EKSTRAKT: | 70% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Sonic Assassins |
Wykonawca / Kompozytor | Sonic Assassins |
Data wydania | 1980 |
Wydawca | Weird Record |
Nośnik | Kaseta |
Czas trwania | 24:39 |
Gatunek | rock |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
W składzie |
Robert Calvert, Dave Brock, Paul Hayles, Harvey Bainbridge, Martin Griffin |
Utwory | |
CD1 | |
1) Over the Top | 07:51 |
2) Magnu | 03:12 |
3) Angels of Life | 01:10 |
4) Free Fall | 07:57 |
5) Death Trap | 04:28 |
Non omnis moriar: Przepłynąć Arką z jednego do drugiego brzeguMuzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj koncertowe nagrania zespołu Sonic Assassins, który był jednym z projektów pobocznych muzyków Hawkwind.
Sebastian ChosińskiNon omnis moriar: Przepłynąć Arką z jednego do drugiego brzeguMuzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj koncertowe nagrania zespołu Sonic Assassins, który był jednym z projektów pobocznych muzyków Hawkwind. Sonic Assassins![]()
Wyszukaj / Kup Na przestrzeni ponad półwiecza istnienia Hawkwind niezwykle często zdarzało się, że zespół rozmnażał się przez pączkowanie. Jego członkowie – stali i krótkoterminowi – nadzwyczaj często zakładali nowe projekty, które do macierzystej formacji nawiązywały zarówno muzycznie, jak i w nazewnictwie. Pierwszym przykładem takiego „pączkowania” było powstanie pod koniec 1977 roku efemerycznej grupy Sonic Assassins, która szybko przemianowana została na Hawklords i pod tą nazwą wydała w październiku 1978 roku longplay „25 Years On”. W trakcie jej bardzo krótkiego życia dziwne rzeczy działy się też z kierowanym przez Dave’a Brocka właściwym Hawkwind, który najpierw działał w miarę normalnie, później został zawieszony, następnie odwieszony (aby dokończyć prace nad krążkiem „PXR5”), a potem na rok objawił się fanom pod wspomnianym już szyldem Hawklords. Wariactwo, prawda? W każdym razie jesienią 1977 roku Brock, mający dość coraz bardziej nieobliczalnego zachowania wokalisty Roberta Calverta, powiedział głośno: „Koniec!” Wyobrażacie sobie? Dave! Który też przecież miał na sumieniu niejedno. Odbywająca się właśnie trasa po Francji została przerwana, a muzycy wrócili na Wyspy. By ochłonąć, dojść do siebie, Brock i Calvert udali się na prowincję; na kilka miesięcy zamieszkali w południowo-zachodniej Anglii, w hrabstwie Devon. Znali ten region doskonale. Nierzadko tu koncertowali, a podczas tych występów często supportowała ich lokalna grupa o nazwie Ark. Teraz relacje zostały odświeżone i aby nie tracić kontaktu z muzyką, Dave i Robert zaczęli wspólnie muzykować z nieco tylko młodszymi kolegami po fachu. Aż wreszcie przyszedł moment na pierwszy i, jak się potem okazało, jedyny występ na scenie, który odbył się 23 grudnia 1977 roku w Queen’s Hall w leżącym na terenie hrabstwa Devon mieście Barnstaple. Płytowa przygoda tych nagrań zaczęła się kilka lat później. Najpierw Brock umieścił je na stronie A wydanej własnym sumptem (pod szyldem Weird Records) kasety zatytułowanej po prostu „Sonic Assassins / Dave Brock” (1980), a rok później część z nich ukazała się na EP-ce „Sonic Assassins”, którą opublikowała dopiero co założona niezależna wytwórnia Marca Glochera Flicknife Records. W 2000 roku dołączono je do składanki „The Weird Tapes, No. 1” (wydawca: Hawkwind Records), a po kolejnych dziewięciu latach – umieszczono na bonusowym krążku przy okazji kompaktowej reedycji firmy Atomhenge longplaya „25 Years On” grupy Hawklords. Co nie powinno zaskakiwać, ponieważ to niemal ten sam skład osobowy. W składzie Sonic Assassins znaleźli się, obok Brocka i Calverta, klawiszowiec Paul Hayles (rocznik 1948), basista Harvey Bainbridge (rocznik 1949), który notabene zakotwiczył potem w Hawkwind na kilkanaście lat, oraz zmarły w styczniu 2020 roku w wieku prawie siedemdziesięciu lat perkusista Martin Griffin. Sonic Assassins to nie miał być zespół, który – ewentualnie – zastąpi Hawkwind. Miał jedynie zapewnić mile spędzony czas w przerwie jego działalności. Stąd tylko ten jeden koncert i tych kilka zachowanych do dzisiaj nagrań live. W sumie: niespełna dwadzieścia pięć minut muzyki, która jednak prezentuje się nadzwyczaj interesująco i – co nie zawsze można było