Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

John Zorn, Simulacrum
‹Simulacrum›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSimulacrum
Wykonawca / KompozytorJohn Zorn, Simulacrum
Data wydania17 marca 2015
NośnikCD
Czas trwania43:07
Gatunekjazz, metal, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
John Medeski, Matt Hollenberg, Kenny Grohowski, John Zorn
Utwory
CD1
1) The Illusionist12:02
2) Marmarath05:18
3) Snakes and Ladders05:28
4) Alterities02:49
5) Paradigm Shift04:35
6) The Divine Comedy12:54
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Nawet jeśli rzeczywistość nie istnieje, John Zorn ma się dobrze
[John Zorn, Simulacrum „Simulacrum” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Johna Zorna kojarzymy przede wszystkim z muzyką jazzową. Ale przecież wszyscy, którzy nieco głębiej spenetrowali jego dokonania artystyczne, wiedzą, że ma w swoim dorobku również projekty z pogranicza metalu, hardcore’u czy nawet grindcore’u (vide Naked City i PainKiller). I chociaż najnowsza produkcja Amerykanina – płyta „Simulacrum” – nie dociera do aż takiego ekstremum, na pewno ma szansę zainteresować wielbicieli ostrzejszych brzmień.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Nawet jeśli rzeczywistość nie istnieje, John Zorn ma się dobrze
[John Zorn, Simulacrum „Simulacrum” - recenzja]

Johna Zorna kojarzymy przede wszystkim z muzyką jazzową. Ale przecież wszyscy, którzy nieco głębiej spenetrowali jego dokonania artystyczne, wiedzą, że ma w swoim dorobku również projekty z pogranicza metalu, hardcore’u czy nawet grindcore’u (vide Naked City i PainKiller). I chociaż najnowsza produkcja Amerykanina – płyta „Simulacrum” – nie dociera do aż takiego ekstremum, na pewno ma szansę zainteresować wielbicieli ostrzejszych brzmień.

