Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Moleskine: Czy patrzysz uważnie?

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Pozostały trzy tygodnie do wręczenia Oskarów. Choć w świetle zainteresowania pozostają przede wszystkim główne kategorie: najlepsza produkcja, reżyser, aktorzy – niemniej ważne są zdjęcia, dzięki którym oglądanie filmu jest w ogóle możliwe. Proszę państwa, czy aby na pewno patrzycie uważnie?

Dominik Herman

Moleskine: Czy patrzysz uważnie?

Pozostały trzy tygodnie do wręczenia Oskarów. Choć w świetle zainteresowania pozostają przede wszystkim główne kategorie: najlepsza produkcja, reżyser, aktorzy – niemniej ważne są zdjęcia, dzięki którym oglądanie filmu jest w ogóle możliwe. Proszę państwa, czy aby na pewno patrzycie uważnie?
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Oglądając film spodziewam się nie tylko dobrego scenariusza, zaangażowanych aktorów i mistrzowskiej reżyserii. Film nie porusza wyłącznie myśli, skłaniając do dyskusji o znaczeniu zawartego w opowieści przesłania, lecz również oddziałuje na wrażliwe zmysły wzroku i słuchu. Będąc fotografem, podczas seansu automatycznie włącza mi się to zawodowe zboczenie, nakazujące bacznie przyglądać się plastyce obrazu, oceniać pracę kamery, dobór optyki do konkretnej sceny, rodzaj oświetlenia, montaż by w końcu analizować wpływ tych środków wizualnych na samą opowieść. Od lat słuchając muzyki filmowej ostatnio przestaję być wzruszony kolejną ścieżką dźwiękową, łapiąc się na zatrważającym odczuciu, że wszystko już było – jednak czasem trafi się autentyczna, pochłaniająca uwagę perełka, którą warto zaciekawić innych. Mimo zainteresowania przede wszystkim tymi warstwami filmu, które uznawane za techniczne bywają traktowane gorzej od efektów pracy głównych postaci na planie, staram się odbierać i recenzować ukończone dzieło jako całość, absolutnie ułomną bez sprawnie zrealizowanego któregokolwiek z elementów. Chciałbym jednocześnie zachęcić i zaprosić czytelników do kontaktu i aktywnej wymiany opinii o przedstawianych filmach na moim blogu http://24mm.org/moleskine

