Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Władimir Zajkin
‹Piątek. 12›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPiątek. 12
Tytuł oryginalnyПятница. 12
ReżyseriaWładimir Zajkin
ZdjęciaDmitrij Malcew
Scenariusz
ObsadaNikita Wysocki, Siergiej Miedwiediew, Elena Biriukowa, Michaił Jefremow
MuzykaAndriej Bogatyriew
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania87 min
Gatunekgroza / horror, komedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: W rosyjskim Mieście Grzechu też grasuje psychopata
[Władimir Zajkin „Piątek. 12” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Czarna komedia Władimira Zajkina „Piątek. 12” to parodia amerykańskich, francuskich oraz azjatyckich thrillerów o psychopatycznych seryjnych mordercach, choć można w niej dostrzec również nawiązania do „Sin City”. Z dowcipem jest w tym filmie średnio, ale makabry na ekranie na pewno nie brakuje. Przede wszystkim jednak warto po niego sięgnąć, aby przyjrzeć się dokładniej grającemu główną rolę Nikicie Wysockiemu (synowi legendarnego Wołodii), który fizycznie wygląda tak, jakby był idealną kopią ojca.

Sebastian Chosiński

East Side Story: W rosyjskim Mieście Grzechu też grasuje psychopata
[Władimir Zajkin „Piątek. 12” - recenzja]

Czarna komedia Władimira Zajkina „Piątek. 12” to parodia amerykańskich, francuskich oraz azjatyckich thrillerów o psychopatycznych seryjnych mordercach, choć można w niej dostrzec również nawiązania do „Sin City”. Z dowcipem jest w tym filmie średnio, ale makabry na ekranie na pewno nie brakuje. Przede wszystkim jednak warto po niego sięgnąć, aby przyjrzeć się dokładniej grającemu główną rolę Nikicie Wysockiemu (synowi legendarnego Wołodii), który fizycznie wygląda tak, jakby był idealną kopią ojca.

