Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Tony Oxley’s Celebration Orchestra
‹Tomorrow is Here – JazzFest Berlin 1985, Live from the Philharmonic›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTomorrow is Here – JazzFest Berlin 1985, Live from the Philharmonic
Wykonawca / KompozytorTony Oxley’s Celebration Orchestra
Data wydania1986
Wydawca Dossier
NośnikWinyl
Czas trwania43:52
Gatunekjazz, klasyczna
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Johannes Bauer, Ernst-Ludwig Petrowsky, Gerd Dudek, Larry Stabbins, Ulrich Gumpert, Phil Wachsman, Alex Kolkowski, Marcio Mattos, Barry Guy, Ali Haaurand, Paolo Damiani, Willi Kellers, Nigel Morris, Ettore Floravanti, Christoph Haberer, Tony Oxley
Utwory
Winyl1
1) Introduction00:25
2) Invitation to Karlovyvary18:41
3) Third Triad01:56
4) Continuation of Third Triad22:51
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Jazzmani w Filharmonii Berlińskiej

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj międzynarodowy – głównie angielski i (wschodnio)niemiecki – projekt Celebration Orchestra brytyjskiego perkusisty Tony’ego Oxleya.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Jazzmani w Filharmonii Berlińskiej

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj międzynarodowy – głównie angielski i (wschodnio)niemiecki – projekt Celebration Orchestra brytyjskiego perkusisty Tony’ego Oxleya.

Tony Oxley’s Celebration Orchestra
‹Tomorrow is Here – JazzFest Berlin 1985, Live from the Philharmonic›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTomorrow is Here – JazzFest Berlin 1985, Live from the Philharmonic
Wykonawca / KompozytorTony Oxley’s Celebration Orchestra
Data wydania1986
Wydawca Dossier
NośnikWinyl
Czas trwania43:52
Gatunekjazz, klasyczna
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Johannes Bauer, Ernst-Ludwig Petrowsky, Gerd Dudek, Larry Stabbins, Ulrich Gumpert, Phil Wachsman, Alex Kolkowski, Marcio Mattos, Barry Guy, Ali Haaurand, Paolo Damiani, Willi Kellers, Nigel Morris, Ettore Floravanti, Christoph Haberer, Tony Oxley
Utwory
Winyl1
1) Introduction00:25
2) Invitation to Karlovyvary18:41
3) Third Triad01:56
4) Continuation of Third Triad22:51
Wyszukaj / Kup
To jeden z ojców chrzestnych europejskiego free jazzu, który nie stronił jednak również od angażowania się w inne projekty, chociażby z pogranicza jazzu i rocka. Urodził się w Sheffield na północy Anglii rok przed wybuchem drugiej wojny światowej. Mając osiem lat, rozpoczął naukę gry na pianinie, ale jako siedemnastolatek przerzucił się na perkusję i jej pozostaje wierny do dzisiaj. Podczas służby wojskowej, która przypada na lata 1957-1960, gra w zespole estradowo-rozrywkowym Czarnej Straży, czyli szkockiego batalionu piechoty. Potem studiuje teorię muzyki i improwizowane techniki gry na perkusji. W połowie lat 60. związuje się z londyńskim Ronnie’s Scott Jazz Club, w którym na możliwość akompaniowania takim tuzom współczesnego jazzu, jak saksofoniści Joe Henderson, Lee Konitz, Stan Getz, Sonny Rollins oraz Charlie Mariano czy pianista Bill Evans. Jednocześnie udziela się w zespołach prowadzonych przez pianistę Gordona Becka i saksofonistę Alana Skidmore’a.
