Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

100 najlepszych filmów dekady

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 7 »
Z okazji dziesięciolecia „Esensji” i końca pierwszej dekady XXI stulecia porwaliśmy się na podsumowanie kina światowego (przynajmniej w tej części, która dotarła do Polski). Zapraszamy do zestawienia 100 najlepszych filmów ostatnich 10 lat.

Esensja

100 najlepszych filmów dekady

Z okazji dziesięciolecia „Esensji” i końca pierwszej dekady XXI stulecia porwaliśmy się na podsumowanie kina światowego (przynajmniej w tej części, która dotarła do Polski). Zapraszamy do zestawienia 100 najlepszych filmów ostatnich 10 lat.
rys. Maciek Ficner
rys. Maciek Ficner
Jak należy podsumowywać dekadę? Dyskusję, czy należy mówić o latach 2000-2009, czy też 2001-2010 trwają. Pierwszy zakres to tzw. „lata zerowe" – okres, w którym cyfra dziesiątek lat jest równa właśnie 0. Drugi zakres to z kolei pierwsze 10 lat XXI stulecia, które, jak wiadomo, zaczęło się pierwszego stycznia 2001 roku. My wpadliśmy na lepszy pomysł – dekadę podsumujemy kalendarzem „Esensji". Od października 2000 roku, kiedy to po raz pierwszy pojawił się nasz serwis, minęło właśnie 10 lat. I na ten okres chcemy spojrzeć w naszym rankingu.
Spójrzmy prawdzie w oczy – naszym rankingiem zapewne będziemy głównie wkurzać. Ile osób, tyle wyborów, każdy znajdzie wybitne filmy, które nie zmieściły się do naszej setki, każdy znajdzie jakąś pozycję, którą będzie chciał skrytykować. Przyzwyczailiśmy się do tego i odważnie bierzemy krytykę na klatę. Nie będziemy tylko tolerować komentarzy poniżej pewnego poziomu i takie będziemy usuwać od razu.
Powiemy zresztą prawdę – my też jesteśmy zaskoczeni wynikami naszego głosowania, a w szczególności miejscem pierwszym na naszej liście. Spośród kilkunastu osób, które zgłaszały swoje typy, niewiele było zapewne takich, które wytypowałyby pierwszą trójkę (choć oczywiście filmy do niej trafiające oceniali wysoko). Ale szok spowodowany naszą decyzją przeżyjecie dopiero w niedzielę – bo wtedy zakończy się prezentacja rankingu.
Kilka słów o zasadach. Zdecydowaliśmy się brać pod uwagę tylko i wyłącznie filmy, które trafiły przez ostatnie 10 lat do polskich kin, stąd zapewne kilku ważnych pozycji nie znajdziecie (żeby daleko nie szukać – np. kultowego „Donnie Darko" z 2001 roku). Postaramy się poświęcić im osobny tekst, ale dziś trzymamy się rodzimej dystrybucji kinowej. Po prostu gdybyśmy rozszerzyli ją na cały świat, lista zapewne nie byłaby pełna (całkiem możliwe, że nie oglądaliśmy jakiegoś arcydzieła z Górnej Wolty). Przedział dat również uzależniliśmy od polskiej daty premiery, stąd być może znajdzie się w zestawieniu kilka filmów stworzonych przed październikiem 2000 roku, ale w Polsce zaprezentowanych nieco później.
Tak czy inaczej, jak zwykle dodamy, że nasz ranking nie jest wyrocznią, prawdą objawioną, kanonem, ale po prostu zabawą. Zabawą, która – mamy nadzieję – spowoduje pewną dyskusję i zachęci niektórych do poznania wybranych pozycji.
O tym, że nie rozróżnialiśmy kina na ambitne i popularne, nikomu, kto zna nasz serwis, nie musimy chyba tłumaczyć.
100. 21 gramów (2003, reż. Alejandro González Iñárritu)
Najbardziej złożone formalnie dzieło spółki Iñárritu (reżyseria) – Ariaga (scenariusz), jest – co ciekawe – również chyba ich najbardziej silnym emocjonalnie filmem. Poszarpana na niechronologicznie podawane fragmenty opowieść o winie i karze jest jednocześnie niebywale pesymistyczną wizją świata pozbawionego sensu i życia będącego zbiorem przypadków poza naszą kontrolą. Wybitne kreacje Seana Penna, Benicio del Toro i Naomi Watts w swej życiowej roli.
