Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ang Lee
‹Tajemnica Brokeback Mountain›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTajemnica Brokeback Mountain
Tytuł oryginalnyBrokeback Mountain
Dystrybutor Monolith
Data premiery24 lutego 2006
ReżyseriaAng Lee
ZdjęciaRodrigo Prieto
Scenariusz
ObsadaHeath Ledger, Jake Gyllenhaal, Michelle Williams, Anne Hathaway, Randy Quaid, Linda Cardellini, Anna Faris, Scott Michael Campbell, Kate Mara
MuzykaGustavo Santaolalla
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania134 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Porażki i sukcesy A.D. 2006

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 5 6 9 »

Esensja

Porażki i sukcesy A.D. 2006

Alejandro González Iñárritu
‹Babel›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBabel
Dystrybutor Monolith Plus
Data premiery10 listopada 2006
ReżyseriaAlejandro González Iñárritu
ZdjęciaRodrigo Prieto
Scenariusz
ObsadaCate Blanchett, Gael García Bernal, Brad Pitt, Kôji Yakusho, Mustapha Amhita, Alex Jennings, Adriana Barraza, Elle Fanning, Nathan Gamble, Emilio Echevarría, Clifton Collins Jr., Michael Pena, Rinko Kikuchi
MuzykaGustavo Santaolalla
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiFrancja, Meksyk, USA
Czas trwania143 min
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Biografie
PD: Po sukcesie „Raya” można się było tego spodziewać – zalała nas kolejna fala filmowych biografii. „Spacer po linie”, „Capote”, „Modigliani: Pasja tworzenia”, „Good Night and Good Luck”, „Klimt”, „Rozpustnik”, „Casanova”, „Sophie Scholl”, „Prawdziwa historia”, „Kopia Mistrza”… Uff… Czy któryś z tych filmów jakoś szczególnie przypadł wam do gustu? I czy istnieje recepta na odświeżenie do cna już wyeksploatowanej formuły filmowej biografii?
KW: Oddzielmy biografie od filmów opartych na faktach. Jaką biografią jest „Sophie Scholl”, skoro zgodnie z podtytułem opowiada jedynie o jej „ostatnich dniach”? Tak samo „Good Night and Good Luck” w gruncie rzeczy niewiele mówi o samym Murrowie, który karierę dziennikarską zaczynał w latach 30. (polecam niedawno wydaną książkę „Chłopcy Murrowa”). A skąd tyle postaci autentycznych? Może właśnie stąd, że takie filmy święcą sukcesy (spójrzcie na bohaterów Oscarów z ostatnich dwóch lat – Howard Hughes, Ray Charles, J.M. Barrie, Truman Capote, Edward Murrow, Johnny Cash…), a może scenarzyści już stracili inwencję, aby samemu wymyślać historie i szukają po książkach jakiś dobrych pomysłów na film?
UL: Wydaje mi się, że biografie są uważane za najlepsze i największe pole do popisu dla aktorów. Przegrywają w oscarowym wyścigu w kategoriach najlepszy film czy najlepszy reżyser, ale w kategoriach aktorskich od lat dominują i – zdaje się – świetnie i szybko budują markę aktorów, którzy w nich występują. Aktorom z drugiego obiegu pozwalają awansować do pierwszej ligi. Póki reżyserzy nie mają pomysłów, będą kręcić tradycyjne biografie, jak przestaną – zaczną to samo robić aktorzy.
MCh: Ale przede wszystkim działają tak, jak działają ekranizacje wielkich dzieł – pozwalają liczyć na jakąś „wbudowaną” widownię, która przyjdzie obejrzeć film niezależnie od jego jakości.
