Porażki i sukcesy A.D. 2009Piotr Dobry, Ewa Drab, Jakub Gałka, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil WitekPorażki i sukcesy A.D. 2009PD: A Vivarto to pies? Co chwilę wpuszczają coś wschodnioeuropejskiego na ekrany. Zgadzam się z Ulą, jednocześnie zastrzegając, że jakoś szczególnie mocno nie pragnę szerszej reprezentacji kinematografii filipińskiej czy irańskiej w naszych kinach. UL: Ja też nie pragnę, prawdę powiedziawszy nie bardzo widzę szansę dla takich filmów w polskich kinach. Padła teza o tym, że chińskie widowiska nadają wizerunek kinematografii azjatyckiej i oferują pełen wachlarz wrażeń. Czy pełen, to bym się nie zapędzała, ale akurat filmy z tamtego rejonu zaistniałe w szerokiej dystrybucji dają skromniutki i nie do końca wiarygodny obraz tych kinematografii. Inna sprawa, że na takim Sputniku pokazywano kilka produkcji z niezłym potencjałem na ekranową rewelację, zaś te, które później trafiają do kin są w najlepszym razie średnie. Wierzę, że jakaś bardzo skomplikowana procedura dystrybucyjna albo zaporowa cena nie pozwala komuś wpuścić do kina takich na przykład „Bikiniarzy”. PD: A wystarczy przecież spojrzeć na plakat, by chcieć ich wpuścić do kin. KW: Wierzysz, że taki plakat by u nas przeszedł? U nas muszą być trzy postacie na białym tle. PD: Ewentualnie Popiełuszko udający Bonda. ED: To nie tak, że postrzegam kino rosyjskie za zaniedbane, ale nie wmówicie mi, że przedstawicieli tej kinematografii widać w kinach. Na DVD szaleje wiele rodzajów filmów, które jednak nie mają żadnego bądź małe przebicie na duże ekrany. Tak samo sprawa ma się z innymi kinematografiami ze Wschodu, także azjatyckimi. Filmy rosyjskie mają taką przewagę, że faktycznie mocno trzymają się na srebrnych krążkach, podczas gdy z Azji docierają do nas przede wszystkim wspomniane chińskie widowiska historyczne i horrory prosto na DVD. I nie rozumiem, dlaczego nie chcielibyście ekspansji w innych, nowych kierunkach filmowych. Oczywiście, istnieje kwestia finansowo-dystrybucyjna, jednak mnie marzy się, żeby w polskich kinach wielbiciel każdej kinematografii mógł znaleźć coś dla siebie i żeby nie równało się to od razu z bankructwem dystrybutora, jeśli dany tytuł nie będzie miał odpowiedniej widowni… Zobaczymy, jak poradzi sobie Imperial-Cinepix z kinową premierą „My name is Khan” Karana Johara. Może okaże się, że jednak cały problem leży w funduszach na reklamę?
Wyszukaj / Kup JG: I o ile ciężko wyobrazić sobie filipińskie dramaty w szerszej dystrybucji, o tyle fakt, że dystrybutorzy ściągają chińskie superprodukcje cieszy, bo stanowią jakąś odmianę dla blockbusterów z Hollywood (które zresztą ostatnio przestało sięgać wstecz i kręcić widowiska historyczne). Może nie są to produkcje na miarę „Przyczajonego tygrysa…” czy „Hero”, ale takie „Trzy królestwa” są więcej niż zadowalające. A jeśli chodzi o Rosję, to się zgadzam. Ze wszystkimi. I tak mają lepiej niż inne kinematografie ciesząc się własnym festiwalem czy mnóstwem wznowień klasyki, ale już – jak na tak prężne i bliskie geograficznie kino – zaskakująco mało jest współczesnych rosyjskich filmów w kinowej dystrybucji. KaW: Za tym przemawia zwykła ekonomia. O wiele bardziej opłacalne jest wydanie filmu w kilkuset sztukowym nakładzie, które w dowolnej chwili znajdzie swojego odbiorcę niż produkowanie kilku kopii z przeznaczeniem na duży ekran, które będą musiały objechać naprawdę spory kawałek kraju, żeby się zwrócić, a i tak nie wszystkim chętnym uda się dotrzeć na seans. Niezależnie od artystycznego poziomu, to wciąż kino dla wąskiej garstki osób a szansy na kinowy boom raczej nie widać. Paradoksalnie brak szerszej reprezentacji rosyjskiej kinematografii w dystrybucji upatruję też w jej różnorodności. Przykładowo każdy filmowy produkt naszych południowych sąsiadów jest promowany