99. Piraci z Karaibów: Klątwa „Czarnej Perły" (2003, reż. Gore Verbinski)
Jeden z rozrywkowych przebojów dekady, film, który przełamał kinową „klątwę piratów" (do tej pory większość filmów gatunku przynosiła straty) i okazał się zaskakującym sukcesem. Świeżość, lekkość, humor, doskonałe tempo i Johnny Depp w jednej z najlepszych kreacji aktorskich dekady. Późniejsze sequele już pierwowzorowi nie dorównały, ale tak niestety zwykle bywa. Ważne, że „Klątwa" nadal bawi.
98. Volver (2006, reż. Pedro Almodovar)
Pedro Almodovar jak nikt inny potrafi opowiadać pełne emocji, barwne i zabawne historie o kobietach. „Volver" to przede wszystkim rewelacyjne role hiszpańskich aktorek z Penelope Cruz i Carmen Maurą na czele oraz niezapomniana atmosfera kina wyjątkowego. Wyjątkowego – bo poruszającego tematy traumy, zbrodni i zadawnionych konfliktów przedstawionych w ciepłej, odrobinę pastiszowej tonacji telenoweli, która tylko u Almodovara nie wydaje się kiczowata, a szczera i przekonująca. Jeden z najlepszych filmów hiszpańskiego mistrza.
97. Plan doskonały (2006, reż. Spike Lee)
Teoretycznie „heist movies", czyli filmy o napadach na bank nie mają już wiele nowego do zaoferowania. Tymczasem Spike Lee uczynił z pozornie czysto rozrywkowego kina społeczny komentarz na temat narodowościowego tygla i zacierających się w wielkich miastach granic między nacjami. Sprytna fabuła została okraszona inteligentnymi aluzjami do rasizmu i globalizacji. A na deser obsada: wciąż znakomity Denzel Washington, niezwykle charyzmatyczny Clive Owen i chłodna, precyzyjna aktorsko Jodie Foster.
96. Angielska robota (2008, reż. Roger Donaldson)
Znakomite odświeżenie konwencji „heist movie" w stylu retro i z doborową obsadą. Choć pomysłem na intrygę „Angielska robota" nie grzeszy, to dopracowany scenariusz dostarcza zaskakująco wiele zwrotów akcji, a konsekwentna praca reżysera Rogera Donaldsona skutkuje znakomicie oddanym klimatem lat 70. i perfekcyjnym prowadzeniem akcji – w czasie której nie brakuje i momentów pełnych napięcia, i umiejętnie dozowanych comic reliefs. Godny następca „Przekrętu" i „Przekładańca".
95. Mała miss (2006, reż. Jonathan Dayton, Valerie Faris)
Przyjemna fabuła, urok kina drogi, rozkoszna główna bohaterka, autentycznie zabawne pozostałe postacie i ich poważna, pogłębiona analiza psychologiczna. Ujmująca harmonia pozornej nieprzystawalności powyższych elementów to główny atut „Małej miss". Wszystko gra tu z wdziękiem – bez przymusu i nadęcia, ot tak. A finalna satyra na niemądre matki skutecznie zmusza do westchnięcia nad naszymi dziwnymi czasami.
94. Grbavica (2006, reż. Jasmila Zbanic)
Poruszające spojrzenie na powojenną Bośnię. Bez scen bardzo dramatycznych, bez szaleństw, mądrze rozgrywające złożoną relację między matką i córką (świetne aktorstwo!), przy okazji mówiąc dużo prawdy o sytuacji w Bałkanach – zarówno w czasie krwawej wojny, jak i lata po niej, gdy rany niby się zabliźniły, ale ból powraca.
93. Przed zachodem słońca (2004, reż. Richard Linklater)
Jedna z niewielu „kontynuacji po latach", która dorównuje oryginałowi. Richard Linklater po raz drugi odtworzył magię, potrzebną do stworzenia wybitnego filmu opartego na bardzo prostym punkcie wyjścia: chłopak spotyka dziewczynę. Julie Delpy i Ethan Hawke ponownie iskrzą na ekranie, pogłębiając swoje postaci bagażem doświadczeń, które stawiają ich relację w nowym kontekście. Tym razem spędzają razem dzień w Paryżu, jedynie spacerując i rozmawiając, jednak nie można oderwać od nich wzroku. Reżyser po prostu pozwolił dwójce wspaniałych aktorów nawiązać dialog, czego efektem jest naturalność, szczerość i mnóstwo niuansów.
