Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Indiana Jones: Sześciu wspaniałych (nie licząc psa), czyli kim był prawdziwy Indiana Jones

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Skąd wziął się pomysł na archeologa-awanturnika? Wiadomo – ze starych filmów i seriali. Ale pomysł na tychże fikcyjnych bohaterów przecież nie pojawił się ot tak, znikąd. Historia zna wiele postaci odkrywców różnej maści, dla których badania naukowe połączone były z przygodą. Poniżej sylwetki sześciu odkrywców i podróżników wymienianych najczęściej jako inspiracje dla doktora Jonesa.

Jakub Gałka

Indiana Jones: Sześciu wspaniałych (nie licząc psa), czyli kim był prawdziwy Indiana Jones

Skąd wziął się pomysł na archeologa-awanturnika? Wiadomo – ze starych filmów i seriali. Ale pomysł na tychże fikcyjnych bohaterów przecież nie pojawił się ot tak, znikąd. Historia zna wiele postaci odkrywców różnej maści, dla których badania naukowe połączone były z przygodą. Poniżej sylwetki sześciu odkrywców i podróżników wymienianych najczęściej jako inspiracje dla doktora Jonesa.
Giovanni Battista Belzoni (1778-1823) – najemny osiłek
Giovanni Battista Belzoni
Giovanni Battista Belzoni
Wychowujący się w Rzymie Belzoni miał początkowo zostać mnichem, ale w trakcie okupacji francuskiej uwikłał się w politykę i zmuszony był opuścić opactwo. Jako że był niepospolitej tężyzny – mierzył ponad dwa metry wzrostu i odznaczał się wyjątkową siłą – przez dłuższy czas zarabiał na życie pokazami atletycznymi na jarmarkach i targach, szczególnie w Londynie. Później, gdy zyskał sławę i dorobił się artystycznego przydomku („Wielki Belzoni” lub „Samson z Patagonii”), został zatrudniony przez słynny „Cyrk Astleya”, z którym wędrował przez całą Europę. W roku 1812 opuścił Anglię na dobre i poprzez Hiszpanię, Sycylię i Maltę dotarł do Egiptu, o którym słyszał, że jest pełen nieprzebranych skarbów. Zaradny Włoch dowiedział się, że pasza Muhammad Ali gustuje w nowinkach technicznych, zaprojektował więc machinę hydrauliczną do spiętrzania wód Nilu. Mimo że eksperyment się udał, Belzoni został odprawiony. Podróżując po Egipcie, spotkał Henry’ego Salta – podróżnika, kolekcjonera staroci, a ówcześnie konsula brytyjskiego w Egipcie. Nie namyślając się długo, zajął przy nim wakat człowieka do zadań specjalnych.
Bardzo szybko Salt wysłał Belzoniego do Teb, gdzie ten miał za zadanie wydobyć i przesłać do Anglii olbrzymie, ważące kilka ton popiersie Ramzesa II. Raz jeszcze przydała się smykałka do inżynierii i zadanie zostało wykonane (popiersie do dziś jest jednym z najcenniejszych eksponatów British Museum). Sukces spowodował powierzanie kolejnych spektakularnych zadań. Belzoni prowadził badania w świątyniach w Edfu, na Elefantynie oraz w File, odsłaniał z piasków kompleks świątynny Abu Simbel, spenetrował Karnak oraz otworzył grobowiec Setiego I. Bodaj najbardziej pamiętany jest jako pierwszy Europejczyk wkraczający do piramidy Chefrena – drugiej największej w Gizie – i odwiedzający oazę Baharija.
Piramida Chefrena i Sfinks
Piramida Chefrena i Sfinks
Belzoni cały czas pamiętał, by ze swoich ekspedycji czerpać maksimum korzyści. W 1819 roku powrócił do Anglii, gdzie publikował relacje ze swoich podróży i organizował wystawy zdobytych eksponatów. W latach 20. powrócił do Afryki, próbując dotrzeć do Timbuktu. W trakcie podróży zachorował na dyzenterię i zmarł (choć niektórzy twierdzą, że został zamordowany) na terenie dzisiejszej Nigerii. Zaradny Włoch był amatorem napędzanym pieniędzmi, typem człowieka, który jeśli oddałby krzyż Coronado do muzeum, to tylko jeśli gaża byłaby większa niż od prywatnych zbieraczy. Celował w duże, spektakularne znaleziska, stąd jego metody wykopaliskowe były dość brutalne i współczesnych archeologów zapewne przyprawiłyby o apopleksję. Wyników i sławy większość może mu jednak tylko pozazdrościć…