jako „kolejna czeska komedia” i mniej więcej wiadomo, czego można się po tym haśle spodziewać. Z bogatym gatunkowo kinem rosyjskim już tak łatwo nie jest. ED: A mnie właśnie chodzi o to, że nie ma wyboru nawet dla tej – jak mówisz – garstki. Bo fakt, te mało popularne kinematografie nie przyciągają widzów do kina i to się zwyczajnie dystrybutorom nie opłaca. Wychodzi więc na to, że mam pretensje do widowni, która nie chce poznawać nowego i otwierać się na nowe filmowe doświadczenia. Mam też pretensje do sytuacji dystrybutorskiej, w której dystrybutor nie może pozwolić sobie często na niekasową kinową kopię dla garstki fanów, bo nie odkuje się na niczym innym, bo w Polsce mamy dystrybutorów od małych, niezależnych produkcji i oddzielnie od amerykańskich pewniaków… A nawiązując jeszcze do słów Kuby a propos widowisk azjatyckich: właśnie są to wspaniałe odtrutki na Hollywood, ale nie przyciągają za bardzo ludzi do kina, którzy – jak słynny cytat głosi – lubią piosenki, które już kiedyś słyszeli i wybierają blockbustery made in USA. Nawiasem mówiąc, wspomniane wyżej „Trzy królestwa” wyświetlano w polskich kinach w wersji przykrojonej pod Zachód (krótsza, mniej scen kameralnych, więcej batalistyki), a i tak film nie miał szerokiej publiczności. O dziwo, sytuacja ma się nieco inaczej na DVD. Po nie sięgają właśnie koneserzy danej kinematografii i taki „Banquet” był w TOP sprzedaży Empików. Podobnie z Bollywood – oprócz festiwalu Multikina i Epelpolu cisza w kwestii pokazów kinowych, podczas gdy na DVD co pewien czas nowe tytuły… KW: Gdy próbuję spojrzeć na Daleki Wschód w naszych kinach, to widzę tylko „Dobrego, złego i zakręconego"… To oczywiście fajnie, że Kim Ji-woon wreszcie trafił do naszych kin, ale jednak w Korei, Japonii i Hongkongu robi się naprawdę dużo świetnych filmów. Dobrze, że choć „Pożegnania” zaraz się pojawią… ED: Ale powiedzmy sobie szczerze, Konradzie, „Pożegnania” trafiają do nas tylko ze względu na Oscara, którego zdobyły w kategorii najlepszego filmu zagranicznego. Gdyby nie to… Co do Kim Ji-woona, nie znam wyników box office, ale sądząc po długości wyświetlania, „Dobry, zły i zakręcony” nie zachęcił dystrybutorów do dalszego sprowadzania filmów z Azji. A przecież, tak jak mówisz, bogactwo tamtejszych kinematografii ma tyle do zaoferowania! Top 10 Kamila Witka:
Wyszukaj / Kup Kino polskie ED: Jak co roku można by powiedzieć, czego w kinie polskim nie było i co było złe (na pewno wyliczanka trwałaby długo), ale niezależnie od wpadek polskich filmowców, warto zwrócić uwagę na to, co okazało się świetne bądź chociaż dobre. Był „Rewers”, „Dom zły”, „Galerianki”, „ENEN”… Szczęście, zbieg okoliczności czy faktycznie można mówić o przełomie? PD: Mówić można, ale po co kłamać? Mamy przecież sytuację jak co roku – do czasu festiwalu w Gdyni na ekrany wchodzi cała masa beznadziejnych filmów, na festiwalu nagle objawiają się dwa-trzy, które na tle tej beznadziejnej masy faktycznie trochę się wyróżniają – i nagle jakiś krytyk wyskakuje z tekstem, że w końcu mamy przełom, że polskie kino się odradza jak feniks z popiołów, że oto idzie młodość i tym podobne bzdety. Euforia trwa zazwyczaj dwa-trzy miesiące, po Nowym Roku w prasie znowu zaczyna się narzekanie na poziom polskiego kina, i tak do września, do kolejnego FPFF w Gdyni. UL: Aj, malkontenci jesteście. Dla mnie to polskie kino, choć rozumiane rzeczywiście nie jako ogół, ale jako 3-4 tytuły, było w tym roku ciekawsze niż reszta dokonań innych europejskich kinematografii. Fakt, jeszcze za wcześnie stwierdzać, czy to wina marności pozostałych filmów czy wybitności tych, które mam na myśli. Nie rozpędzałabym się do manifestów o „nadciągającej młodości”, „wielkim przełomie” czy „nowej Polskiej Szkole Filmowej” – nie rozumiem tej rozpierającej potrzeby nadawania dwóch