92. Kick-Ass (2010, reż. Matthew Vaughn)
Film, który wyśmiewa mit superbohaterów, a jednocześnie częściowo go gloryfikuje. Nieśmiały nastolatek za sprawą nabytej niewrażliwości na ból realizuje swoje marzenie o zostaniu pogromcą opryszków, w czym wydatnie pomagają mu takie internetowe narzędzia jak YouTube (gdzie trafia nakręcony komórkami świadków filmik z jego akcji) czy FaceBook. Kibicujemy sympatycznemu bohaterowi, ale drobna jedenastolatka Hit Girl przyćmiewa go w każdej scenie, w której się pojawi. Co więcej, dziewczynki nie obowiązują prawa realizmu i fizyki (które tak dobitnie dały w kość Kick-Assowi): skacze po ścianach i jednym ciosem naginaty jest w stanie obciąć nogę dorosłemu mężczyźnie. Stylistyka filmu kojarzy się z „Kill Billem"; za nawiązanie do obrazu Tarantino można też uznać ciekawie nakręconą animowaną wstawkę ukazującą przeszłe losy ojca Hit Girl.
91. Lakier do włosów (2007, reż. Adam Shankman)
Zabawny, radosny, optymistyczny, zakręcony, kolorowy, energetyczny i po prostu fajny musical, który poprawia humor i przydaje pewności siebie. „Lakier do włosów" stanowi przykład filmu, który nie ma ambicji zmieniania świata, lecz uczynienie z niego przyjemniejszego miejsca. Wszyscy nie pasujący do mainstreamu znajdują u Shankmana siłę, żeby walczyć o swoje, dobro i tolerancja zwyciężają, a wszystko to we wspaniałej oprawie muzycznej i maksymalnie pozytywnym tonie filmów z lat 60. Plus John Travolta i Christopher Walken jako rodzice bohaterki.
90. Zabawy z bronią (2002, reż. Michael Moore)
„Fahrenheitem 9/11" Moore ludzi bardziej różnił, niż przekonywał. Słuszna w sumie sprawa została tam przesłonięta przez manipulacje faktami, brak rzetelności. Dlatego też „Zabawy z bronią" pozostają najlepszym filmem słynnego dokumentalisty, zbierając to, co w jego twórczości najważniejsze i najlepsze – ważny temat, własne zaangażowanie, osobisty ton i znakomite pomysły narracyjne.
89. Monachium (2005, reż. Steven Spielberg)
„Monachium" to chyba najmniej osobisty z wszystkich filmów Stevena Spielberga ostatnich lat, a jednocześnie – dzięki temu? – chyba najlepszy w tym okresie. Spielberg nie tylko starał się wiernie (perfekcyjne oddanie realiów Europy lat 70.) odwzorować słynną akcję odwetową Mossadu po terrorystycznym ataku na olimpiadzie w Monachium, ale także – prezentując fikcyjne odczucia zapewne izraelskich komandosów – znalazł sposób na to, by odnieść się do współczesności, prezentując akcję jako początek wielkiego łańcucha terroru nakręcającego terror, który skończył się na WTC i wojnie w Iraku. Za każdym razem, gdy przyjmujemy metody terrorystów, ci ostatni zwyciężają.
88. Batman – początek (2005, reż. Christopher Nolan)
Najlepszy film o Nietoperzu z Gotham – niestety cieszący się tym tytułem tylko przez chwilę, do wejścia na ekrany „Mrocznego Rycerza". Nie umniejsza to jednak w żaden sposób wielkości filmu Nolana: zaskakującego obsadą, intrygującego fabułą i szokującego realizmem. Ale nic dziwnego – reżyser po prostu wiedział gdzie szukać i z obfitej komiksowej mitologii wybrał najwartościowsze wątki i wzorował się na najlepszych komiksach. A że przy okazji okazał się mistrzem dynamicznego kina akcji? To tylko pomogło.
87. Tajne przez poufne (2008, reż. Joel Coen, Ethan Coen)
Coenowie po raz kolejny piętnują ludzką głupotę, a robią to z lekkością i w pastiszowej atmosferze totalnej zgrywy. „Tajne przez poufne" to przede wszystkim perełki aktorskie, wśród których krytyka najbardziej skupiła się na postaci Brada Pitta. Pitt gra u Coenów naczelnego idiotę z wyżelowanymi włosami, obcisłej koszulce z fitness klubu i słuchawkami w uszach, a jego głupota zostaje należycie ukarana. Nikt nie jest tu jednak bez winy, dlatego komedia braci bawi, ale też wzbudza niepokój: stworzyliśmy cywilizację głupków i wydaje nam się, że jesteśmy bogami. Jak to u Coenów, pojawia się też satyra na USA oraz smakowity absurd.
