Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kirył Sieriebriennikow
‹Dzień w Juriewie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzień w Juriewie
Tytuł oryginalnyЮрьев день
Dystrybutor Vivarto
Data premiery2 października 2009
ReżyseriaKirył Sieriebriennikow
ZdjęciaOleg Łukiczew
Scenariusz
ObsadaKseniya Rapaport, Jewgienija Kuzniecowa, Siergiej Sosnowski, Roman Szmakow, Siergiej Miedwiediew
MuzykaSiergiej Niewski
Rok produkcji2008
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania137 min
Gatunekdramat, kryminał
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Sputnik 2014: Dzień 7

Esensja.pl
Esensja.pl
Kolejny dzień na festiwalu „Sputnik nad Polską”. Na jutro proponujemy: „Dzień w Juriewie”, „Żyła sobie baba”, „Będę przy tobie”, „Obecność” i „Klasę specjalną”.

Sebastian Chosiński

Sputnik 2014: Dzień 7

Kolejny dzień na festiwalu „Sputnik nad Polską”. Na jutro proponujemy: „Dzień w Juriewie”, „Żyła sobie baba”, „Będę przy tobie”, „Obecność” i „Klasę specjalną”.

Kirył Sieriebriennikow
‹Dzień w Juriewie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzień w Juriewie
Tytuł oryginalnyЮрьев день
Dystrybutor Vivarto
Data premiery2 października 2009
ReżyseriaKirył Sieriebriennikow
ZdjęciaOleg Łukiczew
Scenariusz
ObsadaKseniya Rapaport, Jewgienija Kuzniecowa, Siergiej Sosnowski, Roman Szmakow, Siergiej Miedwiediew
MuzykaSiergiej Niewski
Rok produkcji2008
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania137 min
Gatunekdramat, kryminał
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Dzień w Juriewie
(2008, reż. Kirył Sieriebriennikow)
Główną bohaterką filmu jest nieco ponad czterdziestoletnia śpiewaczka operowa Lubow (w zdrobnieniu Luba) Wasiliewa. Od lat święci triumfy na największych scenach świata – od Londynu, przez Mediolan i Paryż, aż po Moskwę i Petersburg. Ma zresztą nie tylko ogromny talent, ale i urodę, co na pewno niejeden raz pomogło jej w karierze. Po podpisaniu kolejnego lukratywnego kontraktu kobieta planuje przeprowadzkę do Niemiec, tym razem już na stałe. Przed wyjazdem pragnie jednak pożegnać się ze swoją „małą ojczyzną”, zabiera więc dwudziestoletniego syna Andrieja i jedzie do rodzinnego Juriewa-Polskiego – miasta, z którego przed laty wyfrunęła w wielki świat. Chłopak traktuje matczyne sentymenty trochę jak fanaberię. Widać wyraźnie, że nie jest mu z nią po drodze. Ma do niej żal – o brak czułości, rodzinnego ciepła, o egoizm, który przez wiele lat kazał myśleć Lubie jedynie o swojej pozycji w artystycznym światku. Nawet teraz, w samochodzie, matka nie chce wysłuchać jego prośby i zmienić muzykę na taką, którą on lubi. Ważne dla obojga decyzje zawsze zresztą podejmowała sama, nie licząc się z nim, jego emocjami i potrzebami. „Jakby mnie w ogóle nie było” – podsumowuje Andriej. I to właśnie zdanie, na które Wasiliewa w typowy dla siebie sposób nie zwraca nawet uwagi, staje się kluczowe dla dalszej fabuły. Reżyser od samego początku wprowadza do filmu klimat niesamowitości i mistycyzmu. Miasto, do którego przybywa matka z synem, spowite jest mgłą i przykryte śniegiem (akcja rozgrywa się w końcu listopada, względnie na początku grudnia), a jego mieszkańcy sprawiają wrażenie nieobecnych duchem somnambulików – zapytani, odchodzą bez słowa, obrzucając obcych nieprzyjaznymi spojrzeniami. Luba, choć w Juriewie się urodziła i dorastała, nie czuje się z miastem związana; przez cały czas nie opuszcza jej bowiem świadomość, że wyrosła ponad nie, a powrót doń traktuje jak swoisty kompromis, który musiała zawrzeć pod moralnym przymusem. Zachowuje się więc bardzo wyniośle, czym dodatkowo drażni Andrieja.