czy trzem filmom znamion początku jakiegoś zjawiska, nowej ery, uroczystego odrodzenia. To okrutnie nakręca oczekiwania wobec tych produkcji. Nie dziwię się, że ludzie potem idą na coś okrzyczanego w Gdyni, spodziewają się debiutów na miarę „Obywatela Kane’a” i wychodzą rozczarowani. Po prostu, widziałam w tym roku kilka filmów, za które mi nie wstyd. Cieszę się, że będą w naszym imieniu jeździć po świecie czy reprezentować Polskę przed Amerykańską Akademią Filmową. Pozytywnie wyróżniam „Rewers” i „Dom zły” – przebijające tegorocznego Almodovara, Hanekego, von Triera i resztę polskich filmów ostatniej dekady. I już czuję wasze zęby w moim ramieniu, macie ochotę zagryźć mnie za te słowa… PD: Te zęby w ramieniu to celowe nawiązanie do mody na wampiry? Mam nadzieję, że nie, bo nie chcę gadać o „Zmierzchach”. A poważnie – nie zagryzę Cię, aczkolwiek „Rewers” jest oczywiście przeceniany, na zasadzie, o której już wspomniałem – wyróżnia się, to wynieśmy go pod niebiosa, bo na nic lepszego nas nie stać. Jasne, że bije na głowę wszystkie polskie komedie romantyczne czy te pożal się Boże thrillery, horrory i filmy akcji Żamojdy i mu podobnych, ale z dekadą bym nie przesadzał – gdzie tam Lankoszowi do Koterskiego, Krauzego, Smarzowskiego nawet. |
Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.
więcej »Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
20 najlepszych filmów animowanych XXI wieku
— Esensja
15 najlepszych filmów superbohaterskich XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów wojennych XXI wieku
— Esensja
10 najlepszych filmów science fiction XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku. Druga setka
— Esensja
100 najlepszych filmów XXI wieku
— Esensja
100 najlepszych filmów animowanych wszech czasów
— Esensja
Piątka na piątek: Cztery nogi dobrze?
— Esensja
Śmiało dążyć tam, gdzie nikt dotąd nie dotarł…
— Konrad Wągrowski
Penelope Cruz i Johnny Depp najseksowniejszymi!
— Esensja
10 najseksowniejszych aktorek 2009
— Esensja
10 najseksowniejszych aktorów 2009
— Esensja
10 najmniej seksownych aktorów 2009
— Esensja
„Przybysz” Shauna Tana komiksem roku według czytelników „Esensji”
— Esensja
„Pan Lodowego Ogrodu t.3” Jarosława Grzędowicza książką roku według czytelników „Esensji”
— Esensja
Wybieramy komiks roku - nominacje!
— Esensja
Tego słuchaliśmy, czyli najpopularniejsze płyty 2009 roku według OLIS
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
10 najważniejszych koncertów 2009 roku i coś ponadto
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jakub Stępień, Jacek Walewski
Podsumowanie muzyczne roku 2009 (2)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski
Suplement filmowy 2019
— Adam Lewandowski, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Ostateczny Porządek
— Kamil Witek
Skywalker na sterydach
— Konrad Wągrowski
Szalone lata 60.
— Piotr Nyga
Usłyszcie ich krzyk!
— Sebastian Chosiński
Człowiek z rozgoryczenia
— Piotr Dobry
Sztuka? Gdzieś zaginęła. Ale szlak został przetarty
— Gabriel Krawczyk
Tu potrzebne są rozwiązania systemowe
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Nie tak ładnie pachniesz
— Konrad Wągrowski
Esensja ogląda: Lipiec 2017 (3)
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz
Co nam w kinie gra: Perfect Days
— Kamil Witek
Co nam w kinie gra: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek
14. American Film Festival: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek
Co nam w kinie gra: Poprzednie życie
— Kamil Witek
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
mbank Nowe Horyzonty 2023: Drrrogi, chłopcze…
— Kamil Witek
Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Pouczająca dyskusja. Mam tylko jedną uwagę: wstęp pani Ewy Drab jest nieznośnie nadęty.
"Lektor" zasługuje na więcej. Pozdro dla p. Witka