ED: Myślę, że najlepszym sposobem, aby odejść od drażniących schematów konstruowania biografii jest próba podejścia do tematu tak, jak to zrobiła np. Agnieszka Holland w „Kopii Mistrza”. W jej filmie Beethovena przedstawiono przez pryzmat innych postaci, przez pryzmat muzyki. Dla widza zaznajomionego z klasycznymi biografiami przypominającymi spacer według określonej z góry trasy nużące staje się śledzenie oczywistych wydarzeń z kariery sławnej postaci. Może przyszłość to właśnie filmy zapoznające widza z danym sławnym człowiekiem za pomocą określonych wydarzeń, nie bezpośrednio, ale w formie podążania biograficznym szlakiem?
Komedia
PD: Mając w pamięci fatalne lata ubiegłe, chyba możemy mówić o renesansie gatunku. Nastąpił prawdziwy wysyp komedii nie tylko dobrych, ale i zupełnie różnych – postmodernistyczne noir „Kiss Kiss Bang Bang”, absolutnie oryginalny, paradokumentalny „Borat”, „Clerks: Sprzedawcy 2” Kevina Smitha wracającego do korzeni, czarne jak smoła „Jabłka Adama”, filozoficzne „Jak być sobą”, nostalgiczne „C.R.A.Z.Y.”, parodystyczny w zupełnie niezłym stylu „Straszny film 4”, a nawet najlepsza jak do tej pory komedia w dorobku Adama Sandlera – „Klik: I robisz, co chcesz”. Było w czym wybierać. Która z tych pozycji rozbawiła bądź zafascynowała was najbardziej?
KW: Z tego zestawu rzeczywiście wynika, że komediowo jest ciekawie, niepoprawnie i oryginalnie (no może poza tym „Strasznym filmem”, o którym „oryginalnie” z pewnością mówić się nie da). Ale mieliśmy też chyba zestaw standardowych filmików pseudoromantycznych. Rzecz w tym, że tamte już szczęśliwie zapomniałem, a niektóre sceny z „KKBB” i „Jabłek Adama”, „Clerksów 2” czy „Borata” śmieszą mnie cały czas. Krótko mówiąc – nie da się nie przyznać, że jest dużo lepiej.
MCh: Hmm, jak was słucham, panowie, to… nie, nie chcę wam dać w mordę, tylko dochodzę do wniosku, że może chwilowy stan przeziębienia zaciemnia mi obraz, bo faktycznie w niektórych kwestiach było w tym roku dobrze. Podpisuję się pod prawie wszystkim, co napisał Piotr. Dodam, że „Borata” nie uważam wprawdzie za mistrzostwo świata, ale jestem mu wdzięczny za kolejny krok w wyśmianiu politycznej poprawności jako sposobu myślenia i, co gorsza, sposobu komunikacji w mediach. Tego mi było trzeba.
UL: Komedia stała się taką „tegoroczną animacją”, tzn. różnorodność okazała się sprzyjająca dla gatunku (no i przede wszystkim dla nas – widzów). Wreszcie coś pozwoliło nam odpocząć od tych głupawych albo przesłodzonych komedyjek romantycznych.
ED: Może mam zwichnięte poczucie humoru, albo też się nie znam na komediach, ale doprawdy nic mnie w tym roku porządnie nie rozbawiło. Przynajmniej zamierzenie… Jedyną naprawdę udaną komedią romantyczną było „Holiday”, ale trudno postrzegać ten film jako czystej wody komedię.
PD: Podobnie jak każdy film, który tu wymieniliśmy. Słyszałem opinie od ludzi, z których opiniami trochę się liczę, że to miła, standardowa komedia romantyczna od Nancy Meyers, ale jakoś nie miałem ochoty sprawdzać osobiście, gdy dowiedziałem się, że trwa blisko dwie i pół godziny…