Wybranie jednego z pięciu dobrych filmów okazało się, bez zbędnej fałszywej skromności, nietrudnym zadaniem. Przy założeniu, że najlepszy to ten, który najbardziej mi się podoba, bez wahania wręczyłbym Oskara w kategorii zdjęciowej „Ludzkim dzieciom” ze znakomitym obrazem Emmanuela Lubezkiego. W uzasadnieniu powiedziałbym, że oto powstał film o spójnym i nowatorskim pomyśle na wizualizację opowieści, dzięki któremu środek ciężkości przeniesiony został z głównego bohatera na całe otoczenie, którego aktorzy w swoich rolach są ledwie małą częścią. To właśnie w „Ludzkich dzieciach” znajduje się najtrudniejsze do zrealizowania w sensie technicznym ujęcie ucieczki przerobionym bodajże fiatem multipla, rozciągnięte (bez cięcia montażowego!) na ładnych parę minut solidnej akcji. Pamiętajmy, że złoty golas przyznawany jest nie tylko za artyzm, lecz również za znajomość warsztatu operatorskiego i umiejętność zastosowania różnych środków do osiągnięcia konkretnego efektu wizualnego.
Solidne wyróżnienie należy się Wally’emu Pfisterowi za „Prestiż”, w którym stosując nieskomplikowane metody operatorskie udało się stworzyć – no właśnie – wrażenie iluzji u widza nieświadomego jak jego percepcja jest manipulowana dłońmi reżysera.
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Wręczenie statuetek odbędzie się 25. lutego podczas 79-tej uroczystej gali prowadzonej przez aktorkę Ellen Degenres w Kodak Theatre, czyli niemal dokładnie za trzy tygodnie.
The Black Dahlia ***
reż. Brian De Palma, zdj. Vilmos Zsigmond
MISTRZ. Ekranizacja kolejnej powieści Jamesa Ellroya, inspirowanej autentycznym aktem mordu dokonanym w Los Angeles w połowie lat 40-tych ubiegłego stulecia, utrzymana w konwencji filmu noir. Gliniarze-twardziele, blond piękności i kruczowłose femme fatale, skomplikowana sieć układów obyczajowych, seks i przemoc oraz doskonałe kadry to skrót widowiska Briana De Palmy, reżysera doświadczonego w podobnych gangsterskich klimatach. Jako operatora De Palma wybrał sobie sprawdzonego artystę obrazu pochodzącego z Węgier, Vilmosa Zsigmonda.
Przed dekadą Curtis Hanson i Dante Spinotti przenieśli na ekran inną powieść Ellroya, czego efektem było dzieło z gęstą, pochłaniającą atmosferą. „The Black Dahlia” niestety ustępuje „Tajemnicom Los Angeles” pod względem fabularnym i aktorskim. Historia jest zbyt mętna i zawiera zbyt wiele elementów pobocznych, komplikujących śledzenie głównego wątku. Odtwórcy głównych ról (Hartnett i Eckhart) nie mają niestety siły wyrazu aktorskiego duetu Kevin Spacey plus Guy Pearce, wspartego pięściami Russella Crowe’a. „The Black Dahlia” zaledwie dosięga poprzeczki ustawionej tak wysoko przez film Hansona.
Mimo tych niedostatków, umiejętności mistrza Zsigmonda są niezaprzeczalne. Twórca znakomicie czuje kompozycję szerokiego kadru 2.35:1, wie jak rozmieścić postacie, jak tworzyć obraz z wykorzystaniem planów, jak grać oświetleniem, rozumie potęgę cienia w tym gatunku filmowym. Gdyby wskazać najlepszą pojedynczą scenę w grupie nominowanych filmów, byłoby to perfekcyjnie zrealizowane przez Zsigmonda ujęcie zabójstwa jednej z postaci, na schodach, z twarzą mordercy skrytą właśnie w cieniu. Kamera w „The Black Dahlia” cały czas pracuje, obraca się wokół bohaterów, wykonuje sugestywne najazdy i odjazdy, biorąc aktywny udział w rozwoju akcji. I choć cały film nie jest tak równy jak „Tajemnice Los Angeles”, warto wybrać się na seans właśnie po to, by podziwiać pracę Vilmosa Zsigmonda.
Ludzkie dzieci (Children Of Men) ****
reż. Alfonso Cuaron, zdj. Emmanuel Lubezki
CHAOS. Znajduję coś fascynującego w wizjach przyszłości, których twórcy stawiają na równi czynnik naukowy z fantastycznym i pomimo futurystycznego zacięcia, skłaniającego ku przerostowi formy nad treścią, starają się opowiedzieć coś o ludzkości, zwrócić uwagę na możliwe konsekwencje czynów człowieka. Przykłady tego typu podejścia do fabularnej materii w kinie można mnożyć. „Blade Runner” to najbardziej sugestywny i pochłaniający obraz w tym gatunku filmowym. Obok sterylny „Raport mniejszości” czy uciekające w stronę kina akcji „Terminatory” i „Matriksy”. Na tę półkę trafił właśnie nowy film Alfonso Cuarona „Ludzkie dzieci”.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Nowatorski w dziele jest sposób narracji. Zwykle jest tak, że praca kamery zostaje ściśle związana z działaniami bohatera. Zbliżenie twarzy wykonywane jest podczas dialogów, detale przybliżane zostają w chwili wykonywania czynności, a plany szerokie są sposobem na ogólne ujęcie akcji, jako wstęp i zakończenie do sceny. Z poszczególnych, raczej krótkich ujęć, zgodnie ze scenariuszem pełniącym rolę swoistego programu układany jest gotowy film. Narracja w „Ludzkich dzieciach” jest zupełnie innego rodzaju. Kamera nie skupia się na bohaterach, lecz na ogólnym planie, na którym rozgrywa się akcja. Wydaje się, że to zdarzenia w otoczeniu powodują reakcje postaci – a nie na odwrót. Clive Owen, będący tutaj przecież główną osobą dramatu, zostaje sprowadzony do poziomu małego pionka w grze, w której karty zostały już dawno rozdane. Mimo wszystko, w toku wydarzeń, udaje mu się dorosnąć do roli, którą przyszło mu pełnić.
