Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Porażki i sukcesy A.D. 2009

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 5 »

Piotr Dobry, Ewa Drab, Jakub Gałka, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Porażki i sukcesy A.D. 2009

KW: A ja – im więcej myślę – tym bardziej stwierdzam, że rok 2009 więcej zostawił w mojej pamięci niż kilka poprzednich. Podawałem już tytuły i tych kilka filmów nadal mnie całkiem mocno trzyma za nie powiem co. Nie wiem jeszcze, jak będzie ze świeżo obejrzanym „Avatarem” – wizualnie to rzecz, która rzeczywiście rzuca na kolana. Ale czy to wystarczy?
JG: Pewnie, że wystarczy! Bo nie liczy się tylko JAK, ale też CO zostało pokazane. A Cameron pokazał inny świat, obcą planetę, sprawił jak chyba nikt nigdy do tej pory, by widz chciał dołączyć do bohaterów w wielkiej przygodzie…
PD: Mnie wystarczy. Bo nie tylko „rzuca na kolana”, ale też przenosi w inny wymiar, a ileż znowu filmowych światów pochłaniało nas do tej pory tak w ogóle, a co dopiero w takim stopniu? Będę bronił fabuły, bo jest akuratna jak na przypowieść, baśń, mit – a za takowe „Avatara” uważam. Szczególne wyrafinowanie nie było tu wskazane. „Gwiezdnych wojen” czy „Star Treka” też nie kochamy za intelektualizm.
ED: Popieram w 100%! „Avatar” to Przygoda przez duże P i nie wywołuje tego efekt 3D. To przede wszystkim niesamowita wizja zrealizowana z dbałością i precyzją, gra wyobraźni i fantastyczna baśń. W wielu momentach podczas seansu byłam maksymalnie zaangażowana w film, nie dlatego że Cameron zaoferował nam widowisko 3D, ale ze względu na bohaterów i historię, którą kupiłam. Stąd popieram Piotra – mnie też to wystarczy.
KaW: A mnie może nie tyle wystarczy, co takie uproszczenie fabuły jest dla mnie zabiegiem całkowicie zrozumiałym. Przy takim skoku technologicznym próba większego „uszlachetnienia” fabuły tylko przysłaniałaby podstawowa wartość „Avatara” – wizualność. Bo nie ma się co oszukiwać, że właśnie głównie po to, by doświadczyć niepowtarzalnych wrażeń wzrokowych idzie się na niego do kina.
WASZ EKSTRAKT:
95,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Kino amerykańskie
ED: Hollywood to wciąż główny gracz w polskich kinach. W pewnym momencie przypięto mu etykietkę kina przewidywalnego, sztampowego i nastawionego na zysk. W większości tak jest. Wystarczy wspomnieć „Transformers 2” czy nowego „Terminatora”. Moda mówi także, że trzeba łajać amerykańskie superprodukcje, a chwalić skromne dramaty. Ale przecież był świetny „Star Trek”, jak również mocno skrytykowana przez wielu widzów „Oszukana” czy zwyczajnie nieprzekonujące „Siedem dusz”…
PD: Mnie się podobały, choć oczywiście nie były to najlepsze filmy roku. A najlepsze – „Odlot”, „Bękarty wojny” czy „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” – wymykają się Twojemu prostemu podziałowi na superprodukcje i skromne dramaty. Co tylko pokazuje, że wszelkie szufladki można, cytując byłego prezydenta, „o kant nie powiem jakiej części ciała potłuc”.