• • •
Percy Harrison Fawcett (1867-1925) – zaginione miasta i zaginiony badacz
Percy Harrison Fawcett
Percy Harrison Fawcett
Brytyjski pułkownik i archeolog jest jednym z najsłynniejszych podróżników w historii, ale jeśli przyrównywać go do bohaterów filmów o Indianie Jonesie, byłby chyba odpowiednikiem Marcusa Brody’ego. Fawcett jest bowiem pamiętany nie dzięki temu, że coś odkrył, lecz przede wszystkim dlatego, że sam się zgubił.
Smykałkę do radzenia sobie w egzotycznych sceneriach Fawcett odziedziczył po ojcu, członku Królewskiego Towarzystwa Geograficznego. Już obowiązkową służbę wojskową odbywał daleko od wygodnego Londynu, bo na Cejlonie – później służył w północnej Afryce. Wkrótce sam rozpoczął organizowanie wypraw i podobnie jak ojciec został członkiem szacownego Towarzystwa. Jako jego przedstawiciel pojechał w 1906 roku do południowej Ameryki, gdzie miał nanieść na mapę dżunglę na granicy Boliwii i Brazylii oraz rozsądzić spór między tymi państwami. W ciągu kolejnych lat odbył jeszcze kilka podobnych ekspedycji – sporządzał mapy terenów złotonośnych między innymi dla Boliwijczyków – podczas których widział ponoć mnóstwo dziwów: od gigantycznej anakond po psy o dwóch nosach. Był zapalonym gawędziarzem, a jego historyjki stały się inspiracją dla twórczości literackiej przyjaciół – H. R. Haggarda i Arthura Conan Doyle’a. Ten ostatni wzorował ponoć „Zaginiony świat” właśnie na opowieściach Fawcetta. Zresztą bujne życie obieżyświata często stawiało go na granicy z fikcją. Nie tylko współcześnie nazywano go „pierwowzorem Indiany Jonesa”, ale krótko po jego zaginięciu, w latach 30. często uznawano Fawcetta za inspirację dla postaci Cienia.
Anakonda
Anakonda
Jako patriota i żołnierz, powrócił na krótko do Anglii, by walczyć w I wojnie światowej, ale po jej zakończeniu wyjechał znów do Brazylii. W 1925 dostał od grupy londyńskich badaczy propozycję finansowania i zadanie odnalezienia zaginionego miasta „Z”. Na wyprawę zabrał syna… i słuch o nich zaginął, a zaczęły domysły. Co rozsądniejsi twierdzą, że członków wyprawy zamordowali Indianie, lub że podróżnicy zmarli z wycieńczenia i tropikalnych chorób (byli chorzy, gdy widziano ich po raz ostatni). Inni przekonują, że Percy Fawcett stracił pamięć i wiódł resztę życia jako kacyk w plemieniu kanibali. Ale są też bardziej fantastyczne teorie. Jedna z nich głosi, że angielski pułkownik nie chciał wracać do kraju, a w dzikiej dżungli założył komunę, której członkom kazał czcić swojego syna. Jeszcze bardziej szalona mówi, że w jego zaginięciu palce maczali potomkowie Atlantów, którym Fawcett wydarł sekret. Już mały Percy interesował się bowiem zaginionymi miastami, a później zaczął łączyć je z historią Atlantydy – wyjątkowo rozwinięte, pradawne miasta, otoczone dziką dżunglą i dzikimi plemionami miały być dowodem na istnienie cywilizacji przewyższającej sobie współczesnych o całe wieki.
Faktem jest, że na przestrzeni lat zorganizowano kilkanaście ekspedycji, w których zginęło lub zaginęło w dżungli ponad 100 „ratowników” mających bądź odnaleźć Fawcetta, bądź, później, wyjaśnić jego los. Legenda rosła i regularnie co jakiś czas elektryzowała świat nauki i miłośników przygód: a to natknięto się na pół-Indianina będącego synem Fawcetta (okazał się albinosem), a to jakiś wódz przyznał, że jego plemię zamordowało Anglika, a to odnaleziono szczątki słynnego podróżnika. Zakrawa to wręcz na fenomen w czasach, gdy mapy nie mają już białych plam. A jednak żywa jest nie tylko legenda Fawcetta, ale i jego marzenie – poszukiwanie zaginionych miast wciąż jest nośnym tematem powieści i filmów.