86. Good Bye, Lenin! (2003, reż. Wolfgang Becker)
Nostalgia za czasami socjalizmu udzieliła się Niemcom w sposób niezwykle pomysłowy. W zabawnie skonstruowanej fabule obserwujemy przeżytki starego systemu, które dziś uważamy za swoisty koloryt minionej epoki, a nie tylko za stek złych wspomnień z życia za żelazną kurtyną. Podejście do tematu jak najbardziej słuszne, bo tamte czasy to nie tylko represje i ograniczenia, ale też dla wielu masa radosnych wspomnień. „Goodbye Lenin" to także portret Niemiec czasu przemian i zjednoczenia po upadku muru berlińskiego i związanych z tym ogromnych oczekiwań, ale też pewnych obaw. Na dodatek ujęte w klamrę znakomitego zmysłu obserwacji i sporej dozy inteligentnej ironii, co nie jest zbyt częste w niemieckim komediowym wydaniu.
85. Porozmawiaj z nią (2002, reż. Pedro Almodovar)
Drugi, tym razem za scenariusz, Oscar dla mistrza melodramatu – Pedro Almodovara. Hiszpan kreuje charakterystyczny dla siebie skomplikowany wewnętrznie dramat, poruszającą opowieść o potrzebie uczuć, miłości i ludzkiej bliskości. Z niezwykłą gracją opowiada różną, acz krzyżującą się historię dwóch mężczyzn, ich wzajemnych kontaktów i relacji z ukochanymi kobietami zamkniętymi w więzieniu śpiączki. „Porozmawiaj z nią" jest wzorcową definicją wszystkiego tego, co dziś określamy mianem almodramy.
84. 28 dni później (2002, reż. Danny Boyle)
Arcydzieło podgatunku zombiecalypse, które wyznaczyło nowy standard opowiadania o żywych trupach, jakże odmienny od „Nocy żywych trupów" Romero. Jeśli do tego dodać sugestywną muzykę, genialne otwarcie z ujęciami opustoszałego Londynu i skuteczne unikanie horrorowych klisz otrzymamy znakomity horror, słusznie umieszczony w esensyjnym Kanonie Kina Grozy. A gdy jeszcze dołożymy inteligentną, zmuszającą do myślenia fabułę, w miarę rozwoju której okazuje się, że to nie zombie są największymi potworami w tej historii – otrzymamy po prostu znakomity film.
83. Bezdroża (2004, reż. Alexander Payne)
Perełka kina niezależnego, zabawna, ale jednocześnie bardzo gorzka opowieść o przedślubnej wyprawie dwóch nieudaczników koło 40-tki po kalifornijskich winnicach. Interesująca i mądrze sklecona historia, dużo inteligentnego humoru, ale też całkiem poważnych życiowych problemów – jeden z tych obrazów, które bawią przy pierwszym kontakcie, ale po gruntownym przemyśleniu odsłaniają swoje nowe, dużo głębsze oblicze.
82. Kill Bill vol.1 (2003, reż. Quentin Tarantino)
Z dwóch części hołdu Quentina Tarantino dla dalekowschodniego kina akcji preferujemy część pierwszą. Więcej w niej rozrywki, zabawy, tempa, pamiętnych scen (rozmowa z Hattori Hanzo, bitwa w restauracji, pojedynek w japońskim ogrodzie, animowana retrospekcja) i solidnego czarnego humoru. Wypada dodać, że filmem tym Quentin przetarł drogę dla wielu nieznanych perełek kina samurajskiego i sztuk walki na zachodnie rynki.
81. Dystrykt 9 (2009, reż. Neill Blomkamp)
Jeden z najgorętszych debiutów reżyserskich ostatnich lat udowadniający co najmniej kilka rzeczy. Po pierwsze: RPA jest wciąż nie do końca zbadaną białą plamą, potencjalnie pełną uzdolnionych filmowców. Po drugie: Peter Jackson jest równie dobrym producentem i mentorem, co reżyserem. Po trzecie: Sharlto Copley ma szansę zostać nową gwiazdą na hollywoodzkim firmamencie (co częściowo potwierdził angaż do „Drużyny A"). Po czwarte i najważniejsze: w dzisiejszych czasach wciąż można kręcić fantastykę nowatorską i inteligentną, nie tyle efekciarską, co rozsądnie efektowną.