Top 10 Ewy Drab:

1. Avatar
2. Spotkanie
2. Star Trek
3. Odlot
4. Slumdog. Milioner z ulicy
5. Droga do szczęścia
7. Lektor
8. (500) dni miłości
9. Walc z Baszirem
10. Dobry, zły i zakręcony

JG: Jeśli już robić taki podział, to śmiem twierdzić, że kino wysokobudżetowe zaprezentowało się jednak lepiej, jeśli nie satysfakcjonując całkowicie jak „Avatar” i „Star Trek”, to przynajmniej na poziomie efektów jak „Transformers 2”. Skromne amerykańskie dramaty? Bardzo dobry „Zapaśnik”, dobry „Obywatel Milk”, a reszta – „Oszukana”, „Siedem dusz”, „W.” – bardzo słabiutko.
UL: Według mnie bardzo słabiutko poszło właśnie superprodukcjom. O ile w poprzednich latach konsekwentnie rozwijano podejście, w którym liczyła się fabuła, postacie czy względna mądrość jednego i drugiego, o tyle w tym roku scenariusze do większości megahitów napisali specjaliści od efektów specjalnych. „2012”, „Transformers 2”, „Terminator”, „G.I.Joe” – to jednak wszystko krok w tył dla kina rozrywkowego.
JG: No i rynek (czytaj: widzowie) to zweryfikował – z tej listy tylko „Transformers 2” i „2012” załapał się do pierwszej dziesiątki najbardziej dochodowych produkcji roku, reszta przegrała z „Odlotem”, „Kac Vegas” czy „Avatarem”. Owszem, było sporo produkcji kiepskich, nastawionych tylko na efekty (czy „Avatar” jeszcze umocni to podejście?), ale równie wiele dobrych. I tych ostatnich więcej mogę na szybko wymienić niż dobrych kameralnych dramatów – i tylko o to mi chodziło.
KW: Nie lubię tego określenia: Hollywood, bo nie wiem, co oznacza. Miejsce powstania filmu? Żadna kategoria. Lepiej mówmy o blockbusterach (bo tak chyba się w pierwszym ujęciu kojarzy), filmach, które z założenia mają być bezpretensjonalną (acz głośną i widowiskową rozrywką). W tym roku mieliśmy trzy główne – „Terminator: Ocalenie”, „Transformers 2” i „2012”. I wszystkie chyba w ostateczności rozczarowały. Czy w ogóle w konwencji widowiskowego kina akcji można jeszcze coś stworzyć, co nie będzie wtórne?
PD: „Star Trek” Abramsa – nie jest wtórny względem starej serii i bije na głowę „dzieła” McG czy Emmericha.
ED: Dokładnie! Nowy „Star Trek” rządzi i mówi to zdeklarowana fanka „Gwiezdnych wojen” :)
KW: „Star Trek” nie tylko rządzi, ale robi coś lepszego – restartuje całą serię bez narzuconych ograniczeń i otwiera przed tym uniwersum kolejne dekady rozwoju. Abrams zrobił ze „Star Trekiem” to, co się udało zrobić z Bondem przy „Casino Royale” – dał mu kolejnych kilka(naście? dziesiąt?) lat dalszego życia.
JG: Ooo, coś mało tych blockbusterów naczelny naliczył i dziwnie je dobiera. A „Star Trek”, a „Wolverine”, a „G.I. Joe”, a „Avatar"? A czy coś nie będzie wtórne? Ciężko. Bo chodzi tu Piotrze – jak mniemam – o wtórność gatunkową, a nie wobec danej serii czy uniwersum. I tak patrząc to „Star Trek” specjalnie nowatorski nie jest, on po prostu perfekcyjnie, idealnie, wręcz wykorzystuje dobrze znane schematy.
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
PD: Okej, no to wspomniany wcześniej przez Kamila „Dystrykt 9”. Nowozelandzko-południowoafrykański co prawda, ale jak najdalszy od wtórności gatunkowej i z efektami, jakich nie powstydziłby się niejeden hollywoodzki blockbuster. Ja do tej pory nie mogę uwierzyć, że tam wszystko związane z Obcymi było cyfrowe (choć w dużej części kręcone w plenerze!).
JG: Kosztujący 30 milionów „Dystrykt 9” nowatorski i świeży był na pewno, ale czy to blockbuster? Jakby się uprzeć, to można by wyliczać przeciw: nie ten kraj, nie te gwiazdy, nie ta tematyka, nie ten sposób narracji…
PD: A czy ja mówię, że blockbuster? Konrad pytał o nowatorskie i widowiskowe kino akcji, to mu podałem przykład. Nie widzę w naszej dyskusji oddzielnego wątku poświęconego kinu nowozelandzkiemu.
JG: Okej, już milczę, bo cyfrowe krewetki łyknąłem bez zapitki. A właśnie – widzicie jakichś godnych „Avatara” rywali do statuetki za najlepsze efekty?
PD: To oczywiste, że wygra „Avatar”. Choć „Dystrykt 9” zaimponował mi bardziej niż „Transfomers 2”, „Terminator 4” czy nawet „2012”, to jednak efekty 3D za pół miliarda baniek to zupełnie inna liga.
KW: W tym roku konkurencji w efektach z „Avatarem” nie będzie.

