Klasyka kina radzieckiego: Obiektywne przyczyny kreatywnej księgowości [Siergiej Mikaelian „Premia” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Czy film, którego akcja rozgrywa się na wielkiej socjalistycznej budowie, a jego fabuła dotyczy problemów z realizacją planu może być interesujący? Tylko jeśli spełnione zostają trzy warunki: autorem scenariusza jest Aleksandr Gelman, reżyserem Siergiej Mikaelian, a odtwórcą głównej roli Jewgienij Leonow. Tak stało się w przypadku powstałej w epoce Leonida Breżniewa „Premii”. Jeżeli więc nie odstręcza Was tematyka produkcyjna – oglądnijcie!
Klasyka kina radzieckiego: Obiektywne przyczyny kreatywnej księgowości [Siergiej Mikaelian „Premia” - recenzja]Czy film, którego akcja rozgrywa się na wielkiej socjalistycznej budowie, a jego fabuła dotyczy problemów z realizacją planu może być interesujący? Tylko jeśli spełnione zostają trzy warunki: autorem scenariusza jest Aleksandr Gelman, reżyserem Siergiej Mikaelian, a odtwórcą głównej roli Jewgienij Leonow. Tak stało się w przypadku powstałej w epoce Leonida Breżniewa „Premii”. Jeżeli więc nie odstręcza Was tematyka produkcyjna – oglądnijcie!
Siergiej Mikaelian ‹Premia›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Premia | Tytuł oryginalny | Премия | Reżyseria | Siergiej Mikaelian | Zdjęcia | Władimir Czumak | Scenariusz | Aleksandr Gelman | Obsada | Jewgienij Leonow, Władimir Samojłow, Oleg Jankowski, Michaił Głuzski, Armen Dżigarchanian, Nina Urgant, Wiktor Siergaczow, Leonid Djaczkow, Borisław Brondukow, Swietłana Kriuczkowa, Aleksandr Paszutin, Michaił Siemionow, Anda Zaice | Rok produkcji | 1974 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 86 min | Gatunek | dramat | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
W Polsce dramaturg i scenarzysta filmowy Aleksandr Isaakowicz Gelman (rocznik 1933) kojarzony jest przede wszystkim jako autor romantycznej „Ławeczki” (1983), którą rozsławił spektakl telewizyjny Macieja Wojtyszki z Joanną Żółkowską i Januszem Gajosem w rolach głównych. To była końcówka PRL-u, rok 1988. Szesnaście lat później Maciej Żak nakręcił wersję filmową tej opowieści (z Jolantą Fraszyńską i Arturem Żmijewskim), ale była to raczej wariacja na motywach Gelmana. Na dodatek średnio udana. Gdyby ktoś z całej, bardzo bogatej twórczości tego pisarza o żydowskich korzeniach znał tylko tę jedną sztukę, byłby szczerze zdziwiony, sięgając po inne. „Ławeczka” jest bowiem ewenementem i nijak się ma do jego „neoprodukcyjnych” dramatów pokroju „Protokołu pewnego zebrania partyjnego” (1975), „Sprzężenia zwrotnego” (1977) czy „My, niżej podpisani” (1978). A jeszcze wcześniej – pierwotnie jako scenariusz filmowy – powstała „Premia”, którą na ekran przeniósł Ormianin Siergiej Gierasimowicz Mikaelian (1923-2016). Był on synem pisarza, który w czasie Wielkiej Czystki został aresztowany i zesłany do łagru, gdzie zmarł w 1940 roku. Mimo to, kiedy wybuchła Wielka Wojna Ojczyźniana, dziewiętnastoletni Siergiej Gierasimowicz wstąpił do Armii Czerwonej i poszedł na front. Był dwukrotnie ranny; za drugim razem ledwo uszedł śmierci. Po tym zdarzeniu odesłano go do cywila; znalazł zatrudnienie w fabryce jako szlifierz. Po wojnie postanowił realizować swoje artystyczne marzenia i wstąpił do moskiewskiego Państwowego Instytutu Sztuk Teatralnych, którego wydział reżyserski ukończył w 1951 roku. Przez kolejnych pięć lat pracował w prowincjonalnych teatrach w Saratowie, Gorki (obecnym Niżnym Nowogrodzie) oraz… uzbeckim Taszkiencie. Ta „poniewierka” zakończyła się w połowie lat 50., kiedy to udało mu się załapać na etat w wytwórni „Lenfilm”, której pozostał wierny praktycznie do końca swojej kariery. Mimo że po drodze zaliczył jeszcze kursy reżyserskie przy konkurencyjnym „Mosfilmie”, więc mogła zrodzić się w jego głowie myśl o przenosinach do stolicy. Zadebiutował w 1960 roku, a więc mając trzydzieści siedem lat, opartym na opowiadaniu Siergieja Antonowa dramatem „Różnokolorowe kamyki”. Potem był leżący dwa lata na półce młodzieżowy „Podejmuję wyzwanie” (1963) i melodramat na podstawie prozy Daniiła Granina „Idąc przeciw burzy” (1965). W 1968 roku Mikaelian zrealizował pierwszy swój film będący koprodukcją międzynarodową – radziecko-norweski dramat biograficzny „Tylko jedno życie” (1968), którego bohaterem był Fridtjof Nansen, oceanograf, badacz polarny, ale również działacz społeczny i laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Po nim powstały melodramaty „Opowiedz mi o sobie” (1971) oraz rozgrywający się w środowisku szachistów „Arcymistrz” (1972). Fakt, że po takich doświadczeniach Siergiej Gierasimowicz sięgnął po, zdawałoby się, mało atrakcyjny scenariusz Aleksandra Gelmana – na pewno mógł zaskakiwać. Zwłaszcza