Porażki i sukcesy A.D. 2009Piotr Dobry, Ewa Drab, Jakub Gałka, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil WitekPorażki i sukcesy A.D. 2009PD: Dlaczego „klasyczne"? Chyba właśnie wywrotowe – fabularnie i strukturalnie? Ale jak dla mnie zanadto wysilone, przestylizowane i wbrew pozorom przewidywalne; nie lubię takiego niby-to-luzu, który jest jednak zaprogramowany co do milimetra taśmy filmowej.
Wyszukaj / Kup ED: Wiedziałam, Piotrku, że będziesz wytykał filmowi Webba sztuczność. Świetnie się składa, bo jestem zupełnie innego zdania. To na pewno nie jest klasyczny film (Kamil widać przysypiał podczas seansu ;)) i wydaje mi się, że właśnie jego nietradycyjność może powodować skrajne reakcje. Dla mnie „(500) dni miłości” nie ma dotykać wielkich prawd o życiu, a rozbić schematy komedii romantycznej, a potem w zabawny sposób złożyć je na nowo. I tak jest, przede wszystkim dzięki obsadzie. To, co tobie wydało się wymuszone, mnie wyglądało na coś świeżego, urozmaicenie, które wnosi coś nowego do gatunku. Podobna żonglerka konwencjami i utartymi rozwiązaniami fabularnymi pozwala na sympatyczną zabawę w stylistyce komedii romantycznej. Mnie to wystarczyło, bo dostałam inną fabułę i inne, niż gdzie indziej dialogi/sytuacje, a z kina wyszłam z uśmiechem na ustach. O to chodzi w tego typu kinie, jak sądzę. PD: A ja się będę upierał, że w każdym typie kina, nawet przyrodniczym, chodzi przede wszystkim o bohaterów. Ja ich nie kupiłem. W neurotycznej Zooey Deschanel widzę tylko figurę retoryczną, nie postać z krwi i kości, a ubrany w kamizelkę w romby, słuchający Smithsów i oglądający Bergmana Gordon-Levitt jest uformowany tak koniunkturalnie, że robi mi się niedobrze na samo wspomnienie o nim. Cały film to raczej nie „(500) dni miłości”, a „500 sposobów na hit Sundance”. Tak to widzę i już. KaW: Nie można zapominać też o wspominanych wcześniej „Bękartach wojny”, które mimo brutalnej tematyki chyba częściej wywoływały na twarzach uśmiech niż powagę… PD: U mnie najczęściej konsternację, jak to u Tarantino. Niemniej zabawa oczywiście przednia. KW: Ja już o Tarantino wszystko powiedziałem i w recenzji, i w dyskusji z Piotrkiem. Film roku. Jedyne co mnie dziwi, to fakt nominowania tej czystej komedii do Złotych Globów jako „dramat roku”. PD: Wyróżniłbym jeszcze „Zombieland” – film praktycznie bez fabuły, a miodnością bijący na głowę niemal wszystkie tegoroczne produkcje. A z „czystych” komedii to akurat najwięcej radochy sprawili mi wydani tylko na DVD „Wyrolowani”, rozgrywający się po części w świecie LARPowców, geeków i nerdów, i mający w obsadzie McLovina, Stiflera i Paula Rudda w roli klasycznego pauloruddowego sztywniaka. Gorąco polecam. KW: A ja mam z „Zombielandem” podobny problem, jak z ty z „(500) dniami miłości”. Ten film zbyt starał się pokazywać, jaki to jest „fajny”, by mnie naprawdę dobrze bawić. PD: Naprawdę był fajny. Ale mniejsza. Przejdźmy do animacji (nie tylko amerykańskiej). Nawet te mainstreamowe już od lat kręcone są z myślą nie tylko o małoletnim widzu, jednak mam wrażenie, że w tym roku poprzeczka dorosłych tematów znacznie się podniosła – weźmy „Odlot” (bezpłodność, starość, śmierć), „Walc z Baszirem” (wojna, trauma), „Esterhazy′ego” (przemiany roku ′89). A dla dzieci? Mroczna „Koralina” według Gaimana… KaW: Teoretycznie dla dzieci były jeszcze „Potwory kontra Obcy”, nomen omen przypominające amerykańskie produkcje SF z kilku ubiegłych dekad… Dzieci może i znalazły w nim coś dla siebie, ale to dorośli chyba i tak bawili się na nim lepiej… PD: Dokładnie. Podobnie jak na „9”. To był zdecydowanie rok dorosłych animacji. JG: Co nie zmienia faktu, że obie były w najlepszym wypadku średnie – podobnie zresztą jak „Planeta 51” (która u nas wypadła z kalendarza na 2009 rok i premierę ma pod koniec stycznia 2010), bardzo podobna tematycznie do „Potworów kontra Obcych” i też, wydaje się, skierowana bardziej do dorosłych fanów SF niż do dzieci. Poziomem, inteligencją, humorem i umiejętnością łączenia pokoleń wszyscy i tak są lata świetlne za Pixarem. Top 10 Uli Lipińskiej:
Wyszukaj / Kup Kino europejskie ED: Wciąż chwalone i oferujące nowe perspektywy w sztuce? Nie zawsze. W sumie rozczarował Pedro Almodóvar z nowymi „Przerwanymi objęciami”, a Lars von Trier kontrowersyjnie przynudzał z „Antychrystem”. Ważny temat poruszył Haneke w „Białej wstążce”, ale czy za treść zasługiwał od razu na Złotą Palmę w Cannes? PD: Nie. Za ważkie tematy to można nagradzać Pulitzerem, w filmach liczą się (a przynajmniej powinny) jeszcze emocje. Dla mnie to był najgorszy rok europejskiego kina od niepamiętnych lat. Nie licząc „Slumdoga”, który był de facto koprodukcją brytyjsko-amerykańską, nie potrafię wymienić ani jednego tytułu godnego zapamiętania, a co dopiero ponownego seansu. Serio – ani jednego. To jakiś dramat. KW: Poczekaj na doroczny ranking „Kina”, okaże się, że tylko filmy europejskie się w tym roku liczyły. KaW: Do głowy przychodzi mi tylko kontrowersyjny i rozliczeniowy „Baader-Meinhof”. Szkoda, że przeszedł przez nasze ekrany właściwie bez echa, bo to kawałek wartko opowiedzianej, trudnej historii. Wizerunek RFN lat 70., kiedy kilkuosobowa grupa terorrystyczno-rewolucyjna była w stanie zachwiać wewnętrznym bezpieczeństwem, wydawać by się mogło tak stabilnym państwem. Bez usprawiedliwień, skrótów i jawnego opowiadania się po ktorejś ze stron. Mocna rzecz. KW: Spojrzałem do kajecika i mogę wyróżnić „Milczenie Lorny”, które jednak miało spóźnioną premierę w styczniu i pod każdym względem było produkcją zeszłoroczną. UL: Podobał mi się „Antychryst”, „Przerwane objęcia”,„Biała wstążka”, ale poniekąd przyłączę się do waszego rozgoryczenia, choćby dlatego, że o żadnym z nich nie myślę jako o filmie roku. Mam poczucie jakiegoś dziwnego obrazu kinematografii europejskich po tym roku, popadania w skrajności. Pojawiają się na ekranach von Trier, Almodovar, bracia Dardenne i Haneke – to oczywiste, dopiero byśmy marudzili, gdyby ich nie było! Ale jakim cudem zaistniały w kinach takie rzeczy jak „Białe szaleństwo”, „Pierwszy krzyk”, „Obcy we mnie”, „Dzienniki nimfomanki"…To są reprezentatywne dzieła dla tych kinamatografii? To kamienie milowe w historii filmu? To jakieś regionalne hity? ED: Nie, to jest raczej w zależności od filmu budzenie kontrowersji na siłę, spinanie się, żeby pokazać (pseudo)intelektualne wizje twórców itd. Problem kina europejskiego to fakt, że próbuje się w nim za wszelką cenę być intelektualnym, spostrzegawczym, szokującym, a co najważniejsze wyrafinowanym. A coraz częściej wychodzi niestety przemądrzale: twórcy kombinują z prostymi emocjami i wychodzą im wydumane historie. PD: Patrz też: „(500) dni miłości”. ED: Nice try, Piotrku :), ale ja nadal uważam, że nie jest to jednak przypadek filmu Webba. Wracając jednak do tematu… Kiedy Amerykanie udają wielkich intelektualistów, to są be, bo to tępi Amerykanie, którym wystarczy kubełek popcornu, ale kiedy Europejczycy to robią, zazwyczaj spotykają się z przyzwoleniem i poklaskiem. W tym roku okazało się dobitnie, że kino europejskie musi jednak dać widzom coś więcej, a taryfa ulgowa się kończy. Taki von Trier czy Almodovar: pierwszy jechał na kontrowersjach, drugi przynudzał kinem wysmakowanym, ale mało frapującym. Czyli OK, ale czy będziemy ich zawsze usprawiedliwiać, dlatego że mają status mistrzów reżyserii? Top 10 Konrada Wągrowskiego