Władimir Zajkin
‹Piątek. 12›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPiątek. 12
Tytuł oryginalnyПятница. 12
ReżyseriaWładimir Zajkin
ZdjęciaDmitrij Malcew
Scenariusz
ObsadaNikita Wysocki, Siergiej Miedwiediew, Elena Biriukowa, Michaił Jefremow
MuzykaAndriej Bogatyriew
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania87 min
Gatunekgroza / horror, komedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Przesadna, nadęta powaga zawsze wydaje się karykaturalna – uwaga ta dotyczy nie tylko ludzi, ale również dzieł sztuki. Coś, co jest zbyt monumentalne czy melodramatyczne, niemal od razu prowokuje do sprowadzenia tego do właściwego poziomu, czyli mówiąc wprost – wyśmiania. Filmowe parodie stare są jak samo kino, ale początek ich wielkiej kariery datuje się na końcówkę lat 50. ubiegłego wieku. To wtedy Brytyjczyk Gerald Thomas filmem „Carry on Sergeant” (1958) zapoczątkował swoją, kontynuowaną przez kolejnych trzydzieści pięć lat, serię. W następnej dekadzie Czech Oldřich Lipský zaskoczył świat „Lemoniadowym Joe” (1964) – swoją przezabawną parodią westernu, Stanley Kubrick wyśmiał zimnowojenne zapędy do wojny atomowej w „Dr. Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę” (1964), a piątka brytyjskich i amerykańskich reżyserów – w tym między innymi John Huston, Val Guest i Ken Hughes – w „Casino Royale” (1967) wzięła na warsztat przygody Jamesa Bonda. W latach 70. pałeczkę po nich przejął Mel Brooks, który przedstawił własne – choć z punktu widzenia zasad obowiązujących w poszczególnych gatunkach – mocno wykoślawione wersje westernu („Płonące siodła”, 1974), horroru („Młody Frankenstein”, 1974), thrillera psychologicznego („Lęk wysokości”, 1977), science fiction („Kosmiczne jaja”, 1987) i innych. Gdy w latach 70. masowo zaczęły pojawiać się na ekranach kin za Oceanem, a w ślad za tym również w Europie, wysokobudżetowe obrazy katastroficzne (w tym przypadku chodzi o katastrofy lotnicze), Jim Abrahams i jego wspólnicy, bracia Zuckerowie, odreagowali nakręceniem „Czy leci z nami pilot” oraz „Spokojnie, to tylko awaria”. W podobny sposób potraktowano później seriale kryminalne (seria „Police Squad” i kolejne „Nagie bronie” i „Akademie policyjne”), filmy sensacyjne z okolic przygód Johna Rambo („Hot Shots!”), wreszcie – już całkiem współcześnie – horroro-thrillery o psychopatycznych zabójcach („Straszne filmy”). Jakkolwiek ich poziom rzadko kiedy dorównuje poziomowi obrazów, które parodiują, cieszą się one niesłabnącym powodzeniem, zwłaszcza wśród nastoletniej widowni.
W ślad za Amerykanami ruszyły kinematografie innych państw – głównie europejskich – które zwietrzyły możliwość łatwego zarobku na filmowych parodiach. Francuzi wzięli na warsztat filmy sensacyjne i gangsterskie (seria „Taxi”), Niemcy natomiast sięgnęli po western („But Manitou”, 2001), science fiction („Gwiezdne jaja: Zemsta świrów”, 2004) oraz baśń („7 krasnoludków. Historia prawdziwa”, 2004), za każdym razem jednak udowadniając, że ich poczucie humoru jest wyjątkowo ciężkostrawne. W Rosji, gdzie można by się spodziewać prawdziwego wysypu podobnych obrazów, panuje natomiast posucha. Zrealizowany w ubiegłym roku „Hitler kaput!” Mariusa Wajsberga nawiązuje do legendarnego serialu wojenno-szpiegowskiego „Siedemnaście mgnień wiosny” (1973), ale trudno uznać go za dzieło udane. Podobnie zresztą jak i „Piątek. 12”, który – choć tytułem nawiązuje do serii krwawych amerykańskich horrorów – z opowieściami o Jasonie Voorheesie nie ma w zasadzie nic wspólnego. Film wyreżyserował Władimir Zajkin, pięćdziesięciolatek rodem z Krasnojarska. Tam też ukończył on szkołę teatralną, zdobywając dyplom „aktora teatru dramatycznego i kina”. Kilka lat później podjął on jednak dodatkowe studia – na wydziale scenariuszowym Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), którego absolwentem został w 1990 roku. Jako scenarzysta zadebiutował jeszcze w tym samym roku obyczajowym filmem „Sistiema NIPPEL” w reżyserii Aleksandra Pankratowa-Cziornego. Była to gorzko-ironiczna opowieść o mieszkańcach typowej sowieckiej komunałki. Na debiut reżyserski czekał cztery lata. Akcję „Na kogo Bog poszliot” (1994) umieścił w Leningradzie lat 70. XX wieku. Petersburg był także areną współczesnego serialu obyczajowego „Pożywiom – uwidim” (1996-1997), którego Zajkin był jednym z kilku twórców. W 1999 roku nakręcił miłosny dramat z życia młodzieży „Liubow zła…”, a trzy lata później – serial sensacyjny „Czisto po żyzni” oraz komedię kryminalną „Baszmacznik”. Zrealizowany z kolei przed pięcioma laty „Słuszatiel” doprowadził do pierwszego na planie filmowym spotkania reżysera z aktorem Nikitą Wysockim, grającego prezesa wielkiej firmy, który przeżywa typowe problemy wieku średniego. W tym samym roku powstał jeszcze serial „Na wiraże”, którego akcja rozgrywała się w świecie kierowców rajdowych.