Nie znalazłszy śladu po domu swego ojca, kobieta zabiera syna do miejscowego muzeum. Razem zwiedzają juriewski Kreml i dawny Sobór świętego Grzegorza. Po kilku godzinach na nogach Luba postanawia chwilę odpocząć na ławce, śnieżna biel działa na nią usypiająco. Gdy jakiś czas później budzi ją pracownica muzeum, okazuje się, że nie ma przy niej Andrieja. Poszukiwania na terenie kompleksu nic nie dają – można odnieść wrażenie, że chłopak dosłownie rozpłynął się w mlecznobiałej mgle. To jednak dopiero początek cierniowej drogi, którą będzie musiała przebyć matka. Gdy od miejscowego milicjanta dowiaduje się, że służby będą mogły włączyć się do akcji dopiero dwa dni po zaginięciu, kobieta załamuje się. Doszła bowiem do muru, którego nie jest w stanie przeskoczyć. Otaczający ją świat, niegdyś tak dobrze znany, teraz przybrał najbardziej złowrogą postać. Nic w nim nie znaczą jej sława, znajomości i pieniądze. Tutaj jest nikim – kobietą, która straciła syna, a może taką, od której syn świadomie uciekł – żadnej z ewentualności wykluczyć nie można. Z pomocą przychodzi Lubie Tatiana, kasjerka z muzeum, która zabiera ją na noc do domu. To pierwsza osoba w Juriewie, która odnosi się do Wasiliewej ze zrozumieniem. Drugą będzie Siergiejew – nieco demoniczny milicjant, na poły z obowiązku, na poły z litości pomagający jej szukać Andriuszę. Z nim u boku śpiewaczka zapuka do bram Nieba (pod postacią Monastyru Michajło-Archangielskiego) i Piekła (symbolizowanego przez szpital dla chorych na gruźlicę więźniów), przemierzy cały świat, by ostatecznie wrócić do punktu wyjścia – siebie samej sprzed kilkudziesięciu lat, nim została sławną na cały świat primadonną, podziwianą i oklaskiwaną w całej cywilizowanej Europie, do której rodzinne miasto artystki na pewno się nie zalicza. Widz nie ma wątpliwości – a przynajmniej nie powinien ich mieć – że w filmie Sieriebriennikowa wątek sensacyjny wcale nie jest najważniejszy. Droga, którą przebywa Luba, to wprawdzie podróż pełna niebezpieczeństw, ale wiodąca przede wszystkim w głąb siebie.
Na oczach bohaterki ziszcza się najgorsza przepowiednia, w którą zamieniły się bezwiednie wypowiedziane w samochodzie przez Andrieja słowa: „Jakby mnie w ogóle nie było”. Dopiero nagłe zniknięcie chłopaka zmusza Wasiliewą do przewartościowania swojego świata, wyznaczenia nowych priorytetów. Syn, do tej pory stanowiący jedynie dodatek do kariery, umilenie rzadkich chwil spędzanych w domu, często niedoceniany przez matkę i odstawiany przez nią na boczny tor, po śmierci męża jest tak naprawdę jedyną bliską jej osobą. Ale by to zrozumieć, kobieta musi go najpierw stracić. Na szczęście znajduje w sobie tyle sił, aby podjąć walkę o jego odzyskanie. Nie będzie to jednak wcale takie łatwe, ponieważ ceną, jaką zażąda od niej Bóg, będzie utrata wszystkiego, co łączyło ją z poprzednim życiem – poczucia bezpieczeństwa, godności, nawet głosu. Wiążący się z tym powrót do świata dzieciństwa też nie ma w sobie nic magicznego. Czas w Juriewie zatrzymał się bowiem w siermiężnej epoce sowieckiej. Drewniane, nieogrzewane chaty, mieszkańcy rozgrzewający się samogonem, powszechne złodziejstwo i bylejakość – wszystko jest tu zepsute i obrzydliwe, brudne i odpychające. Nie tylko budynki i przedmioty, ale i – a może przede wszystkim – ludzie. Po pierwszej wizycie w więziennym szpitalu przerażona Luba stwierdza jedynie: „Żyją jak psy!”, na co Siergiejew roztropnie dodaje: „Psom jest lepiej”. Juriew staje się tym samym symbolicznym punktem granicznym między pełnym blichtru światem artystycznej śmietanki, w którym do tej pory żyła śpiewaczka, a rzeczywistością rosyjskiej prowincji, skrzętnie zamiataną pod dywan przez władze i niedostrzeganą przez tych, którym się powiodło. W efekcie pod wpływem całego ciągu dramatycznych wydarzeń – na wzór średniowiecznych rosyjskich chłopów – Wasiliewa przeżywa w rodzinnym mieście swój „Jurjew dien’”. Chcąc rozpocząć życie od nowa i odpokutować dawne grzechy, zmienia swego Pana6) – transakcja ta będzie zaś wymagała od niej ekspiacji i poświęcenia. O sile obrazu Sieriebriennikowa decyduje nade wszystko znakomicie zbudowana postać Luby, kobiety, której świat – doskonale jej znany i bezpieczny – w jednej chwili wali się w gruzy. To na nich będzie musiała teraz budować swoje życie od nowa, powoli i ostrożnie, aby nie popełnić tych samych błędów. Bo tylko w ten sposób zdoła odzyskać wewnętrzny spokój i psychiczną stabilizację. I odnaleźć syna.
Kino Iluzjon, Sala Stolica, godz. 15:30