TOP 11 Ewy Drab:
(kolejność nieistotna)

  • Monachium
  • Good Night and Good Luck
  • V jak Vendetta
  • Veer-Zaara
  • Lot 93
  • Volver
  • Babel
  • Casino Royale
  • Duma i uprzedzenie
  • Ludzkie dzieci
  • Jak we śnie

Horror
PD: Cienizna.
MCh: O, i tutaj mogę ponarzekać – jak co roku – bez zahamowań.
PD: Same remaki („Mgła”, „Kiedy dzwoni nieznajomy”, „Omen”, „Wzgórza mają oczy”, „Kult”, „Krwawe święta”), sequele („Piła 2”, „Oszukać przeznaczenie 3”), prequele („Teksańska masakra piłą mechaniczną: Początek”), spin-offy („Silent Hill”) i klony „Ringu” („Shutter: Widmo”, „Nieodebrane połączenie”). No i ten nieszczęsny „Hostel”. Na niektórych fan kina grozy mógł wysiedzieć bez bólu, ale tylko wtedy, gdy już z góry nastawił się na powtórkę z rozrywki. Zero świeżości, pomysłów na twisty, na budowanie napięcia. Niewyszukane sceny gore i niewiele ponadto. W pełni broni się jedynie brytyjskie „Zejście” Neila Marshalla.
KW: Nic dodać, nic ująć. Ale „Zejście” było bardzo dobre, chociaż tyle.
MCh: No właśnie, kurczę, nie wiem, czy rzeczywiście było. Z czasem mam o nim coraz gorsze zdanie. Liczyłem na coś więcej, niż tylko niezłą scenografię. Poza tym próbuję tu trochę na siłę przeciwstawić się teraz schematowi „dajcie mi na ekranie tuzin niezłych ciź i dużo krwi, i jako fan horroru będę usatysfakcjonowany”. W tej horrorowej biedzie wyróżnię dodatkowo „Hienę” – polski horror Grzegorza Lewandowskiego. Wcale nie tam zaraz udany, ale daje nadzieję, że mamy wreszcie człowieka, który rozumie gatunek. Ale film nie wejdzie do kin w tym roku, więc pewnie pomówimy o nim w grudniu 2007.

James McTeigue
‹V jak Vendetta›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułV jak Vendetta
Tytuł oryginalnyV for Vendetta
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery7 kwietnia 2006
ReżyseriaJames McTeigue
ZdjęciaAdrian Biddle
Scenariusz
ObsadaNatalie Portman, Hugo Weaving, Stephen Rea, John Hurt, Stephen Fry, Tim Pigott-Smith, Ben Miles, Sinéad Cusack, Natasha Wightman, Eddie Marsan, Megan Gay, Madeleine Rakic-Platt
MuzykaDario Marianelli
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiNiemcy, USA
Czas trwania132 min
WWW
Gatunekakcja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Animacja
PD: Gonienie w piętkę rozpoczęło się już przed rokiem albo jeszcze wcześniej i dziwne, że włodarze wielkich animacyjnych studiów wciąż tego nie dostrzegają, mimo że dostają wyraźne sygnały od coraz bardziej znudzonej widowni. No ale choć słabiej niż jeszcze parę sezonów temu, to animacje wciąż się sprzedają, a póki się sprzedają, najwyraźniej opłaca się inwestować w kolejne sztampowe do granic fabuły. Szkoda tylko, że cierpi na tym widz, który chyba nie bardzo ma ochotę po raz trzeci – po „Mrówce Z” i „Dawno temu w trawie” – przejmować się losem mrówek („Po rozum do mrówek”); świeżo po „Madagaskarze” oglądać w „Dżungli”, jak zwierzaki zwiewają z zoo; patrzeć na pretekstowe, na siłę podczepione pod Scrata perypetie bohaterów „Epoki lodowcowej 2”; oglądać „Shreka 2.5”, gdzie Shrek jest niedźwiedziem, a osioł jeleniem, czyli „Sezon na misia”. I nie spodziewajmy się chwili wytchnienia – mamy „Wpuszczonego w kanał” – w przyszłym roku zobaczymy „Ratatuj”. Oglądamy stepujące pingwiny – za parę miesięcy zobaczymy surfujące pingwiny („Na fali”). Kiedy to się skończy?! Tym bardziej, że alternatywą są tylko arcyoryginalne, ale mało zajmujące, pseudointelektualne bzdety w rodzaju „Marsjanina Mercano” z Argentyny czy „007 przygód Franka i Wendy” z Estonii. Broni się tylko węgierska „Dzielnica!”. Animacyjnie i muzycznie, bo fabularnie to znów nic więcej ponad nieco wysiloną kalkę „South Parku”.
KW: To ciekawe, bo rok po roku fragment dyskusji na temat animacji kończyliśmy stwierdzeniem, że jest dobrze, a nawet bardzo dobrze, że film animowany swym rozwojem niedługo będzie bić na głowę produkcje aktorskie. Ale czas „Shreka”, „Nemo” i „Iniemamocnych” najwyraźniej się skończył i teraz wszyscy obrzydliwie czerpią pełnymi garściami z osiągnięć wcześniejszych. Nie mieliśmy nawet na osłodę w tym roku jakiegoś nietypowego Miyazakiego. Przyznam się szczerze, że wielu wspomnianych przez Ciebie filmów nawet nie chciało mi się oglądać. Najciekawszą animowaną rzeczą, jaką oglądałem w tym roku była japońska „Paprika”, którą widziałem na WMFF.
MCh: Zastanawiam się, czy animacja w tym roku nie padła jednak ofiarą faktu, że jej podstawową funkcją jest nadal docieranie do nieletnich. Przez parę lat miało się wrażenie, że da się to zrobić, docierając jednocześnie do dorosłych, ale, jak widać w tym roku, sprawa nie jest taka prosta. Może jako widzowie zbyt mocno uwierzyliśmy, że teraz prawie każdą animację warto oglądać. A może znowu skumulowało się przypadkowo parę słabszych chwil, bo przecież to właśnie w tym roku swoje najmniej udane filmy pokazali m.in. Pixar i Aardman. Do tego faktycznie nie dotarło do nas nic na tyle interesującego jak Miyazaki, czy coś nowego, na miarę „Tria z Belleville”. Trochę pomagała telewizja, w której przed samym końcem roku można było obejrzeć (w HBO) ostatni film Satoshi Kona (tego od „Perfect Blue”), pod polskim tytułem „Rodzice chrzestni z Tokio”. Gdyby był w kinach, znalazłby się chyba u mnie na topie najciekawszych filmów animowanych roku.
KW: Ciekawe, wspomniana przeze mnie wcześniej „Paprika” to też dzieło Satoshi Kona. Mogliby się dystrybutorzy nim zainteresować…
ED: A ja, jak co roku, wyrażę swój żal za klasycznymi animacjami bez odniesień, aluzyjek i kulturowych wkrętów. To, co mnie najbardziej irytuje, to kopiowanie tego, co wyszło (czytaj „Shreka”). W 2006 roku miło wspominam „Auta”, przepięknie animowaną, sentymentalną i przesłodzoną, ale za to prostą i sympatyczną bajkę. Coraz rzadsze w dzisiejszych czasach. Niedawno obejrzałam znowu „Piękną i Bestię” – po prostu powrót do magicznego świata, który przestał ostatnio istnieć.

