Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Władimir Bortko
‹Taras Bulba›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTaras Bulba
Tytuł oryginalnyТарас Бульба
ReżyseriaWładimir Bortko
ZdjęciaDmitrij Mass
Scenariusz
ObsadaBohdan Stupka, Igor Pietrenko, Władimir Wdowiczenkow, Magdalena Mielcarz, Michaił Bojarski
MuzykaIgor Korneljuk
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiRosja
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Dokąd tak pędzisz, Kozacze?
[Władimir Bortko „Taras Bulba” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński

East Side Story: Dokąd tak pędzisz, Kozacze?
[Władimir Bortko „Taras Bulba” - recenzja]

Historia starego Bulby kończy się tragicznie – to nie żadna nowość. Śmierć ponoszą ostatecznie wszyscy członkowie rodu. Na jednych (Andrij) będzie jednak ciążyć brzemię zdrajcy, inni (drugi z synów Ostap i sam Taras) uznani zostaną za bohaterów. Problem jednak w tym, że w filmie nie widać ani nie czuć związanego z całą tą sytuacją napięcia czy dramatyzmu, co w dużej mierze jest „zasługą” dość drętwego aktorstwa. Jeden – choćby najgenialniejszy – aktor, jakim bezsprzecznie jest Bohdan Stupka, mimo wszystko nie udźwignie tak wielkiej produkcji. Tym bardziej że nie znajduje on oparcia nie tylko w reszcie obsady, ale także – co może dziwić najbardziej – w scenarzyście i w reżyserze (w jednej osobie). Film rozłożony został bowiem na łopatki głównie z powodu błędów – również w obsadzie – popełnionych przez Władimira Bortkę. Ale po kolei. Obrazowi brak rozmachu. Sceny batalistyczne nie robią żadnego wrażenia. Sytuacji nie ratuje nawet fakt, że na ekranie leją się hektolitry krwi, a bywa, że i różne części ciała latają w powietrzu. Cóż jednak z tego, skoro zainscenizowana przez reżysera wielka bitwa to jedynie trwający kilkanaście minut kolaż pojedynczych scen, kręconych na samych tylko zbliżeniach i na dodatek nie zawsze logicznie zmontowanych. Absolutnie nie do przyjęcia są niezwykle częste odautorskie, hurrapatriotyczne komentarze z offu, z których wynika tak naprawdę tylko jedno – albo że reżyser traktuje swojego widza jak półgłówka, któremu wytłumaczyć należy najoczywistszą nawet rzecz, albo że od samego początku zakładał, iż nakręci dzieło propagandowe. Wrażenie to pogłębiają jeszcze liczne sceny śmierci na polu bitwy bohaterskich Kozaków, po których kostucha – o dziwo! – przychodzi zawsze z kilkunastosekundowym opóźnieniem. Zapewne po to, by w trakcie oczekiwania na nią mieli oni jeszcze czas wygłosić obowiązkowe deklaracje o wielkiej miłości do ojczyzny i chwale prawosławnej ruskiej ziemi. Tego nawet w „Ogniem i mieczem” nie było!
Wątek miłosny także do najoryginalniejszych nie należy. Inna sprawa, że jest bardzo mało prawdopodobny. Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której córka polskiego wojewody zakochuje się bez pamięci w podrzędnym Kozaku i – prawie bez wahania – oddaje mu, w dosłownym znaczeniu tego słowa, całą siebie. Żeby chociaż jakiś subtelny trójkącik! Ale nic z tych rzeczy. Wanda niegdyś nie chciała Niemca, za to Elżbieta pokusiła się na przystojnego Ukraińca, który ujął ją przede wszystkim tym, że pewnej nocy zakradł się do jej buduaru, aby popatrzyć sobie na zgrabne piersi i pośladki. Dobrze chociaż, że obu kochanków spotkał marny koniec, bo w przeciwnym razie tragedia zamieniłaby się w farsę! Obraz Polaków w „Tarasie Bulbie” niczym prawie nie różni się od tego, co zafundował nam dwa lata temu Władimir Chotinienko w „Roku 1612”. Pomijając Elżbietę, nasi rodacy pojawiają się zresztą jedynie w epizodach – vide wojewoda Mazowiecki, którego gra Litwin w bardzo specyficzny sposób zaciągający po polsku, oraz nieśmiertelna już polska husaria. O kulturze Lachów wiele natomiast mówi zdanie, które w ostatnich fragmentach filmu wypowiada jeden z żołnierzy osaczających osamotnionego Tarasa Bulbę: „Mamy skurwysyna!”. Co ciekawe, w filmie Bortki pojawiają się także Żydzi, a dokładniej jeden Żyd o imieniu – jakże mogłoby być inaczej – Jankiel. Gdy rozwścieczeni informacją o napadających na kozackie chutory Polakach, Ukraińcy na Siczy zabierają się za demolowanie prowadzonej przez Jankiela gospody, z opresji ratuje go stary Bulba. Od tej pory starozakonny wiernie będzie służył kozackiemu pułkownikowi, a gdy zajdzie potrzeba, poprowadzi go nawet do samej Warszawy. Prawda wyglądała jednak trochę inaczej. W XVII wieku na Ukrainie powszechna była nienawiść do Żydów. Wystarczy przytoczyć zapis ugody zborowskiej, podpisanej między Polakami a Kozakami w 1649 roku, w której jednoznacznie stwierdzono, że obszary tzw. ruskich województw mają być wolne od jezuitów i… Żydów. Tego domagał się Bohdan Chmielnicki i na to zgodę wyraził król Jan Kazimierz.