Andriej Smirnow
‹Żyła sobie baba›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻyła sobie baba
Tytuł oryginalnyЖила-была одна баба
Dystrybutor 35mm
Data premiery15 marca 2013
ReżyseriaAndriej Smirnow
ZdjęciaNikołaj Iwasiw, Jurij Szajgardanow
Scenariusz
ObsadaDaria Jekamasowa, Nina Rusłanowa, Władysław Abaszyn, Roman Madianow, Wsiewołod Szyłowski, Jewdokia Germanowa, Maksim Awierin, Aleksiej Sieriebriakow, Aleksiej Aleksiejew, Ludmiła Łarionowa, Igor Kłass, Wiaczesław Krikunow, Juris Laucynsz, Boris Połunin, Jurij Szewczuk, Andriej Kurnosow, Joła Sańko, Jakow Szamszyn, Olga Łapszyna
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania156 min
Gatunekdramat, historyczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Żyła sobie baba
(2011, reż. Andriej Smirnow)
Akcja pierwszej części filmu (noszącej podtytuł, którego część druga jest pozbawiona, „Stara władza”) rozgrywa się w latach 1909-1914 (klamrą zamykającą akcję jest wybuch pierwszej wojny światowej), drugiej natomiast – pomiędzy 1919 a 1921 rokiem (czyli do rozprawienia się z powstaniem na Tambowszczyźnie). Główną bohaterką filmu jest młodziutka Warwara, zwykła chłopka, ani szczególnie piękna, ani też rozgarnięta. Gdy zostaje wydana za mąż, staje się de facto własnością rodziny męża. Wszyscy krewni Iwana – jego siostra Fiekłusza, brat Jegor oraz teściowie, Kriaczicha i Baranczik – traktują szwagierkę i synową jak tanią siłę roboczą. Wykonuje ona najcięższe prace, a kiedy coś się jej nie udaje, ponosi za to bolesne konsekwencje. Tak jest chociażby w przypadku choroby jedynego konia; kiedy zwierzę dogorywa, Warwara zostaje oskarżona o zaniedbanie i skatowana przez teścia. Przyglądający się całemu zdarzeniu Iwan, nie reaguje. Na szczęście jest jednak na miejscu, gdy upokorzona publicznie kobieta próbuje popełnić samobójstwo, i ratuje ją przed niechybną śmiercią. Relacje w rodzinie męża pozostawiają zresztą wiele do życzenia; o normalnym funkcjonowaniu nie może w zasadzie być mowy. Tyle że Warwara zna swoje miejsce w szeregu; zdaje sobie sprawę, że jedynym wyjściem z sytuacji jest zacisnąć zęby i podporządkować się woli mężczyzn; droga powrotna do rodzinnego domu jest już bowiem od chwili ślubu zamknięta, ojciec zresztą przegnałby ją na cztery wiatry, gdyby próbowała sprowadzić się doń z powrotem. Jakiś czas później dochodzi do kolejnego dramatycznego zdarzenia. Kiedy Baranczik próbuje zgwałcić synową, ta w samoobronie niechcący przyczynia się do jego śmierci. Chwilę później jej własne życie wisi na włosku; wtedy jednak za żoną wstawia się, przeciw swoim najbliższym, Iwan. Ten incydent zmienia jednak wszystko w ich dotychczasowym życiu – nie mogąc pozostać dłużej w chacie teściów, Iwan i Warwara opuszczają wieś, by zacząć wszystko od nowa w nowym miejscu. Z mozołem próbują budować swoje szczęście rodzinne od podstaw, co okazuje się niezwykle trudne, bo też czasy i społeczeństwo, w którym żyją, są bardzo surowe. A jakby tego było mało, wielkimi krokami zbliża się wojna światowa…
