Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andriej Tarkowski
‹Stalker›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStalker
Tytuł oryginalnyСталкер
ReżyseriaAndriej Tarkowski
ZdjęciaAleksandr Kniażynski
Scenariusz
ObsadaNikołaj Grinko, Aleksandr Kajdanowski, Anatolij Sołonicyn
MuzykaEduard Artiemiew
Rok produkcji1979
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania155
ParametryDD 5.1 rosyjski, polski (lektor)
Gatunekdramat, SF
EAN5908223774218
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Wyprawa do jądra jasności
[Andriej Tarkowski „Stalker” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński

Wyprawa do jądra jasności
[Andriej Tarkowski „Stalker” - recenzja]

Takie miejsca zawsze przyciągają wariatów bądź ludzi zdrowych psychicznie doprowadzają do obłędu. Stalker zdaje się stać na granicy między tym, co normalne a szalone. Z tą różnicą, że oznaki obłąkania dostrzec można u niego, gdy przebywa w świecie realnym; w Strefie odzyskuje pewność siebie i wiarę w zmysły – jest czujny i przebiegły. Choć w znacznej mierze działa intuicyjnie, odnosi się wrażenie, że kieruje nim jakaś siła wyższa. W kolejnej wyprawie na zakazany obszar towarzyszą mu dwaj wędrowcy – Pisarz i Profesor. Pierwszy z nich chce odnaleźć natchnienie; jest wewnętrznie wypalony i rozżalony, rozbity i zgorzkniały; boli go to, że świat uczynił go – „na swoje podobieństwo” – zgniłym i niemoralnym. Nie bez powodu zadaje sobie retoryczne pytanie: „Co ze mnie za pisarz, skoro nienawidzę pisać?”. Profesor z kolei, fizyk z wykształcenia, racjonalista, zastanawia się nad społecznymi i etycznymi konsekwencjami istnienia Strefy. Bo jeśli prawdą jest, że zagadkowa Komnata spełnia najskrytsze marzenia, co stanie się z naszym globem, kiedy ustawią się do niej w kolejce ludzie marzący o panowaniu nad światem? To szersze pytanie – o odpowiedzialność ludzi nauki za efekty swojej pracy. Ten dylemat próbowali rozstrzygnąć w swoim sumieniu już wcześniej i Albert Einstein, i Andriej Sacharow. Wnioski, do jakich dochodzili, raczej nie napawały optymizmem. Co zatem może dać ludzkości Strefa? Dokąd dojdzie człowiek, otrzymawszy nieograniczone możliwości? – pyta (ustami Profesora) Tarkowski. Najmniej wątpliwości ma Stalker, ale on przecież jest jurodiwym, jego poczynaniami kieruje Najwyższy, On daje mu wiarę i nadzieję, prowadzi przez kręte ścieżki i ostrzega przed niebezpieczeństwem. Czy powinniśmy zatem widzieć w nim współczesnego apostoła? A może Hioba? Bo przecież i jego Strefa (Bóg?) wystawiła na ciężką próbę – córka Stalkera w wyniku mutacji genetycznych urodziła się bez nóg (w powieści Strugackich tą anomalią jest sierść jak u małpy).
Droga Stalkera, Pisarza i Profesora jest – w przeciwieństwie do najsłynniejszej powieści Josepha Conrada – wyprawą do jądra jasności; na końcu czeka ich przecież Komnata, symbolizująca wrota do wiecznego szczęścia. Strugaccy i Tarkowski unikają jednak prostych rozwiązań, co ma prawdopodobnie swoje źródło w ich sceptycyzmie. Doskonale bowiem zdają sobie sprawę z tego, że ludzkość nie dorosła jeszcze do wzięcia w posiadanie tak wielkiego daru. Przykładem może być los wspomnianego w filmie stalkera Jeżozwierza, nazywanego także Nauczycielem, który pewnego dnia wzbogacił się w Strefie, by tydzień później popełnić samobójstwo. Czy to właśnie ma stać się udziałem wszystkich ludzi? Film olśniewa wizualnie. Tarkowskiemu udało się znaleźć idealne dla swej postapokaliptycznej opowieści plenery, swoje zrobiła też odpowiednia scenografia, gra świateł, przesłony, najazdy i odjazdy lamery. Aktorsko film jest majstersztykiem. Trzy główne postaci – proszę zwrócić uwagę, podobne nawet do siebie fizycznie – to w zasadzie alter ego reżysera na różnych etapach jego rozwoju. Najmłodszy, pełen energii Stalker, mimo dramatycznych osobistych doświadczeń, wciąż ma w sobie nadzieję, gotów jest do poświęceń dla dobra innych, ale chce żyć. Starszego od niego o kilkanaście lat – sądząc przynajmniej po wieku aktorów – Pisarza taka prometejska postawa już tylko śmieszy. Owszem, on również szuka ratunku, ale nie dla ludzkości, lecz dla siebie samego. Najstarszy z nich wszystkich Profesor myśli zupełnie innymi kategoriami. Znajdując się u kresu istnienia, gotów jest złożyć je w ofierze, by ocalić świat przed niebezpieczeństwem, jakie może sprowadzić na świat jednostka nieumiejętnie korzystająca z dobrodziejstw Strefy. Ta trójca to tak naprawdę jedna i ta sama postać, sportretowana w różnych etapach życia i świadomości społecznej. Tarkowski? Taka interpretacja zapewne nie byłaby nadużyciem.
