Oscary 2015: Rozdanie najgorsze i rozdanie ekscytujące. O nominacjach oscarowych dyskutuje EsensjaPiotr Dobry, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski, Kamil WitekOscary 2015: Rozdanie najgorsze i rozdanie ekscytujące. O nominacjach oscarowych dyskutuje EsensjaJarosław Robak: Dla Moore to będzie raczej nagroda za całokształt, niż za tę konkretną rolę chorej na Alzheimera lingwistki (w bardzo przeciętnym zresztą filmie), opartą na środkach tak typowych dla tej aktorki, że mogłaby ją zagrać nie znając scenariusza (tym bardziej szkoda, że jej wybitna drugoplanowa kreacja w „Mapach gwiazd” Cronenberga została przez Akademię pominięta). O wiele bardziej podobały mi się Reese Witherspoon w „Dzikiej drodze”, zjawiskowa Rosamund Pike u Finchera oraz Marion Cotillard w zupełnie niegwiazdorskiej, kapitalnej roli w „Dwa dni, jedna noc” braci Dardenne. Jeśli chodzi o aktorki drugoplanowe, przy całej mojej miłości do Emmy Stone, kibicuję jednak Patricii Arquette, dzięki której „Boyhood” jest nie tylko interesującym filmem o dojrzewaniu, ale także wybitnym filmem o macierzyństwie.
Wyszukaj / Kup Piotr Dobry: A dla mnie właśnie w „Mapach gwiazd” Moore operuje rutyniarskimi środkami, te miny i grymasy widzieliśmy już dziesiątki razy. Za to w „Still Alice” jest zaskakująco stonowana, gra głównie oczami, potrafi „podzielić się” sceną z partnerami, Alekiem Baldwinem, Kristen Stewart, Kate Bosworth. I naprawdę nie szarżuje. Słowem, tworzy coś odmiennego niemal o sto osiemdziesiąt stopni od mierzącej się z bardzo podobnie skonstruowaną postacią Meryl Streep w „Sierpniu w hrabstwie Osage”. Mistrzostwo. Kamil Witek: W kategoriach aktorskich to najnudniejsze Oscary od lat. Moore, Simmons i Arquette mogą już teraz pisać dziękczynne mowy, jedynie w kategorii męskiej Keaton i Redmayne pójdą na galę z odrobiną niepewności. Piotr Dobry: I szkoda, że wygra któryś z nich, bo najlepszy z całej piątki jest Benedict Cumberbatch. Gra autentyczną postać, jak Redmayne, Cooper i Carell, ale o ile wyżej wymienieni budują swoje role głównie na fizycznym imitowaniu, tak Cumberbatch – na niuansach. Frenetycznego Keatona rozgrzeszam, bo taka konwencja, którą zresztą prawidłowo odczytał, ale mimo całej sympatii, Oscara bym mu nie dał. Kamil Witek: Na jakich niuansach?
Wyszukaj / Kup Jarosław Robak: No właśnie, na jakich? Benek dość podobną postać zagrał w „(Druciarzu, krawcu, żołnierzu) Szpiegu” – i to o wiele ciekawiej. Także dlatego, że miał tam dużo lepszy scenariusz. W „Grze tajemnic” widać, że stara się mechanicznie nie imitować patentów serialowego Sherlocka – ale nie jestem przekonany, czy to do końca się udało: jego Turing to po prostu kolejny geniusz z Aspergerem (a tchórzliwość, z jaką film traktuje jego homoseksualizm, wcale nie pomaga w niuansowaniu tej roli). Piotr Dobry: No właśnie ten jego Asperger jest mocno cieniowany. On jest przecież jednocześnie wycofany i zbuntowany, nieśmiały i zarozumiały, zalękniony i cyniczny, czasem wręcz perfidnie złośliwy. Nie zgodzę się zatem, że to typowa aspergerowa postać. Poza tym świetnie wchodzi w interakcje z bohaterką Keiry Knightley, która nawiasem gra tu jedną z najlepszych ról w karierze, aż trochę żałuję, że Patricia Arquette tak pozamiatała. I teraz ja zapytam: gdzie to rzekome tchórzostwo w podejściu filmowców do kwestii homoseksualizmu? Bo ja tu widzę raczej bardzo sprawne rozegranie owej „the imitation game”, obecnej tu na wielu płaszczyznach, a ginącej niestety w polskim przekładzie tytułu. Jarosław Robak: Homoseksualizm Turinga w „Grze tajemnic” jest jakąś mimozowatą ideą, a ja chciałbym trochę praktyki. Nie mówimy tu przecież o pierwszym lepszym bohaterze, który gejem był tak przy okazji, ale o facecie, którego z powodu jego homoseksualizmu zniszczono. Tymczasem ile masz w filmie gejowskich pocałunków? Przydałaby się też scena „Alan Turing idzie na podryw”, która raz na zawsze rozprawiłaby się z tym filmowym Aspergerem. Turing zasługuje na przynajmniej tak odważne potraktowanie sprawy, jak to robią w serialu „Masters of Sex”, gdzie przecież też mamy motyw „ułożony profesor-gej wobec państwowej i społecznej opresji”. Piotr Dobry: Dobre porównanie. Okej, ta zachowawczość nie zmienia co prawda wymowy filmu, ale zgodzę się, że Morten Tyldum „mistrzem seksu” się nie okazał. SCENARZYŚCI I REŻYSERZY