Listopad 1918 roku dla wielu krajów Europy Zachodniej był wybawieniem od nieszczęść związanych z pierwszym w dziejach ludzkości konfliktem globalnym. Ale nie dla Rosji. Kraj od ponad roku pogrążony był w wojnie domowej, do której asumptem okazała się rewolucja październikowa. Warwara przeżyła wojnę, mieszkając jedynie z kilkuletnią córką; Iwan bowiem już latem 1914 został wzięły do armii i do tej pory nie wrócił z wojny. W porównaniu z okresem przedwojennym życie kobiety niewiele się zmieniło, a już na pewno nie na lepsze; ciągła bieda, głód i niedostatek zostały jeszcze spotęgowane nowym zagrożeniem – krążącymi w okolicy uzbrojonymi oddziałami, trudniącymi się rabunkiem i gwałtami na ludności cywilnej. Pozbawiona opieki męża Warwara jest łatwym łupem. Nie lepiej poczynają sobie zresztą nowe władze, które przeprowadzając ciągłe rekwizycje, doprowadzają okoliczną ludność na skraj śmierci głodowej. Jedynym oparciem dla samotnej matki staje się mieszkający w sąsiedniej wsi Lebieda – tyle że jest on inwalidą wojennym i ma własną rodzinę, o którą również musi się zatroszczyć. Na dodatek w czasie jednej z akcji rekwizycyjnych sprzeciwia się krasnoarmiejcom i od tej pory musi się przed nimi ukrywać… Czytając (czy też oglądając) przed laty „Chłopów” Władysława Reymonta, można było wzruszyć się niezbyt szczęśliwym położeniem pokrzywdzonych przez los polskich włościan; gdy jednak docieramy do finału dzieła Smirnowa, zdajemy sobie sprawę, jak bardzo cukierkowy i laurkowy portret codziennego życia wieśniaków przedstawił nasz Noblista. Oczywiście w porównaniu z tym, które stało się udziałem rosyjskich chłopów. „Żyła sobie baba” to film w swej wymowie skrajnie naturalistyczny, mimo to niepozbawiony elementów romantycznych i nostalgicznych – te ostatnie przenikają na ekran wraz z obrazami kolejnych zmieniających się pór roku. Przez pryzmat pełnych tragizmu, ale i heroizmu losów Warwary reżyser (i scenarzysta w jednym) przedstawia nie tylko trudną dolę chłopstwa za czasów carskich, ale nade wszystko zbrodniczość systemu, który nastąpił po obaleniu władzy Romanowów, a mienił się „robotniczo-chłopskim”.
Okrucieństwo goni na ekranie okrucieństwo; beznadzieja staje się powszechna, ludzie zaś, by przeżyć, zamieniają się w zwierzęta. Wyprani z emocji, podjudzani przez nieludzką ideologię, czyniącą z nich bezwolne marionetki, rzucają się sobie do gardeł. Taki film nie może kończyć się happy endem – pasowałoby to jak kwiatek do kożucha; z drugiej strony trudno byłoby pokazać na ekranie akt ludobójstwa tak potworny, że mógłby on posłużyć za puentę fabuły, przyćmiewając jednocześnie wszystko, co zaprezentowano wcześniej. Reżyser postanowił więc przenieść finał na zupełnie inną płaszczyznę, rezygnując na koniec z filmowego realizmu. Wykorzystał w tym celu starą legendę o mieście Kiteż, zwanym też niekiedy „rosyjską Atlantydą”, które pochłonięte zostało przez wody jeziora. To oczywiście symbol, który interpretować można na kilka na kilka sposobów. Jak również podkreślenie faktu, że jedynym, który ocalał z tej tragedii, był jurodiwy. W efekcie powstał film, którego „lektura” wywołuje ból i niezgodę na to, co przytrafia się nieszczęsnej Warwarze. Zastanawiając się jednak nad tym, czy twórca przypadkiem nie przesadził z nagromadzeniem dramatów spadających na głowę bohaterki, warto pamiętać o słowach wypowiedzianych przez rosyjskich historyków – w rzeczywistości było jeszcze straszniej…
Kino Iluzjon, Sala Stolica, godz. 18:00