Tytułową rolę Tarkowski powierzył Aleksandrowi Kajdanowskiemu. Aktor ten urodził się w 1946 roku w Rostowie nad Donem; tam też uczył się w szkole artystycznej, po ukończeniu której przeniósł się do Moskwy, by studiować aktorstwo w studium przy Moskiewskim Akademickim Teatrze Artystycznym (MChAT). Zrezygnował z niego po miesiącu, przenosząc się do konkurencyjnej Wyższej Szkoły Teatralnej imienia Borisa Szczukina, której absolwentem został w 1969 roku. Miał już wtedy za sobą debiut w głośnej „Annie Kareninie” (1967) Aleksandra Zarchiego; jako student pojawił się jeszcze w dwóch ekranizacjach prozy Iwana Turgieniewa – „Pierwszej miłości” (1968) Wasilija Ordynskiego oraz „Szlacheckim gnieździe” (1969) Andrieja Konczałowskiego. W 1973 roku dopadło go to, od czego wcześniej skutecznie się wymigiwał – służba w Armii Czerwonej. Szczęśliwie dla niego, mógł ją odbyć w pułku kawaleryjskim, który na stałe przyporządkowany był do wytwórni „Mosfilm”. W tym samym roku jeszcze pojawił się w, opartym na powieści „czerwonego hrabiego” Aleksieja Tołstoja, telewizyjnym serialu fantastyczno-naukowym Leonida Kwinichidzego „Krach inżyniera Garina”. Rok później kariera Kajdanowskiego dostała potężnego przyspieszenia, a to za sprawą jednej z ważniejszych ról w reżyserskim debiucie Nikity Michałkowa – easternie „Swój wśród obcych, obcy wśród swoich”. W 1975 roku pojawił się w sensacyjno-szpiegowskich „Brylantach dla dyktatury proletariatu” Grigorija Kromanowa, który to film był adaptacją książki Juliana Siemionowa o niejakim Isajewie, czyli przyszłym radzieckim agencie w III Rzeszy Maksie Ottonie Stirlitzu. Polscy widzowie poznali aktora dzięki jego kreacji w realizowanym we współpracy z Estończykami „Teście pilota Pirksa” (1978) Marka Piestraka. Po współpracy z Tarkowskim, zafascynowany Andriejem Arsienjewiczem, Kajdanowski postanowił iść w jego ślady. Na jakiś czas ograniczył aktorstwo do minimum, poświęcając się studiom na Wyższych Kursach Scenariuszopisarstwa i Reżyserii (WKSR). W 1983 roku nakręcił krótkometrażówkę „Iona, ili Chudożnik za rabotoj” (według opowiadania Alberta Camusa), dwa lata później powstała natomiast dyplomowa „Zwykła śmierć”, będąca adaptacją wstrząsającej „Śmierci Iwana Iljicza” Lwa Tołstoja. W 1987 roku aktor, który stał się teraz szanowanym scenarzystą i reżyserem, przeniósł na ekran „Gościa” zmarłego zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej Argentyńczyka Jorge Luisa Borgesa. Ostatnim filmem, który podpisał swoim nazwiskiem, była obyczajowa groteska „Żena kierosinszczika” (1988); ostatnią rolę zagrał zaś w nowelowej składance „Pribytije pojezda” („Swadiebnyj marsz” Aleksandra Chwana, 1995).
Mimo popularności, przez ostatnich trzynaście lat swego życia Kajdanowski mieszkał w typowej postsowieckiej komunałce. Nie brakowało mu trosk, choć w połowie 1995 roku mogło się wydawać, że większość z nich pozostawi za sobą. Dostał „talon” na nowe mieszkanie, podpisał umowę na cykl wykładów na wydziale scenariuszowym Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), szykował się do zdjęć w kręconym w Rosji francuskim filmie, wreszcie w październiku ożenił się z o ponad połowę młodszą od siebie dwudziestotrzyletnią Inną Piwars. Niestety, 3 grudnia dopadł go (trzeci już) zawał serca, który okazał się śmiertelny. Kilka dni po pogrzebie aktora jego przyjaciele i krewni wyrzucili z mieszkania wdowę i podzielili między siebie książki i obrazy. Zabrali nawet tapczan, tłumacząc: „Na nim zmarł Sasza, dlatego stanie się on eksponatem muzealnym”. Trzy