Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Michaił Konowalczuk
‹Dzień bestii›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzień bestii
Tytuł oryginalnyДень зверя
ReżyseriaMichaił Konowalczuk
ZdjęciaSiergiej Lando
Scenariusz
ObsadaJohannes Van-Utr, Swietłana Patina, Diana Dezmari, Rinat Ibrahimow, Iraklij Rusija, Adilgerej Kusow, Siergiej Dorochowski, Iwan Konowalczuk
MuzykaKonstantin Szewieliow
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania85 min
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Bestia też potrafi kochać
[Michaił Konowalczuk „Dzień bestii” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Czy można opowiedzieć w kinie dramatyczną historię miłosną rozgrywającą się w wojennych dekoracjach, całkowicie rezygnując z używania dialogów? Michaił Konowalczuk – pisarz, scenarzysta i reżyser filmowy w jednym – postanowił udowodnić, że jest to możliwe. Z jakim skutkiem? Rodzącym mieszane uczucia. „Dnia bestii” nie udźwignęli bowiem przede wszystkim młodzi aktorzy, którzy na ekranie bardziej są, niż grają.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Bestia też potrafi kochać
[Michaił Konowalczuk „Dzień bestii” - recenzja]

Czy można opowiedzieć w kinie dramatyczną historię miłosną rozgrywającą się w wojennych dekoracjach, całkowicie rezygnując z używania dialogów? Michaił Konowalczuk – pisarz, scenarzysta i reżyser filmowy w jednym – postanowił udowodnić, że jest to możliwe. Z jakim skutkiem? Rodzącym mieszane uczucia. „Dnia bestii” nie udźwignęli bowiem przede wszystkim młodzi aktorzy, którzy na ekranie bardziej są, niż grają.

Michaił Konowalczuk
‹Dzień bestii›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzień bestii
Tytuł oryginalnyДень зверя
ReżyseriaMichaił Konowalczuk
ZdjęciaSiergiej Lando
Scenariusz
ObsadaJohannes Van-Utr, Swietłana Patina, Diana Dezmari, Rinat Ibrahimow, Iraklij Rusija, Adilgerej Kusow, Siergiej Dorochowski, Iwan Konowalczuk
MuzykaKonstantin Szewieliow
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania85 min
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Choć rok, w którym cały świat – a Rosja najhuczniej – obchodził 65. rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem zbliża się powoli ku końcowi, na ekrany rosyjskich kin wciąż jeszcze trafiają obrazy z Wielką Wojną Ojczyźnianą w tle. I trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę, że to właśnie Związek Radziecki poniósł największe straty w czasie walk z armiami III Rzeszy i jej sojuszników. Według ostrożnych szacunków mogły one wynieść nawet 27 milionów ludzi. Co w 1945 roku znaczyło tyle, że w całym Kraju Rad – od Kamczatki i Sachalinu po Leningrad, Mińsk i Kijów – nie było chyba rodziny, której nie dotknąłby wojenny kataklizm. Nawet ponad sześć dekad od zakończenia tego globalnego konfliktu wydarzenie to kształtuje świadomość współczesnych Rosjan, do czego zresztą wydatnie przykładają rękę władze państwowe, współfinansując za pośrednictwem Ministerstwa Kultury odpowiednie produkcje filmowe. Nie zawsze są to dzieła udane (jak chociażby „Spaleni słońcem 2: Oczekiwanie” Nikity Michałkowa czy „Bunkier” i „Ich dwóch” Anatolija Matieszki), nie zawsze wystawne (jak „Pop” Władimira Chotinienki, „Ta sama wojna” Wiery Głagoliewej czy „Wdowi parowiec” Stanisława Mitina), ale niemal zawsze niosące ze sobą spory ładunek emocji. Jak stwierdził kiedyś w wywiadzie dla „Esensji” Edward Pawlak, znawca literatury i kina naszych dawnych wschodnich sąsiadów, „Rosjanie temat wojny mają niemal we krwi”. A „Dzień bestii” Michaiła Konowalczuka hipotezę tę w pełni potwierdza.