Paweł Ruminow
‹Będę przy tobie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBędę przy tobie
Tytuł oryginalnyЯ буду рядом
ReżyseriaPaweł Ruminow
ZdjęciaFiodor Liass
Scenariusz
ObsadaMaria Szałajewa, Roman Zenczuk, Maria Siomkina, Iwan Wołkow, Jelena Morozowa, Alisa Chazanowa, Michaił Kryłow, Władimir Kotow, Karina Riesnianska
MuzykaAleksandr Iwanow
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania93 min
Gatunekdramat, obyczajowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Będę przy tobie
(2012, reż. Paweł Ruminow)
Dotychczasowe życie mniej więcej trzydziestoletniej Inny Kryłowej to typowe pasmo sukcesów i porażek. Nie powiodło jej się w małżeństwie – Boris okazał się mężczyzną niedojrzałym i nieodpowiedzialnym, ponad przywiązanie do żony stawiającym zainteresowanie sportem i spotkania z kolegami z pracy. Nic więc dziwnego, że ambitna kobieta zdecydowała się na rozwód i przejęcie pełnej opieki nad ich synem Dmitrijem. Nie zrezygnowała przy tym z robienia kariery; udało jej się zostać menedżerką w jednej z popularnych moskiewskich restauracji – lubianą i szanowaną zarówno przez podległych jej pracowników, jak i swojego szefa, dojrzałego i statecznego Artura Michajłowicza. W czasie wolnym spotyka się przede wszystkim z Julią, przyjaciółką od serca i matką będącego w tym samym wieku co Mitia Daniły. Pierwsze oznaki choroby pojawiają się niepostrzeżenie – Innę boli głowa, ze zdziwieniem stwierdza, że traci czucie w palcach (nie reaguje na gorącą wodę, przedmioty wypadają jej z ręki), przytrafiają się krótkotrwałe zaniki pamięci. Badająca kobietę lekarka dochodzi do wniosku, że to może być wina pogody, przemęczenie zimą, brak witamin. Zapisuje lekarstwa. Ale stan Kryłowej nie poprawia się, dlatego też trafia ona do szpitala; specjalista zarządza tomografię głowy.
Wyniki badań okazują się być praktycznie wyrokiem śmierci – to nowotwór mózgu. Przeprowadzona operacja może pomóc, ale nikt nie daje pewności. Od tej pory Innę zaprząta tylko jedna myśl – co stanie się po jej śmierci z Dmitrijem? Czy ojciec chłopca będzie w stanie się nim zaopiekować? Wątpliwości sprawiają, że kobieta kontaktuje się z opieką społeczną; przy pomocy tej instytucji chce znaleźć, jeszcze za swego życia, rodzinę zastępczą dla Mitii. Odchodząc na zawsze, chce mieć pewność, że jej synowi nie stanie się krzywda. Ale poszukanie odpowiednich rodziców wcale nie jest prostą sprawą. Zwłaszcza gdy trzeba jeszcze zmagać się z pogarszającym się nieustannie stanem zdrowia. „Będę przy tobie” to przede wszystkim – wpisana w opowieść o umieraniu – historia walki matki o zapewnienie godnego życia dla swego dziecka. Wbrew pozorom film wcale nie jest ponury, reżyser nie uderza jedynie w męczeńsko-martyrologiczne tony, nie epatuje bólem i cierpieniem. Ciężko doświadczona przez los bohaterka zdaje sobie bowiem sprawę, że od tego, jak będą wyglądać ostatnie miesiące jej życia z synem, może zależeć cała jego przyszłość. Nie chce więc zapisać się w pamięci chłopca jako kobieta bezradna, co rusz popadająca w depresję, wrogo nastawiona do świata i ludzi. Wręcz przeciwnie!
Choć na pewno wiele ją to kosztuje, Inna stara się zachować pogodę ducha; przezwyciężając ból, tak długo, jak to jest możliwe, prowadzi dom, nie rezygnując przy tym z poszukiwań rodziców dla Mitii. Zachowuje się heroicznie, mimo że sama nigdy takiej pozy nie przybiera – ba! pozwala sobie na zachowania, które mogą razić innych, bywa złośliwa, opryskliwa, zdarza jej się nakrzyczeć na syna. Nie prosi jednak o litość; gdy pojawia się w jej domu opiekunka, traktuje ją jak nową przyjaciółkę, nie służącą. Na rozpacz pozwala sobie jedynie w samotności. Sposób narracji i praca operatora sprawiają, że „Będę przy tobie” ogląda się trochę jak fabularyzowany dokument, dzięki któremu dosłownie dotykamy życia. Dodajmy: brutalnego życia. Ruminow, pokazując śmiertelną chorobę swojej bohaterki, nie przekracza granicy dobrego smaku, unika obrazów mogących kojarzyć się z naturalizmem; z drugiej strony – też nie idealizuje, nie buduje ołtarza, na którym stawia popiersie świętej. Kryłowa to zwykła kobieta, chorująca jak tysiące innych; nowotwór jest dla niej wielkim nieszczęściem, nie czyni jej w żaden sposób wybraną, nie sprawiam że stawia ona pierwszy krok na drodze do stania się błogosławioną. Dzięki temu otrzymujemy nie melodramatyczny, lukrowany obrazek z życia klasy średniej, ale obraz ludzkiego dramatu, tak bliski prawdy, jak tylko jest to możliwe do przedstawienia na ekranie w filmie fabularnym.
Kino Iluzjon, Sala Stolica, godz. 21:00

