Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Xhol Caravan
‹Hamburg 1969›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHamburg 1969
Wykonawca / KompozytorXhol Caravan
Data wydania2022
Wydawca Garden of Delights
NośnikCD
Czas trwania78:15
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Hansi Fischer, James Rhodes, Tim Belbe, Klaus Briest, Öcki von Brevern, Werner Funk, Skip van Wyck III
Utwory
CD1
1) Summertime10:39
2) Xholarium28:00
3) Electric Fun Fair05:45
4) Evolution Poem01:58
5) Raise Up High06:08
6) Freedom Poem01:41
7) African Song08:26
8) Talking to My Soul09:22
9) Together Poem02:29
10) Planet Earth03:49
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Odchodzi „stare”, rodzi się „nowe”

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny archiwalny album koncertowy z początków istnienia Xhol Caravan.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Odchodzi „stare”, rodzi się „nowe”

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny archiwalny album koncertowy z początków istnienia Xhol Caravan.

Xhol Caravan
‹Hamburg 1969›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHamburg 1969
Wykonawca / KompozytorXhol Caravan
Data wydania2022
Wydawca Garden of Delights
NośnikCD
Czas trwania78:15
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Hansi Fischer, James Rhodes, Tim Belbe, Klaus Briest, Öcki von Brevern, Werner Funk, Skip van Wyck III
Utwory
CD1
1) Summertime10:39
2) Xholarium28:00
3) Electric Fun Fair05:45
4) Evolution Poem01:58
5) Raise Up High06:08
6) Freedom Poem01:41
7) African Song08:26
8) Talking to My Soul09:22
9) Together Poem02:29
10) Planet Earth03:49
Wyszukaj / Kup
Możecie poczuć się nieco zaskoczeni faktem, że po omówieniu – jako siódmego w kolejności – koncertowego albumu „The Space Ritual – Alive in Liverpool and London” (1973) Hawkwind nagle porzucam londyńską formację. Owszem, „porzucam”, ale tylko na chwilę, aby powrócić do grupy, o której całkiem sporo pisałem w tej rubryce przed paru laty i którą pragnę przywołać ponownie za sprawą wydanych przed paroma miesiącami, dotąd niepublikowanych (choć niekoniecznie nieznanych) nagrań archiwalnych. Chodzi o zachodnioniemiecką psychodeliczno-krautrockową grupę Xhol Caravan. Jej początki sięgają 1967 roku, kiedy to w Wiesbaden (stolicy Hesji) zawiązano zespół o nazwie… Soul Caravan. Nazwa ta trafnie odzwierciedlała przynależność gatunkową jego muzyki; była to mieszanina soulu i jazzu z rockową psychodelią, co między innymi podkreślała obecność w składzie dwóch czarnoskórych wokalistów zza Atlantyku – Jamesa Rhodes i Ronniego Swinsona.
Na co stać Soul Caravan, można było przekonać się, uważnie wsłuchując się w debiutancki i, jak się później okazało, jedyny studyjny krążek w dorobku tej formacji, czyli wydany jeszcze w tym samym 1967 roku „Get in High”. Był to, jak na tamte czasy, album interesujący, ale nie wybitny; w każdym razie sprawiający, że zespół można było uznać za rokujący nadzieje. Co potwierdził zresztą wydany przed siedemnastoma laty przez nieocenioną, specjalizującą się w starociach wytwórnię Garden of Delights z Bochum, kompakt o wszystko wyjaśniającym tytule „Live 1969”. Występ te nagrano na początku roku; zaledwie kilka tygodni później grupa zmieniła nazwę na Xhol Caravan, rozpoczynając tym samym zupełnie nowy rozdział swojej historii. Zmiana szyldu pociągnęła bowiem za sobą także zmianę stylistyki, co swoją drogą pokazała już wspomniana płyta „Live 1969”.
Jesienią 1969 roku panowie z Xhol Caravan zameldowali się w studiu nagraniowym, aby zarejestrować materiał na, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, kolejny debiutancki longplay w swoim dorobku – „Electrip”. Zanim do tego doszło, sporo koncertowali, co udokumentowała na przykład płyta „Altena 1969” (2006). Prezentowała ona zespół znajdujący się właśnie na stylistycznym zakręcie: odchodzący od swoich soulowo-jazzowych korzeni i śmiało zmierzający w stronę eksperymentalnego krautrocka. Kolejną próbkę tego, jak ta ewolucja wyglądała dał nam z kolei opublikowany przez Garden of Delights w ubiegłym roku krążek „Hamburg 1969”, na który trafił koncert Xhol Caravan z hamburskiego klubu Jazzhouse (mieszczącego się przy ulicy Brandstwiete w starej części miasta). Odbył się on 24 lipca 1969 roku, na kilka miesięcy przed nagraniem „Electrip”, a następnie został wyemitowany przez stację radiową NDR (czyli Norddeutscher Rundfunk).
Skład, w jakim Xhol Caravan pojawił się na klubowej scenie w Hamburgu, nie różni się praktycznie od ostatniego składu Soul Caravan. Tworzą go: saksofoniści Hansi Fischer (rocznik 1943) i Tim Belbe (1944-2004), grający na fortepianie elektrycznym Öcki (Gerhard Egmont) von Brevern (1937-1996), gitarzysta Werner Funk, basista Klaus Briest (później między innymi w zespole Dennis) oraz amerykański perkusista Skip (Gilbert) van Wyck III. Do tego doszedł jeszcze, w tamtym czasie już coraz bardziej rozluźniający swoje związki z Xhol Caravan – w każdym razie w nagraniu longplaya „Electrip” nie wziął już udziału – wokalista James Rhodes. Lipcowy występ na deskach Jazzhouse był długi: jego płytowy zapis trwa niemal osiemdziesiąt minut, a można podejrzewać, że co nieco zostało z niego przed emisją radiową wycięte (być może były to jednak tylko zupełnie nieistotne fragmenty).