Wyszukaj / Kup Kino wschodnie ED: Ciągle niszowe i lekceważone przez dystrybutorów kinowych w Polsce. A przecież kino ze Wschodu oferuje nowe filmowe doświadczenia i pełen wachlarz ciekawych tytułów. Niewielką część z nich mogliśmy zobaczyć na DVD (Bollywood, kino rosyjskie), podczas gdy do kin zawitało tylko kilka: azjatyckie „Władcy wojny”, „Trzy królestwa”, „Dobry, zły i zakręcony” czy powtórka z Wong Kar-waia, czyli „Popioły czasu”; tytuły rosyjskie zapewnił jedynie „Sputnik”… JG: A to kiedykolwiek było inaczej? UL: Wątpię, czy takie tytuły jak „Władcy wojny” czy „Popioły czasu” są rzeczywiście najlepszymi, które ma do zaoferowania Azja. Najmocniej rozwijającymi się kinematografiami, co potwierdzają różniste festiwale, są np. filipińska czy irańska. Ale wydaje mi się również, że to kino bardziej nadające się właśnie na festiwale niż do dystrybucji. Nie wiem natomiast Ewo, czemu uważasz kino rosyjskie za zaniedbane – ono, jako jedno z nielicznych, ma w Polsce „obsługę”, jakiej nie ma chyba nawet nasza własna kinematografia. Na półkach w sklepach z dvd jest więcej rosyjskiej klasyki niż Hasów, Kawalerowiczów, Munków. |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
20 najlepszych filmów animowanych XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów wojennych XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów science fiction XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów animowanych wszech czasów
— Esensja
Piątka na piątek: Cztery nogi dobrze?
— Esensja
Śmiało dążyć tam, gdzie nikt dotąd nie dotarł…
— Konrad Wągrowski
Penelope Cruz i Johnny Depp najseksowniejszymi!
— Esensja
10 najseksowniejszych aktorek 2009
— Esensja
10 najseksowniejszych aktorów 2009
— Esensja
10 najmniej seksownych aktorów 2009
— Esensja
„Przybysz” Shauna Tana komiksem roku według czytelników „Esensji”
— Esensja
„Pan Lodowego Ogrodu t.3” Jarosława Grzędowicza książką roku według czytelników „Esensji”
— Esensja
Wybieramy komiks roku - nominacje!
— Esensja
Tego słuchaliśmy, czyli najpopularniejsze płyty 2009 roku według OLIS
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 najważniejszych koncertów 2009 roku i coś ponadto
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jakub Stępień, Jacek Walewski
Podsumowanie muzyczne roku 2009 (2)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski
Suplement filmowy 2019
— Adam Lewandowski, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Ostateczny Porządek
— Kamil Witek
Skywalker na sterydach
— Konrad Wągrowski
Szalone lata 60.
— Piotr Nyga
Usłyszcie ich krzyk!
— Sebastian Chosiński
Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry
Sztuka? Gdzieś zaginęła. Ale szlak został przetarty
— Gabriel Krawczyk
Tu potrzebne są rozwiązania systemowe
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Nie tak ładnie pachniesz
— Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Lipiec 2017 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz
Co nam w kinie gra: Perfect Days
— Kamil Witek
Co nam w kinie gra: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek
14. American Film Festival: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek
Co nam w kinie gra: Poprzednie życie
— Kamil Witek
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
mbank Nowe Horyzonty 2023: Drrrogi, chłopcze…
— Kamil Witek
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Pouczająca dyskusja. Mam tylko jedną uwagę: wstęp pani Ewy Drab jest nieznośnie nadęty.
"Lektor" zasługuje na więcej. Pozdro dla p. Witka