Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hawklords
‹Live ’78›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive ’78
Wykonawca / KompozytorHawklords
Data wydania2009
Wydawca Atomhenge
NośnikCD
Czas trwania60:04
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Robert Calvert, Harvey Bainbridge, Dave Brock, Steve Swindells, Martin Griffin
Utwory
CD1
1) Automoton01:37
2) 25 Years06:38
3) High Rise05:00
4) Death Trap05:47
5) The Age of the Micro Man03:51
6) Spirit of the Age09:20
7) Urban Guerilla06:12
8) Sonic Attack07:09
9) Psi Power06:08
10) Brainstorm08:21
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Co by stało się, gdyby…

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj zawierający nagrania z listopada 1978 roku koncertowy album formacji Hawklords.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Co by stało się, gdyby…

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj zawierający nagrania z listopada 1978 roku koncertowy album formacji Hawklords.

Hawklords
‹Live ’78›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive ’78
Wykonawca / KompozytorHawklords
Data wydania2009
Wydawca Atomhenge
NośnikCD
Czas trwania60:04
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Robert Calvert, Harvey Bainbridge, Dave Brock, Steve Swindells, Martin Griffin
Utwory
CD1
1) Automoton01:37
2) 25 Years06:38
3) High Rise05:00
4) Death Trap05:47
5) The Age of the Micro Man03:51
6) Spirit of the Age09:20
7) Urban Guerilla06:12
8) Sonic Attack07:09
9) Psi Power06:08
10) Brainstorm08:21
Wyszukaj / Kup
Pierwszy rozdział historii zespołu Hawklords był bardzo krótki, ponieważ trwał zaledwie rok. Grupa powstała zresztą jako projekt poboczny w momencie, kiedy nie do końca jasne były kwestie, który z muzyków ma prawo do używania prawowitej nazwy, czyli Hawkwind. Dave Brock zdecydował się wówczas na zmianę szyldu, pod którym zebrał swojego starego kompana wokalistę Roberta Calverta oraz dwóch muzyków z hrabstwa Devon, basistę Harveya Bainbridge’a i perkusistę Martina Griffina (poznał ich wcześniej, tworząc efemeryczną formację Sonic Assassins), oraz klawiszowca Steve’a Swindellsa. W tym zestawieniu personalnym, wraz z kilkoma gośćmi, latem 1978 roku muzycy zarejestrowali materiał, który w październiku ukazał się na longplayu „25 Years On”. I od razu po jego publikacji grupa wyruszyła w trasę koncertową po Wielkiej Brytanii: zaczęła się ona 6 października w Oxfordzie, a zakończyła 25 listopada w Hastings.
Rok później po Hawklords nie było już śladu. Kwestie prawne zostały rozstrzygnięte i Brock wrócił do nazwy Hawkwind, przy okazji wydając zaległą, bo po części nagraną jeszcze w 1977 roku, płytę „PXR5” (1979). Zespół odrodził się dopiero – z inspiracji Bainbridge’a – w 2008 roku. Wtedy też sięgnięto do archiwów grupy i odkryto zapomniane taśmy z występami sprzed trzech dekad. Jednym z nich był koncert, jaki formacja zagrała 24 listopada w Brunel University London w Uxbridge na przedmieściach angielskiej stolicy. Wprawdzie po raz pierwszy nagrania te upubliczniono na CD już na początku lat 90. ubiegłego wieku, ale w niewielkim nakładzie i nie w całości. Wersja wydawnictwa Atomhenge sprzed czternastu lat jest znacznie poszerzona, choć brakuje też na niej jednej kompozycji („Over the Top”); jest za to pięć innych.
W Uxbridge Hawklords wystąpili w składzie pięcioosobowym (Calvert, Brock, Swindells, Bainbridge i Griffin), każdy z muzyków skupił się na tym, co było jego podstawowym zadaniem: Robert śpiewał, Dave grał na gitarze, Steve – na syntezatorach i w jednym numerze na organach Hammonda („Brainstorm”), a Harvey i Martin – odpowiednio na basie i perkusji. Jedynym odstępstwem od tej reguły był fakt, że obaj gitarzyści (solowy i basowy) wspomagali – i to wydatnie – Calverta w chórkach. Dzięki takiemu podejściu występ Hawklords miał z jednej strony surowy charakter, ale z drugiej – urzekał energią. Nawet numery, które na „25 Years On” wypadały blado, tutaj broniły się doskonale, zyskując na dynamice. Co też przykuwa uwagę, zespół ewidentnie jest w świetnej formie, a jego członkowie odczuwają wielką radość ze wspólnego grania. Odświeżenie formuły wyraźnie posłużyło Brockowi i jego kolegom.
