Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Niagara
‹Afire›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAfire
Wykonawca / KompozytorNiagara
Data wydania1973
Wydawca Finger Records / Polydor
NośnikWinyl
Czas trwania38:22
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Klaus Weiss, Dave King, Sabu Rex, Norman Tolbert, Charles Campbell, George Brown
Utwory
Winyl1
1) What For02:33
2) City Walk04:38
3) Terpsichore06:19
4) Rhythm Go02:47
5) Carnival02:37
6) Malanga Two02:45
7) Rolling02:21
8) Dance in Seven03:47
9) Bangu01:44
10) The Third One03:27
11) Afire05:24
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Przy ścianie, której nie przeskoczysz

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj trzecia (i ostatnia) płyta Niagary, międzynarodowego projektu niemieckiego perkusisty Klausa Weissa.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Przy ścianie, której nie przeskoczysz

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj trzecia (i ostatnia) płyta Niagary, międzynarodowego projektu niemieckiego perkusisty Klausa Weissa.

Niagara
‹Afire›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAfire
Wykonawca / KompozytorNiagara
Data wydania1973
Wydawca Finger Records / Polydor
NośnikWinyl
Czas trwania38:22
Gatunekfolk, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Klaus Weiss, Dave King, Sabu Rex, Norman Tolbert, Charles Campbell, George Brown
Utwory
Winyl1
1) What For02:33
2) City Walk04:38
3) Terpsichore06:19
4) Rhythm Go02:47
5) Carnival02:37
6) Malanga Two02:45
7) Rolling02:21
8) Dance in Seven03:47
9) Bangu01:44
10) The Third One03:27
11) Afire05:24
Wyszukaj / Kup
Mający bazę wypadową w stolicy Bawarii Klaus Weiss bardzo dowolnie traktował swoje projekty muzyczne, na czele których stał na początku lat 70. – zmieniał ich stylistykę, tasował składami, dobierając do współpracy ludzi, którzy aktualnie byli mu najbardziej potrzebni. Na przemian też publikował ich kolejne albumy. Po debiucie Niagary („Niagary”, 1971) przyszła kolej na debiut Sunbirds („Sunbirds”, 1971), następnie – po niespełna rocznej przerwie – ukazała się druga płyta Niagary („S.U.B.”, 1972), a parę miesięcy później, zarejestrowany w części z tymi samymi muzykami, nowy longplay Sunbirds („Zagara”, 1972). Ten okres artystycznego wzmożenia Weissa zamyka trzecia i ostatnia płyta pierwszego z wymienionych projektów – „Afire”. Ukazała się ona w 1973 roku nakładem wytwórni Finger Records (ponownie z pomocą Polydoru) i stanowiła bezpośrednie nawiązanie, ale i rozwinięcie, idei obecnych na debiucie.
W każdym razie należy podkreślić, że Niagara, która w 1972 roku nagrała album „S.U.B.”, i zespół, który rok później wyprodukował „Afire” – to dwa osobne byty. Połączone jedynie osobą Weissa. Do pracy nad ostatnim dziełem projektu Klaus zaprosił bowiem zupełnie nowych muzyków, choć z niektórymi zdarzało mu się pracować już wcześniej. Co ciekawe, czterech (na pięciu) z nich to byli… perkusiści i perkusjonaliści. Grającego na kongach Normana Tolberta poznał przy okazji nagrania „Zagary”, jego kolegę po fachu Charlesa Campbella wypatrzył w innych monachijskich formacjach łączących jazz-rock z world music (jak na przykład Between, Sinto czy El Babaku), George Brown – udzielający się już wówczas w soulowo-jazzowym zespole Kool and the Gang – sprowadzony został ze Stanów Zjednoczonych (Amerykanami byli zresztą również Tolbert i Campbell). Jedynie czwarta postać owiana jest tajemnicą, bo mimo wszystko trudno uwierzyć, by nazwisko bongosisty Sabu Rexa było prawdziwe. Skład domyka jeszcze jeden artysta – basista Dave King (kolejny Jankes), który na początku dekady przybył do Bawarii i osiadł w Monachium.