Wyszukaj / Kup Konrad Wągrowski: Po raz kolejny pominięto Finchera, który już powinien dostać statuetkę za „Social Network”. Obrażony odwracam się i wychodzę. Jarosław Robak: Pominięcie Finchera w kategorii reżyseria jeszcze jestem w stanie sobie zracjonalizować: po prostu go nienawidzą, nie ma innego wytłumaczenia. Ale brak nominacji dla Gillian Flynn za scenariusz adaptowany to już kompletna farsa. Nie rozumiem, jaki jest sens w wyróżnianiu 6788. i 6789. historii o geniuszu, miłości i pokonywaniu uprzedzeń, gdy ma się pod ręką coś tak przewrotnego i zaskakującego jak „Zaginiona dziewczyna”. Która, nawiasem mówiąc, na swój sposób też jest filmem o geniuszu, miłości i pokonywaniu uprzedzeń. W kategorii reżyseria brakuje mi jeszcze Avy DuVernay za „Selmę” – i to nie dlatego, że po raz pierwszy w historii można było nominować czarną reżyserkę, ale dlatego, że ta właśnie czarna reżyserka nakręciła naprawdę piękne, dojrzałe kino. Kamil Witek: Reżyseria to w pewnym sensie sztuka wytrwałości w tworzeniu i dążeniu do realizacji własnej wizji, a triumf tego bezsprzecznie zaprezentował nam Linklater. Z całym szacunkiem za kolejny konstrukcyjny eksperyment dla Inarritu (ciekawe czy teraz też dwa następne jego filmy będą kręcone jednym ujęciem), to nie jemu należy się statuetka. Fincher i Oscary to materiał na osobne rozważania, bo widać, że różne akademie i gremia głosujących na całym świecie uznają Finchera bardziej za sprawnego rzemieślnika niż pierwszoplanowego artystę. To przypadek trochę tak jak ze Stevenem Spielbergiem, który na swojego Oscara czekał ponad 20 lat kariery, mimo, że wcześniej miał na koncie co najmniej dziesięć filmów, które przeszły do historii kina.
Wyszukaj / Kup Piotr Dobry: Dla mnie też w stawce liczą się tylko Linklater i Inarritu. I widzę to jako starcie dwóch odmiennych postaw; umownie określmy je jako humanistyczną i pragmatyczną. Inarritu z wyrachowaniem dąży do formalnego absolutu. Linklater urzeka wynajdywaniem poezji w tzw. prozie życia. Obaj potrafią doskonale prowadzić aktorów, przy czym dyrygowanie takim Edwardem Nortonem zdaje się pestką w porównaniu z pracą z dziećmi, do tego naturszczykami. Dlatego nie będę ukrywał, że sercem jestem tu za reżyserem „Boyhood”. Kamil Witek: O to czy dyrygowanie Nortonem to pestka należałoby zapytać choćby Letteriera czy Kaye’a, nie bez przyczyny bowiem aktor pojawia się w nieoficjalnych rankingach najtrudniej współpracujących gwiazd Hollywood i znany jest z uprawiania na planie tzw. „shadow directing”. Zresztą myślę, że Innaritu miał niezłego nosa przy obsadzaniu postaci. Bo tak jak Keaton ma wiele z tytułowego „Birdmana” tak i Norton w kreacji Mike’a jest w pewnym sensie sobą – ambitnym artystą z nieco przerośniętym ego i własną wizją tworzonego dzieła. Dlatego wydaje mi się, że wielu reżyserów wolałoby użerać się ze stadem dzieci niż z rozkapryszonym gwiazdorem… Piotr Dobry: Możliwe. Toteż absolutnie się nie obrażę, gdy zwycięży Inarritu. Gdyby zresztą przykładać miarę „szkiełka i oka”, ta wygrana mu się pewnie należy. Co nie zmienia faktu, że każdy z nas ma swoje sympatie i antypatie, i nie sposób sprowadzać całego zagadnienia do czystej arytmetyki. Konrad Wągrowski: Linklater jest moim zdaniem pewniakiem – po strasznej wtopie, jaką było przyznanie Oscara Tomowi Hooperowi za reżyserię „Jak zostać królem”, który z całej piątki wówczas nominowanych miał najmniej do pokazania, Akademia wyraźnie faworyzuje osoby, które wykraczają w reżyserii poza poprawne prowadzenie aktorów – stąd statuetki dla Michela Hazanaviciusa, Anga Lee i Alfonso Cuarona. A oczywiście reżyserski eksperyment Linklatera był wydarzeniem bez precedensu.