„Piątek. 12” to obraz, który został zamierzony jako parodia dwóch gatunków filmowych – horrorów (względnie thrillerów) z maniakalnymi zabójcami w rolach głównych oraz utrzymanego w klimacie retro (czytaj: noir) kina sensacyjnego. Stąd też wyeksponowanie postaci inspektora (kapitana) Nikołaja Zacharowa, samotnego łowcy, który nocami przemierza ulice miasta, aby dostać w swoje ręce psychopatycznego, seryjnego mordercę. Człowiek, na którego Zacharow poluje, znany jest powszechnie – od dnia tygodnia, w którym dokonuje swoich zbrodni – jako Piatnica (za Danielem Defoe można by go ochrzcić na przykład… Piętaszkiem). Schemat jego postępowania jest zawsze ten sam – uderza w ostatni piątek miesiąca około północy, a jego ofiarami padają młode i atrakcyjne kobiety. Na pozostawione przez niego trupy można się natknąć dosłownie wszędzie – na ulicy, w sali kinowej, w barze, a nawet w przenośnej toalecie. Jest bezczelny i nieuchwytny. Chociaż polują na niego całe zastępy policjantów, nie są w stanie znaleźć nawet maleńkiego tropu, który doprowadziłby ich do rozwiązania zagadki. Nie ma się więc co dziwić, że w mieście panuje prawdziwa psychoza. Gdy tylko zbliża się piątkowa północ, mieszkańcy ryglują drzwi, spuszczają rolety i żaluzje, a ulicy się wyludniają. Nikt nie chce, by jego córka, siostra, żona czy kochanka padły kolejną ofiarą Piatnicy. Zadbać ma o to także Zacharow, dla którego złapanie mordercy stało się sensem życia. Do tego stopnia, że nawet w domu przechowuje on zdjęcia i przedmioty z miejsc zbrodni. Nie trzeba chyba dodawać, że nie wpływa to najlepiej na rodzinne pożycie milicjanta. Nie dość, że walcząc z rosnącym rozczarowaniem, musi coraz częściej sięgać do kieliszka (a raczej po piersiówkę), to na dodatek swoim postępowaniem niezwykle irytuje małżonkę i dzieci, co kończy się ich wyprowadzką z domu. Od tego momentu inspektor może poświęcić już cały swój czas na poszukiwania psychopaty.
Tropiąc szaleńca, Zacharow sam jednak pogrąża się w obłędzie. Krąży samotnie nocą po mieście, odkrywając jedynie kolejne ofiary i narażając się tym samym pułkownikowi, swojemu bezpośredniemu przełożonemu. Złość dowódcy jest tym większa, że – romansując na boku – dowiaduje się on właśnie od swojej dużo młodszej kochanki, iż nie pójdzie ona z nim do łóżka tak długo, jak długo Piatnica będzie pozostawał na wolności. Kolejne spotkanie inspektora z pułkownikiem kończy się więc wielką awanturą. Jak się okazuje, zupełnie niepotrzebną, ponieważ nieco wcześniej Zacharow dopiął wreszcie swego – złapał zabójcę i związanego, zapakował go do swojego jeepa. Znieważony przez przełożonego, nie ma jednak najmniejszej ochoty oddawać mu mordercy. Wywozi go do swojego domu, rozpoczynając tym samym własną – niezwykle niebezpieczną – grę, do której zaprosi maniaka oraz jego niedoszłą ofiarę, niejaką Lizę, która notabene okazuje się… dawną ukochaną Piatnicy. W retrospekcjach widzowie poznają wcześniejsze życie trojga bohaterów i towarzyszące im od najmłodszych lat niesamowite perypetie, które miały zresztą ogromny wpływ na to, kim stali się w przyszłości. Akcja gmatwa się do tego stopnia, że w finale tak naprawdę widz traci orientację (co jest zresztą całkowicie zamierzone przez autorów), kto tu jest maniakiem i psychopatą. Prawdziwy zabójca? Liza, która nie może sobie wybaczyć, że z jej powodu ukochany na wiele lat wylądował w szpitalu psychiatrycznym? Czy też kapitan milicji, którego dotychczasowe życie traci sens dokładnie w tym samym momencie, w którym ujął on zbrodniarza? Dlaczego właśnie wówczas – też ma zresztą swoje wyjaśnienie, tym razem jednak w niezbyt odległej, przeszłości.
Konstruując scenariusz, Władimir Zajkin w dużej mierze oparł się na schematach zapożyczonych z „Sin City” (2005) Roberta Rodrigueza i Franka Millera. Inspektor Zacharow nieprzypadkowo bowiem przypomina z jednej strony Marva, z drugiej zaś – Johna Hartigana. Ma w sobie tę samą, co oni, szaleńczą desperację, z którą dąży do wykrycia prawdy. Z tą jednak różnicą, że jego postać została świadomie przerysowana – mamy w końcu do czynienia z parodią. Rosyjski milicjant co rusz więc targany jest skrajnymi emocjami, miota się po ekranie, wrzeszczy, bije po mordzie (także kobiety), wygraża bronią, a kiedy zachodzi taka potrzeba – również strzela. Z biegiem czasu swym zachowaniem zaskakuje nawet samego Piatnicę, który powoli zaczyna rozumieć, że dostał się właśnie w ręce… szaleńca. Obraz nie stroni od makabry. Mimo komediowego charakteru, krew leje się strumieniami, a ilość trupów mogłaby wzbudzić podziw nawet zatwardziałych zwolenników amerykańskich slasherów. Problem jednak w tym, że w kilku miejscach reżyser najzwyczajniej przeszarżował. O ile bronią się główne postaci – Zacharow, Piatnica i Liza – o tyle pozostali milicjanci, a zwłaszcza sierżant i pułkownik, są zdecydowanie przerysowani, nawet jak na standardy pastiszu. Jest to tym boleśniejsze, że świetnemu skądinąd aktorowi, jakim jest Michaił Jefremow, Zajkin każe grać zdecydowanie poniżej jego możliwości. W efekcie nie wykracza on poza parodię postaci komendanta Lassarda z „Akademii policyjnej”, która już sama w sobie była przecież parodią. Na uwagę zasługują natomiast klimatyczne zdjęcia Dmitrija Malcewa oraz towarzysząca napisom końcowym piosenka rockowej kapeli ToT.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Co nam w kinie gra: Monster
Kamil Witek