Michaił Iwanowicz Konowalczuk urodził się w listopadzie 1955 roku we wsi Zarinskij w Kraju Ałtajskim na Syberii (lub, według innego źródła, w Żurawlince w obwodzie czerkieskim). Zanim w połowie lat 70. ubiegłego wieku rozpoczął studia na wydziale scenariuszowym moskiewskiego Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), pracował między innymi jako szofer i geolog, ba! był nawet przez jakiś czas korespondentem wojennym w Afganistanie. W 1976 roku napisał nowelę filmową „Dzień anioła”, którą cztery lata później przenieśli na ekran Siergiej Sieljanow i Nikołaj Makarow. Dramatyczna obyczajowa opowieść o młodym chłopcu imieniem Masufail i jego dysfunkcyjnej rodzinie nie spodobała się jednak sowieckim cenzorom, w efekcie czego obraz ten musiał czekać na skierowanie do dystrybucji długich dziewięć lat. W rok po premierze Konowalczuk został głównym redaktorem leningradzkiego – a wkrótce już petersburskiego – studia „Lenfilm”. Wtedy też jego kariera scenarzysty ruszyła pełna parą. Kolejne jego teksty przenosili na ekran między innymi wspomniany już Sieljanow („Duchow dien’”, 1990; „Wriemia pieczali jeszczio nie priszło”, 1995), Siergiej Snieżkin („Cwiety kalienduły”, 1998) oraz Walerij Ogorodnikow („Putina”, 2007). Aż wreszcie dotychczas jedynie autor strony literackiej filmów postanowił spróbować sił, stając za kamerą jako reżyser. W nowej dla siebie roli zadebiutował przed trzema laty komedią przygodową „W gawan’ zachodili korabli”. I chociaż obraz ten nie przebił do czołówki najpopularniejszych krajowych dzieł 2007 roku, to jednak został dostrzeżony przez krytykę. Zdobył bowiem Grand Prix odbywającego się w nadwołżańskim Astrachaniu Festiwalu Filmowego „Ułybnis’ Rossija!” („Uśmiechnij się, Rosjo!”). Wkrótce potem Konowalczuk zabrał się za pracę nad kolejną pełnometrażową fabułą – „Dniem bestii”.
Jak wspominał Michaił Iwanowicz w jednym z wywiadów udzielonych krótko po tegorocznej premierze filmu, pomysł nań zrodził się przed kilku laty, kiedy rozmyślał o wojennych przeżyciach swojego ojca. Iwan Konowalczuk w ostatnich miesiącach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej został postrzelony przez hitlerowskiego snajpera; szczęśliwym zrządzeniem losu dane mu było jednak przeżyć. Syn weterana zaczął więc zastanawiać się, kim mógł być żołnierz, który strzelał do jego ojca i jakie były jego dalsze losy. I choć fabuła „Dnia bestii” dość znacząco odbiega od przedstawionego powyżej zarysu, to mimo wszystko przyznać trzeba, że jego głównym bohaterem został snajper. I to na dodatek niemiecki. Film zrealizowany został za rekordową kwotę. Dodajmy: rekordowo niską! Kosztował bowiem jedynie 200 tysięcy dolarów. Co oznacza tyle, że artyści pracowali praktycznie za darmo. Nie należy się zatem dziwić, że Konowalczuk nie zatrudnił żadnych wielkich gwiazd rosyjskiego kina, a w głównych rolach obsadził absolutnych debiutantów. Po raz pierwszy „Dzień bestii” zaprezentowano publicznie 4 maja 2010 roku, pięć dni przed hucznie obchodzonym w Rosji Dniem Zwycięstwa. Do szerokiej dystrybucji dzieło Michaiła Iwanowicza nie weszło jednak do dzisiaj. Nikt nie chce zaryzykować, bo widocznie nie wierzy w najmniejszy nawet komercyjny sukces obrazu, w którym nie pada praktycznie ani jedno słowo…
Akcja filmu rozpoczyna się zimą, kilka miesięcy przed zakończeniem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, a więc w końcu 1944 lub na początku 1945 roku. Armia hitlerowska wycofuje się na całej długości frontu wschodniego; w niemieckim dowództwie nikt już nie może marzyć o zwycięstwie, co najwyżej – o jak najniższym wymiarze kary. W Wehrmachcie nie brakuje jednak fanatyków, którzy chcą walczyć do ostatniego naboju, do ostatniej kropli krwi, broniąc przegranej sprawy i zbrodniczej idei. Opuszczając jedno z miast na Wschodzie (być może, sądząc z czasu akcji, na dawnych Kresach Drugiej Rzeczypospolitej), nazistowski oficer rozkazuje młodemu żołnierzowi, do niedawna jeszcze członkowi Hitlerjugend, by ten ukrył się w ruinach zbombardowanego domu i nękał wrogów, czekając, aż losy wojny odwrócą się i na oddane Sowietom terytoria powrócą bohaterscy hitlerowcy. Co nie powinno zresztą zająć im zbyt dużo czasu… W jednym ze zrujnowanych pomieszczeń snajper przygotowuje sobie schronienie i legowisko. Nie jest mu łatwo; dokucza bowiem nie tylko przejmujące zimno i kapiący z sufitu deszcz, ale przede wszystkim samotność i poczucie opuszczenia przez towarzyszy broni. Nie ma on jednak najmniejszego zamiaru się poddawać; chce do końca wykonać rozkaz przełożonego. Przez szpary w deskach wspierających ścianę obserwuje, co dzieje się na zewnątrz. Widzi psa i staruszkę, która tańcząc dokoła ogniska, sprawia wrażenie nieco szalonej. Przez jakiś czas żołnierz zastanawia się nawet, czy jej nie zastrzelić, ale ostatecznie darowuje kobiecie życie. Wielka Rzesza nie miałaby przecież z jej śmierci żadnej korzyści.