Koncepcję reżysera i twórcy zdjęć najlepiej widać w dynamicznych sekwencjach filmu: ucieczki z zimnego Londynu, później z wiejskiej farmy i najwyraźniej w finałowej scenie wojny miejskiej w obozie dla uchodźców. Absolutnie nic nie zostaje oddane władzy bohatera. Jedyne co może, to jak najszybciej reagować na świszczące kule, wykonywać uniki, chować się za ścianami. Przypomina to trochę styl gry „Half-Life 2” i jest to chwalebne porównanie. Dominują doskonale zaplanowane długie ujęcia, kamera zwykle nie podąża bezpośrednio za bohaterami, pozwala im zupełnie wyjść poza kadr, by po paru sekundach wrócić do postaci, zatrzymuje się na chwilę kreśląc szerszy plan, rozgląda się na boki, pokazuje detal – przy tym nigdy nie pozostaje w bezruchu. Często wygląda to jak kręcona z ręki korespondencja wojenna, podkreślająca chaos i absolutną przypadkowość rozgrywających się i rejestrowanych wydarzeń.
Iluzjonista (The Illusionist) **
reż. Neil Burger , zdj. Dick Pope
STATYCZNOŚĆ. Najsłabszy wizualnie film w grupie obrazów nominowanych do złotego golasa za zdjęcia – dobry, jednak nie tak wysmakowany, jak konkurenci. Pechem „Iluzjonisty” okazało się wprowadzenie do kin niemal równocześnie z „Prestiżem” Nolana. Kiedy w tym samym czasie istnieje możliwość obejrzenia dwóch obrazów o magikach-iluzjonistach, rozgrywających się na przełomie XIX i XX wieku, nie sposób uniknąć porównań. I niestety, w zestawieniu z wyrafinowaniem i przewrotnością dzieła Nolana, film Neila Burgera przegrywa na obu warstwach: fabularnej i wizualnej.
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„Iluzjonista” nakręcony został w łatwiejszym do opanowania formacie obrazu 1.85:1. Nie jest to bynajmniej zarzutem, jednakże przeczuwam, że historia zyskałaby będąc opowiedzianą w szerokim kadrze Cinemascope. Ujęcia są bardzo klasyczne, w większości statyczne i chyba za bardzo przewidywalne w filmie tak wysoko wyróżnionym. Więcej dzieje się w kadrze dzięki przemyślanemu oświetleniu niż pracy kamery. W filmie jest dużo mroku, sporo scen rozgrywa się w porach wieczornych w oświetleniu lamp i latarni. Uwagę zwraca również sprawne, sugestywne światło w teatrze podczas przedstawień Eisenheima. Obraz w filmie jest dość miękki, a kolory – ciepłe i tonowane tak, by całość przypominała nieco wyblakłą widokówkę, taką klasyczną fotografię przechowywaną w pudełku po butach przez ponad sto lat. Ogląda się ją dobrze, lecz bez porywów właściwych konkurentom.
Labirynt Fauna (Pan’s Labyrinth) ****
reż. Guillermo Del Toro, zdj. Guillermo Navarro
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Patos w ryzach
— Dominik Herman

Przesłanie poszło w las
— Dominik Herman

Dwie kreski koki
— Dominik Herman

Wysmakowane ciasteczka
— Dominik Herman

Portret mordercy
— Dominik Herman

Film o biegnących ludziach
— Dominik Herman

Tegoż twórcy

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
— Jarosław Loretz

Spiesz się powoli!
— Sebastian Chosiński

Trudno uwolnić się od zła
— Joanna Kapica-Curzytek

Esensja ogląda: Marzec 2018 (2)
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Remanent filmowy 2017
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Grzegorz Fortuna, Adam Kordaś, Marcin Osuch, Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Lipiec 2017 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz

Głęboka czerwień
— Jarosław Robak

Esensja ogląda: Listopad 2014 (2)
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Gdzie twój dom, Ziemianinie?
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Wrogowie publiczni: Profesjonalizm i pasja
— Dominik Herman

Odtwórz to jeszcze raz, Sam
— Dominik Herman

Krótko o filmach: Kwiecień 2002
— Michał Chaciński, Artur Długosz, Dominik Herman, Eryk Remiezowicz

Czysta przyjemność
— Dominik Herman

Helikopter obroniony
— Dominik Herman

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.