80. Grizzly Man (2005, reż. Werner Herzog)
Dokument Wernera Herzoga o Timothym Treadwellu to kolejny wartościowy i niezwykle wstrząsający portret w galerii fascynujących outsiderów, którą zbudował reżyser za pomocą swojej filmografii. Historia Treadwella to tragiczna w skutkach opowieść o człowieku, który z narażeniem własnego życia chciał poznawać i wchodzić w interakcje z dzikimi niedźwiedziami grizzly. Mimo wielu ostrzeżeń, Timothy do końca przebywał zbyt blisko tych zwierząt, co doprowadziło w końcu do brutalnej śmierci jego samego i jego dziewczyny. Sam film złożony jest z filmów nakręconych osobiście przez głównego bohatera dokumentu i wywiadów przeprowadzonych przez Herzoga. Efekt końcowy jest absolutnie porażający emocjonalnie.
79. Powrót do Garden State (2004, reż. Zach Braff)
Pomimo, że styl i estetyka tego filmu zostały już tyle razy skopiowane i rozwodnione, to oryginał ciągle stanowi wartościowe i interesujące kino obyczajowe. Archetypowa opowieść o powrocie w rodzinne strony z powodu śmierci kogoś bliskiego i motyw dojrzewania do wejścia w dorosłość stoją u podstaw tego bardzo uniwersalnego filmu. Uroku dodaje mu chwytliwa i starannie dobrana ścieżka dźwiękowa oraz elegancka narracja będąca zasługą debiutującego Zacha Braffa (scenariusz, reżyseria i główna rola).
78. Star Trek (2009, reż. J.J. Abrams)
To wydawało się niemożliwe. Nie fakt, że ktoś w ogóle wpadł na pomysł reebootowania serii wszech czasów, ale że zrobił to w tak genialny sposób. Przed premierą wydawało się niemożliwe, by Spock inny niż o twarzy Leonarda Nimoya mógł firmować film niebędący mniej lub bardziej świadomą i mniej lub bardziej żenującą parodią. A jednak – J.J. Abrams zrobił film będący hołdem dla całej bogatej historii „Star Treka", a jednocześnie nowym, intrygującym otwarciem gwiezdnej przygody. Znakomicie dobrał aktorów, świetnie wykorzystał możliwości nowoczesnego kina akcji, a jego scenarzyści podsunęli mu skrypt, dzięki któremu inteligentnie wybrnął z fabularnych pułapek. I stworzył najlepszego „Star Treka" od dziesięcioleci.
77. Hotel Rwanda (2004, reż. Terry George)
Główną siłą „Hotelu Rwanda" jest temat: oparta na faktach historia hotelarza, który uratował setki ludzi podczas rzezi na tle plemiennym w Ruandzie w 1994 roku. Dzięki skupieniu akcji na postaci Paula Rusesabaginy granego oszczędnie i wielowymiarowo przez Dona Cheadle′a, film ma ogromny ładunek emocjonalny, który pewnie zostałby mocno osłabiony w obiektywnej panoramie historycznej. To dramaty pojedynczych ludzi i, przede wszystkim, rozterki głównego bohatera, rozdartego między rodziną a ludzkim obowiązkiem wobec uciemiężonych, decydują o wartości „Hotelu…".
76. Wyspa tajemnic (2010, reż. Martin Scorsese)
Wierna ekranizacja znakomitego thrillera Dennisa Lehane, który umiejętnie połączył motywy stare jak świat: odcięta za sprawą żywiołu wyspa, samotny detektyw wśród nieżyczliwych mu osób i tajemniczy szpital psychiatryczny. Martin Scorsese filmując powieść nie dodał zbyt wiele od siebie, co można poczytywać za wadę, ale niewątpliwie również i zaletę filmu. „Wyspa tajemnic" jest spójna, intrygująca i jak na kryminał o śledztwie zaskakująco wartka. A poza tym absolutnie satysfakcjonująca formalnie – sposób, w jaki Scorsese rozpisuje i filmuje niektóre sceny wciąż lokuje go o lata świetlne przed młodszymi kolegami po fachu.
1 2 3 7 »

Komentarze

« 1 28 29 30
21 V 2020   21:27:08

Nawet nie będę komentował tego pseudo zestawienia.

22 V 2020   08:33:10

@Bartek Właśnie skomentowałeś...

05 I 2024   19:28:43

Predator nr 1

« 1 28 29 30

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.