• • •
Hiram Bingham III (1875-1956) – odkrywca niespełniony
Hiram Bingham III
Hiram Bingham III
W latach 50., jak zdradzają zapowiedzi najnowszej odsłony serii, Indiana Jones biegał po peruwiańskich piramidach w poszukiwaniu kryształowej czaszki. Jeśli chciał zapisać się w historii, spóźnił się nie tylko z czaszką ale i ze staroindiańskimi ruinami. W 1911 roku odkryte zostało Machu Picchu – bodaj najsłynniejszy zabytek rdzennej kultury południowej Ameryki i jedne z najbardziej monumentalnych i działających na wyobraźnię ruin na świecie.
Za to sam odkrywca nie był specjalnie wyjątkowy jako podróżnik i poszukiwacz, zapisał się w historii właściwie tylko jednym, przez niego samego raczej lekceważonym, odkryciem. Urodzony na Honolulu, Hiram Bingham III miał w trzecim pokoleniu kontynuować tradycję protestanckiego pastorowania swego dziadka i ojca. Jednak albo wyspy okazały się już dostatecznie nawrócone, albo Hiram zwyczajnie nie miał ochoty być kaznodzieją. Zdobył gruntowne wykształcenie na kilku znakomitych uczelniach, studiował między innymi w Berkley, Harvardzie i Yale. W tym ostatnim rozpoczął karierę nauczyciela… ale to też nie przypadło mu do gustu. Przełom nastąpił w trakcie kongresu naukowego w Santiago de Chile, gdzie zainteresował się badaniami historii Inków.
Machu Picchu
Machu Picchu
W 1906 roku rozpoczął organizowanie wypraw przez kontynent południowy: najpierw śladami Simona Bolivara przez Wenezuelę i Kolumbię, później starymi hiszpańskimi szlakami handlowymi z Buenos Aires aż do Limy. W trakcie tych wypraw, będąc w Cuzco, usłyszał o Vilcabambie – mitycznej ostatniej stolicy Inków, a jej odnalezienie stało się jego obsesją. Opierając się na XVII-wiecznych manuskryptach oraz będąc wspieranym środkami z Yale i National Geographic Society, wyruszył w podróż po niedostępnych regionach Peru, szukając zaginionego miasta. W lipcu 1911 roku trafił na zapomniane – choć nie przez tubylców – Machu Picchu.
Machu Picchu
Machu Picchu
Odkrycie położonego na 2500 metrach nad poziomem morza miasta przyniosło Binghamowi sławę, podobnie jak pochodzące z niego setki eksponatów wystawianych w muzeum w Yale czy wejście na świętą górę Inków Coropumę (6377 m n.p.m.), ale to mu nie wystarczało. Wciąż marzył o Vilcabambie, na zmianę organizując nowe wyprawy do Peru i twierdząc, że Machu Picchu jest ostatnią inkaską stolicą. Koniec kariery odkrywcy przyniosła I wojna światowa, w czasie której został pilotem, a po jej zakończeniu rozpoczął karierę polityczną. Na cześć Binghama nazwano drogę prowadzącą do Machu Picchu, z roku na rok coraz bardziej uczęszczaną, zwłaszcza po tym, gdy ruiny uznano za jeden z nowych siedmiu cudów świata, a liczba turystów dobija do pół miliona rocznie. Mimo tego gestu, dopiero niedawno uniwersytet Yale zobowiązał się do przekazania Peru wywiezionych przez Binghama artefaktów. Vilcabambę ostatecznie odkryto w latach 70., w czym mieli udział polscy podróżnicy: Elżbieta Dzikowska i Tony Halik.
• • •
Frederick Albert Mitchell-Hedges (1882-1959) – odkrywca kryształowej czaszki
Frederick Albert Mitchell-Hedges
Frederick Albert Mitchell-Hedges
Angielski podróżnik, łowca przygód i pisarz, bodaj najdokładniej wypełniał założenie „James Bond bez gadżetów”. Osobnik przedstawiający się jako Mike Hedges, a podpisujący się F. A. Mitchell, był bowiem nie tylko odkrywcą, ale też agentem wywiadu.