Jedno jest pewne: muzycy postanowili rozpocząć występ z przytupem, kompletnie przy tym zaskakując zgromadzoną w klubie Jazzhouse publikę; stąd wybór na otwarcie klasycznej kołysanki jazzowej „Summertime” z opery George’a Gershwina „Porgy and Bess” (1935). Po stonowanej introdukcji, opartej na subtelnych dźwiękach saksofonu i fortepianu elektrycznego, Rhodes improwizując, doprowadza swój głos od melodeklamacji aż na pogranicze krzyku. I tak dzieje się jeszcze w tym dziesięciominutowym utworze dwukrotnie. Co jednak istotne, soulowo-jazzowy wokal Jamesa w niczym nie koliduje z psychodelicznym i jazzrockowym tłem. Ba! oba elementy kapitalnie się uzupełniają, co świadczy tylko o tym, jak doskonałym śpiewakiem, łatwo dostosowującym się do nowych okoliczności był Amerykanin. Jego finałowa improwizacja to prawdziwy majstersztyk. Po takim początku publika miała pełne prawo zareagować entuzjastycznie. A wieczór przecież dopiero nabierał rumieńców!
Po odegraniu swojej, mocno zmienionej względem oryginału, wersji „Summertime” zespół sięgnął po niemal półgodzinną improwizowaną suitę „Xholarium”. Ileż tutaj się dzieje! Począwszy od folkowego wstępu na flecie (kłania się Hansi Fischer), poprzez wokalne szaleństwa Rhodesa, solowe popisy gitarzysty i saksofonistów (w czasie których formacja odważnie skręca z jednej strony w kierunku free jazzu, z drugiej – muzyki etnicznej), aż po rozbudowany duet saksofonowo-perkusyjny, do którego z czasem dołącza, skupiający się głównie na generowaniu zgrzytów, klawiszowiec. Mało tego! Wkrótce tropem wskazanym przez Öckiego von Breverna podąża także Werner Funk, fundując słuchaczom zgrzytliwą noise’ową improwizację na gitarze. Po tych psychodelicznych „odjazdach” mniej więcej w połowie „Xholarium” septet wraca do spójniejszej narracji, co oznacza, że ton ponownie nadają dęciaki i piano Rhodesa (w kontekście fortepianu elektrycznego, nie wokalisty). Im bliżej końca, tym suita ponownie nabiera tempa i intensywności, choć – zgodnie z zasadami kompozycji – po kolejnym freejazzowym przesileniu pojawia się klamra spinająca całość w postaci partii fletu.
Po prawie czterdziestu minutach panowie z Xhol Caravan postanowili wreszcie podzielić się z widownią utworami przygotowywanymi na debiutancki album: „Electric Fun Fair” oraz „Raise Up High” (które rozdzielone zostają „Evolution Poem”, czyli krótką melodeklamacją Jamesa na tle gitary i fletu). Ten pierwszy tkwi jeszcze korzeniami w dorobku Soul Caravan; sporo w nim emocjonalnego, ale i radosnego soulu i jazzu z zaskakującą country’ową wstawką gitary; z kolei ten drugi to już niemal klasyczna psychodelia, tyle że z zadziornym soulowym śpiewem Rhodesa. W podobnej tonacji utrzymany jest „African Song”, którego pierwotną wersję muzycy umieścili na wydanym dwa lata wcześniej krążku Soul Caravan „Get in High”; potem jednak przearanżowali go na potrzeby nowego oblicza zespołu. W tej wersji jeszcze ważniejszą rolę do odegrania zyskała sekcja dęta – zarówno saksofony, jak i flet. Zgodnie z tytułem, można uznać, że piosenka ma charakter etniczny, choć raczej daleko jej do klasycznych twórców jazzowo-psychodelicznych rodem z Czarnego Lądu (vide Nigeryjczyk Fela Kuti czy zambijski zespół Witch).
Na wspomniany parę akapitów wyżej, również wydany po wielu latach na płycie, wiosenny koncert w Altenie” złożyła się między innymi pięćdziesięciominutowa suita „Freedom Opera”. Różniła się ona jednak od „Xholarium” tym, że była zbiorem funkcjonujących samodzielnie już wcześniej utworów. Jej częścią były zagrane na finał występu w Hamburgu „Talking to My Soul” i „Planet Earth” (rozdzielone mroczną improwizacją „Together Poem”). „Talking to My Soul” przedstawia już klasyczne, psychodeliczne oblicze Xhol Caravan (ze wspaniałym, pełnym rozmachu duetem von Breverna i Fischera), za to „Planet Earth” to pożegnanie z przeszłością: James Rhodes śpiewa tak przejmująco, jakby zdawał sobie sprawę, że to jego ostatnie tygodnie, a może nawet dni w zespole. Nie mniej przeszywająco wypada (mocno przesterowana) solówka gitarowa Wernera Funka. Można powiedzieć, że na finał koncertu obaj muzycy dali z siebie dosłownie wszystko. Czy to zatem przypadek, że żaden z nich nie wziął już udziału w sesji do „Electrip”?
koniec
7 stycznia 2023
Skład:
James Rhodes – śpiew
Hansi Fischer – saksofon sopranowy, saksofon altowy, flet
Tim Belbe – saksofon tenorowy
Öcki von Brevern – fortepian elektryczny
Werner Funk – gitara elektryczna
Klaus Briest – gitara basowa
Skip van Wyck III – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.