Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Nie tylko Indy. Złota dziesiątka kina przygodowego

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Jakub Gałka, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz, Marcin T.P. Łuczyński, Konrad Wągrowski

Nie tylko Indy. Złota dziesiątka kina przygodowego

6) BOGOWIE MUSZĄ BYĆ SZALENI (The Gods Must Be Crazy, 1980, reż. Jamie Uys)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Pod żadnym względem nie jest to zwyczajny film. Jego realizacja miejscami dość mocno odbiega od przyjętych powszechnie standardów – zdjęcia nierzadko są przyspieszane, akcja niejeden raz ustępuje miejsca barwnym opisom rodem z filmu dokumentalnego, a główny bohater dość szybko staje się postacią drugoplanową, mimo że jego quest – pozbycie się złej butelki Coca-Coli – jest podstawą fabuły i stanowi zarówno jej otwarcie, jak i zakończenie. Dużo tutaj zarówno z sensacji, jak i romansu, ale przed wszystkim jest to wielkie kino przygody, gdzie fajtłapowaty naukowiec, noszący sterany kapelusz i jeżdżący wozem bez hamulców i rozrusznika, dokonuje bohaterskich czynów, w dość zaskakujący sposób wykorzystując przy tym swoją znajomość lokalnej fauny i flory. To jednocześnie jeden z niewielu przypadków, kiedy możemy obejrzeć cywilizowany świat oczami kogoś, kto z cywilizacją miał dotąd styczność jedynie poprzez smugi kondensacyjne odrzutowców hen, wysoko nad głową, i kto ma zupełnie świeże podejście do wielu spraw dotąd dla nas oczywistych. Przeuroczy film, który zrobił zawrotną karierę na początku lat 80. i rozsławił kino afrykańskie, o którym dotąd mówiło się raczej z uśmieszkiem politowania.
Jarosław Loretz
7) MIŁOŚĆ, SZMARAGD I KROKODYL (Romancing and the Stone, 1984, reż. Robert Zemeckis)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jack T. Colton to oczywiście bliski krewny Indiany Jonesa. Człowiek czynu, obdarzony specyficznym poczuciem humoru, lubiący samodzielne działanie. Z pozoru nieco nieokrzesany i gruboskórny, w gruncie rzeczy romantyczny. Ale to wcale nie ten bohater zadecydował o sukcesie „Miłości, szmaragdu i krokodyla” (ten ostatni pojawił się w polskim tytule oczywiście ze względu na popularność serialu „Powrót do Edenu” w czasie naszej premiery). Doskonałym pomysłem było wprowadzenie postaci pisarki przygodowych romansideł, która wpada w historię rodem z własnej powieści, i obsadzenie w tej roli Kathleen Turner. Ta aktorka przechodzi w czasie filmu niesamowite metamorfozy – od cichej domatorki do kobiety czynu, od zahukanej starej panny do atrakcyjnej bohaterki gorącego romansu. A sam film urzekał niewymuszonym humorem, dobrym tempem i urokiem obojga głównych bohaterów. Solidna, kanoniczna pozycja Kina Nowej Przygody.
Rok późniejszy „Klejnot Nilu”, dużo bardziej wzorowany na przygodach Indiany Jonesa (została zapożyczona nawet scena z samolotem), był już porażką. Dzieło bez dobrych pomysłów, momentami nudnawe spowodowało, że seria zakończyła się po drugiej części. Szkoda, bo bez wątpienia miała większy potencjał.
Konrad Wągrowski
8) GOONIES (1985, reż.Richard Donner)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Masa bzdur i sprzeczności w scenariuszu – i to takich, które dosłownie całą tę historię czynią kompletnie idiotyczną. Groteskowe postacie „tych złych”, czyli gangu Fratellich (z babochłopem Anne Ramsey w roli twardej mamuśki i Sloothem, jednym z jej synów, przedziwnie pokancerowanym od niemowlęctwa wskutek wypadania z kołyski), i garstka dzieciaków nazywających swoją paczkę „Postrzeleńcami”, które ostatnim gestem rozpaczy próbują ratować domy rodziców przed bankową rekwizycją za długi. Jak? W najbardziej idiotyczny i, co tu dużo gadać, teoretycznie najmniej skuteczny z możliwych sposobów: szukając skarbu słynnego w okolicy pirata, Jednookiego Willy’ego.
Powyższe zastrzeżenia są jak najbardziej uzasadnione – argumenty można by rzucać całymi garściami – i oczywiście w najmniejszym stopniu nieistotne, zważywszy na frajdę, jaką daje oglądanie tego filmu. No i przecież, tak z drugiej strony patrząc, cóż innego mogą zrobić dzieci, by ratować walący się świat dorosłych, niż zaufać marzeniom?
Dwaj bracia Walsh reprezentują typowe stadia chłopięcego dojrzewania. Młodszy Mikey to chuderlaczek (notabene, kto pamięta Sama Gamgee’ego z trylogii „Władcy Pierścieni”, ten wie, że od czasu „The Goonies” Sean Astin dobrze wyrósł mamie i tacie), z aparatem ortodontycznym na zębach i aplikatorem leku na astmę w ręku, prowodyr całej eskapady związanej z szukaniem skarbu. Starszy, Brandon, to dla odmiany buzujący hormonami byczek, na różne sposoby ćwiczący tężyznę fizyczną, kiedy się tylko da. Do tego ciągle poprawiający grzebieniem swój gęsty fryz Clark „Jadaczka”, robiący tłustym brzuchem „galaretę” Lawrence „Pniaczek”, wreszcie Richard Wang, przezywany „Data” albo „Zero-Zero-Skośnooki”, naszpikowany rozmaitymi przemyślnymi urządzeniami (lejący się z pięt butów śliski smar, wielka rękawica wyskakująca gdzieś spod pachy, ukryte na biodrach oślepiające latarki czy szczęki mocowane na sprężystych linkach, miotane z rękawów przepastnego płaszcza) niczym samochód Bonda. Do tego dwie dziewczyny na dokładkę, w tym jedna w miniówie.