Jeżeli z jakiegoś powodu warto obejrzeć „Tarasa Bulbę”, to jest nim odtwórca tytułowej roli. W kilku scenach Bohdan Stupka gra w taki sposób, że aż ciarki przechodzą po plecach. Ukraiński aktor ma taką charyzmę, że w całym filmie mógłby nie wypowiedzieć ani jednego słowa, grając tylko mimiką, a i tak przyćmiłby wszystkich pozostałych. Ten, obecnie sześćdziesięcioośmioletni, artysta urodził się w małej wsi pod Kijowem. W 1961 roku ukończył szkołę aktorską działającą przy lwowskim Teatrze Dramatycznym imienia Marii Zańkowieckiej (ponad dwadzieścia lat później ukończy jeszcze dodatkowo studia z teatroznawstwa). W kinie zadebiutował dopiero dziesięć lat później w dramacie wojennym Jurija Ilienko „Biełaja ptica s cziornoj otmietinoj”. Szerzej dał się poznać dzięki udziałowi w „Żołnierzach zwycięstwa” (1977) – międzynarodowej epopei wojennej Jurija Ozierowa. W Polsce zyskał sławę rolą Chmielnickiego w „Ogniem i mieczem” (1999), później zagrał jeszcze w „Starej baśni” (2003) Jerzego Hoffmana oraz „Sercu na dłoni” (2008) Krzysztofa Zanussiego. W krajach rosyjskojęzycznych natomiast doceniono jego kreacje w „Kierowcy dla Wiery” (2004) Pawła Czuchraja, „Naszych” (2004) Dmitrija Mieschijewa, „18/14” (2007) Andresa Puustusmyy oraz epizod w „Aleksandrze. Bitwie nad Newą” (2008) Igora Kalienowa. Wyrodnego Andrija Bulbę zagrał Igor Pietrenko, urodzony w Poczdamie w 1977 roku syn zawodowego żołnierza Armii Radzieckiej. Już po powrocie do ojczyzny, jako piętnastolatek, Igor zamieszany był w zabójstwo, co skończyło się dlań aresztowaniem i sądem. Wyszedł jednak na ludzi, skończył Wyższą Szkołę Teatralną imienia Borisa Szczukina w Moskwie i zrobił karierę aktorską (vide „Kryptonim Gwiazda”, „Kierowca dla Wiery”, „Wołkodaw: Ostatni z rodu Szarych Psów”). W postać jego bohaterskiego i ginącego śmiercią męczeńską brata Ostapa wcielił się natomiast Władimir Wdowiczenkow, absolwent moskiewskiego Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), który popularność zdobył dzięki serialowi sensacyjnemu „Brygada” (2002) oraz dwóch częściom „Bumera” (z 2003 i 2006 roku). Zobaczyć go można było również w dwuczęściowym thrillerze science fiction Michaiła Chlebodorowa„Paragraf 78: Punkt 1” oraz „Paragraf 78: Punkt 2” (2007).
Piękną Elżbietę Mazowiecką gra nasza rodaczka – niebiańsko wręcz urokliwa Małgorzata Mielcarz (pamiętna Ligia z „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza). Mimo trzech dekad na karku, urodą zachwyca po dziś dzień. Cóż z tego jednak, skoro aktorka z niej więcej niż mierna. Wygląda przepięknie, za to gra fatalnie. Do tego stopnia, że aż rozkłada film fabularnie – po prostu trudno jest widzowi uwierzyć, że pełnokrwisty bohater, jakim jest mimo wszystko Andrij Bulba, mógł zadurzyć się w drętwej polskiej szlachciance do tego stopnia, że zdradził brata, ojca i całą Ukrainę. Izabella Scorupco w „Ogniem i mieczem” też nie błyszczała, ale jednak w jakiś sposób zaistniała. Błędem było również obsadzenie w roli ojca Elżbiety Litwina Lubomirasa Lauciaviciusa (jego największe osiągnięcie to rola w „Idź i patrz” Elema Klimowa z 1985 roku, choć pojawił się on również w późniejszym o dziesięć lat „Prowokatorze” Krzysztofa Langa), który – choć stara się, jak może – bezlitośnie kaleczy piękną polską mowę. Widzom w Rosji czy na Ukrainie pewnie się to w uszy nie rzuci, Polaków będzie jednak razić straszliwie. Ciekawi aktorzy pojawili się za to w epizodach: Michaił Bojarski (legendarny radziecki D’Artagnan, między innymi w „Powrocie muszkieterów”) zagrał Kozaka Mosija Szyłę, Władimir Ilin („Spaleni słońcem”, „Idiota”, „Turecki gambit”, „Utracone imperium”) jednego z atamanów koszowych, zaś Boris Chmielnicki („Wojna i pokój” Siergieja Bondarczuka i „Czerwony namiot” Michaiła Kałatozowowa) – który nie doczekał, niestety, premiery filmu – wcielił się w atamana Borodatego. Gdyby ich role zostały bardziej wyeksponowane, obraz może udałoby się jakoś uratować.
Władimir Bortko, realizując „Tarasa Bulbę”, porwał się z motyką na Słońce. Reżyser, mający olbrzymie doświadczenie telewizyjne, poległ w starciu z wielkim kinem historycznym. Nie zapanował nad całością produkcji, popełnił katastrofalne błędy w obsadzie, źle poprowadził operatora Dmitrija Massa, niepotrzebnie wyraził zgodę na wykorzystanie w ścieżce dźwiękowej obrazu elektroniczno-newage’owej muzyki autorstwa Igora Korneljuka, która nijak nie pasuje do klimatu szesnastowiecznej Ukrainy. I jakby tego jeszcze było mało, naszpikował film propagandowymi deklaracjami, które, owszem, były na porządku dziennym w podobnych produkcjach, ale w epoce Związku Radzieckiego. Czego jednak można oczekiwać od artysty, który jest zdeklarowanym komunistą, już od ponad dwóch lat firmującym swoim nazwiskiem działalność Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej?! Żal tylko Stupki, którego kolejna świetna kreacja została zmarnowana przez reżysera z nadmiernymi – niestety, nie tylko filmowymi – ambicjami.
koniec
« 1 2
26 kwietnia 2009

