Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Fiodor Bondarczuk
‹Stalingrad›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStalingrad
Tytuł oryginalnyСталинград
Dystrybutor UIP
Data premiery29 listopada 2013
ReżyseriaFiodor Bondarczuk
ZdjęciaMaksim Osadczy
Scenariusz
ObsadaPiotr Fiodorow, Thomas Kretschmann, Maria Smolnikowa, Andriej Smoliakow, Dmitrij Łysenkow, Aleksiej Barabasz, Janina Studilina, Petar Zekavica, Siergiej Bondarczuk, Natalia Kadocznikowa, Oleg Wołku, Polina Rajkina, Oksana Baziliewicz, Kirył Waraksa, Jurij Utkin, Heiner Lauterbach
MuzykaAngelo Badalamenti
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania130 min
Gatunekmelodramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Co nam w kinie gra: Stalingrad
[Fiodor Bondarczuk „Stalingrad” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński

Co nam w kinie gra: Stalingrad
[Fiodor Bondarczuk „Stalingrad” - recenzja]

Krasnoarmiejcy początkowo odnoszą się do dziewczyny bardzo nieufnie – uczono ich przecież, że wszyscy, którzy żyli „pod Niemcem”, są podejrzani, wszak to potencjalni kolaboranci. Z biegiem czasu jednak ich nastawienie zmienia się diametralnie, każdy z piątki żołnierzy – Poliakow, Nikiforow, Astachow, Czwanow, również sam Gromow – zaczyna żywić do Katieriny uczucie. Problem w tym, że rodzi się ono w najgorszym możliwym momencie, gdy śmierć wszystkim zagląda głęboko w oczy. Śmierć ta ma zaś twarz kapitana Kahna, który od swego przełożonego otrzymuje rozkaz odbicia zajętej przez „czerwonych” kamienicy za wszelką cenę. Pod tym względem obraz Bondarczuka może przywodzić na myśl „Wroga u bram” Annauda; w obu filmach mamy bowiem do czynienia z osobistymi pojedynkami zaprzysięgłych nieprzyjaciół. U Francuza jest to rywalizacja pomiędzy dwoma snajperami – Wasilijem Zajcewem i Erwinem Königiem, u Rosjanina naprzeciw siebie stają natomiast (i to nie tylko w przenośni, lecz w finale dosłownie) Gromow i Kahn. Z drugiej strony znaczenie postaci kapitana Armii Czerwonej jest mimo wszystko pomniejszane poprzez wyeksponowanie jego towarzyszy broni, co z kolei kojarzyć się może ze zbiorowym bohaterem „9 kompanii”, czyli debiutanckiego filmu Fiodora Siergiejewicza. Tam także nacisk położony był na kilku żołnierzy, których łączy walka ze wspólnym wrogiem. I których – z małym wyjątkiem – czeka ten sam dramatyczny los.
„Stalingradowi” daleko do ideału. Bondarczuk – być może dlatego, że od samego początku „kroił” film pod nominację do Oscara – nadał swemu dziełu iście hollywoodzki sznyt. Stąd tak mocno rozwinięty, wpisany w epizod bitwy stalingradzkiej, wątek miłosny – a w zasadzie dwa wątki, bo przecież nie możemy zapominać o Kahnie i Maszy – który momentami spycha wręcz na plan dalszy, nie ukrywajmy, najistotniejszą, batalistyczną część fabuły. Szczęśliwie te fragmenty dzieła ratuje przekonujące aktorstwo oraz w miarę udana próba ucieczki od jednowymiarowego przedstawienia postaci. Ogromne wrażenie pozostawia za to praca scenografów, którym aż do bólu realistycznie udało się oddać rzeczywistość obróconego w gruzy miasta. Nie ukrywajmy, tu nie obyło się bez efektów komputerowych, ale są one na tyle subtelne, że nie rzucają się w oczy. Przy okazji też Fiodor Siergiejewicz „wyczarował” na ekranie jeden z najbardziej znanych symboli batalii o Stalingrad – pamiętną fontannę Barmalej, przedstawiającą sześcioosobową grupkę dzieci tańczących wokół krokodyla, która, mimo ogromnych zniszczeń dokoła, ocalała z pożogi (co uwiecznił na, wykonanych w sierpniu 1942 roku, słynnych zdjęciach fotograf Emmanuił Jewzierichin). W pamięć zapadają również sceny ataku lotniczego na miasto oraz – obecna już na samym początku filmu – sekwencja desantu na opanowany przez hitlerowców brzeg Wołgi, której fragmentem jest szturm płonących czerwonoarmistów na pozycje niemieckie. Tego nie da się szybko zapomnieć. Tym bardziej że, jak przekonywali scenarzyści, taki epizod rzeczywiście miał w Stalingradzie miejsce. I nawet jeśli dostrzeżemy w tym dalekie echa „Władcy Pierścieni” bądź którejś z opowieści o krwawych zombie, w niczym nie umniejsza to dramatyzmu sytuacji, w jakiej znaleźli się żołnierze sowieccy.