John Zorn, Simulacrum
‹Simulacrum›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSimulacrum
Wykonawca / KompozytorJohn Zorn, Simulacrum
Data wydania17 marca 2015
NośnikCD
Czas trwania43:07
Gatunekjazz, metal, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
John Medeski, Matt Hollenberg, Kenny Grohowski, John Zorn
Utwory
CD1
1) The Illusionist12:02
2) Marmarath05:18
3) Snakes and Ladders05:28
4) Alterities02:49
5) Paradigm Shift04:35
6) The Divine Comedy12:54
Wyszukaj / Kup
W ostatnim czasie John Zorn rzadko eksplorował rejony stricte rockowe. Znacznie częściej w minionych miesiącach zdarzało mu się wypuszczać na rynek płyty z pogranicza jazzu i muzyki klasycznej. Jak chociażby „The Testament of Solomon” (gdzie ton kompozycjom nadają harfa i wibrafon), „Transmigration of the Magus” (z podobnym, choć nieco rozszerzonym instrumentarium) czy „The Hermetic Organ, Vol. 3” (zawierające dokonane na organach solowe nagrania amerykańskiego multiinstrumentalisty i producenta). Tym większym zaskoczeniem mógł być, opublikowany w połowie marca, album zatytułowany „Simulacrum”, stylistycznie nawiązujący do takich projektów sprzed lat, jak Naked City, PainKiller czy też – w dużym stopniu – domkniętego w ubiegłym roku Moonchild Trio. Z tym ostatnim wiąże „Simulacrum” postać organisty Johna Medeskiego (z tria Medeski, Martin & Wood), wieloletniego współpracownika Zorna, obecnego między innymi na wydawnictwie „Dreamachines” (2013).
Tutaj Medeski jest jednym z trzech muzyków, których John Zorn wybrał do zobrazowania swojej kolejnej wizji. Pozostałą dwójkę tworzą artyści o znacznie mniejszym dorobku artystycznym, choć na pewno nie będący estradowymi żółtodziobami: gitarzysta Matt Hollenberg (wcześniej grający z awangardowo-progresywną formacją Black Lodge Ensemble oraz okołohardcore’owymi Cleric i Cetus) i – prawdopodobnie mający polskie korzenie – perkusista Kenny Grohowski (znany z jazzowego The Lonnie Plaxico Group, funkowo-soulowego Loud Apartment, deathmetalowego Hung oraz progresywno-eksperymentalnego Secret Chiefs 3). Warto też dodać, że w ubiegłym roku Grohowski wziął udział w sesji nagraniowej albumu „Psychomagia”, na którym zagrał obok Arama Bajakiana, Eyala Maoza i Shanira Ezry Blumenkranza. A jeszcze dwa lata wcześniej do spółki z Blumenkranzem zarejestrował kolejny (dziewiętnasty) „odcinek” Zornowskiej serii „The Book of Angels” – zatytułowany „Abraxas”. Można więc założyć, że znając zainteresowania i możliwości każdego z instrumentalistów, właściciel Tzadik Records dobrze przemyślał swój wybór. W każdym razie broni go jakość zawartej na „Simulacrum” muzyki!
Zorn ponownie zarezerwował dla siebie jedynie rolę kompozytora, producenta i aranżera. Choć oczywiście obecny był w nowojorskim studiu EastSide Sound, gdzie w grudniu ubiegłego roku dokonano nagrań, to jednak po żaden z instrumentów nie sięgnął. Nie było to konieczne. Medeski, Hollenberg i Grohowski poradzili sobie bowiem we trójkę znakomicie. Na płytę trafiło sześć utworów, w tym dwa rozbudowane, trwające – każdy – po dwanaście minut. Jednym z nim jest otwierający krążek wielowątkowy „The Illusionist”, który ma pełne prawo przypaść do gustu zarówno wielbicielom progresywnego metalu, jak i jazzu awangardowego. Piorunujący jest już początek, w którym John Medeski gra tak, jakby pragnął złożyć hołd świętej pamięci Jonowi Lordowi z Deep Purple. Kiedy jednak do klawiszowca dołączają pozostali muzycy, klasyczne hardrockowe brzmienie organów Hammonda ustępuje miejsca motoryce rodem z twórczości Dream Theater. Ale i to nie trwa długo – zmiany nastrojów i tempa są podstawowym wyznacznikiem tej kompozycji, w której pojawiają się odniesienia i do hardcore’u (w warstwie rytmicznej), i do free jazzu (w postaci licznych improwizacji gitarowych i organowych), w końcu też do jazzu akustycznego o znacznie bardziej klasycznej proweniencji. A nad wszystkim unosi się duch rocka progresywnego!
Metalowy wstęp charakteryzuje również drugi na liście „Marmarath”. Hollenberg praktycznie przez całe pięć minut (z kawałkiem) gra ten sam motyw, przydając swojej gitarze rolę instrumentu rytmicznego i wspierając tym samym Grohowskiego. Dzięki temu olbrzymia odpowiedzialność spada na barki Medeskiego, który odpowiada za wszystkie partie solowe – zarówno te dokładnie obmyślane wcześniej, jak i improwizowane „na gorąco” w studiu. W „Snakes and Ladders”, a przynajmniej w jego początkowej fazie, na plan pierwszy wybija się delikatna gitara Matta, który powoli przygotowuje grunt najpierw pod solówkę na organach, a następnie – podrasowane metalem – skomplikowane freejazzowe podziały rytmiczne. Zwieńczenie tego utworu może mniej obytych z podobną twórczością przyprawić o ból głowy. Podobnie zresztą jak całe „Alterities”, które jest prawie trzyminutową improwizacją. Na jego tle pierwsze sekundy „Paradigm Shift” przynoszą pewne ukojenie. Lecz nie trwa ono długo. Grohowski i Hollenberg szybko bowiem przywołują doświadczenia zdobyte w kapelach, w których grali wcześniej, i udowadniają, że w ich żyłach wciąż płynie krew rasowych metalowców (może należałoby napisać, że płynie w nich… rtęć?).
Techniczny death metal (spod znaku zespołu Death nieodżałowanego Chucka Schuldinera) miesza się tu z progresem (ponownie w klimacie Dream Theater), a całość dopełniają jazzrockowe partie Medeskiego. I jakkolwiek karkołomne może wydawać się takie połączenie – najważniejsze jest to, że powstaje dzięki niemu nowa jakość. „Simulacrum” zamyka najdłuższa na całym wydawnictwie kompozycja – „The Divine Comedy”. Inspirowana, jak można się domyślać, legendarnym poetyckim dziełem Dantego Alighieri. Nawiązuje do niego zresztą także okładka albumu. A muzycznie? Podobnie jak w „The Illusionist”, mnóstwo tu zmian nastroju, stylistycznych akrobacji, dialogów pomiędzy instrumentalistami i solówek. Medeski serwuje nawet motyw organowy, który urzeka swą melodyjnością i urokiem, na długo tym samym zapadając w pamięć. Chociaż nie brakuje też chwil, w których pełna szaleństwa gra perkusisty i wściekłe partie gitary każą się zastanowić, z czym właściwie mamy do czynienia – i czy na pewno nie z przypadkowo obecnym w nowojorskim studiu Napalm Death. „Boska komedia” wprawia w lekką konsternację, ale taki też na pewno był cel Johna Zorna – zaskoczyć raz jeszcze. Ba! Nigdy nie przestać zaskakiwać.
koniec
21 kwietnia 2015
Skład:
John Medeski – organy
Matt Hollenberg – gitara elektryczna
Kenny Grohowski – perkusja
oraz
John Zorn – muzyka, aranżacja, produkcja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Oniryczne żałobne misterium
— Sebastian Chosiński

Mityczna rzeka w jaskini lwa
— Sebastian Chosiński

W poszukiwaniu zapomnianej przyszłości
— Sebastian Chosiński

Muzyczny seans spirytystyczny
— Sebastian Chosiński

Ciało, umysł i duch
— Sebastian Chosiński

Co tam, panie, w innym świecie?!
— Sebastian Chosiński

W pełni usprawiedliwiona pewność siebie
— Sebastian Chosiński

Szczęśliwi, choć nostalgiczni
— Sebastian Chosiński

Opus magnum
— Sebastian Chosiński

Nocne Szwajcarów rozmowy (z Brytyjczykami i Polakiem)
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Krótko o muzyce: Thelemita w katedrze
— Sebastian Chosiński

Tacy artyści, jak Morricone, nie umierają
— Sebastian Chosiński

Krótko o muzyce: Czerwony Mór w domu Usherów
— Sebastian Chosiński

Esensja słucha: …Johna Zorna
— Sebastian Chosiński

Pokój z Zornem!
— Paweł Franczak

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.