East Side Story: Nie ratujcie Puszkina. Niech zginie! [Filip Korszunow, Paweł Mirzojew „Uratować Puszkina” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl O Aleksandrze Siergiejewiczu Puszkinie wiadomo, że wielkim poetą był. i że żył w pierwszej połowie XIX wieku. Jeżeli więc pojawia się na ekranie w filmie, którego akcja rozgrywa się dwieście lat później, oznacza to, że mamy do czynienia z fantastyką. I tak też się dzieje w przypadku obrazu Filipa Korszunowa i Pawła Mirzojewa, którzy niecnie wykorzystali postać genialnego pisarza, aby nakręcić dzieło, które nie zasługuje na żadną uwagę.
East Side Story: Nie ratujcie Puszkina. Niech zginie! [Filip Korszunow, Paweł Mirzojew „Uratować Puszkina” - recenzja]O Aleksandrze Siergiejewiczu Puszkinie wiadomo, że wielkim poetą był. i że żył w pierwszej połowie XIX wieku. Jeżeli więc pojawia się na ekranie w filmie, którego akcja rozgrywa się dwieście lat później, oznacza to, że mamy do czynienia z fantastyką. I tak też się dzieje w przypadku obrazu Filipa Korszunowa i Pawła Mirzojewa, którzy niecnie wykorzystali postać genialnego pisarza, aby nakręcić dzieło, które nie zasługuje na żadną uwagę.
Filip Korszunow, Paweł Mirzojew ‹Uratować Puszkina›EKSTRAKT: | 20% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Uratować Puszkina | Tytuł oryginalny | Спасти Пушкина | Reżyseria | Filip Korszunow, Paweł Mirzojew | Zdjęcia | Aleksiej Zajkow | Scenariusz | Jelena Isajewa, Agłaja Sołowjowa | Obsada | Konstantin Kriukow, Aleksiej Łukin, Denis Suchomlin, Arsienij Gusiew, Daria Pietriczenko, Irina Krutik, Siergiej Rost, Igor Jasułowicz, Jurij Galcew, Arina Postnikowa, Boris Szewczenko | Muzyka | Tatiana Załużna | Rok produkcji | 2017 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 84 minuty | Gatunek | fantasy, komedia | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Dlaczego więc zajmujemy się nim w „East Side Story”? Z dwóch powodów. Po pierwsze: bo mimo wszystko chodzi o Puszkina, artystę, który miał wielki wpływ na całą dziewiętnastowieczną literaturę rosyjską (i na Adama Mickiewicza). Po drugie: aby czytelnicy „Esensji” mieli świadomość, że za naszą wschodnią granicą kręci się także filmy złe. A nawet bardzo złe. Wiele z nich łaskawie dla ich twórców przemilczamy, ale od czasu do czasu którego trzeba przywołać do porządku i publicznie skarcić. Padło na w Polsce praktycznie nieznanego Filipa Korszunowa (rocznik 1973), który zapewne także w swojej ojczyźnie jest postacią słabo rozpoznawalną. Chociaż dorobek ma całkiem spory. Ukończył wydział reżyserski moskiewskiego Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), przez parę lat pracował w Szwecji, zajmował się między innymi reżyserią montażu. Aż w końcu postanowił zacząć pracować na własne konto. Początki były bardziej niż skromne. Po realizacji kilku krótkometrażówek załapał się do ekipy kręcącej zazwyczaj niskich lotów telenowele („Pierścionek zaręczynowy”, „Mezalians”) i seriale („Ważniak”, „Ścierwo”, „Szczególny przypadek”, „Kości”, „Lata osiemdziesiąte”). Pełnometrażowy debiut Korszunowa – komedia fantasy „Pełna transformacja” – powstał w 2015 roku; „Uratować Puszkina” to jego drugi film, który powstał z myślą o wielkim ekranie. W tym czasie dorzucił jeszcze do swego curriculum vitae trzy kolejne seriale: fantastyczną „Granicę czasu” (2015), miłosną „Moją ukochaną teściową” (2017) oraz kryminalne „Czysto moskiewskie zabójstwo” (2017). Jak więc widać, jest reżyserem wyjątkowo pracowitym. Szkoda tylko, że ta pracowitość nie idzie w parze z satysfakcjonującym widzów i krytyków poziomem artystycznym. Opowieść o Aleksandrze Siergiejewiczu Puszkinie, nad którą Korszunow pracował do spółki z absolutnym debiutantem Pawłem Mirzojewem, trafiła do dystrybucji kinowej przed rokiem – i poległa z kretesem. Ale jeżeli tworzy się filmy będące na poziomie najsłabszych produkcji Jarosława Żamojdy, czy może być inaczej? W „Uratować Puszkina”, za scenariusz którego odpowiadają dwie autorki – Jelena Isajewa („ Zaginieni na wojnie”) oraz Agłaja Sołowjowa – sensu jest niewiele, aktorstwo woła o pomstę do nieba, a napięcie znika, by się już więcej nie pojawić, w chwili