Niebawem w okolicy przechodzi front, hitlerowcy zostają przegnani na zachód. Do bezpiecznego już miasteczka powoli przybywają cywile. Do pomieszczeń po przeciwnej stronie dziedzińca wprowadza się żydowska rodzina: nastoletnia dziewczyna, jej samotna matka (możliwe, że wdowa) i schorowany dziadek; towarzyszy im kontuzjowany na wojnie krasnoarmiejec, który nie ukrywa, że dojrzała, ale wciąż jeszcze bardzo atrakcyjna kobieta wpadła mu w oko. Nie mając nic lepszego do roboty, młody Niemiec przez całe dnie przygląda się życiu ocaleńców z Zagłady, ich codziennym, jakże banalnym zajęciom: praniu, sprzątaniu, posiłkom, spotkaniom towarzyskim, higienie. Coraz bardziej fascynuje go dziewczyna, wciąż jeszcze bardzo młoda, ale już rozkwitająca, na jego oczach zmieniająca się z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia. Nic więc dziwnego, że w chłopaku rodzi się uczucie, zrazu platoniczne, później przeistaczające się w silne fizyczne pragnienie – tym bardziej go zaskakujące, że do śmiertelnego wroga, Żyda. Mając praktycznie na wyciągnięcie ręki obiekt swego pożądania, snajperowi trudno jest zachować powściągliwość, staje się coraz mniej ostrożny, aż wreszcie w pełni świadomie podejmuje działania, które prowadzą do jego dekonspiracji. To z kolei prostą drogą wiedzie do tragedii.
Fabułę „Dnia bestii” można w zasadzie streścić w zaledwie kilku zdaniach. Jest to tym łatwiejsze, że scenariusz został (niemal) całkowicie pozbawiony dialogów. Czy słusznie? Eksperyment to na pewno ciekawy, ale nie da się ukryć, że owa filmowa pantomima pozostawia mieszane uczucia. Rezygnując z werbalizacji uczuć głównych bohaterów, reżyser przerzucił na barki aktorów ogromny ciężar. Nie mogąc bowiem niczego wyrazić słowami, zostali oni zmuszeni do gry gestem, mimiką, a to – nie ukrywajmy: arcytrudne – zadanie najzwyczajniej ich przerosło. Doświadczeni artyści teatralni, od lat występujący na scenicznych deskach, zapewne poradziliby sobie z nim co najmniej przyzwoicie; aktorzy niemający takiej praktyki, zdawali się być na z góry przegranej pozycji. Udało im się (i tym samym reżyserowi) uniknąć, co prawda, poważniejszej wpadki, ale nie zmienia to faktu, że filmowi zabrakło wewnętrznego żaru, ekscytacji; między bohaterami bowiem zwyczajnie nie iskrzy. Teoretycznie może się to wydawać zrozumiałe – aktorzy muszą przecież grać „na odległość”, unikając bezpośredniego kontaktu. Można więc ewentualnie wybaczyć pewną surowość i ascetyzm dziewczynie grającej młodą Żydówkę, która przez długi czas nie jest nawet świadoma tego, że jest obserwowana i podziwiana, ale chłopak wcielający się w niemieckiego snajpera nie ma już prawa pozostawać tak bezbarwny i nijaki. Powinny targać nim emocje, powinien bić się z własnymi myślami, przeżywać dylematy moralne (jego uczucia stoją przecież w jaskrawej sprzeczności z ideologią, jaką wbijano mu do głowy od najmłodszych lat). A tego na ekranie, niestety, nie widać!
