Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hawkwind
‹Space Bandits›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpace Bandits
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania24 września 1988
Wydawca GWR Records
NośnikWinyl
Czas trwania39:07
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dave Brock, Harvey Bainbridge, Simon House, Alan Davey, Richard Chadwick, Bridget Wishart, John G. Neihardt, Dukes Lysergic Orchestra
Utwory
Winyl1
1) Images09:34
2) Black Elk Speaks05:15
3) Wings05:22
4) Out of the Shadows04:58
5) Realms03:27
6) Ship of Dreams05:14
7) T.V. Suicide05:21
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Próba ognia, wody i kobiety

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj szesnasty studyjny longplay Hawkwind, na którym po raz pierwszy zaśpiewała kobieta.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Próba ognia, wody i kobiety

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj szesnasty studyjny longplay Hawkwind, na którym po raz pierwszy zaśpiewała kobieta.

Hawkwind
‹Space Bandits›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpace Bandits
Wykonawca / KompozytorHawkwind
Data wydania24 września 1988
Wydawca GWR Records
NośnikWinyl
Czas trwania39:07
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dave Brock, Harvey Bainbridge, Simon House, Alan Davey, Richard Chadwick, Bridget Wishart, John G. Neihardt, Dukes Lysergic Orchestra
Utwory
Winyl1
1) Images09:34
2) Black Elk Speaks05:15
3) Wings05:22
4) Out of the Shadows04:58
5) Realms03:27
6) Ship of Dreams05:14
7) T.V. Suicide05:21
Wyszukaj / Kup
Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku kierowany niezmiennie od początku istnienia przez Dave’a Brocka zespół Hawkwind przeszedł kolejny znaczący lifting składu. Po wydaniu albumu „The Xenon Codex” (1988) z grupą rozstali się wieloletni gitarzysta Huw Lloyd-Langton, który później jednak okazjonalnie pojawiał się w składzie koncertowym, oraz perkusista Danny Thompson Jr. Tego drugiego zastąpił Richard Chadwick, który po dziś dzień (vide najnowsza, tegoroczna produkcja londyńczyków „The Future Never Waits”) wspiera swoim talentem Brocka. Chadwick wcześniej występował w takich formacjach, jak The Demented Stoats (od 1979 roku) i anarcho-punkowy The Smartpils (od połowy lat 80.). To z szeregów tego ostatniego został ściągnięty do Hawkwind. Wraz z nim zamustrowała się na pokładzie również… wokalistka Bridget Wishart – pierwsza kobieta w składzie! – którą Richard znał doskonale jeszcze z czasów The Demented Stoats.
To jednak wcale nie wszystkie zmiany. Wciąż bowiem brakowało gitarzysty solowego. Od biedy mógłby jego obowiązki przejąć Brock (i niekiedy to robił), ale zdecydowanie nie czuł się w tej roli. Wtedy zapadła zaskakująca decyzja. Wbrew powiedzeniu, że „nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki (wody)”, do Hawkwind powrócił Simon House, którego można już było usłyszeć na kilku albumach studyjnych nagranych w latach 70.: „Hall of the Mountain Grill” (1974), „Warrior on the Edge of Time” (1975), „Astounding Sounds, Amazing Music” (1976), „Quark, Strangeness and Charm” (1977), „25 Years On” (1978) oraz „PXR5” (1979). Tyle że House nie był gitarzystą, lecz skrzypkiem. Ale to właśnie on otrzymał zadanie zastąpienia swoimi solówkami Lloyd-Langtona. W ostatecznym rozrachunku wyszło to średnio. Pomysł już w swoim założeniu był karkołomny, nic więc dziwnego, że po nagraniu zaledwie jednego longplaya studyjnego Simon postanowił przestać uprawiać fikcję.
Jesienią (konkretniej: we wrześniu i październiku) 1989 roku Hawkwind w nowym składzie ruszył na tournée po Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Pamiątką po nim stał się wydany dwa lata później krążek koncertowy „Palace Springs” (zawierający materiał zarejestrowany w Los Angeles 10 października). 25 stycznia następnego roku z kolei grupa wzięła udział w Nottingham w nagraniu godzinnego koncertu, który następnie został wyemitowany w stacji ITV (w programie „Bedrock”). A krótko potem sekstet zamknął się w bardzo dobrze znanym starym hawkwindowym wyjadaczom, to jest Brocowi i Harveyowi Bainbridge’owi, walijskim studiu Rockfield, gdzie od kwietnia do czerwca pracował nad nowym wydawnictwem. Ostatecznie „Space Bandits” ukazało się – nakładem GWR Records – pod koniec września. W następnym miesiącu muzycy, choć bez wsparcia Simona House’a, rozpoczęli maraton koncertowy: najpierw po Wielkiej Brytanii (od września do listopada), a następnie Stanach Zjednoczonych (grudzień). W 1992 roku ukazał się album live „California Brainstorm”, na którym trafił zapis występu w Oakland.
Po powrocie zza Oceanu grupa postanowiła zrobić sobie kilkutygodniową przerwę. Ale o Hawkwind upominali się fani z Europy Zachodniej. Nie było więc wyjścia, trzeba było ponownie spakować manatki i w marcu i kwietniu 1991 roku odwiedzić Holandię, Republikę Federalną Niemiec, Grecję, Włochy i Francję. Była to prawdopodobnie najdziwniejsza trasa koncertowa w dziejach Hawkwind, albowiem nie wziął w niej udziału… Dave Brock. Wyczerpanego fizycznie i psychicznie lidera grupy zastąpił gitarzysta Steve Bernard, dobry kumpel Richarda Chadwicka z czasów The Demented Stoats i The Smartpils. Trudno mi jednak wyobrazić sobie, by zachodnioeuropejscy fani Brytyjczyków mogli być w pełni usatysfakcjonowani takim rozwojem sytuacji.