Druga połowa lat 60. XX wieku to dla Oxleya prawdziwy muzyczny uniwersytet – to wtedy rodzi się w nim prawdziwy artysta, mistrz jazzowo-awangardowej improwizacji, o którego współpracę będą zabiegać najwybitniejsi muzycy epoki. Przełomowym okazuje się dla Tony’ego 1969 roku. Wtedy nie tylko wspiera swym talentem Johna McLaughlina (album „Extrapolation”), ale również debiutuje jako lider longplayem „The Baptised Traveller”. W jego zespole pojawiają się: gitarzysta Derek Bailey, trębacz Kenny Wheeler, saksofonista Evan Parker oraz kontrabasista Jeff Clyne. Potem dołącza jeszcze puzonista Paul Rutherford i w tym rozszerzonym składzie powstaje „trzecionurtowy” krążek „4 Compositions for Sextet” (1970). Wytycza on dalszy kierunek rozwoju Oxleya, któremu artysta pozostanie wierny przez kolejne dekady. Jednocześnie też na wciąż jeszcze młodego bębniarza zwraca uwagę robiący właśnie karierę w Stanach Zjednoczonych niemiecki klarnecista Rolf Kühn, który zaprasza go do udziału w swojej Jazzgroup („Going to the Rainbow”, 1971; „Devil in Paradise”, 1971).
To olbrzymi zaszczyt! Zresztą wcale nie jedyny, jaki spotyka Oxleya w latach 70.
Z czasem Tony nabiera też pewności jako lider. Wydaje kolejne płyty solowe, ale cały czas marzy mu się szeroko zakrojony, niemal symfoniczny – w znaczeniu rozmachu – projekt. Zgłasza więc akces do międzynarodowej The Baden-Baden Free Jazz Orchestra i równie rozbudowanych osobowo London Jazz Composers Orchestra Barry’ego Guya czy Iskra 1912 Paula Rutherforda. Wiąże się również z oktetem francuskiego kontrabasisty Didiera Levalleta, aż wreszcie na początku lat 80. tworzy własny big band – znany jako Tony Oxley’s Celebration Orchestra. Pozostawia on po sobie jedynie dwie płyty, obie nagrane w Berlinie podczas tej samej imprezy – JazzFest Berlin (do 1980 roku odbywającego się jako Berliner Jazztage), jednego z najstarszych festiwali jazzowych w Europie. Dzieli je dekada, ale w tym czasie wiele zmieniło się na świecie i w samych Niemczech – upadł Mur Berliński, a RFN i NRD zostały zjednoczone. Gdy w 1985 roku Oxley przybył do Berlina Zachodniego, wkroczył do jaskini lwa. Choć lew nie musiał wydawać się groźny, skoro wyraził zgodę na uczestnictwo w jego projekcie muzyków zza „żelaznej kurtyny”.
Wszak w big bandzie znalazło się również miejsce dla artystów z Niemieckiej Republiki Demokratycznej: puzonisty Johannesa Bauera, saksofonisty Ernsta-Ludwiga Petrowskiego oraz pianisty Ulricha Gumperta. Sekcję dętą dopełnili jeszcze Niemiec (z Zachodu) Gerd Dudek oraz Anglik Larry Stabbins, obaj grający na saksofonach sopranowych i tenorowych. Do tego doszła także sekcja smyczkowa w trzyosobowym składzie: grający na skrzypcach Anglicy Phil Wachsman (urodzony w Ugandzie) i Alex Kolkowski (mający polskie korzenie) oraz wiolonczelista Marcio Mattos, który do Londynu przybył z brazylijskiego Rio de Janeiro. Do monstrualnych rozmiarów została rozbudowana natomiast sekcja rytmiczna, na którą złożyły się trzy kontrabasy (Włoch Paolo Damiani, Brytyjczyk Barry Guy oraz Niemiec Ali Haurand) oraz pięć zestawów perkusyjnych, które obsługiwali: Niemcy Willi Kellers i Christoph Haberer, Włoch Ettore Floravanti oraz Anglicy Nigel Morris i lider całego projektu, czyli Tony Oxley. I to już chyba wszyscy uczestnicy Celebration Orchestra.
