Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Władysław Krupka, Grzegorz Rosiński
‹Kapitan Żbik #13: Porwanie›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKapitan Żbik #13: Porwanie
Scenariusz
Data wydania1971
RysunkiGrzegorz Rosiński
Wydawca Sport i Turystyka
CyklKapitan Żbik
Gatunekkryminał
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Kapitan Żbik: Żbik ciężki jak ołów
[Władysław Krupka, Grzegorz Rosiński „Kapitan Żbik #13: Porwanie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jeżeli wydawało Wam się, że wszystko co najgorsze spotkało kapitana Żbika w poprzednich częściach miniserii autorstwa Władysława Krupki i Grzegorza Rosińskiego – jesteście w błędzie. Prawdziwie traumatyczne przeżycia były bowiem dopiero przed nim. Jakie? Wiele tłumaczy tytuł czwartego odcinka.

Sebastian Chosiński

Kapitan Żbik: Żbik ciężki jak ołów
[Władysław Krupka, Grzegorz Rosiński „Kapitan Żbik #13: Porwanie” - recenzja]

Jeżeli wydawało Wam się, że wszystko co najgorsze spotkało kapitana Żbika w poprzednich częściach miniserii autorstwa Władysława Krupki i Grzegorza Rosińskiego – jesteście w błędzie. Prawdziwie traumatyczne przeżycia były bowiem dopiero przed nim. Jakie? Wiele tłumaczy tytuł czwartego odcinka.