Przede wszystkim jednak Mitchell był gawędziarzem. W młodości dosłownie pożerał fantastyczne opowiastki H. R. Haggarda i Charlesa Kingsleya i tak już mu zostało – jego późniejsze przygody wcale nie ustępowały literackim pierwowzorom, przynajmniej nie wtedy, gdy opowiadał je sam bohater. Mnogość różnych, czasem wykluczających się wersji, a także niechęć do rzetelnego dokumentowania swoich wypraw i spowiadania się ze spędzania czasu, sprawiały, że wokół Mitchella powstawały najróżniejsze legendy. Jedni twierdzili, że był poszukiwaczem skarbów i najemnikiem, inni, że szpiegiem na usługach Jego Królewskiej Mości, a zazdrośnicy rozpuszczali plotki, że był obrzydliwie bogatym sybarytą spełniającym swoje zachcianki posiadania rzeczy pięknych a nietypowych. To ostatnie jest o tyle prawdziwe, że gdy w 1921 roku szukał funduszy na wyprawę do Ameryki Środkowej, z pomocą przyszła mu pewna znakomicie sytuowana, choć umierająca dama, która gotowa była roztrwonić swój majątek, byleby ktoś zabrał ją na awanturniczą wyprawę. Mitchell podróżował po Ameryce wraz ze swoją mecenaską przez 6 lat. Odkryli ponoć nowe plemiona i przesłali do British Museum, które również wspierało wyprawę, mnóstwo eksponatów.
Krwiożercza iguana
Krwiożercza iguana
I tu pojawiają się kolejne niezgodności – podobno większość dzikich mieszkańców dżungli została odkryta i opisana już wiele wieków wcześniej, a Mitchell tylko przypomniał o nich światu. To zresztą tylko wierzchołek góry kontrowersji otaczających podróżnika, które zresztą sam wywoływał swoimi opowieściami, od pewnego czasu trafiającymi do szerszego grona za sprawą gazetowych reportaży, które Mitchell pisywał ze swoich wypraw (kolejne źródło utrzymania). Podobno polował na rekiny tygrysie i rekiny młoty, walczył z potworami morskimi, zabijał krokodyle (i nie tylko – pewnego razu zastrzelił tragarza twierdząc, że ten nie ma szans wykurować się z ran zadanych przez krokodyla i właściwie to robi mu przysługę), odpierał ataki bandytów i krwiożerczej iguany (sic!), a swej kochance wysysał z łydki jad skorpiona.
Kobiety Mitchella to kolejny epizod wart osobnej opowieści i kolejne podobieństwo do tandememu Jones-Bond. Chodził ponoć dosłownie obwieszony kobietami, choć oficjalnie ożenił się tylko raz. Małżeństwo nie przeszkodziło mu przyjąć na posadę sekretarki i asystentki ślicznej dwudziestolatki – sam był wówczas po 50 – której później regularnie wpijał się w łydki. W latach 30., gdy był już dość sławny, co rusz pojawiały się plotki o jego romansach, a nawet pozwy o rozwód od przeróżnych kobiet, z którymi ponoć kiedyś wszedł w związek małżeński (jedna z nich jako powód podawała miesiąc miodowy… w dżungli). Nawet najważniejsza kobieta jego życia, córka, pojawiła się w dość nietypowy sposób – pewnego razu po prostu został poproszony o opiekę nad 10-letnią sierotą.
Anna Mitchell-Hedges z czaszką
Anna Mitchell-Hedges z czaszką
Karierę szpiega Mitchell rozpoczął jeszcze jako dwudziestoparoletni młodzieniec podróżujący po Meksyku, który został złapany przez rebeliantów Pancho Villy i posądzony o szpiegostwo na rzecz Amerykanów. Dopiero bezbłędne wyśpiewanie „God Save the King” przekonało rewolucjonistów, że chłopak jest Anglikiem. Poklepali go więc przyjaźnie po plecach, zapewnili, że przykładanie lufy do skroni to żart… i wcielili do swojej armii. Dopiero w czasie I wojny światowej Mitchell dostał dyspensę, a meksykańscy rebelianci ze łzami w oczach żegnali młodego patriotę jadącego bronić swojej ojczyzny. Ostatecznie Mitchell w żadnych walkach nie wziął udziału, ale wcale nie dlatego, że nie chciał. Po prostu jeszcze w Meksyku został dwukrotnie postrzelony i zdrowie nie pozwalało na przyjęcie go do regularnego wojska. Zresztą to wydarzenie pchnęło go do kolejnych podróży po świecie – wstydził się być zdrowym (przynajmniej na pierwszy rzut oka), dorodnym mężczyzną paradującym po Londynie w cywilnym ubraniu zamiast w mundurze. Wyjechał więc do Nowego Jorku, gdzie poznał… Lwa Trockiego. O szpiegowanie Rosjanina poprosił Mitchella brytyjski wywiad, ale ten podobno odmówił.
