Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
80,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Porażki i sukcesy A.D. 2011

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski: Do kina popularnego mam stosunek ambiwalentny. Z jednej strony mamy porażki artystyczne mocno promowanych pozycji – „Transformersów 3” , „Conana Barbarzyńcy”, „Piratów z Karaibów 4”. Z drugiej strony sukcesy mniej wystawnych filmów – „X-menów”, „Genezy planety małp”, czy, jak na kino popularne, wręcz kameralnych „Kodu nieśmiertelności” i „Super 8”. Czyżby im taniej, tym lepiej?
Łukasz Gręda: Porażka „Transformersów 3” nie jest chyba „porażką” sensu stricte, bo film swoje zarobił i najpewniej zobaczymy jeszcze jego kontynuację. Nie zmienia to jednak faktu, że film Baya to dowód na wypalenie się dotychczasowej formuły. Tak samo jest z Piratami. Te serie najlepsze lata mają za sobą. Niestety trudno znaleźć ich następców. Do tego swoją filmową przygodę zakończył Harry Potter. Trudno będzie znaleźć zastępce dla tego cyklu. Kino popularne obfitowało w ciekawe filmy, ale czy któryś z nich może zapoczątkować nowy franchise?
Mateusz Kowalski: Trudno powiedzieć, Łukaszu. Jakoś nie widzę żadnego materiału na nową serię – ba, były filmy już wcześniej, co do których miałem pewne nadzieje (jak choćby nieodżałowany „Złoty Kompas”), które przepadły. Ten rok w ogóle upłynął mi pod znakiem prequeli, sequeli i remake’ów. Jednak o ile przy „Harrym Potterze” piałem z zachwytu, w „Sucker Punch” doceniłem teledyskowość, to jednak już wspomniałem o filmach, które doprowadziły mnie na skraj poczucia zażenowania. Pominę milczeniem „Coś”, z którym wiązałem wielkie nadzieje. Ukłony przede wszystkim w kierunku wspomnianego już Baya i „Transformersów”. Zapowiedź czwartej odsłony będzie dla mnie wyrokiem i nic tego nie uratuje – nawet dobre ujęcia.
WASZ EKSTRAKT:
85,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Karol Kućmierz: Może nie mamy tu do czynienia z kinem stricte autorskim, ale wymienione wyżej sukcesy artystyczne wyróżniają się przede wszystkim bardzo dobrą reżyserią. Taniość natomiast wpływa pozytywnie w tym sensie, że scenariusz musi być dopracowany, bez widowiskowych „set pieces” przysłaniających jego braki. Zbyt wiele wielkich produkcji powstaje praktycznie bez scenariusza, bo obietnica samego pomysłu (np. „Kowboje i obcy”) czy rozbudowanych sekwencji akcji wystarcza jako pretekst do realizacji. Ja za franczyzami tęsknił nie będę (choć następcy z pewnością się znajdą), jeśli zobaczymy kolejne wartościowe filmy rozrywkowe od Matthew Vaughna, Ruperta Wyatta, J.J. Ambramsa czy Duncana Jonesa. Warto także wymienić świetne „Przygody Tintina” Spielberga i brawurową, klasyczną akcję, jaką zaprezentował Brad Bird w „Mission: Impossible – Ghost Protocol”. Wielka szkoda, że nie dotarł do nas w tym roku fantastyczny „Attack the Block” Joe Cornisha (być może wyjdzie prosto na DVD jak „Scott Pilgrim”), który jest mniej więcej tym, czym powinien być „Super 8”.
Piotr Dobry: „Atak na dzielnicę” od 6 grudnia można u nas kupić na DVD. Także wyłącznie na tym nośniku ukazał się „The Beaver” (jako „Podwójne życie” – łatwo przegapić…) Jodie Foster, „Synekdocha, Nowy Jork” Kaufmana, „Młoda Wiktoria” Jean-Marca Vallee, „Paul” Gregga Mottoli (ten jeszcze na Blu-rayu), „Youth in Revolt” (jako „Grzeczny i grzeszny” – jeszcze łatwiej przegapić…) Miguela Artety, „Wasza Wysokość” Davida Gordona Greena, „Szalona noc” („Take Me Home Tonight”) Michaela Dowse’a. Wiele docenianych na Zachodzie (lub przynajmniej głośnych) pozycji omija nasze kina. Jeśli zaś chodzi o nową franczyzę, życzyłbym sobie nie tyle inauguracji, co wskrzeszenia – „Planety Małp”. Nie tylko dlatego, że uznaję „Genezę…”, która absolutnie mną pozamiatała, za blockbuster roku. Głównie dlatego, że filmowy Cezar to bodaj najciekawszy, najbardziej magnetyzujący bohater kina wysokobudżetowego ostatnich miesięcy, jeśli nie lat; postać jak mało która zdolna pociągnąć całą serię – jak nie jestem fanem sequeli, tak tutaj byłoby mi autentycznie szkoda, gdyby „Geneza…” była moim pierwszym i zarazem ostatnim spotkaniem z Cezarem/Serkisem. Zresztą prace nad sequelem ponoć już trwają, więc oby tylko nic nie zepsuli, nie poszli na łatwiznę jak w przypadku „Piratów z Karaibów”, gdzie z kolei za mocno zawierzyli, że mając Sparrowa/Deppa, nie muszą już dbać o inne składowe. Trzymam kciuki.
WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Kamil Witek: Dołączam do tych, którzy zachwalają Matthew Vaughna. W kinie superbohaterskim odnalazł się nie gorzej niż Nolan i podobnie jak on jest na dobrej drodze do odświeżenia (choć w zupełnie inny sposób) powstałej już serii. Zresztą jeśli spojrzy się na sam błyskawiczny proces produkcji ostatnich „X-menów” to ręce same składają się do oklasków. Logicznie patrząc na ogromny wyścig z czasem z jakim borykała się „Pierwsza klasa” powinniśmy mieć tu do czynienia z jedną z największych wpadek, a dzięki sprawnej ręce reżysera jesteśmy całkowicie na drugim biegunie.
Joanna Pienio: Muszę przyznać, że w zeszłym roku bardzo selektywnie podchodziłam do kina popularnego. Stawiałam na produkcje twórców, których ceniłam za poprzednie filmy i… nacięłam się. Po tandemie George’a Nolfiego („Ultimatum Bourne’a”) i Matta Damona spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego, a we „Władcach umysłów” dobra była jedynie muzyka. Liczyłam, że Duncan Jones powtórzy sukces „Moona”, a „Kod nieśmiertelności” na tle całego gatunku sci-fi, wydał mi się zbyt bezpłciowy. Chyba najmilej wspominam (o dziwo!) finał Harry’ego Pottera. Nie spodziewałam się wiele, a wyszłam z kina bardzo zadowolona. Więc w moim odczuciu, to był rok niemiłych zawodów i przyjemnych rozczarowań.
Konrad Wągrowski: Kino polskie… Nie patrzmy na nie przez pryzmat „Bitwy warszawskiej” – dość popularne były jednak zachwyty po tegorocznej Gdyni (nie tylko dlatego, że dyrektorem został nasz były autor). Na „Różę” jeszcze chwilę poczekamy, ale był tam „Wymyk”, „Sala samobójców”, „Młyn i krzyż”, „Daas”, „Ki” – filmy raczej dość powszechnie dobrze oceniane.
Joanna Pienio: Mnie przede wszystkim cieszy fakt, że w zalewie produkcji, (pod)świadomie kwestionujących inteligencję widza, znalazły się wartościowe propozycje kina dla mas. „Sala samobójców”, „80 milionów”, czy dobrze odebrane „Listy do M.” (których nie miałam jeszcze okazji obejrzeć) dają nadzieję, że polskie filmy zmierzają w dobrym kierunku.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Mateusz Kowalski: No właśnie dla mnie „Listy do M.” to fenomen. Jak nie znoszę kina polskiego i go unikam (do pewnego czasu wyjątkiem był duet Saramonowicz i Konecki, ale ten pierwszy po prostu się wypalił), to jednak dobrze pamiętam swoje przejścia z polską wersją „To właśnie miłość”. Poszedłem, bo nie miałem na co iść i stwierdziłem (w swojej naiwności), że trzeba czasem obejrzeć jakiś beznadziejny obraz, żeby bardziej doceniać te dobre (ja w ogóle jestem jakiś łaskawy w przyznawaniu tych ocen… :)). Tymczasem nie mogę się za nic zgodzić z naszymi Tetrykami, którzy po filmie jeżdżą jak po łysej kobyle. Jeżeli coś się komukolwiek w Polsce udało, to właśnie ten film. I nie, nie oglądałem sali samobójców. Film, który epatuje mi emo już z plakatu – dziękuję, wysiadam, nie moja stylistyka. Chyba trochę jeszcze potrwa, zanim przywyknę do polskiej kinematografii, choć idzie ona zdecydowanie ku lepszemu.
Karol Kućmierz: Nie widziałem w roku zbyt wiele polskich filmów, a to co widziałem często rozczarowywało (np. „Sala samobójców”), ale dobrym zwiastunem jest coraz większa różnorodność. Wielu krytyków co roku powtarza, że potrzeba nam solidnego kina gatunkowego i spojrzenia na naszą historię przez pryzmat popkultury i chyba było na tym gruncie całkiem nieźle, nawet jeśli filmy niedomagały artystycznie. Mnie osobiście bardzo pozytywnie zaskoczył „Kret”, „Daas”, choć nie do końca udany był jednak odświeżający, a „Ki”, mimo szarpanego scenariusza to wciąż interesujący portret współczesności. Na pewno będę oczekiwał kolejnych propozycji Leszka Dawida, Adriana Panka i Rafaela Lewandowskiego. Jana Komasy zresztą też, widać potencjał. Najciekawszym polskim (?) filmem roku pozostaje dla mnie „Młyn i krzyż”, umacniający pozycję Lech Majewskiego jako artysty zupełnie osobnego.
Konrad Wągrowski: I tu się zgadzamy – ja również wybieram „Młyn i krzyż”, który oddziaływał na mnie na bardzo różnych poziomach – estetycznym, kulturoznawczym, egzystencjalnym… Ale „Sali samobójców” również muszę oddać szacunek – film nierówny, nieco efekciarski, ale odważny i w jakiś sposób cholernie emocjonalny (nawet, gdy nie patrzy się z perspektywy bohatera, ale raczej jego rodziców). Ale i tak wszystko było w cieniu „Róży”, która do kin nie weszła, ale wiele osób miało możliwość obejrzeć ją na dwóch festiwalach.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

mbank Nowe Horyzonty 2023: Drrrogi, chłopcze…
— Kamil Witek

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.