W roli kapitana Gromowa Bondarczuk obsadził trzydziestojednoletniego Piotra Fiodorowa („Rosja 88”, „PiraMMMida”, „Boris Godunow”); jego głównym adwersarzem uczynił natomiast starszego o dwie dekady Thomasa Kretschmanna, Niemca z Dessau w dawnej NRD, który wcielił się w kapitana Petera Kahna. Pierwotnie producenci chcieli, aby postać tę zagrał Til Schweiger, który jednak odmówił, argumentując, że nie chce grać nazisty. I chyba dobrze się stało; Kretschmann – specjalista od kina wojennego (vide „Stalingrad” Vilsmaiera, „Pianista” Romana Polańskiego, „Upadek” Olivera Hirschbiegela, „Eichmann” Roberta Younga czy „Operacja Walkiria” Bryana Singera) – sprawdził się bowiem znakomicie, w zasadzie przyćmiewając na ekranie wszystkich pozostałych aktorów. Co nie znaczy, że inni zagrali źle. Młodziutka Katia zawdzięcza swoją twarz Marii Smolnikowej („Córka”), Poliakow – Andriejowi Smoliakowowi („Stalingrad” Ozierowa, „Ten, który gasi światło”, „Powrót do Afganistanu”), żartowniś Czwanow – Dmitrijowi Łysenkowowi („18/14”, „Pod przykrywką”), Nikiforow – Aleksiejowi Barabaszowi („Jesteśmy z przyszłości 2”), a najmłodszy z żołnierzy radzieckich Siergiej Astachow – synowi reżysera Siergiejowi Bondarczukowi młodszemu, dla którego był to ekranowy debiut.
Warto wspomnieć jeszcze o grającym Niemca Jurgensa od dobrych kilku lat mieszkającym już w Rosji Serbie Petarze Zekavicy („Mecz”) oraz Janinie Studilinej (rocznik 1985), której przyszło zagrać chyba najbardziej dwuznaczną moralnie postać – pięknej Maszy, kochanki Kahna. Za zdjęcia odpowiada stały współpracownik Bondarczuka, Maksim Osadczy, który idealnie sprawdził się i przy „9 kompanii”, i przy „Przenicowanym świecie”; trudno się więc dziwić, że reżyser zaufał mu po raz kolejny. Wkładem amerykańskim w powstanie „Stalingradu” było za to wynajęcie do stworzenia ścieżki dźwiękowej, znanego głównie z filmów Davida Lyncha, Angela Badalamentiego („Miasteczko Twin Peaks”), który – jako dobry rzemieślnik – wykonał swoje zadanie na poziomie przyzwoitym, chociaż bez szczególnego polotu. Bo jakże może być inaczej, skoro z całego soundtracku najbardziej zapada w pamięć piosenka rozbrzmiewająca z ekranu podczas napisów końcowych! Która notabene może być sporym zaskoczeniem, zwłaszcza dla starszych widzów; młodsi z kolei mogą potraktować ją jako dodatkowy magnes przyciągający ich do kin. Chodzi o nostalgiczny utwór Wiktora Coja i zespołu Kino „Легенда” (z wydanego w 1988 roku albumu „Группа крови”), który na potrzeby „Stalingradu” nagrała na nowo Zemfira. Czy obraz Bondarczuka ma szanse na Oscara? Raczej niewielkie. Jak na produkcję spoza Stanów Zjednoczonych, jest bowiem zdecydowanie zbyt hollywoodzki. I tym samym, co na pewno nie jest dla niego korzystne, pozbawiony tego lokalnego kolorytu, który przed laty zdecydował chociażby o sukcesie „Pianisty” Polańskiego.
koniec
« 1 2
28 listopada 2013

Komentarze

06 XII 2013   11:15:04

Obejrzałem... Srogi zawód. Niezłe efekty specjalne - poza tym prawie nic o czym warto wspominać. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć niezły film wojenny o Stalingradzie niech lepiej obejrzy "Stalingrad" Josepha Vilsmaiera z 1993 roku. Już nawet "Wróg u bram" jest bardziej sensowny. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć dobry i w miarę nowy rosyjski film wojenny z podobnego okresu historycznego polecam "Twierdzę Brzeską" Aleksandra Kotta z 2010.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Perfect Days
— Kamil Witek

Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek

Poprzednie życie
— Kamil Witek

Ślepowidzenie
— Sebastian Chosiński

Umrika
— Sebastian Chosiński

„Tajemnice Bridgend” i „Czarodziejska góra”
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Jesteśmy waszymi przyjaciółmi
— Sebastian Chosiński

Slow West
— Sebastian Chosiński

Imigranci
— Marta Bałaga, Sebastian Chosiński

Steve Jobs
— Kamil Witek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.