Główną rolę niemieckiego snajpera Konowalczuk powierzył Johannesowi Van-Utr, prywatnie – swojemu synowi. Na pytanie, czemu wybrał właśnie jego, amatora przecież, odpowiedział, że głównie dlatego, iż ma on już za sobą służbę wojskową, jest obyty z bronią, wie, jak należy trzymać karabin. A poza tym ma twardą rękę, podczas gdy większość zawodowych aktorów młodego pokolenia w rękach ma galaretę. Swoją drogą ciekawe, czy po takiej deklaracji znajdą się jeszcze chętni, aby współpracować z Michaiłem Iwanowiczem… Debiutantką jest również grająca młodą Żydówkę Swietłana Patina. Nieporównywalnie większe doświadczenie i dorobek ma jej filmowa matka, czyli Diana Dezmari, a właściwie Piesoczinska. Aktorka przyszła na świat w 1979 roku w Leningradzie; w połowie lat 90. wyemigrowała wraz z rodzicami do Kanady; tam – w Toronto – ukończyła szkołę aktorską. Artystycznego bakcyla złapała jednak jeszcze w Rosji. Jako dwunastolatka zagrała bowiem epizodyczną rólkę w kręconym w Petersburgu, poświęconym carycy Katarzynie II, amerykańskim historyczno-biograficznym obrazie Michaela Andersona „Młodość Katarzyny” (w młodziutką imperatorową wcieliła się Julia Ormond, a w jej teściową, carycę Elżbietę – Vanessa Redgrave). Za Oceanem – jako Deanna Dezmari – dała się poznać głównie dzięki komedii romantycznej „More to Love” (1999) Paula Lyncha oraz melodramatowi „Away From Her” (2006) Sarah Polley. Kariera Piesoczinskiej nie ułożyła się jednak tak, jak sama aktorka sobie zaplanowała, dlatego też przed dwoma laty zdecydowała się na powrót do ojczyzny. Na razie rodzimi reżyserzy nie mają jej zbyt dużo do zaoferowania, co najwyżej epizody w serialach i telenowelach. Ale być może właśnie rola matki w „Dniu bestii” stanie się przełomem…
Rolę kontuzjowanego żołnierza, który zamieszkał z żydowską rodziną, Michaił Iwanowicz powierzył Rinatowi Ibrahimowowi, obecnie sześćdziesięciotrzylatkowi, który w młodości do złudzenia przypominał… Chucka Norrisa. Do świata kina wprowadził go Aleksandr Rogożkin, powierzając mu rolę szeregowca… Ibrahimowa w dramacie z życia żołnierzy Armii Radzieckiej „Karauł” (1989). Później pojawił się on jeszcze między innymi w znakomitym wojennym „Morderczym Afganistanie” (1991) Władimira Bortki, dramacie science fiction „Trzecia planeta” (1991) Rogożkina oraz sensacyjnym „Bracie” (1997) Aleksieja Bałabanowa. W ostatnich latach grywa głównie w serialach, chociażby w ósmej i dziewiątej serii „Bandyckiego Petersburga” (2006) Siergieja Winokurowa. W tym roku natomiast Aleksandr Kott powierzył mu drugoplanową rolę w „Twierdzy brzeskiej”. Ustaloną pozycję w światku artystycznym ma również Adilgerej (Adil) Kusow (rocznik 1945), czyli filmowy dziadek głównej bohaterki. Po ukończeniu studiów reżyserskich we WGIK-u przez wiele lat pracował w wytwórni filmów popularnonaukowych, ostatnimi czasy natomiast przede wszystkim zajmuje się zawodowo fotografią (między innymi jest fotosistą na planach filmowych). W kinie w roli aktora wcześniej pojawił się zaledwie dwukrotnie: w „Duchow dien’” Sieljanowa oraz fabularnym debiucie Konowalczuka. Jako operatora Michaił Iwanowicz zatrudnił pięćdziesięcioczteroletniego Siergieja Łando, znanego chociażby z „W ciemnym korytarzu / Tylnymi drzwiami” (2009) Stanisława Mitina, a skompilowanie ścieżki dźwiękowej powierzył starszemu o trzy lata Konstantinowi Szewieliewowi, absolwentowi szkoły muzycznej w Pawłodarsku, a na co dzień szefowi muzycznemu „Lenfilmu”, który ma na koncie między innymi kompozycje do „Utraconego imperium” (2007) Karena Szachnazarowa.
Gdy tylko ukończył prace nad „Dniem bestii”, Michaił Konowalczuk zaczął już rozmyślać o swojej kolejnej fabule. W planach ma realizację filmu zatytułowanego „Wołczie czary”, który ma być w pewnym sensie kontynuacją „Dnia…”. Będzie to, jeśli wierzyć zapowiedziom reżysera, opowieść o wziętych do niewoli przez Armię Czerwoną żołnierzach niemieckich, rumuńskich i bułgarskich. Wśród nich jedną z ważniejszych ma być postać… młodego snajpera, który okaże się synem białogwardyjskiego oficera, walczącym w szeregach Wehrmachtu po to, by zemścić się za los ojca.
koniec
28 listopada 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.