleństwem. Wnoszą w ich życie więcej cierpienia niż pozytywnych emocji. To najbardziej feministyczny film Hiszpana. Bohaterki filmu łączy niewidzialna, ale mocna nić – są solidarne i wierne swojej płci. „Volver” znaczy powrót – znamienny tytuł. Almodovar wraca do wielkiej formy reżyserskiej, wraca do miasteczka swojej matki La Manchy, wraca do kreowania na ekranie genialnie zarysowanych kobiecych postaci. Reżyser swoim zwyczajem miesza gatunki. Ze stopu kiczowatego melodramatu, tandetnego kryminału (np. trup w lodówce) i komedii powstaje szlachetny komediodramat. Niewielu reżyserom udaje się tak żonglować gatunkami, podnosić do rangi sztuki kulturę popularną. Nie byłoby filmów Almodovara bez aktorek. Dobiera je jak nikt (cały zespół „Volver” dostał nagrodę na festiwalu w Cannes). Penelope Cruz (przypominająca gniewną Annę Magnani) jest tu Rajmundą – silną, emocjonalną i przywiązaną do rodziny. Dla niej zrobi wszystko. Jej siostra Soledad jest delikatniejsza, lekko wycofana, mniej szalona, ale też silna. Jak u Hitchcocka „Volver” zaczyna się od trzęsienia ziemi, od morderstwa. Piętrzą się wydarzenia, pojawiają się kolejne wątki. Potem następuje wyciszenie. Wszystko zaczyna się rozwijać. Widz, przyzwyczajony do popkulturowych matryc, z zaskoczeniem przygląda się biegowi wydarzeń. Wkracza w świat małego, hiszpańskiego miasteczka (choć większość akcji rozgrywa się w Madrycie), gdzie głęboko tkwią bohaterki, mimo że od lat mieszkają w wielkim mieście. Zaczynają przenikać się światy żywych i zmarłych. Duch matki Rajmundy i Soledad krąży wokół córek i wokół innych kobiet z rodziny, otacza je opieką. Koniec filmu przynosi wyjaśnienie tajemnic, źródła bolesnych ran, które bohaterki noszą w sobie. Mocna kolorystyka, muzyka, tempo opowieści, operowanie symbolami – „Volver” przypomina wcześniejszy film Almodovara, świetny obraz „Wszystko o mojej matce”.
4. Palindromy
„Palindromy” to nietypowy dialog z hollywoodzkimi konwencjami, w którym reżyser zastosował interesujący eksperyment formalny. Główna bohaterka filmu, 12-letnia Aviva, to dziewczynka, która od dzieciństwa marzy o tym żeby zostać mamą, a kiedy udaje jej się w końcu zajść w ciążę rodzice, dobrze sytuowani Amerykanie, którzy sami zrealizowali już „amerykański sen”, każą jej ją usunąć. Po zabiegu, który zakończył się krwotokiem i usunięciem macicy, Aviva ucieka z domu i trafia do rodziny chorobliwe czczącej Jezusa i radykalnie rozprawiającej się z lekarzami dokonującymi aborcji. Rolę Avivy gra w filmie Solondza aż 8 osób w wieku od 6 do ponad 40 lat (Jennifer Jason Leigh), o różnych kolorach skóry, a nawet odmiennej płci (jednym z wcieleń Avivy jest chłopiec). Reżyser chce sprawdzić w ten sposób jaką rolę w nawiązaniu kontaktu z bohaterem filmu odgrywa kolor jego skóry, czy płeć. W scenariuszu oraz w warstwie stylistycznej dzieła nie brakuje parodystycznych aluzji do amerykańskiej telewizji chrześcijańskiej z lat 70. Solondz w ogóle kpi z amerykańskiego stylu życia, rozprawia się z zakłamaniem, zastanawia nad mroczną stroną ludzkich dusz, a w jego filmie tragedia miesza się z komedią.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wiem, ale nie powiem
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.

więcej »

Z filmu wyjęte: Nurkujący kopytny
Jarosław Loretz

13 V 2024

Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.