17 V 2024

„Czy przeszczepiając człowiekowi mózg świni, będzie on jeszcze człowiekiem czy już świnią?” – zdanie wypowiedziane przez jednego z nastoletnich bohaterów „Monstera” spokojnie mogłoby posłużyć za oś scenariusza w filmie Davida Cronenberga.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Co tam dolary, gdy można zarabiać ruble!
Sebastian Chosiński

15 V 2024

Przyznaję, że filmowymi ekranizacjami powieści Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” zająłem się nie „po bożemu”, bo od końca. Najpierw przedstawiłem pięcioodcinkowy miniserial z 1978 roku, a dopiero teraz zabieram się za nakręconą dwie dekady wcześniej dwuczęściową kinową epopeję autorstwa Rafaiła Perelsztejna.

więcej »

Fallout: Odc. 8. Optymizm też bywa zabójczy
Marcin Mroziuk

13 V 2024

Z zainteresowaniem obserwujemy, jak rodzeństwo MacLeanów niezależnie od siebie poznaje prawdę o Krypcie 31. A choć obecna sytuacja Lucy i Norma wygląda zupełnie inaczej, to każde z nich staje przed trudną decyzją. Kolejnych cennych wyjaśnień dotyczących działalności Vault-Tec dostarczają zaś widzom wspomnienia Coopera Howarda.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.