„Space Bandits” to, wliczając również opublikowany w 1978 roku pod szyldem Hawklords longplay „25 Years On”, szesnasta studyjna produkcja londyńczyków. Pierwsza, na której zaśpiewała, choć oczywiście nie we wszystkim utworach, kobieta. Do dyspozycji Bridget Wishart Brock oddał całą pierwszą stronę albumu, na którą trafiły trzy kompozycje. W tym dawno nie widziana i nie słyszana z płyt Hawkwind taka, która trwa niemal dziesięć minut. Choć, gwoli ścisłości, można by równie dobrze stwierdzić, że „Images” to złączone w jedno dwa niespełna pięciominutowe utwory. Ale skoro jej twórcy – za muzykę odpowiadali Dave i Alan Davey, za tekst Bridget – uznali, że należy potraktować je jako jedno – ich prawo! Początek jest, za sprawą gitary i syntezatorów, bardzo podniosły, z czasem robi się jednak, jak na tę formację przystało, rockowo i motorycznie. I nie zmienia tego nawet fakt, że z głośników płynie żeński śpiew. W drugiej, zasadniczo odmiennej części mamy natomiast do czynienia z popisami solowymi – najpierw House’a, a następnie Brocka (aczkolwiek na pewno nie jest to solówka na miarę tych, jakie wychodziły spod palców Lloyda-Langtona). W finale zespół brzmi jak klasyczna w tamtych czasach kapela heavymetalowa. I, żebyśmy dobrze się rozumieli, nic w tym złego.
Co rzuca się w uszy od pierwszych minut „Space Bandits”, to przede wszystkim produkcja. Dużo nowocześniejsza, świeższa niż na poprzednich krążkach z lat 80. Po prostu Hawkwind dociągnął do czasów, w jakich przyszło im tworzyć, nie tracąc przy tym swojego charakteru. W drugim w kolejności „Black Elk Speaks” zespół przywołuje postać legendarnego szamana Siuksów Black Elka, a właściwie Heȟáki Sápy (1863-1950), który jako nastolatek brał udział w zwycięskiej dla jego plemienia bitwie pod Little Big Horn (1876), a potem przeżył masakrę nad Wounded Knee (1890). W 1932 roku amerykański pisarz John G. Neihardt na podstawie rozmów z nim stworzył książkę zatytułowaną właśnie „Black Elk Speaks”. Zachowało się również nagranie audio Neihardta, na którym czyta on testament szamana i to jego fragment Dave Brock zdecydował się wsamplować w skomponowany przez siebie utwór. Na tle monotonnych gitary i perkusji oraz efektów elektronicznych słyszymy więc najpierw głos pisarza, a później melodeklamację Wishart. Stronę A zamyka „Wings” – jego autorem i głównym wokalistą (w duecie z Bridget) jest Alan Davey, który oparł się głównie na dźwiękach syntezatorów, nie stroniąc przy tym od inspiracji muzyką nowofalową.
W otwierającym stronę B „Out of the Shadows” głos z kolei zabiera Brock. Śpiewa bardzo ekspresyjnie, niemal punkowo, by w ostatniej minucie stopniowo wyciszać emocje za sprawą pogłosów gitarowo-syntezatorowych. Instrumentalny „Realms” Daveya, będący nastrojowym i pełnym niepokoju syntezatorowym łącznikiem pomiędzy „Out of the Shadows” i „Ship of Dreams”, wykonany został, jak wynika z opisu płyty, przez… Dukes Lysergic Orchestra. Kto kryje się pod tą nazwą? Całkiem możliwe, że nikt obcy, lecz po prostu Brock i Bainbridge. Niepokój obecny w „Realms” nie znika w następującym po nim „Ship of Dreams” i w dużej mierze dzieje się tak za sprawą Dave’a, który przydaje swojemu głosowi odpowiednią dozę smutku. Kontrastuje z nim za to późniejsza zadziorna partia gitary, ale odrobina nostalgii powraca wraz ze skrzypcami Simona House’a. Na koniec albumu wybrano jedyną w całym zestawie kompozycję Harveya Bainbridge’a „T.V. Suicide”, na którą składają się przede wszystkim nałożone na siebie syntezatory oraz wsamplowane najróżniejsze głosy i efekty dźwiękowe. Jak na przykład trzask rozbijanej szyby, po którym stopniowo wyciszane powłóczyste dźwięki klawiszy prowadzą do finału. Mało optymistycznego, prawda?
koniec
17 czerwca 2023
Skład:
Bridget Wishart – śpiew (1-3)
Dave Brock – śpiew (4,6), gitara solowa, gitara rytmiczna, syntezatory
Harvey Bainbridge – syntezatory, śpiew (7)
Simon House – skrzypce
Alan Davey – gitara basowa, śpiew (3)
Richard Chadwick – perkusja

gościnnie:
John G. Neihardt – głos (2)
Dukes Lysergic Orchestra – instrumenty klawiszowe (5)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Brom w wersji fusion
— Sebastian Chosiński

Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński

Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński

Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński

Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński

Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński

Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński

Fusion w wersji nordic
— Sebastian Chosiński

Van Gogh, słoneczniki i dyskotekowy funk
— Sebastian Chosiński

Surrealizm podlany rockiem, bluesem i jazzem
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.