Koncert tego szesnastoosobowego zespołu odbył się 31 października 1985 roku w – wybudowanej na początku lat 60. XX wieku – Filharmonii Berlińskiej (oczywiście w zachodniej części miasta). I to było miejsce najodpowiedniejsze dla takiego wydarzenia. Celebration Orchestra zaprezentowała bowiem ekscytującą mieszankę jazzu improwizowanego i klasycznej awangardy. Słowem: muzykę, która w Polsce kojarzyłaby się z wypadkową radykalnego Jazz Jazmboree i Warszawskiej Jesieni. Rok później materiał ten ukazał się na albumie „Tomorrow is Here – JazzFest Berlin 1985, Live from the Philharmonic”, który wydała – specjalizująca się w muzyce eksperymentalnej i elektroniczno-industrialnej – zachodnioberlińska wytwórnia Dossier. Grupa Oxleya łapała się tu raczej na „eksperymentalność”. Taki właśnie charakter mają składające się na program longplaya dwie długie kompozycje: „Invitation to Karlovyvary” i „Third Triad”. Z uwagi na możliwości techniczne, ta ostatnia – w sumie niemal dwudziestopięciominutowa (a i tak chyba trochę przycięta) – została rozdzielona na dwie strony winylowego krążka.
„Invitation to Karlovyvary” otwierają perkusje (czy wszystkie?), które przez ponad cztery minuty napędzają rytm. Brzmi to bardzo energetycznie, aż do momentu, w którym Tony Oxley nakazuje im milczenie i – jak wybitny strateg, zdający sobie sprawę, że po fragmentach dynamicznych należy się słuchaczowi oddech – na pierwszą linię frontu desygnuje smyczki. Duet skrzypcowy i wiolonczela wprowadzają nas do świata tak zwanego „trzeciego nurtu” – mieszanki jazzu, klasyki i awangardy. Bębny odzywają się z rzadka i na dalekim planie, ale to one stoją za stopniowym podkręcaniem mocy. W końcu ponownie wybijają się przed pozostałe instrumenty (także dęciaki), prowadząc ze sobą improwizowane dialogi. W połowie utworu wszystko nagle się zmienia. Na placu pozostaje jedynie pianista, który „zabawia” publiczność w stylu Charlesa Gayle’a i Cecila Taylora. Powrót dęciaków, wbijających się pomiędzy fortepian i perkusje, jest prawdziwie monumentalny; gdy grają unisono, nikt ani nic nie można stanąć im na drodze.
Choć Celebration Orchestra liczy sobie szesnastu członków, zdarza się w „Invitation to Karlovyvary”, że skład zostaje nagle okrojony do minimum – vide Ulrich Gumpert solo bądź jeden z saksofonistów dywagujący z zadziornymi kontrabasistami. W finale jednak big band odzywa się ponownie pełnym głosem, co – sądząc po oklaskach – bardzo podoba się słuchaczom. „Third Triad” zaczyna się – jeszcze na stronie A – od introdukcji na klarnecie (Ernst-Ludwig Petrowsky), na stronie B natomiast od pierwszych sekund słyszymy już całą sekcję dętą. Jest tu też słyszalny nienaturalny przeskok, możliwe więc, że w tym miejscu kompozycji zostało dokonane cięcie. Najważniejsze jednak, że całość prezentuje się idealnie. Oxley – jako lider – doskonale panuje nad swoim big bandem, ale jednocześnie daje muzykom dużo swobody, zwłaszcza sekcji dętej. Aczkolwiek kilka dobrych minut zostaje oddane pod panowanie kontrabasistów. Lata 70. mieszają się z wcześniejszą dekadą (przy okazji kłaniają się nieśmiertelni John Coltrane i Ornette Coleman), by ostatecznie po szalonej podróży targany wiatrami okręt MS Celebration Orchestra znalazł bezpieczną przystań w porcie docelowym. Ukojony dźwiękami fortepianu i smyczków.
koniec
28 grudnia 2019
Skład:
Johannes Bauer – puzon
Ernst-Ludwig Petrowsky – saksofon altowy, klarnet
Gerd Dudek – saksofon sopranowy, saksofon tenorowy
Larry Stabbins – saksofon sopranowy, saksofon tenorowy
Ulrich Gumpert – fortepian
Phil Wachsman – skrzypce
Alex Kolkowski – skrzypce
Marcio Mattos – wiolonczela
Barry Guy – kontrabas
Ali Haaurand – kontrabas
Paolo Damiani – kontrabas piccolo
Willi Kellers – perkusja
Nigel Morris – perkusja
Ettore Floravanti – perkusja
Christoph Haberer – perkusja
Tony Oxley – perkusja, lider

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.