Top 10 Jakuba Gałki:

1. Avatar
2. Watchmen: Strażnicy
3. Slumdog. Milioner z ulicy
4. Star Trek
5. Odlot
6. Zapaśnik
7. Dom zły
8. Kac Vegas
9. Bękarty wojny
10. Dystrykt 9

KaW: Zostawmy może na razie grube miliony księgowym, i zajmijmy się filmami, które dają radość z reguły bez wkładu wielkich pieniędzy – komediami. W tym roku mieliśmy przede wszystkim dwa filmy pachnące mocnym aromatem chwalonego przez nas w poprzednich dyskusjach Judda Apatowa, ale co ciekawe, zrealizowanymi całkowicie bez jego udziału: „Kac Vegas” i „Stary, kocham cię”. Doczekaliśmy się zatem udanych naśladowców i kontynuatorów komediowej nowej fali?
PD: Przecież „Kac Vegas” nie jest w stylu Apatowa, dla którego męska przyjaźń i owszem, liczy się, ale najważniejsze są relacje damsko-męskie („40-letni prawiczek”, „Wpadka”). A „Kac…” to kolejny film Todda Phillipsa („Road Trip”, „Old School”, „Starsky i Hutch”) przepełniony testosteronem i samczą zażyłością niczym z reklam piwa. Co do podejmującego niby podobny temat, ale jednak dużo subtelniejszego „Stary, kocham cię”, to się zgodzę – John Hamburg ma wrażliwość zbliżoną do Apatowa (i ma jego aktorów).
KW: Zgoda. No i Apatowowski (tak to trzeba pisać?) był przecież też w tym roku Kevin Smith…
PD: Ale najpierw to Apatow był Smithowski, więc panowie wzajemnie się inspirują. I fajnie, „Zack i Miri” to było z pewnością moje porno.
KaW: Jednak sensacją był szczególnie „Kac Vegas”, film mający wszystko, żeby z miejsca go polubić – zbiór skomplikowanych, ale zabawnych życiowych outsiderów, zaskakującą startową fabułę z masą prześmiesznych twistów… A więc komedia roku? Czy może klasyczne „(500) dni miłości”, choć zdania co do jego wartości są raczej podzielone.
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

22 II 2010   17:14:24

Pouczająca dyskusja. Mam tylko jedną uwagę: wstęp pani Ewy Drab jest nieznośnie nadęty.
"Lektor" zasługuje na więcej. Pozdro dla p. Witka

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Suplement filmowy 2019
— Adam Lewandowski, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Ostateczny Porządek
— Kamil Witek

Skywalker na sterydach
— Konrad Wągrowski

Szalone lata 60.
— Piotr Nyga

Usłyszcie ich krzyk!
— Sebastian Chosiński

Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry

Sztuka? Gdzieś zaginęła. Ale szlak został przetarty
— Gabriel Krawczyk

Tu potrzebne są rozwiązania systemowe
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Nie tak ładnie pachniesz
— Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Lipiec 2017 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz

Tegoż autora

Co nam w kinie gra: Perfect Days
— Kamil Witek

Co nam w kinie gra: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek

14. American Film Festival: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek

Co nam w kinie gra: Poprzednie życie
— Kamil Witek

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

mbank Nowe Horyzonty 2023: Drrrogi, chłopcze…
— Kamil Witek

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.