gdy Aleksandr Siergiejewicz cudem zostaje przeniesiony w XXI wiek, a więc mniej więcej w dziesiątej minucie obrazu. Początek jeszcze nie zapowiadał tragedii. W pierwszych minutach Korszunow równolegle prowadzi dwa wątki. We współczesnym widzimy grupę moskiewskich licealistów (ze szkoły noszącej imię Puszkina, a jakże!), którzy w auli przygotowują się do apelu ku czci swego patrona. W drugim, historycznym, przenosimy się w czasie o blisko dwieście lat. Jest zima 1837 roku – Aleksandr Siergiejewicz jedzie saniami na miejsce pojedynku z Georges’em d’Anthèsem. Gdy obaj stają naprzeciw siebie, Francuz strzela, ale… kula wcale nie dosięga Rosjanina, który – z powodu zaskakującego zbiegu okoliczności (maczają w tym palce, choć sami nie wiedzą, w jaki sposób, wspomniani powyżej licealiści) – przenosi się w przyszłość. Wywołuje tym wielkie poruszenie wśród młodzieży, która – owszem – jest zaskoczona, ale nie wstrząśnięta ani zmieszana. A wystarczy sobie wyobrazić, jak zareagowaliby młodzi Polacy z liceum imienia Mickiewicza, gdyby nagle stanął przed nimi żywy Wieszcz Adam. Chyba że w Rosji takie rzeczy dzieją się nagminnie… W każdym razie nastolatkowie dość szybko dają się przekonać, że to prawdziwy Puszkin i sięgają po smart fony, kręcą nimi filmiki, które natychmiast wrzucają do sieci. Wieść o „powrocie” Aleksandra Siergiejewicza dociera do pewnego telewizyjnego dziennikarza, który szybko przyjeżdża do szkoły, aby przeprowadzić wywiad z Mistrzem, a przede wszystkim naukowo potwierdzić jego tożsamość. Pech chce, że jednym z uczniów liceum jest okularnik Paszka (nazywany… Wikipedią), którego ojciec, właściciel wydawnictwa książkowego, dowiedziawszy się od syna o niecodziennym zdarzeniu, postanawia wykorzystać dla własnych celów fakt pojawienia się Puszkina. Z kolei trójka innych uczniów – Fiodor, Jegor i Milana, wraz z nauczycielką literatury Tatianą – zastanawiają się, jak pomóc słynnemu poecie w powrocie do XIX wieku. Można się tylko zastanawiać, czy przekora tytułu filmu jest świadoma, czy też producenci zaliczyli poważną wtopę. Dlaczego? Bo przecież nastolatkowie chcą ocalić poetę, aby odesłać go w przeszłość – prosto pod kulę d’Anthèsa. Jeśli miała kryć się w tym jakaś symbolika, nie została wykorzystana przez autorów. Podobnych historii o zaskakujących podróżach w czasie – w przeszłość bądź przyszłość – powstało już sporo. Ich największą wartością jest zderzenie bohaterów z czasami, w które zostali przeniesieni – z rozwojem cywilizacyjnym, inną mentalnością itepe itede. W przypadku „Uratować Puszkina” ten aspekt wcale nie został wykorzystany. Bywa, że Aleksandr Siergiejewicz dziwi się, zauważywszy latające po niebie maszyny, że zaskakuje go szybkość, z jaką przemieszcza się samochód, ale nic konkretnego z tego nie wynika – żadne zabawne sytuacje. Kończy się na zdziwieniu i akceptacji zastanego stanu rzeczy. Scenarzystki zrobiły wiele, aby nie wejść głębiej w temat, ponieważ wtedy trzeba by ruszyć głową i powymyślać jakieś gagi, popisać się poczuciem humoru, którego w filmie zdecydowanie zabrakło. W efekcie można odnieść wrażenie, że Puszkin i grający go Konstantin Kriukow („ Tajemnica ciemnego pokoju”, „ Wurdałaki”) ewidentnie męczą się – pierwszy, chodząc ulicami współczesnej Moskwy, drugi natomiast na planie filmowym. Jedynymi, którzy prawdopodobnie czerpali niekłamaną radość z pracy nad filmem, byli młodzi aktorzy. Po nich widać jakieś zaangażowanie, oni – Daria Pietriczenko, Denis Suchomlin czy Aleksiej Łukin („ Boisko”, „ Nauczycielka”) – potrafili wykrzesać z siebie energię. Od wcielającego się w dyrektora szkoły doświadczonego Jurija Galcewa („ Człowiek z bulwaru Kapucynek”, „ Rozwód na własne życzenie”) oczekiwano tylko tego, by robił z siebie błazna; podobnie zresztą jak od Siergieja Rosta, który zagrał podstępnego ojca Paszki. Za tandetną ścieżkę dźwiękową odpowiadała nieco już przebrzmiała gwiazda rosyjskiego popu Tatiana Załużna, dużo bardziej znana jako Liubasza. Autorem zdjęć był natomiast Aleksandr Zajkow, dotąd znany głównie z pracy nad telewizyjnymi serialami. I tak też – jak odcinek serialu obyczajowego – zilustrował on „Uratować Puszkina”.
|