lata po śmierci Kajdanowskiego Jewgienij Cymbał poświęcił mu dokument zatytułowany „Sny Stalkera”… W postać Pisarza wcielił się ulubiony aktor Tarkowskiego, genialny Anatolij Sołonicyn, znany przede wszystkim z „Andrieja Rublowa”, „Solaris”, „Zwierciadła”, a także „Swojego wśród obcych, obcego wśród swoich” (1974) Michałkowa, „Agonii” (1975) Elema Klimowa, „Wniebowstąpienia” (1976) Łarisy Szepitko i „Dwudziestu sześciu dni z życia Dostojewskiego” (1981) Aleksandra Zarchiego. Miał zagrać również głównego bohatera w „Nostalgii”, ale uniemożliwiła mu to choroba. Kiedy Tarkowski wyjeżdżał do Włoch, Sołonicyn był przekonany, że jedzie jedynie po to, aby wybrać plenery i popracować nad scenariuszem. Rodzina ukrywała przed aktorem prawdę. Że Andriej Arsienjewicz pojechał już na zdjęcia, a rolę pisarza Andrieja Gorczakowa, którą początkowo rezerwował dla niego, powierzył Olegowi Jankowskiemu. Tolik dowiedział się o tym przypadkiem; przybiło go to i ostatecznie przyspieszyło, spowodowaną rakiem płuc, śmierć w lipcu 1982 roku. Profesora zagrał kolejny faworyt reżysera – w „Stalkerze” dubbingowany przez Siergieja Jakowlewa, Ukrainiec Nikołaj Grinko, wcześniej pracujący z Tarkowskim przy „Dziecku wojny”, „Andrieju Rublowie”, „Solarisie” i „Zwierciadle”, mający też na koncie ważną kreację w „Pokoju przychodzącemu na świat” (1961) Aleksandra Ałowa i Władimira Naumowa.
Żona Stalkera otrzymała twarz Alisy Frejndlich (rocznik 1934), córki aktora Brunona Frejndlicha i absolwentki Leningradzkiego Instytutu Teatralnego imienia Aleksandra Ostrowskiego, która wielką popularność w Związku Radzieckim i Rosji zdobyła jako królowa Anna Austriaczka w serii przygodowo-historycznych musicali Gieorgija Jungwalda-Chilkiewicza o francuskich muszkieterach (między innymi „Powrót muszkieterów” z ubiegłego roku). Ostatnio pojawiła się także w biograficznym filmie Andrieja Chrżanowskiego o Josifie Brodskim – „Półtora pokoju, czyli Sentymentalna podróż do ojczyzny” (2008). W epizodycznej roli znajomej Pisarza możemy zobaczyć znaną w latach 70. i 80. XX wieku estońską modelkę Fajme Jurno, która jednak jako aktorka wielkiej kariery nie zrobiła (choć pokazała się we wspomnianym już wcześniej „Teście pilota Pirksa”). Operator Aleksandr Kniażynski urodził się w Moskwie w 1936 roku; WGIK (kurs Borisa Wołczeka) ukończył jako dwudziestoczterolatek. Pierwsze filmy kręcił na Białorusi, między innymi „Ja rodom iz diestwa” (1966) Wiktora Turowa z Wołodią Wysockim w jednej z głównych ról. Później było mu dane współpracować z Łarisą Szepitko („Ty i ja”, 1971) i Andriejem Smirnowem („Jesień”, 1974). Ostatnim jego filmem była adaptacja obozowych wspomnień Leonida Borodina „Żenszczina w morie” (1992) w reżyserii Wiaczesława Krisztofowicza. Dla Eduarda Artiemjewa „Stalker” był już trzecim obrazem Tarkowskiego, który opatrzył swoją ścieżką dźwiękową (wcześniej były „Solaris” i „Zwierciadło”); później został on nadwornym kompozytorem Nikity Michałkowa („12”), ma też swój udział w sukcesie „Kierowcy dla Wiery” (2004) Pawła Czuchraja.
„Stalker” obrósł po latach legendą. Okoliczności powstania ekranizacji „Pikniku na skraju drogi”; fakt, że był to ostatni obraz nakręcony przez Andrieja Arsienjewicza w Związku Radzieckim – legendę tę jeszcze umacniały. Dwa lata temu postanowił zmierzyć się z nią producent, scenarzysta i reżyser filmów dokumentalnych Igor Majboroda, który – idąc tropem dzieła wielkiego Rosjanina – nakręcił ponad dwugodzinny dokument „Rerberg i Tarkowski. Druga strona »Stalkera«”. W styczniu tego roku został on nagrodzony „Złotym Orłem” w kategorii „najlepszego filmu niefabularnego”. Wśród dodatków znajdziemy na płycie dwa drobiazgi – króciutką impresję Siergieja Minienoka „Pamięć” i fragment dyplomowego filmu Tarkowskiego „Mały marzyciel” (1960) – oraz nieco dłuższy, przeprowadzony krótko przed śmiercią (14 czerwca 1996 roku), wywiad z operatorem Aleksandrem Kniażynskim. Interesujące, choć zapewne można było znaleźć bardziej wartościowe załączniki do tak zacnego filmu.
koniec
« 1 2
17 marca 2010

