To wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Powiązany z uznawanym za sektę moskiewskim Instytutem Norbekowa tadżycki „biznesmen” Saidmurod Dawłatow postanowił, że powinien zostać nakręcony na jego temat film, w którym on sam zaistnieje jako współczesny „święty biznesu”. Wynajął ekipę (w tym reżysera Muhiddina Muzaffara), zapłacił aktorom (w tym Azizowi Bejszenalijewowi) – i tak narodził się biograficzny „Jeden na milion”.
East Side Story: Hagiografia „biznesmena”
[Muhiddin Muzaffar „Jeden na milion” - recenzja]
To wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Powiązany z uznawanym za sektę moskiewskim Instytutem Norbekowa tadżycki „biznesmen” Saidmurod Dawłatow postanowił, że powinien zostać nakręcony na jego temat film, w którym on sam zaistnieje jako współczesny „święty biznesu”. Wynajął ekipę (w tym reżysera Muhiddina Muzaffara), zapłacił aktorom (w tym Azizowi Bejszenalijewowi) – i tak narodził się biograficzny „Jeden na milion”.
Muhiddin Muzaffar
‹Jeden na milion›
EKSTRAKT: | 10% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % ![](/3_1/wykresik.gif) |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Jeden na milion |
Tytuł oryginalny | Один на миллион |
Reżyseria | Muhiddin Muzaffar |
Zdjęcia | Nawruz Saidow |
Scenariusz | Bachtijor Karimow |
Obsada | Saidmurod Dawłatow, Aziz Bejszenalijew, Firuza Rahmonowa, Parwiz Pulodi, Karomatułło Kurbonow, Junusdżon Chodżyjew, Lutfułło Dawłatzoda, Mawłona Nadżmiddinowa, Bołot Tentimyszow, Michaił Goriewoj, Tatiana Gorobczenko, Steve Kassel, Tagojmurod Rozikow |
Muzyka | Sheri Marchel |
Rok produkcji | 2021 |
Kraj produkcji | Kazachstan, Kirgistan, Rosja |
Czas trwania | 104 min |
Gatunek | biograficzny, dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Ten film to prawdziwe kuriozum. Nakręcony za spore pieniądze, opowiadający o współczesności postradzieckich republik Azji Środkowej. Reklamowany jako oparta na faktach biografia. Którą de facto nie jest. Bo jeśli już, to powinno zaliczyć się go do hagiografii. I to klasycznej dwudziestopierwszowiecznej, ponieważ jej bohaterem nie jest dokonujący cudów człowiek, który poświęca życie dla pomocy bliźnim. Jest nim natomiast… biznesmen, który najpierw wikła się w interesy z podejrzanymi ludźmi, by następnie przejść oczyszczenie i stać się zbawcą uciśnionych i marzących o wielkich pieniądzach. Kto to? Niejaki Saidmurod Dawłatow, który nie tylko wspomógł powstanie tego obrazu finansowo, ale również zagrał w nim pierwszoplanową rolę, czyli siebie samego (w wieku dorosłym).
Przyznam, że Dawłatow potrafi zadbać o własny wizerunek. Na stronie internetowej przedstawiany jest niemalże jako geniusz, trener biznesu, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sprawi, że ten, który podąży jego śladem, zrobi karierę w amerykańskim stylu. Prawda jest taka, że wczytując się w nią, trudno rozdzielić prawdę od mistyfikacji. Dawłatow specjalizuje się bowiem w tym, że wiele mówiąc i pisząc (przedstawia się jako autor dwudziestu książek o biznesie), tak naprawdę nic nie powiedzieć. Wystarczy przywołać jego wypowiedź reklamującą film: „Mam nadzieję, że osoby znajdujące się w trudnej sytuacji życiowej będą mogły wiele się z tego filmu nauczyć i znajdą w nim «instrumenty» do realizacji swoich pragnień”. Otóż niczego się nie nauczą. Nie znajdą żadnych „instrumentów”.
Rady udzielane przez filmowego Dawłatowa ustami prawdziwego Dawłatowa są bowiem takiego rodzaju: „Znajdźcie swój cel!”, „Nie opuszczajcie rąk!”, „Życie jest dla ludzi silnych!”, „Znajdźcie swoją drogę!”, „Walczcie o swoje szczęście!”. Toż to typowo biznesowe „pranie mózgu”, typowe dla szkoleń prowadzonych przed laty przez korporacje specjalizujące się w sprzedaży bezpośredniej. Saidmurod, jeśli oczywiście w filmie nie ściemnia, z pochodzenia jest Tadżykiem; urodził się w zapomnianych przez boga aule Ajni w 1978 roku. Jego narodzinom towarzyszyły zresztą nadzwyczajne okoliczności: ojciec wiózł matkę do szpitala ciężarówką przez góry, gdy nagle… pojawiło się dziecko. Niemal cud! Chłopiec był zresztą dziesiątą „pociechą” w rodzinie. Gdy miał kilka lat stracił ojca (w tej roli Parwiz Pulodi), który zginął w wypadku, kiedy lawina kamieni zmiotła jego wóz w przepaść. Wtedy ciężar utrzymania i wychowania wszystkich spadł na samotną matkę (Firuza Rahmonowa).
