Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Igor Nikołajew
‹Dzień dowódcy dywizji›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzień dowódcy dywizji
Tytuł oryginalnyДень командира дивизии
ReżyseriaIgor Nikołajew
ZdjęciaInna Zarafjan
Scenariusz
ObsadaWalerij Cwietkow, Aleksiej Safonow, Michaił Uljanow, Aleksandr Michajłow, Władimir Zamanski, Wiaczesław Jezepow, Swietłana Konowałowa, Aleksiej Zołotnicki, Iwan Agafonow, Boris Morozow, Aleksandr Kołoborodko, Gieorgij Szachet
MuzykaAleksiej Nikołajew, Nikołaj Rimski-Korsakow
Rok produkcji1983
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania93 min
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Klasyka kina radzieckiego: Generał z „(nad)ludzką twarzą”
[Igor Nikołajew „Dzień dowódcy dywizji” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Radziecki pisarz Aleksandr Bek zasłynął dwiema powieściami: wojenną „Szosą Wołokołamską” oraz rozliczeniową, zatrzymaną przez cenzurę na ponad dwie dekady, „Nominacją”. Opowiadający o grudniowych walkach o Moskwę „Dzień dowódcy dywizji” ukazał się – bez problemów – w 1961 roku. Na ekran został przeniesiony ponad dwadzieścia lat później przez Igora Nikołajewa. Niepotrzebnie!

Sebastian Chosiński

Klasyka kina radzieckiego: Generał z „(nad)ludzką twarzą”
[Igor Nikołajew „Dzień dowódcy dywizji” - recenzja]

Radziecki pisarz Aleksandr Bek zasłynął dwiema powieściami: wojenną „Szosą Wołokołamską” oraz rozliczeniową, zatrzymaną przez cenzurę na ponad dwie dekady, „Nominacją”. Opowiadający o grudniowych walkach o Moskwę „Dzień dowódcy dywizji” ukazał się – bez problemów – w 1961 roku. Na ekran został przeniesiony ponad dwadzieścia lat później przez Igora Nikołajewa. Niepotrzebnie!

Igor Nikołajew
‹Dzień dowódcy dywizji›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzień dowódcy dywizji
Tytuł oryginalnyДень командира дивизии
ReżyseriaIgor Nikołajew
ZdjęciaInna Zarafjan
Scenariusz
ObsadaWalerij Cwietkow, Aleksiej Safonow, Michaił Uljanow, Aleksandr Michajłow, Władimir Zamanski, Wiaczesław Jezepow, Swietłana Konowałowa, Aleksiej Zołotnicki, Iwan Agafonow, Boris Morozow, Aleksandr Kołoborodko, Gieorgij Szachet
MuzykaAleksiej Nikołajew, Nikołaj Rimski-Korsakow
Rok produkcji1983
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania93 min
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Wojny rodzą bohaterów. Wielka Wojna Ojczyźniana zrodziła ich – przynajmniej w oficjalnej propagandzie radzieckiej – tysiące. W filmach powstałych przed 1989 rokiem niemal każdy dowódca w stopniu oficerskim urastał do rangi herosa, bez którego udziału losy tego konfliktu mogłyby potoczyć się dla Armii Czerwonej i Związku Radzieckiego zupełnie inaczej. Wielu doczekało się upamiętnienia w dziełach literackich i filmowych. Dla generała armii Afanasija Pawłantjewicza Biełoborodowa (1903-1990) takim spiżowym pomnikiem stał się kinowy obraz Igora Nikołajewa „Dzień dowódcy dywizji”. Biełoborodow wszystko zawdzięczał władzy bolszewickiej, nie powinno więc dziwić, że był jej oddany do samego końca. Pochodził z Syberii; przed pierwszą wojną światową ukończył jedynie trzy klasy wiejskiej szkoły. Kiedy wybuchła wojna domowa, wstąpił do oddziału krasnoarmiejców – tak zaczęła się jego kariera wojskowa: przez pułkowego politruka do dowódcy stacjonującego na Dalekim Wschodzie 43. Korpusu Strzeleckiego, a następnie – od lata 1941 roku – 78 Dywizji Strzeleckiej.
W listopadzie 1941 roku, kiedy Niemcy maszerowali na Moskwę i wydawało się, że nikt i nic ich już nie powstrzyma przed odbyciem defilady zwycięstwa na Placu Czerwonym, dywizja Biełoborodowa została przerzucona na zachód i włączona w skład 16 Armii, którą w tamtym momencie dowodził generał-lejtnant Konstanty Rokossowski. W ostatecznie zakończonej zwycięstwem operacji grudniowej wzięła ona udział w krwawych walkach między wsiami Rożdiestwieno i Snigiri tuż przy prowadzącej do stolicy słynnej Szosie Wołokołamskiej. Sztab dywizji Afanasija Pawłantjewicza mieścił się wówczas w miasteczku Diedowsk, zaledwie trzydzieści osiem kilometrów od Moskwy. W czasie działań zbrojnych do oddziału dotarł Aleksandr Alfredowicz Bek (1903-1972) – korespondent wojenny „Komsomolskiej Prawdy” oraz „Izwiestii”, który następnie opisał to, czego był świadkiem na pierwszej linii frontu.