Spryt i upór, napędzane ciekawością i marzeniami, które u dzieci są nie do zdarcia. Barwne, przesympatyczne postacie. Wartka fabuła. Stojące na drodze do celu najrozmaitsze przeszkody i pułapki – co jedna, to oryginalniejsza. Chwytliwy motyw muzyczny. A w finale – piękna scena ze statkiem piratów wypływającym w swój ostatni rejs.
Film, do którego się wraca. Ja robię to regularnie.
Marcin Łuczyński
9) KROKODYL DUNDEE (1986, reż. Peter Faiman)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Ma znoszony kapelusz, ogorzałą od słońca twarz i w dzikiej głuszy czuje się jak we własnym domu. Indiana Jones? Nie, Krokodyl Dundee! Fakt, głównym tematem filmu jest satyra na współczesną cywilizację zderzoną ze prostym, acz prawym i rozsądnym „dzikusem”, ale przecież tylko część filmu rozgrywa się w dżungli nowojorskiej. Pierwsze kilkadziesiąt minut to australijski interior, węże, bawoły, krokodyle. Gorąco i niebezpiecznie. A do tego dziwny facet z olbrzymim nożem przy pasie, który nic sobie z tego wszystkiego nie robi. Facet, który, dodajmy, odczytuje godzinę z położenia Słońca… zerkając uprzednio na zegarek towarzyszki. Trochę bufon i szelma z poczuciem humoru – więc może jednak klon doktora Jonesa? Nie przesadzajmy, to tylko kilka podobieństw, a film reprezentuje trochę inną odmianę kina przygodowego. Co nie zmienia faktu, że „Krokodyl Dundee” (jego dwie kontynuacje już mniej) wciąż jest świetną rozrywką. A scena, w której Krokodyl na widok broni atakujących go bandytów stwierdza „To nie jest nóż” i wyciągając swoją maczetę dodaje „To jest nóż!”, w niczym nie ustępuje Indy’emu strzelającemu do Araba z mieczem.
Jakub Gałka
10) MUMIA (1999, reż. Stephen Sommers)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
W 1999 roku filmowcy nagle przypomnieli sobie o wielkich sukcesach Indiany Jonesa, który przez lata stał się ikoną popkultury, i postanowili stworzyć film przygodowy mocno inspirowany archeologicznymi perypetiami autorstwa duetu Lucas-Spielberg. Powstała „Mumia” Stephena Sommersa, film odwołujący się nie tylko do doktora Jonesa, ale także do tanich horrorów klasy B, tradycyjnych historii o potworach („Dracula” czy „Wilkołak”), jak również do wszelkich innych filmów awanturniczych, jakie powstały od czasów sukcesu „Gwiezdnych Wojen” i „Poszukiwaczy zaginionej Arki”. Oczywiście dzieło Sommersa nie miało szans w starciu z klasyką, ale broniło się absurdalną fabułą (tak pokręconą, że aż śmieszną), dystansem, poczuciem humoru, elementami grozy oraz Rachel Weisz. Aktorka wprowadziła do filmu odrobinę kobiecego uroku i autoironii, spychając na margines innych bohaterów, łącznie z grającym protagonistę Ricka Brendanem „załatwię-każdą-mumię-bronią-palną” Fraserem. Po seansie „Mumii” trudno było dojść do siebie, bo pytanie „o co tak w ogóle chodziło?” nie dawało spokoju nawet godziny po projekcji, dlatego film Sommersa, mimo że w niektórych miejscach tandetny i przesadzony, w generalnym rozrachunku zalicza się do bardzo przyjemnej, awanturniczej rozrywki nie na serio. W końcu jak mało kręci się ostatnio klasycznych filmów przygodowych!
Ewa Drab
koniec
« 1 2
20 maja 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wiem, ale nie powiem
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.

więcej »

Z filmu wyjęte: Nurkujący kopytny
Jarosław Loretz

13 V 2024

Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Ranking na premierę: Najlepsze filmy o I wojnie światowej
— Urszula Lipińska, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Kroniki O’Connellów
— Przemysław Pieniążek

Kino zmumifikowane
— Jakub Gałka

Tegoż twórcy

Za wysoko
— Jarosław Robak

Uwaga, gleba
— Jakub Gałka

Esensja ogląda: Luty 2013 (Kino)
— Miłosz Cybowski, Gabriel Krawczyk, Alicja Kuciel, Konrad Wągrowski

Kac Atlanta
— Michał Kubalski

Plastikowe żołnierzyki
— Ewa Drab

Gdzie są sutki Angeliny Jolie?
— Agnieszka Szady

Bruce wszechmogący
— Przemysław Ćwik

Jankes na Wojnie Stuletniej
— Jarosław Loretz

Film przywracający wiarę
— Konrad Wągrowski

Pójdź, przyjacielu, wąpierza będziem łowić...
— Marcin Łuczyński

Tegoż autora

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.