Oleg Fliangolc
‹Obojętność›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułObojętność
Tytuł oryginalnyБезразличие
ReżyseriaOleg Fliangolc
ZdjęciaOleg Fliangolc, Anastasij Michajłow, Boris Kazakow
Scenariusz
ObsadaFiodor Bondarczuk, Olga Szorina, Siergiej Bragin, Artiom Prokin, Aleksandr Baszirow, Aleksiej Taratorin, Jurij Pawłow, Aleksandr Sazonow, Andriej Abramow, Andriej Romanow, Dmitrij Niedzwiecki, Inna Wychodcewa, Nikołaj Kochtyriew, Jelizawieta Buzdakowa
MuzykaIwan Wasiljew
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania77 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Obojętność
(2011, reż. Oleg Fliangolc)
Akcja filmu Olega Rudolfowicza rozgrywa się w stolicy Związku Radzieckiego w latach 60. ubiegłego wieku. Dwudziestoparoletni Pietia Sieliutin pracuje jako mechanik samochodowy, ale zaocznie studiuje dyrygenturę i gra na cymbałach w orkiestrze; można go zatem uznać za młodego i wrażliwego chłopca. Pewnego dnia podczas wieczorku tanecznego poznaje nieco starszą od siebie kobietę, o której od tamtej pory nie potrafi zapomnieć. Robi więc wszystko, by zdobyć jej numer telefonu i adres. Zanim jednak dane mu będzie ponownie porozmawiać z czarującą czarnulką, przez przypadek trafia do aresztu, gdzie zostaje pobity przez innego zatrzymanego. Na szczęście po jakimś czasie pojawia się strażnik i wzywa go na przesłuchanie; od śledczego Pietia dowiaduje się, że jest niewinny, a jego aresztowanie było błędem. Wraca więc do domu; by się zrelaksować włącza płytę z muzyką jazzową, zapala papierosa i dzwoni do pięknej nieznajomej. Zaprasza ją do kina, ale ta nie wyraża większej ochoty na randkę; jest wyniosła, parokrotnie podkreśla też jego młody wiek. Wreszcie, nieco poirytowana, odkłada słuchawkę.
Sieliutin jednak się nie poddaje – następnego dnia dzwoni ponownie, opowiada jej o sobie, chwali się swoim moskwiczem, w którym zamontował silnik zaporożca. Gdy i ta rozmowa nie przynosi efektu, szuka zapomnienia w bezcelowym spacerze ulicami Moskwy, podczas którego za towarzysza ma Buczniewa. Ten daje mu przy okazji kilka wskazówek, w efekcie czego Pietia decyduje się zagrać va banque. Jedzie do mieszkania Żuży (czy też raczej Zsuzsy, ponieważ kobieta twierdzi, że dziadek nadał jej imię na cześć dziewiętnastowiecznej węgierskiej rewolucjonistki, towarzyszki walki Sandora Petöfiego) i ponawia zaproszenie do kina. Tym razem Papanina nie odmawia; więcej nawet – po pierwszym spotkaniu całkowicie zmienia swoje nastawienie do chłopaka, który ujmuje ją przede wszystkim swoją bezpretensjonalnością. Niestety, Żuża nie jest samotna, ma faceta Garika, który jest znanym moskiewskim bandytą. Kiedy dochodzi do spotkania obu panów, Sieliutin rozpoznaje w swoim konkurencie do serca Papaninej mężczyznę, który jakiś czas temu nakładł mu po mordzie w areszcie. Od tego momentu wszystko zmierza już prostą drogą do tragicznego finału… Fabułę ma „Obojętność” dość schematyczną, by nie rzec wręcz, że pretekstową. Tyle że wartość tego filmu tkwi nie w scenariuszu, ale w formie, w jakiej całość została zrealizowana. Fliangolc starał się nadać swemu dziełu klimat lat 60. – stąd obecność w kadrze zniszczonych ulic, brudnych podwórek, odrapanych kamienic, obskurnych klatek schodowych; stąd również dodany współcześnie efekt starej taśmy filmowej, mocno nadszarpniętej przez ząb czasu. Wszystko to posłużyło nadaniu obrazowi posmaku autentyczności i realizmu.
W cytowanej powyżej wypowiedzi reżyser przyznał się do miłości do kina włoskiego. Na podstawie „Obojętności” można wnioskować, że chodziło mu głównie o włoski neorealizm, reprezentowany przez takich twórców, jak Roberto Rosselini („Rzym, miasto otwarte”, 1945) czy Vittorio de Sica („Złodzieje rowerów”, 1948). Z drugiej strony jednak nietrudno również dostrzec w filmie Fliangolca inspiracje francuską nową falą (vide „Do utraty tchu” Jean-Luca Godarda, 1960), a nawet polską szkołą filmową, głównie zaś „Niewinnymi czarodziejami” (1960) Andrzeja Wajdy. Nastrojem nawiązuje on też do wczesnych obrazów Amerykanina Jimiego Jarmuscha – „Nieustających wakacji” (1980) oraz „Inaczej niż w raju” (1984). Aż w którymś momencie przychodzi zastanowienie, czy nie za dużo tych źródeł natchnienia? Gdzieś w tym wszystkim Oleg Rudolfowicz się pogubił, chcąc nadać „Obojętności” – chyba na siłę – artystowski klimat. Na marginesie głównego motywu umieścił też bowiem kilka wątków pobocznych – dziadka Lenki Iwanowej, który zajmuje się przygotowaniem psów do lotów w kosmos (patrz: uliczne perypetie kundla Tuzika), czy bikiniarzy, których wyzywające zachowanie prowadzi do ekscesów kawiarnianych. Gdyby tylko udało się Fliangolcowi wpisać je w podstawowy nurt opowieści, nie byłoby żadnych powodów do narzekań. Ciekawym eksperymentem jest natomiast wykorzystanie wstawek animowanych, za które odpowiada Boris Kazakow. I choć jakoś szczególnie nie popychają one akcji do przodu, to – i w tym tkwi ich największa wartość – w paru miejscach przydają filmowi atmosfery dekadencji.
Kinoteka, Sala 1, godz. 14:30