Wyszukaj / Kup Piotr Dobry: Wiesz, ja właśnie paradoksalnie trochę się boję nagrodzenia Linklatera za reżyserię. Bo oni ostatnimi laty często sięgają do klucza „dla każdego coś miłego” i tym samym najlepszym filmem mogą obwołać „Birdmana”. Wolałbym odwrotnie. Kamil Witek: Oby zgodnie z tym kluczem nagroda za scenariusz adaptowany nie trafiła do „Gry tajemnic”, bo już teraz wydaje się, że to będzie jeden z głównych wielkich przegranych gali. To zresztą jedyna kategoria gdzie szansę ma Damien Chazelle, odpowiedzialny za sukces „Whiplash”, i jego typuję na faworyta. Wątpię, że nagle zaskoczy trochę niedoceniany Paul Thomas Anderson, nawet jeśli to jego już szósta nominacja ale jedyna dla „Wady ukrytej”, więc to raczej wyróżnienie bez większych szans na sukces. NAJLEPSZY FILM ZAGRANICZNY Konrad Wągrowski: W naszym rankingu wyszło nam, że powinien wygrać „Lewiatan”. A jak będzie? Jarosław Robak: Wygra „Ida”, bo jest formalnym cacuszkiem (nie bez powodu ta nominacja za zdjęcia), w dodatku jest na tyle krótka, że jurorzy raczej nie zdążą usnąć w czasie seansu – a jednak przetrzymać powolną, prawie dwuipółgodzinną narrację Zwiagincewa, to może być dla nich wyzwanie. Spośród nominowanych najbardziej lubię „Dzikie historie”, ale obawiam się, że w tym przypadku waga tematu może być dla Oscarowej akademii zbyt lekka… (jakby były jakieś ważniejsze tematy niż natura ludzka i walka klas). |
Całkowicie zgadzam się z Piotrem Dobrym, że w kategorii filmów zagranicznych Oskar powinien przypaść właśnie znakomitym "Mandarynkom" - właśnie dlatego, że to uniwersalnie piękna i mądra przypowieść po której obejrzeniu coś dobrego w człowieku zostaje. W odróżnieniu od przekombinowanej na siłę "Idy" i przytłaczającego "Lewiatana".
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Do sedna: Alejandro González Iñárritu. Birdman
— Marcin Knyszyński
Oscary 2019: Esensja przyznaje Oscary
— Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
20 najlepszych polskich filmów XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów wojennych XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
Oscary 2018: Esensja przyznaje Oscary
— Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Najlepsze filmy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski, Kamil Witek
Oscary 2018: Najlepsi aktorzy
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Oscary 2018: Kategorie techniczne
— Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
Oscary dla „Birdmana” i „Idy”!
Esensja przyznaje Oscary 2015
— Esensja
Ranking filmów nominowanych do Oscara 2015
— Esensja
Ranking polskich nominacji Oscarowych
— Esensja
Ranking filmów nominowanych do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego
— Esensja
Esensja o „Idzie”
— Sebastian Chosiński, Karolina Ćwiek-Rogalska, Krystian Fred, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski
20 najbardziej pamiętnych przemów oscarowych
— Kamil Witek
Krótko o filmach: Spotkanie na pustkowiu
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Krótko o filmach: Bezpieczna przystań na pustyni
— Sebastian Chosiński
Do sedna: Alejandro González Iñárritu. Zjawa
— Marcin Knyszyński
Do sedna: Alejandro González Iñárritu. Biutiful
— Marcin Knyszyński
Do sedna: Alejandro González Iñárritu. Babel
— Marcin Knyszyński
Do sedna: Alejandro González Iñárritu. 21 gramów
— Marcin Knyszyński
Do sedna: Alejandro González Iñárritu. Amores perros
— Marcin Knyszyński
Pomysł na życie zawodowe po osiemdziesiątce
— Konrad Wągrowski
Krótko o filmach: W rytmie pogrzebów
— Marcin Osuch
Miłość zimna jak rozpalone żelazo
— Sebastian Chosiński
Co nam w kinie gra: Perfect Days
— Kamil Witek
Co nam w kinie gra: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek
14. American Film Festival: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek
Co nam w kinie gra: Poprzednie życie
— Kamil Witek
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
mbank Nowe Horyzonty 2023: Drrrogi, chłopcze…
— Kamil Witek
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Więcej tak rzeczowych dyskusji. Panowie rządzicie.