Komentarze

17 III 2010   13:57:14

Król jest nagi. To rozwlekły gniot trudny do oglądania.
Miś na miarę możliwości radzieckiego kina i potrzeb finansowych jego twórców.
80% - dobry żart.

17 III 2010   14:40:01

Mam zupelnie odmienne zdanie.
Obejrzalem film przykuty do ekranu jak zaklety, widzialem go juz kilka razy i za kazdym razem odkrywam na nowo.
A scena recytacji wiersza - wybitna
80% - chyba troche za mało:)

18 III 2010   17:29:57

Absolutne arcydzieło, spod ręki genialnego reżysera. Cóż ale rozumiem zdanie Felixa, cóż są gusta i guściki, nie każdy lubi dramaty.

22 III 2010   14:39:56

Film bardzo dobry, choć niewątpliwie ciężki w odbiorze (zresztą jak cała twórczość Tarkowskiego). Wypada obejrzeć co najmniej kilka razy, aby cokolwiek z niego wynieść. Na początku byłem mocno rozczarowany, ponieważ znałem już twórczość braci Strugackich, a fabuła filmu w niczym nie przypominała pierwowzoru. Z całą pewnością film nie dla przeciętnego zjadacza chleba. Unikałbym też słowa "ekranizacja".

29 X 2022   21:39:39

To jeden z najlepszych filmów, jakie widziałem. Tarkowski jest geniuszem, poetą obrazu. Taki koleś Felix nie czai kompletnie bazy. W sumie nie każdy musi. Psy szczekają a karawana jedzie dalej.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Klasyka kina radzieckiego: Dostojewski na stacji kosmicznej
— Sebastian Chosiński

Demony wojny według Tarkowskiego
— Sebastian Chosiński

Szaleństwo byłoby wybawieniem…
— Sebastian Chosiński

To wielki grzech marnować iskrę Bożą
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.