Na repertuar koncertu zagranego w kampusie uniwersyteckim złożyło się dziesięć utworów, nie tylko z repertuaru Hawklords, ale także Hawkwind – tych już dobrze publice znanych z pierwszej połowy lat 70. („Spirit of the Age”, „Urban Guerilla”, „Sonic Attack” oraz „Brainstorm”), jak i jeszcze niewydanych („High Rise”, „Death Trap”), spoczywających w szufladzie wraz z całym „PXR5”. Koncert otwiera instrumentalna, oparta na dźwiękach syntezatora i efektach elektronicznych, krótka introdukcja w postaci „Automoton”, która zresztą płynnie przechodzi w dynamiczny „25 Years”. W uszy słuchaczy wrzyna się ostra gitara, na którą nakładają się głosy Calverta, Brocka i Bainbridge’a. Ba! Dave pozwala sobie nawet, co nie zawsze zdarzało się w Hawkwind, na rockową solówkę. Trudno dziwić się, że kiedy muzyka cichnie, publiczność reaguje z entuzjazmem. Nazwa zespołu może i była inna, ale emocje prawdopodobnie takie same jak przed laty.
W „High Rise” (z albumu „PXR5”) robi się natomiast progresywnie i powłóczyście, choć im dalej w przysłowiowy las, tym więcej w muzyce Hawklords elementów… nowej fali. Ale fundament jest solidny, rockowy, z wybijającymi się na plan pierwszy wstawkami gitary. Jeszcze energiczniej kwintet poczyna sobie w „Death Trap” (z tego samego krążka), w którym sekcja rytmiczna rozpędza się do szybkości światła, grając z prawdziwie punkowymi zaciętością i ekspresją. I nie psują tego efektu ani wtręt gitarowy Brocka, ani świszczące syntezatory Swindellsa. Powrotem do promowanej właśnie płyty Hawklords jest „The Age of the Micro Man” – oparty przede wszystkim na dźwiękach klawiszy, które nie tylko wypełniają tło, ale również chętnie wchodzą w dialog z gitarą. „Spirit of the Age” to pierwsze sięgnięcie do bogatego repertuaru Hawkwind. Wprawdzie płyta, którą ten numer otwiera – „Quark, Strangeness and Charm” (1977) – nie należy do największych osiągnięć grupy, to jednak ten kawałek broni się akurat doskonale. Jest melodyjny i przebojowy, a w tym przypadku został jeszcze wzbogacony o sugestywne solo gitary.
W przypadku dwóch kolejnych pozycji Dave Brock sięgnął po utwory wydane – przynajmniej w wersjach studyjnych – jedynie na singlach w 1973 roku. Nowe „wcielenie” „Urban Guerilla” mogło zaskoczyć słuchaczy londyńskiego koncertu punkowym zapałem i obsesyjnie powtarzanym przez męski chórek tekstem; ze spacerockowego oryginału pozostała motoryczność, ale wszystko inne zostało znacząco odświeżone. Nowego blasku nabrał też „Sonic Attack” (jego wersja live pojawiła się na „The Space Ritual – Alive in Liverpool and London”), który po odkurzeniu przez Hawklords rozrósł się w pełnoprawną, siedmiominutową kompozycję, której fundament stanowią „kosmiczne” syntezatory, a „wartością dodaną” okazuje się solówka gitarowa. W „Psi Power” kwintet łączy natomiast przebojowość z postpunkową siłą wyrazu. Najsmakowitszym kąskiem okazuje się jednak wybrany przez Dave’a Brocka na finał występu „Brainstorm” (z „Doremi Fasol Latido”), w którym rozbrzmiewają psychodeliczne Hammondy, a cały zespół gra z taką determinacją, jakby założył sobie, że w ostatnich sekundach wysadzi salę w powietrze.
Ciekawe co by się stało, gdyby taka płyta ukazała się nie dopiero po latach, w 1992 czy 2009, ale krótko po rejestracji tych nagrań, czyli w 1979 roku? Całkiem możliwe, że Brock nie odczułby wówczas wcale potrzeby powrotu do starego szyldu. Ale stało się inaczej. W połowie czerwca 1979 światło dzienne ujrzał czekający na wydanie od dwunastu miesięcy longplay „PXR5”, a parę miesięcy później formacja – w ponownie zmienionym nieco składzie – wyruszyła na spotkanie z publicznością jako Hawkwind. Co zresztą udokumentował koncertowy krążek „Live Seventy Nine” (1980).
koniec
25 marca 2023
Skład:
Robert Calvert – śpiew
Dave Brock – gitara elektryczna, chórki
Steve Swindells – syntezatory, organy Hammonda (10)
Harvey Bainbridge – gitara basowa, chórki
Martin Griffin – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Praga pachnąca kanadyjską żywicą
— Sebastian Chosiński

Znad Rubikonu do Aszchabadu
— Sebastian Chosiński

Gustav, Praga, Brno i Jerzy
— Sebastian Chosiński

Jazzowa „missa solemnis”
— Sebastian Chosiński

Prośba o zmiłowanie
— Sebastian Chosiński

Strzeż się jazzowej policji!
— Sebastian Chosiński

Fusion w wersji nordic
— Sebastian Chosiński

Van Gogh, słoneczniki i dyskotekowy funk
— Sebastian Chosiński

Surrealizm podlany rockiem, bluesem i jazzem
— Sebastian Chosiński

W cieniu tragedii
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.