Bek – syn lekarza wojskowego w stopniu generała – sam został żołnierzem. W czasie wojny domowej walczył na Uralu. Potem jednak przeszedł do cywila i został dziennikarzem, a w połowie lat 30. XX wieku również beletrystą. Najsłynniejszym jego dziełem jest właśnie opis tamtych grudniowych dni zaprezentowany w powieści „Szosa Wołokołamska” (1943). Ale i po wojnie Aleksandr Alfredowicz wracał do tych wydarzeń; opisał je między innymi w kilku nowelach i opowiadaniach ze zbioru „Parę dni” (1961). Jednym z nich był „Dzień dowódcy dywizji”, który dwie dekady później postanowił przenieść na ekran rodowity moskwianin Igor Iosifowicz Nikołajew (1924-2013). On też był weteranem wojennym. Do Armii Czerwonej wstąpił jako osiemnastolatek i dotarł z nią do samego Berlina. Po demobilizacji w 1946 roku rozpoczął studia we Wszechzwiązkowym Państwowym Instytucie Kinematografii (WGIK), które ukończył po sześciu latach.
Początkowo pracował jako scenograf i rysownik filmów animowanych; na reżyserię fabuł zdecydował się dopiero po zdobyciu dyplomu na Wyższych Kursach Scenariopisarstwa i Reżyserii. Pierwsze filmy aktorskie Nikołajewa dalekie były jednak od tematyki wojennej, kręcił bowiem obrazy dla dzieci, jak krótkometrażowe „Ballada o karabinie” (1966) i „Bajka o bajce” (1971) oraz pełnometrażowe „Jeśli coś ci się stanie” (1973), „Surowa zima” (1975) i „Szklane koraliki” (1978). Swoją drogą ciekawe, dlaczego dopiero na początku lat 80. Igor Iosifowicz mógł sięgnąć po temat, który leżał mu od lat na sercu. W każdym razie w końcu dopiął swego i 8 sierpnia 1983 roku odbyła się uroczysta premiera „Dnia dowódcy dywizji”, który otworzył nowy etap w karierze reżyserskiej Nikołajewa. Później nakręcił jeszcze tylko trzy filmy: rozgrywający się na tle wojny w Afganistanie melodramat „Atak” (1986), drugowojennego „Generała” (1992) oraz „Dzieci wcześniej wstają” (1996), w którym cofnął się do czasów wojny domowej w Rosji.
Przejdźmy jednak do rzeczy! Po ataku niemieckim na Związek Radziecki Armia Czerwona ponosi klęskę za klęską. W listopadzie 1941 roku Niemcy docierają do Szosy Wołokołamskiej. Wydaje się, że Moskwa jest już na wyciągnięcie ręki. Głównodowodzącym Frontu Zachodniego Stalin mianuje, sprowadzonego z Leningradu, znanego z twardej ręki (wielu twierdziło, że po prostu z ogromnego okrucieństwa, choć oczywiście w filmie nie ma o tym mowy) generała armii – a od stycznia 1943 roku marszałka – Gieorgija Żukowa (1896-1974). Sprowadzone w trybie awaryjnym z Syberii jednostki – w tym między innymi 78 Dywizja Strzelecka pułkownika Biełoborodowa – po pochodzie na Placu Czerwonym z okazji kolejnej rocznicy wybuchu Wielkiej Rewolucji Październikowej są kierowane prosto na linię frontu. Film Nikołajewa zaczyna się właśnie od wizyty Żukowa w sztabie Biełoborodowa. Obaj dowódcy, jak wynika z rozmowy, liczą się nawet z ewentualnością utraty Moskwy, choć oczywiście chcą zrobić wszystko, co możliwe i co niemożliwe, aby stolica nie dostała się w ręce śmiertelnego wroga.
Nie wydaje się jednak realne, aby udało się powstrzymać napierającą na tym odcinku z ogromną siłą 2 Dywizję Pancerną SS „Das Reich” dowodzoną przez Brigadeführera-SS Wilhelma Bittricha (1894-1979). Nawet mając do dyspozycji „podarowane” przez Żukowa dwie brygady pancerne oraz brygadę strzelecką pułkownika Zasmolina. Kluczowe dla odniesienia sukcesu jest także rozeznanie się w tym, czym dysponuje wróg. Dlatego Biełoborodowowi bardzo zależy na tym, aby jego zwiadowcy zasięgnęli języka. Kiedy to się wreszcie udaje, otrzymane informacje nie nastrajają optymistycznie – zwłaszcza że, jak się okazuje, Niemcy dysponują „żółtymi” czołgami, co oznacza tyle, że hitlerowcom udało się sprowadzić posiłki z Afryki Północnej (uszczuplając tym samym stan posiadania Afrika Korps). Pocieszające natomiast jest to, że Niemcy są przekonani, iż Armia Czerwona dysponuje znacznie większymi siłami, niż ma to miejsce w rzeczywistości. Dodatkową motywacją dla dowódcy 78 Dywizji Strzeleckiej ma być jego awans – z pułkownika Afanasij Pawłantjewicz staje się generałem armii. Z generalskimi epoletami, jak wiadomo, można maszerować na wroga nawet z gołymi pięściami.