Tak zaczyna się opowieść o życiu Dawłatowa, którą nakręcił na jego zlecenie inny Tadżyk, Muhiddin Muzaffar (rok później nakręcił on dramat „Fortuna”, który, sądząc z opisu, wydaje się innym wariantem tej samej historii). Film powstał jednak przede wszystkim za pieniądze producentów kazachskich, co nieco dorzucili też Kirgizi i Rosjanie, choć całkiem prawdopodobne, że ich wkład polegał po prostu na umożliwieniu realizacji zdjęć w ich krajach. Scenariusz jest autorstwa Bachtijora Karimowa, który tak poszatkował fabułę i chronologię wydarzeń, by trudno było połapać się w ciągu przyczynowo-skutkowym zdarzeń. Co nieco da się jednak z tego chaosu wyłuskać. Otóż nastoletni Saidmurod kończy naukę w tadżyckiej szkole i marzy o studiach; w tym celu jedzie do Moskwy. Zdaje egzaminy, ale by zostać przyjętym, musi wpłacić wysoką kwotę czesnego, na które go nie stać. Powrót do Tadżykistanu oznaczałby dla niego przyznanie się do porażki, postanawia więc spróbować szczęścia w Moskwie.
Idzie mu kiepsko. Pracuje fizycznie na „czarno”, nierzadko śpi pod schodami na klatkach schodowych, a nawet w kontenerach na śmieci. W końcu decyduje się opuścić stolicę i przenieść do Tiumenia, gdzie najmuje się do pracy w ekipie budowlano-remontowej. Tak poznaje Aleksandrę Zalinę (Tatiana Gorobczenko), która dowiadując się, że robotnik remontujący jej biuro interesuje się psychologią, zaprasza go na zajęcia z motywacji prowadzone „metodą Norbekowa”. W ciągu dwóch lat Dawłatow zdobywa taką wiedzę, że dostępuje zaszczytu poznania samego twórcy tej „metody”, a nawet rozpoczęcia studiów w jego moskiewskim Instytucie. I tu warto chwilę się zatrzymać: Uzbek Mirzakarim Norbekow (rocznik 1957) to postać rzeczywista. Zajmuje się tak zwaną „medycyną niekonwencjonalną” oraz… biznesem. W 1998 roku założył w Moskwie Instytut Samoodnowienia Człowieka i Fundację Dobroczynną.
Szybko rozwinął działalność na inne kraje. Zaczął publikować książki, o których zawartości wiele mówią same tytuły; kilka z nich zostało zresztą przetłumaczonych na język polski: „Rosyjskie techniki skutecznego uzdrawiania życia. Gwarancja sukcesu według Norbekova”, „Mądrość osła. Od głupoty do zdrowia” czy „System Norbekova w praktyce. Energetyczna lewatywa, czyli triumf cioci Niury z Zapadłej Dziury”. Tak, Dawłatow jest w filmie arcydumny z tego, że poznaje ich autora i że będzie mógł jego światło myśl nieść dalej. Nie jest dla niego istotne, że Rosyjskie Stowarzyszenie Centrów Badania Religii i Sekt wpisała Instytut Norbekowa na listę najbardziej destrukcyjnych sekt o charakterze autorytarnym. Że pod płaszczykiem uzdrowicielstwa stosuje ona przeróżne psychotechniki, wykorzystuje także elementy okultyzmu. Czyli jesteśmy w domu! Wiemy już kto i po co sfinansował powstanie filmu.
Skąd jednak możemy wyciągnąć wniosek na temat „świętości” Dawłatowa. Otóż pewnego dnia daje się on zwieść innemu hochsztaplerowi, Richardowi Flemingowi (w filmie gra go Steve Kassel), i stosując jego piramidę finansową, pośrednio doprowadza setki osób, które mu zaufały do bankructwa. Ma z tego powodu wyrzuty sumienia, postanawia więc zrobić wszystko, co możliwe (i niemożliwe), żeby spłacić długi. Zaczyna kilkuletni proces, na końcu którego zarabia już tyle, że może zadośćuczynić swoim ofiarom. Jak tego dokonał? Powtórzę: „znajdując swój cel, nie opuszczając rąk, walcząc o swoje szczęście”. I chociaż otarł się w Kirgistanie o więzienie, był też na celowniku służb kazachskich – na koniec okazał się bohaterem. Nawet prześladujący go wcześniej major milicji Minbajew (Bołot Tentimyszow), na koniec prosi go o spotkanie, aby porozmawiać o… biznesie.
To film wyjątkowo szkodliwy. Promujący biznesowe zachowania o charakterze sekciarskim. Robiący ludziom wodę z mózgu. Oglądnijcie, ale od „metody Norbekowa” i jej apologetów trzymajcie się z daleka… A ja wciąż zastanawiam się, jaką gażę musiał otrzymać, względnie jakie inne czynniki zdecydowały o tym, że zgodził się na udział w tym wątpliwym przedsięwzięciu biznesowo-artystycznym Aziz Bejszenalijew, jeden z najwybitniejszych współczesnych aktorów kazachskich (znany między innymi z takich obrazów, jak „
Likwidator”, „
Dzielnice miasta [Rejony]”, „
Dwudziestu ośmiu panfiłowców”, „
Dziedzictwo”, „
Jestem tutaj”).
![koniec](/img/i_koniec.gif)