Z Nowego Jorku podróżnik ruszył do Ameryki Środkowej – wcześniej zahaczając o Londyn, gdzie zdobył wspomnianą sponsorkę – realizować swoje dziecięce marzenia o egzotycznych krainach i zapomnianych cywilizacjach. O zaginionych miastach i niesamowitych odkryciach rozpisywał się często i gęsto w swoich reportażach i książkach. Przedstawiał coraz bardziej fantazyjne hipotezy, w które sam zdawał się wierzyć. Twierdził, że na Wybrzeżu Moskitów w Nikaragui trafił na kolebkę cywilizacji ludzkiej, a w Hondurasie na pozostałości Atlantydy. Z Atlantydą wiązał też swoje największe znalezisko – kryształową czaszkę, zwaną przez niego Czaszką Zagłady – która ponoć była zbyt doskonała, aby być wytworem ludów prekolumbijskich. Pochodzenie czaszki jest niejasne, wiążą się z nią setki hipotez i teorii spiskowych, ale faktem jest, że jedna z nich (obecnie bodaj najsłynniejsza) trafiła do rąk Mitchella w latach 40. Najprawdopodobniej Anglik po prostu ją kupił, ale on sam twierdził, a po nim powtarzała to jego adoptowana córka Anna, że czaszka została odnaleziona przez dziewczynkę w czasie jednej z wypraw do Hondurasu, jeszcze w latach 20. Dlaczego przez ponad dwie dekady Mitchell ukrywał tak niezwykłe znalezisko? No cóż, zapewne to ma jakiś związek z brytyjskim wywiadem, którego agentem nierozstający się z wielką fajką awanturnik był ponoć przez całe swoje życie…
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Kroniki młodego Stevena Spielberga
— Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
— Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Styczeń 2016 (1)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski

Najlepszego sortu Amerykanin
— Jarosław Robak

Esensja ogląda: Czerwiec 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz

Esensja ogląda: Luty 2013 (Kino)
— Miłosz Cybowski, Gabriel Krawczyk, Alicja Kuciel, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Styczeń 2013 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Piotr Dobry, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Dymy i światła
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Człowiek pogryzł konia
— Łukasz Gręda

Zabili go i uciekł
— Agnieszka Szady

Tegoż autora

Więcej wszystkiego co błyszczy, buczy i wybucha?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Nieprawdziwi detektywi
— Jakub Gałka

O tych, co z kosmosu
— Paweł Ciołkiewicz, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Wszyscy za jednego
— Jakub Gałka

Pacjent zmarł, po czym wstał jako zombie
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Jakub Gałka, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jarosław Robak, Beatrycze Nowicka, Łukasz Bodurka

Chodzi o dobre historie i ciekawych bohaterów
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jakub Gałka, Kamil Witek, Konrad Wągrowski, Michał Kubalski

Porażki i sukcesy 2013, czyli filmowe podsumowanie roku
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski

Przygody drugoplanowe
— Jakub Gałka

Ranking, który spadł na Ziemię
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Wrzesień 2013 (2)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.