Iwan I. Twierdowski
‹Klasa specjalna›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKlasa specjalna
Tytuł oryginalnyКласс коррекции
ReżyseriaIwan I. Twierdowski
ZdjęciaFiodor Struczow
Scenariusz
ObsadaMaria Pojezżajewa, Filip Awdiejew, Nikita Kukuszkin, Artiom Markarjan, Irina Wiłkowa, Julia Sierina, Olga Łapszyna, Natalia Pawlienkowa, Maria Uriadowa, Natalia Domieriecka, Marina Nikołajewa, Jelena Niestierowa, Żanneta Diemichowa, Olga Rosłowa
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania85 min
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Klasa specjalna
(2014, reż. Iwan I. Twierdowski)
Bohaterowie filmu mieszkają gdzieś na dalekich przedmieściach Moskwy (tak przynajmniej jest w książce Muraszowej). Pierwszego września, w dniu rozpoczęcia nowego roku szkolnego, Swietłana Czechowa prowadzi swoją nastoletnią córkę Lenę do szkoły. Dziewczyna z powodu choroby porusza się bowiem na wózku inwalidzkim, a droga jest daleka i wyboista (dosłownie). Jak zły omen obie panie mijają miejsce wypadku – przejazd kolejowy, na którym zginął, co okazuje się dopiero później, uczeń szkoły, w której Lena właśnie zaczyna naukę. Spóźniają się tym samym na uroczystość, a to nie podoba się pani dyrektor – kobiecie niemłodej już, apodyktycznej i na pewno nie grzeszącej nadmiarem empatii. Można odnieść wrażenie, że uczniów z „klasy specjalnej”, do której ma trafić młoda Czechowa, Teresa Pawłowna Kuzniecowa traktuje jak zło konieczne.
Dość powiedzieć, że lekcje mają oni w oddzielnym skrzydle budynku, którego korytarz odgradzają od głównej części gmachu kraty. Jak w więzieniu. Nie ma też żadnych udogodnień dla osób niepełnosprawnych, co sprawia, że Lena musi każdego dnia wdrapywać się po schodach wraz z wózkiem. Na szczęście nowi znajomi służą jej pomocą. A kim oni są? Różne przyczyny sprawiły, że znaleźli się w tym właśnie miejscu: choroby genetyczne, inwalidztwo, ogólne niedostosowanie społeczne. Jeśli jednak będą wykazywać się stałymi postępami w nauce i poprawią swoje zachowanie, będą mogli zostać przeniesieni do „normalnej” klasy. Ale o tym zdecyduje dopiero za kilka miesięcy specjalna komisja, której widmo wisi nad uczniami jak mityczny miecz Damoklesa. Lekcje prowadzone w „klasie specjalnej” znacznie odbiegają od normy, co jest o tyle zrozumiałe, że uczniowie prezentują bardzo zróżnicowany poziom intelektualny. Do tego dochodzą ograniczenia fizyczne, stres, kompleksy. Nauczyciele – tak się składa, że są to same kobiety – nie są tak naprawdę przygotowani do pracy z podobną młodzieżą; nie potrafią reagować na sytuacje konfliktowe, często w takich momentach wybuchają gniewem, a jedyną ich receptą na załagodzenie nieporozumienia jest wyproszenie ucznia za drzwi.