Komentarze

15 XII 2013   22:02:21

Nie będę dyskutował z argumentami o słabości historycznej tego filmu ale nie zgodzę się z kolejnymi insynuacjami że niby jest on antypolski, zresztą porównywany z "Rokiem 1612" jako równie antypolski.
Przestańmy wreszcie mydlić oczy wszem o wobec, że my to byliśmy tylko takimi potulnymi Polakami, wpatrzonymi w wiarę i przestrzeganie dekalogu, tylko na nas niesprawiedliwie napadano, nasze kobiety gwałcono, i nas zabijano okrutnie! Czy naprawdę ktoś, kto pokazuje, że idąc na Moskwę /Rok1612/ szliśmy z różańcem nie czyniąc krzywd? Albo walcząc z Kozakami siłowaliśmy się na rękę? Dlaczego Żebrowskiego szykanowano za główną rolę? Bo zagra ZBYT wiernie? A jak miał zagrać? Skulonego żołnierza pogrążonego w modlitwie? CZY TO NIE BYŁABY PROPAGANDA? A jak mieli pokazać postawę polską Rosjanie skoro my sami utrzymujemy, że oni wciąż są naszymi wrogami? Powtarzam - że ONI są naszymi wrogami? Zatem - skoro my ich uważamy za wrogów to czy byśmy ich traktowali w odpowiedni sposób? Bajki. I dlatego podchodzę do takich filmów w sposób umiarkowany i z dystansem ale też z trzeźwym spojrzeniem na nasze sprawy, jako spojrzenie z zewnątrz, gdyż w źródłach np. szwedzkich czy norweskich zupełnie inaczej wygląda opis powodów i skutków wojny czy stuletniej czy tzw "potopu" szwedzkiego niż ten, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Podobnie jest z "przygodami" Napoleona, który u nas jest niemal święty a Brytyjczycy robią z niego diabła i zarzucają nam popieranie jego aspiracji do panowania nad Europą. Dlatego ten film - Taras Bulba - jest filmem z punktu widzenia naszych wschodnich sąsiadów a nie naszego. I dlatego mnie on się podoba, gdyż daje mi możliwość poznania poglądów na postawy i tematy niby przeze mnie znane z historii.

31 III 2014   22:33:02

Pod pewnymi względami powyższe opinie są słuszne: film istotnie daje wgląd w opinie "drugiej strony" na temat Polski i Polaków; dlatego być może warto go obejrzeć - o ile ktoś do tej pory nie zorientował się, jakich opinii możemy się z tamtej strony spodziewać. Ale poza tym jest to niewątpliwie film propagandowy i w pewnej mierze także antypolski, zresztą zdaje się, że twórcy filmu tego nawet specjalnie nie ukrywali (podobnie jak w przypadku filmu "Rok 1612" nieprzypadkowo związanego z nowym rosyjskim świętem państwowym). Dobrze, że wspomniałeś o potopie (wzmianka o wojnie "stuletniej" to chyba w tym kontekście jakiś lapsus?), bo to pokazuje istotę sprawy: szwedzkie źródła i opracowania z pewnością przedstawiają inne oblicze tego konfliktu, ale Szwedom nie przyszłoby do głowy, żeby ładować dzisiaj miliony dolarów w produkcję, która propagowałaby ich punkt widzenia na wojnę z XVII wieku i oczerniała przeciwników. Rosjanie używają natomiast filmu jako narzędzia w bieżącej walce politycznej: "Taras Bulba" ma przyczynić się do zjednoczenia Ukraińców i Rosjan wskazując im wspólnego wroga, czyli Polskę.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.