powiedzieć o produkcjach Hawkwind z tego okresu, czyli lat 1976-1977 (głównie longplayach „Astounding Sounds, Amazing Music” oraz „Quark, Strangeness and Charm”) – świeżo. Koncert w Barnstaple otwiera prawie ośmiominutowy „Over the Top”, na który składają się przede wszystkim syntezatorowe pasaże Paula Haylesa oraz nałożona na nie melorecytacja Roberta Calverta. Brzmi to bardzo klimatycznie i niekiedy niepokojąco. Zwłaszcza kiedy klawiszy przybywa i robi się od ich dźwięków nadzwyczaj gęsto. Dużo w tym również transu, którego tak brakowało w ostatnich nagraniach Hawkwind. Drugi w kolejności „Magnu” to utwór „pożyczony” od macierzystego zespołu Dave’a i Roberta; dwa lata wcześniej znalazł się on na płycie „Warrior on the Edge of Time” (1975). Wersja Sonic Assassins urzeka energią, mocno wyeksponowaną rockową gitarą Brocka i krzykliwym śpiewem Calverta. W takim wydaniu muzykom znacznie bliżej było do ekspresji punkowo-nowofalowej, niż do klasycznej spacerockowej psychodelii. Choć trafiają się tu także momenty subtelniejsze – w tych chwilach, kiedy Hayles na syntezatorach imituje dźwięki fletu, w oryginalnym nagraniu zarejestrowane przez Nika Turnera. „Magnu” płynnie przechodzi w pokrewny stylistycznie króciutki „Angels of Life”, który po zmianie tekstu i rozbudowie wyewoluuje w… „Angels of Death”. W tym wcieleniu numer trafi na wydany w 1981 roku album „Sonic Attack”. Kolejna rozbudowana kompozycja to prawie ośmiominutowy „Free Fall”, który z kolei przywłaszczy sobie Hawklords i wyda go dziesięć miesięcy po występie w Barnstaple na longplayu „25 Years On”. To utwór najbliższy stylistyce dawnego Hawkwind – psychodelicznie „płynący”, oparty na partiach przeróżnych klawiszy (mam wrażenie, że słychać w nim nawet organy) i ozdobiony rozbudowaną recytacją Calverta. Na finał kwintet zagrał natomiast ekspresyjny, niemal punkowy „Death Trap”, który paręnaście dni, względnie parę tygodni później, w każdym razie w styczniu 1978 roku, w londyńskim studiu Rockfield zarejestruje (oczywiście bez Haylesa, Bainbridge’a i Griffina) na potrzeby kolejnej produkcji Hawkwind „PXR5”. Tyle że materiał ten, nagrany z Simonem House’em, Adrianem Shawem i Simonem Kingiem, poczeka sobie na upublicznienie do czerwca 1979 roku. Osiem miesięcy wcześniej ukaże się za to krążek „25 Years On”, w pracy nad którym wraz z Brockiem i Calvertem uczestniczyli też – między innymi – Bainbridge i Griffin. ![]() 11 marca 2023 Skład: Robert Calvert – śpiew Dave Brock – gitara elektryczna Paul Hayles – instrumenty klawiszowe Harvey Bainbridge – gitara basowa Martin Griffin – perkusja |
Powoli zbliżają się wakacje – co ciekawego warto spakować do waszych pleckaów i walizek?
więcej »W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Na przykład reedycją płyty „A Momentary Lapse of Reason” z 2021 roku.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny koncertowy album grupy Hawkwind.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Stare i nowe – na żywo!
— Sebastian Chosiński
Gdyby za mało wam było Elryka…
— Sebastian Chosiński
Jesteście w Strefie, ale nie panikujcie!
— Sebastian Chosiński
W masce na twarzy
— Sebastian Chosiński
Kosmiczny Kościół Jastrzębia
— Sebastian Chosiński
Uwaga! uwaga! zaraz nastąpi „atak dźwiękowy”
— Sebastian Chosiński
Może i „trochę leniwi”, ale piekielnie zdolni
— Sebastian Chosiński
Lewitacja gwarantowana
— Sebastian Chosiński
Powrót z rozmachem godnym mistrzów
— Sebastian Chosiński
Co by stało się, gdyby…
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Dotyk fantastycznego piękna
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Nocą, w drodze nad Bałtyk
— Sebastian Chosiński
Transatlantykiem w morderczy rejs
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Zima w mojej głowie
— Sebastian Chosiński
„Kobra” i inne zbrodnie: Zbrodnia i kara na afrykańskim niebie
— Sebastian Chosiński
East Side Story: Po nitce do (terrorystycznego) kłębka
— Sebastian Chosiński
PRL w kryminale: Piłeś – nie jedź!
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Przestrzeń do poszukiwań
— Sebastian Chosiński
Przeczytaj to jeszcze raz: Eddie, Gino i Tony
— Sebastian Chosiński
Klasyka kina radzieckiego: Miłość, góry i karabiny
— Sebastian Chosiński