Być może właśnie z uwagi na opresyjne otoczenie młodzież tworzy zgraną paczkę, do której Lena zostaje z miejsca przyjęta. Wraz z Miszą, Antonem, Mitią, Witką i Olą chodzi na tory kolejowe, gdzie jej nowi przyjaciele oddają się bardzo niebezpiecznym zabawom – kładą się pod przejeżdżającymi pociągami – jakby sami sobie chcieli udowodnić, że są coś warci, że potrafią podjąć wyzwanie. Młoda Czechowa z czasem coraz większą sympatią darzy chorującego na epilepsję Antona, który uczucie to odwzajemnia. Niechętnie na to patrzy jednak matka chłopca, która nie chce, by syn zadawał się z inwalidką. Niezadowolony jest również Misza, w tajemnicy także podkochujący się w Lenie. Nie potrafiąc poradzić sobie z negatywnymi emocjami mającymi źródło w zazdrości, chłopak posuwa się do kroku, po uczynieniu którego nic już nie będzie takie samo. Przynajmniej dla Leny. Film Twierdowskiego, który zaczyna się dość niewinnie, z biegiem czasu przeobraża się w ponury i depresyjny dramat psychologiczny, który zdoła chyba wstrząsnąć każdym. Reżyser nie waha się bowiem złamać tabu, przekroczyć granicę, pokazać świat młodych ludzi, który okrucieństwem dorównuje temu, co gotowi są robić dorośli.
Tu nie ma symboliki w stylu powieściowego „Władcy much” Williama Goldinga, jest brutalny naturalizm, zezwierzęcenie, odarcie uczuć ze wszystkiego co ludzkie. Miłość zostaje doszczętnie sponiewierana, a złożona na jej ołtarzu ofiara zbrukana. „Klasa specjalna” to film, który wywołuje ból. Po którym można wyć ze wściekłości i bezsilności. I choć w widzu z miejsca rodzi się niezgoda na pokazany na ekranie świat – tym bardziej że dotyczy on ludzi młodych – kiedy opadają emocje, zdaje on sobie sprawę, że reżyser tak naprawdę wcale nie przesadził, że tak często wygląda życie. Że młodzież pozostawiona sama sobie, pozbawiona pozytywnych wzorców moralnych, w sytuacji zagrożenia, z którą nie będzie potrafiła sobie poradzić, zareaguje instynktownie. Że bez oglądania się na innych, będzie krzywdzić i deptać godność drugiego człowieka. Że zadziała instynkt stadny, który sprawi, iż pozostali, bez cienia refleksji, ruszą za przewodnikiem.
Kinoteka, Sala 4, godz. 19:30
koniec
26 listopada 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Sputnik 2014: Dzień 10
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Sputnik 2014: Dzień 9
— Sebastian Chosiński

Sputnik 2014: Dzień 8
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Sputnik 2014: Dzień 5
— Sebastian Chosiński

Sputnik 2014: Dzień 4
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Kamil Witek

Sputnik 2014: Dzień 3
— Sebastian Chosiński, Jarek Hirny

Sputnik 2014: Dzień 2
— Sebastian Chosiński

Sputnik 2014: Dzień 1
— Sebastian Chosiński

East Side Story: Pedagogiczny miecz Damoklesa
— Sebastian Chosiński

Co nam w kinie gra: Żyła sobie baba
— Sebastian Chosiński

Z tego cyklu

Na oceanie wielkiego miasta
— Sebastian Chosiński

Dzień 10
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Wizyta młodej pani
— Sebastian Chosiński

Dzień 9
— Sebastian Chosiński

Dzień 8
— Sebastian Chosiński, Konrad Wągrowski

Uciec z Norylska
— Konrad Wągrowski

W stepie szerokim…
— Sebastian Chosiński

Dzień 6
— Sebastian Chosiński

Życie jako pasmo niezawinionych niepowodzeń
— Sebastian Chosiński

Dzień 5
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.