Do Diedowska dociera także z Moskwy zaprzyjaźniony ze świeżo awansowanym generałem pisarz. W filmie nie ma on imienia ani nazwiska, ale nie można mieć wątpliwości, że jest nim sam autor pierwowzoru literackiego, czyli Aleksandr Bek. Śledzi on każdy krok dowódcy, przysłuchuje się jego rozmowom z oficerami sztabowymi i wydawanym przez telefon rozkazom. Najciekawsze jest to, że dowodzenie taką jednostką w warunkach wojennych sprowadza się, jeśli wierzyć obrazowi Nikołajewa, sprowadza się właśnie do tego – telefonowania. A przy okazji pokrzykiwania i grożenia. Bo to, gdy nie ma się innych argumentów motywacyjnych, najlepszy sposób. Nie zapominajmy, że Biełoborodow był kiedyś oficerem politycznym (po kursie odbytym w Leningradzie), ma więc spore doświadczenie – można by rzec wręcz: dyplomowe – w zastraszaniu innych. Domaganiu się, by ryzykując życiem, wypełniali rozkazy za wszelką cenę. Na ekranie widzimy to w formie, jak można sądzić, mocno złagodzonej, akceptowalnej dla cenzorów z Goskina (to jest Państwowego Komitetu Kinematografii).
Kolejnym intrygującym wątkiem jest ten związany z jedyną pojawiającą się na ekranie kobietą. To Anna Timofiejewna, robotnica z fabryki włókniarskiej w Diedowsku, która boi się, że wycofujący się pod naporem Niemców krasnoarmiejcy mogą wysadzić zakład w powietrze. Biełoborodow zapewnia ją, że tak się nie stanie. Ale niebawem zatroskana włókniarka zjawia się w jego sztabie i wypomina mu, że przecież obiecał. Generał „bada sprawę” i wtedy okazuje się, że rzeczywiście jeden z jego oficerów, niejaki Żerkow, zagroził wysadzeniem fabryki, co miało być… żartem. Dowódca nie szczędzi mu słów krytyki, a najciekawszym orężem wydaje się stwierdzenie, że tak przecież z obywatelami (w domyśle: radzieckimi) żartować nie można. Brzmi to tak kuriozalnie, że trudno nie uśmiechnąć się ironicznie pod nosem. Biełoborodow ostatecznie okazuje się „ludzkim panem”, prawdziwym bolszewikiem, który każdego przytuli do piersi, ze zrozumieniem wysłucha, a nade wszystko – nigdy nie złamie raz danego słowa.
W postać generała Biełoborodowa wcielił się czterdziestodwuletni Walerij Cwietkow, niewiele mający wówczas, a i później także, ról filmowych na koncie. Żukow tradycyjnie ma twarz Michaiła Uljanowa („Wyzwolenie”, „Jeżeli wróg nie poddaje się…”, „Stalingrad”), natomiast Rokossowskiego zagrał Aleksandr Michajłow („Dożyć do świtu”, „Przez ciernie do gwiazd”, „Miłość i gołębie”). Na drugim planie pojawiają się również Władimir Zamanski („Allegro con brio”, „Patrzyliśmy śmierci w twarz”) jako pułkownik Zasmolin, Ukrainiec Aleksiej Safonow („Chcę wierzyć”) w roli pułkowego komisarza politycznego Bronnikowa, zmarły w grudniu ubiegłego roku z powodu koronawirusa Wiaczesław Jezepow („Stalingrad”) jako pisarz, czyli Aleksandr Bek, wreszcie – prywatnie żona reżysera – Swietłana Konowałowa („72 metry”) w roli Anny Timofiejewnej.
Za scenariusz „Dnia dowódcy dywizji” odpowiadał Wasilij Sołowjow (1925-2012), którego największym osiągnięciem była współpraca z Siergiejem Bondarczukiem przy „Wojnie i pokoju” (1965-1967). Niestety, tym razem nie było mu dane rozwinąć skrzydeł, choć – wydawałoby się – film wojenny powinien pozwolić na zaprezentowanie batalistyki. Za kamerą w roli operatora stanęła Ormianka Inna Zarafjan (1928-2007) – doświadczona (WGIK ukończyła w 1953 roku), ale mająca w swoim curriculum vitae niewiele obrazów, którymi naprawdę można by się pochwalić. Podobnie rzecz ma się ze ścieżką filmową, za którą odpowiadał Aleksiej Nikołajew (1931-2003), etatowy współpracownik Igora Iosifowicza, jeszcze z czasów, gdy ten pracował nad animacjami. Najlepsze fragmenty pod względem muzycznym to te, w których wykorzystane są kompozycje rosyjskiego klasyka, Nikołaja Rimskiego-Korsakowa.
koniec
25 sierpnia 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.