Władysław Krupka, Grzegorz Rosiński
‹Kapitan Żbik #13: Porwanie›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKapitan Żbik #13: Porwanie
Scenariusz
Data wydania1971
RysunkiGrzegorz Rosiński
Wydawca Sport i Turystyka
CyklKapitan Żbik
Gatunekkryminał
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Nie ma co! Okładka „Porwania” przykuwała uwagę. Była jedną z najlepszych, najbardziej dynamicznych i najmocniej działających na wyobraźnię w całej serii. Widok dzielnego kapitana Żbika biegnącego – czy może raczej uciekającego pod osłoną nocy – po płycie lotniska niesamowicie zaostrzał apetyt na to, co w środku. Poza tym czytelnicy, mający wciąż w pamięci zakończenie „Podwójnego mata”, mieli pełne prawo oczekiwać kolejnych fajerwerków. Wszak, przynajmniej jak dotąd, (pięcioodcinkowa) miniseria wymyślona przez majora Władysława Krupkę i zilustrowana przez Grzegorza Rosińskiego prezentowała się najatrakcyjniej ze wszystkich zeszytów poświęconych postaci bohaterskiego milicjanta z Warszawy. W dużej mierze także dlatego, że prezentowała świat dla wielu mieszkańców ówczesnej Polski mimo wszystko niedostępny: Niemiecką Republikę Demokratyczną (w otwierającej fabułę „Zapalniczce z pozytywką”), Bułgarię i Turcję (w „Spotkaniu w Kukerite”), wreszcie Węgry (w „Podwójnym macie”). A przed nami był właśnie epizod, w którym los rzucał dzielnego kapitana do… Rumunii, Czechosłowacji i Austrii.
„Porwanie” ukazało się pierwotnie w 1971 roku, trzy lata później zeszyt wznowiono; od tamtej pory nie był już jednak wydawany, co oznacza, że chcąc dzisiaj wejść w jego posiadanie, trzeba szukać w antykwariatach (podobnie zresztą jak w przypadku innych „Żbików” rysowanych przez twórcę „Thorgala”). Warto jednak się potrudzić, bo im bliżej końca, tym fabuła nabierała rozpędu, a postać kapitana zyskiwała na sile wyrazu. W finale poprzedniego rozdziału tej historii Żbik i porucznik Marzena (która zastąpiła u boku funkcjonariusza MO odesłaną do Warszawy porucznik Olę Malicką) znaleźli się w Budapeszcie, przez który wiódł przemytniczy szlak ze Stambułu na zachód Europy. Kapitan – przez członków szajki zwany Inżynierem (wyjaśnienie genezy tego pseudonimu znajduje się w „Zapalniczce z pozytywką”) – spotyka się tam z tajemniczym panem Kalosyim, który już na pierwszy rzut oka wygląda tak, że można by go posądzić o wysługiwanie się byłym esesmanom. To on poznaje Żbika z Heinzem Wernerem, który odpowiedzialny jest za przerzut dolarów z Bukaresztu do Wiednia, a którego Inżynier ma ubezpieczać.
Przemytnicy nie wiedzą oczywiście, kim tak naprawdę jest Inżynier, co pozwala kapitanowi przygotować w stolicy Rumunii – oczywiście z pomocą kolegów ze służb podległych Nicolae Ceauşescu – sprytną pułapkę, w którą wpada bukaresztańska łączniczka szajki, czarnowłosa Astina Donewescu (kolejna piękna kobieta w tej serii). Zastępuje ją podstawiona przez Żbika porucznik Marzena i to ona spotyka się z nic nie podejrzewającym Wernerem. W efekcie pętla wokół szmuglerów coraz bardziej się zaciska; milicjantowi z Warszawy pozostaje jedynie ruszyć teraz ze swoim nowym towarzyszem w drogę, która – taką przynajmniej Polak ma nadzieję – doprowadzi go do kłębka. Z czasem pojawia się jednak nieprzewidziany problem; Werner okazuje się bowiem bardzo podejrzliwy, na dodatek również Centrala zaczyna nabierać podejrzeń co do roli Inżyniera. W efekcie zostaje wydany rozkaz jego porwania i dostarczenia do siedziby szajki, gdzie zostaną wyciągnięte z niego wszystkie tajemnice. Od tego momentu akcja nabiera przyspieszenia, co w pewnym sensie wiąże się też z fabularnymi nieprawdopodobieństwami.
Trzeba jednak pamiętać, że chociaż mamy do czynienia z rasowym kryminałem, to jednak przeznaczonym dla młodego czytelnika. Należy być więc przygotowanym na uproszczenia czy skróty myślowe, które dziś – gdy już znacznie lepiej znamy świat – muszą razić, a w najlepszym wypadku wywoływać uśmiech na twarzy. Inna sprawa, że scenarzyście przytrafił się też trudno wytłumaczalny błąd. Jakże bowiem porywacze nie zorientowali się, że w wielkim wiklinowym koszu, do którego wcześniej zapakowali ciało nieprzytomnego Żbika (narzekając przy tym, że jest „ciężki jak ołów”), nikogo nie ma? Na szczęście dla Krupki kilka innych zwrotów akcji a la James Bond pozwala zakamuflować tę wpadkę. W efekcie „Porwanie” jawi się jako bardzo przyzwoity albumik, przed ponad czterdziestu laty rozbudzający wyobraźnię, dzisiaj zwyczajnie interesujący jako komiks akcji w wydaniu socjalistycznym. I za to ostatnie stwierdzenie nie ma się co obruszać, bo przecież mieszkańcy innych demoludów takiego bohatera nie mieli. Rosiński tradycyjnie spisał się na medal. Nawet jeśli w tamtym czasie nie miał jeszcze okazji podróżować za granicę, świetnie oddał różnice krajobrazowe i odmienny wygląd ulic. Nabrał też wprawy w rysowaniu scen pełnych dynamiki, a i portretowanie pięknych kobiet wychodziło mu nadzwyczajnie.
W ramach „didaskaliów” czytelnicy otrzymali to, co zwykle, a więc – przynajmniej w wydaniu z 1974 roku – kolejny list od kapitana Żbika oraz stałe już rubryki „Za ofiarność i odwagę” i „Kronika MO”. W liście funkcjonariusz ostrzegał młodzież przed przygarnianiem do domu dzikich zwierząt, które mogą chorować na wściekliznę. Przypominał również, że psy powinny posiadać obrożę z adresem bądź numerem telefonu do właściciela. W zasadzie wszystko to, co wtedy napisał, aktualne jest po dziś dzień. Za bohaterski wyczyn postanowiono tym razem wyróżnić żołnierza – majora Władysława Lisowskiego ze szczecińskiej Pomorskiej Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza, który we wrześniu 1972 roku uratował tonącego w wodach rzeki Parnicy pięcioletniego Adasia Matysiaka (swoją drogą ciekawe czy nazwiska bohaterów były prawdziwe?). Ci, których z kolei interesowały początki funkcjonowania Milicji Obywatelskiej, mogli dowiedzieć się, z jakim trudem jesienią 1944 roku tworzono na terenach dotychczas wyzwolonych przez Armię Czerwoną pierwsze posterunki i komendantury. I że w listopadzie otwarto w Lublinie aż dwie szkoły kształcące przyszłe kadry dowódcze dla tej służby: Szkołę Oficerską oraz – uwaga! – Szkołę Oficerów Polityczno-Wychowawczych.
koniec
13 listopada 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Wyłącz ten telewizor!
— Marcin Osuch

Śliczne i superproste
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Hrabia Monte Skarbek
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Ten Polak to wspaniały zawodnik!
— Konrad Wągrowski

Krótko o komiksach: Opowieść kompletna
— Marcin Osuch

Klasycznie i od nowa
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Legendarna Historia Polski: Umarł król, niech żyje król!
— Marcin Osuch

Legendarna Historia Polski: Gryzonie zemsty
— Marcin Osuch

Legendarna Historia Polski: Zanim pojawił się wiedźmin
— Marcin Osuch

Prosta historia
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.