Top 10 Uli Lipińskiej:
(kolejność nieistotna)

  • Ludzkie dzieci
  • Babel
  • Casino Royale
  • V jak Vendetta
  • Murderball: Gra o życie
  • Jabłka Adama
  • Tajemnica Brokeback Mountain
  • Plan doskonały
  • Śniadanie na Plutonie
  • Jarhead: Żołnierz piechoty morskiej

« 1 2 3 4 5 6 9 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wiem, ale nie powiem
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.

więcej »

Z filmu wyjęte: Nurkujący kopytny
Jarosław Loretz

13 V 2024

Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Do sedna: Alejandro González Iñárritu. Babel
— Marcin Knyszyński

20 najlepszych polskich filmów XXI wieku
— Esensja

10 najlepszych westernów XXI wieku
— Esensja

100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja

100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja

Superbohaterowie drugiego planu. Suplement do rankingu
— Konrad Wągrowski, Jarosław Loretz, Kamil Witek

Najlepsze filmy science fiction – druga setka
— Esensja

100 najlepszych filmów science fiction wszech czasów
— Esensja

50 najlepszych westernów wszech czasów
— Esensja

James Bond: Ranking filmów z Jamesem Bondem
— Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Krystian Fred, Jakub Gałka, Łukasz Gręda, Gabriel Krawczyk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Z tego cyklu

Porażki i sukcesy A.D. 2007
— Michał Chaciński, Piotr Dobry, Ewa Drab, Urszula Lipińska, Łukasz Twaróg, Kamil Witek, Konrad Wągrowski

Porażki i sukcesy A.D. 2005
— Esensja

Porażki i sukcesy A.D. 2003
— Esensja

Literackie porażki i sukcesy 2002
— Esensja

Kinowe porażki i sukcesy 2002
— Esensja

Kinowe porażki i sukcesy 2001
— Esensja

Tegoż twórcy

Kroniki młodego Stevena Spielberga
— Konrad Wągrowski

Do sedna: Alejandro González Iñárritu. Zjawa
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Alejandro González Iñárritu. Birdman
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Alejandro González Iñárritu. Biutiful
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Alejandro González Iñárritu. 21 gramów
— Marcin Knyszyński

Do sedna: Alejandro González Iñárritu. Amores perros
— Marcin Knyszyński

Dobry, zły i łamliwy
— Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Rozszczepieni
— Jarosław Robak

Esensja ogląda: Listopad 2016 (1)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.