King bardzo aktywnie włączył się w działalność miejscowej bohemy; swoim talentem wspomagał między innymi takich wykonawców, jak Embryo Christiana Burcharda („Father, Son and Holy Ghosts”, „Steig Aus”, „Rocksession”), Et Cetera Wolfganga Daunera, a w przyszłości Curt Cress Clan, Das Waldemar Wunderbar Syndikat, Toto Blankego („Electric Circus”), Snowball i The United Jazz+Rock Ensemble. Jak widać, mimo młodego wieku (urodził się w 1953 roku w Lexington w stanie Kentucky) był jednym z najbardziej rozchwytywanych w Niemczech basistów w latach 70. ubiegłego wieku. Wysłuchawszy „Afire”, trudno się temu dziwić – wszak to właśnie trzy kompozycje zarejestrowane z jego udziałem („City Walk”, „Terpsichore” i „Dance in Seven”) wypadają najciekawiej. Inna sprawa, że Klaus Weiss po dwóch latach zdecydował się na powtórzenie eksperymentu z debiutanckiej „Niagary”, wypełniając płytę utworami nagranymi jedynie – z drobnymi wyjątkami – z udziałem bębniarzy. W tamtym przypadku udało się nadzwyczajnie, w tym trochę gorzej. Bo chociaż forma pozostała podobna, to stylistycznie Weiss zdecydował się znacznie zmiękczyć brzmienie, tworząc tym razem muzykę łatwiejszą w odbiorze, przystępniejszą dla słuchacza coraz bardziej przyzwyczajanego w mediach do utworów lżejszych i przyjemniejszych.
Podstawowa zmiana, jaka dokonała się w porównaniu z debiutem (nie licząc oczywiście totalnego przemeblowania składu), to skrócenie czasu trwania kompozycji. Na „Niagarę” trafiły jedynie dwie perkusyjne suity; „Afire” wypełniło natomiast jedenaście numerów, spośród którym osiem nie przekraczało nawet czterech minut. W zdecydowanej większości są to – takie przynajmniej odnosi się wrażenie – szkice, oparte na jednym motywie, wspartym jednostajnym rytmem. Niewiele się w nich dzieje, niektóre – jak „Rhythm Go”, „Rolling”, „Bangu” czy „The Third One” – wpadają jednym, a wypadają drugim uchem. Na szczęście pozostałe są ciekawsze i dzięki temu ratują całość. Dobre wrażenie pozostawia na pewno wprowadzające do całości „What For” – z potężnymi, grającymi unisono kotłami, które brzmią bardzo majestatycznie, niemal po królewsku. W trans wprowadza natomiast drugi w kolejności „City Walk” – i jest to w sporej części zasługa Dave’a Kinga, którego bas, głęboki i nastrojowy, idealnie współgra z pozostałymi instrumentami. Jeszcze lepsze wrażenie pozostawia po sobie „Terpsichore” – psychodeliczno-hipnotyczna kompozycja, z biegiem czasu (a tu akurat muzycy mają możność rozwinięcia skrzydeł) zyskująca na mocy i rozmachu.
Gdyby w takiej stylistyce utrzymana była cała płyta, moglibyśmy prawdopodobnie mówić z perspektywy czasu o arcydziele. Niestety, ostatnie dziesięć minut albumu nieco psuje to dobre wrażenie. O pozbawionych właściwości „Bangu” i „The Third One” była już mowa. Ale po nich następuje jeszcze tytułowe „Afire”, wyraźnie dzielące się na dwie części: pierwszą – w pełni improwizowaną (i tym samym dużo ciekawszą), drugą – dużo lżejszą, nawiązującą do kilku wcześniejszych numerów, po których niewiele pozostaje w pamięci. Ten fragment ratują jednak pojawiające się na koniec i zaangażowane w emocjonalny dialog ze sobą kongi i bongosy. A mimo to – w porównaniu z debiutem Niagary – „Afire” wypada słabiej, choć i tak lepiej niż „Zagara” Sunbirds. Możliwe więc, iż Klaus Weiss doszedł do wniosku, że znalazł się przy ścianie, że w tej konwencji nie wymyśli już niczego odkrywczego. W efekcie rok 1973 stał się końcem istnienia obu zespołów.
koniec
9 lutego 2019
Skład:
Dave King – gitara basowa
Sabu Rex – bongosy
Norman Tolbert – kongi
Charles Campbell – kongi, kotły
George Brown – perkusja, instrumenty perkusyjne
Klaus Weiss – perkusja, instrumenty perkusyjne, kotły

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.