że miał to być film bardzo kameralny, którego bohaterowie przez zdecydowaną większość czasu siedzieli zamknięci w jednym pomieszczeniu. Co było zapewne dodatkowym wyzwaniem dla operatora Władimira Czumaka. Zwłaszcza że plan filmowy umieszczono rzeczywiście na budowie. Premiera „Premii” miała miejsce 29 września (sic!) 1975 roku. W kinach, choć to obraz absolutnie niekinowy, oglądnęło ją prawie 13 milionów widzów, co można uznać za wynik rewelacyjny, biorąc pod uwagę temat dzieła. O dziwo, z filmu zadowolone były także władze, które w 1976 roku uhonorowały jego twórców Nagrodą Państwową ZSRR. Poza tym dzieło Mikaeliana dostrzeżone zostało także na przeglądach i festiwalach w Polsce, we Włoszech (Avellino), Czechosłowacji (Karlowe Wary), Stanach Zjednoczonych (Chicago) i Hiszpanii (Barcelona). O ile krytycy w demoludach dostrzegali w nim przede wszystkim wielkość socjalistycznych budów, twardość robotniczych charakterów i odpowiedzialność partyjnych dygnitarzy, to co mogli dostrzec znawcy kina w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych? Pewnie to, co podkreślał zresztą sam scenarzysta, czyli fakt, że – mimo zatopienia fabuły w schematach realizmu socjalistycznego z lat 50. XX wieku – starał się eksponować „konflikty na styku ekonomiki, moralności i sumienia”. A tego rzeczywiście nie brakuje ani w „Premii”, ani w żadnych z późniejszych dramatów „neoprodukcyjnych” Aleksandra Isaakowicza. Film zaczyna się od wydarzenia na placu socjalistycznej budowy niezwykłego: jedna z brygad, którą kieruje skromny Wasilij Potapow, odmawia odebrania przyznanej robotnikom premii rocznej. To rzecz absolutnie niespotykana! Niskie płace sprawiały bowiem, że każdy dodatkowy rubel przyjmowany był jak dar boży (a raczej: partyjny). A tu taka wieść. Na pytanie kasjera, dlaczego – Potapow odpowiada oschle, że wyjaśni na naradzie partyjnej. Informacja o specyficznym „buncie” brygady natychmiast obiega plac budowy, a następnie dociera do dyrekcji. Wszyscy, nie dowierzając, zadają sobie to samo, co kasjer, pytanie. Wielu za plecami Wasilija pewnie puka się w głowę. Ale to zbyt poważna sprawa, aby ją zlekceważyć, tym bardziej że dotychczas nie było z nikim takich problemów. W efekcie w ekspresowym tempie zostaje zwołana narada, na którą przybywają „wszyscy święci” ze Zjednoczenia, włącznie z dyrektorem, sekretarzem komitetu zakładowego partii, kierownikiem wydziału planowania i księgowości, głównym dyspozytorem, a nawet inżynierem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i higienę pracy. Naprzeciw nich stają Potapow (dobry fachowiec, ale jednocześnie człowiek z gatunku tych, którzy przepraszają za to, że żyją) oraz nastoletni Tola Żarikow, najmłodszy członek jego brygady i członek Komsomołu. Jak bumerang powraca stawiane przez dyrektora Zjednoczenia Pawła Batarcewa pytanie: Dlaczego brygada Potapowa jako jedyna w całym przedsiębiorstwie odmawia odebrania należnej premii? Odpowiedź musi być dla wszystkich zebranych ogromnym zaskoczeniem. Mówiąc w skrócie: Bo nie zasłużyliśmy? A rozwijając myśl Wasilija: Jak to możliwe, by przyznawać dodatkowe uposażenie, skoro z powodu przestojów – czasami kilkugodzinnych, niekiedy parodniowych – jakie mają miejsce na budowie i wielu innych kombinacji, trzeba było „z przyczyn obiektywnych” okrajać ustalony wcześniej plan, by następnie zaraportować do ministerstwa jego realizację?! I na dodatek chwalić się zajęciem trzeciego miejsca w rywalizacji z innymi przedsiębiorstwami na polu wydajności pracy. Brak dostaw betonu i bałagan w magazynie (to moja ulubiona fraza pojawiająca się w filmie: „jak po bitwie na Kulikowym Polu”) sprawiły, że jego brygada tak naprawdę nie wykonała planu, a skoro tak – to premia jest niezasłużona, z kolei ci, którzy ją przyznają – postępują niezgodnie z prawem. Trzeba przyznać, że takie stwierdzenie to prawdziwy policzek wymierzony w twarz partyjniakom. Ci muszą teraz zmierzyć się z zarzutami wysuniętymi przez zwykłego, niewykształconego robotnika. Gelman, a w ślad za nim Mikaelian bardzo sprawnie opowiedzieli tę historię, sprawiając, że nie dłuży się ona nawet przez minutę. Przerzucanie się argumentami, żonglowanie logiką socjalistyczną (skoro była takowa „ekonomia”, to i pewnie „logika” mogła być), apelowanie do rozsądku, odrzucanie oczywistości – to wszystko słychać i widać na ekranie. I przy okazji wydaje się to takie znajome tym, którzy doświadczyli PRL-u na własnej skórze. Owszem, treść filmu jest może i krytyczna wobec systemu socjalistycznego, ale w żadnym wypadku nie można jej uznać za antysocjalistyczną. Przeciwnie! Ani scenarzysta, ani reżyser, ani tym bardziej żaden z grających w filmie aktorów nie chcieli przecież występować przeciwko machinie państwowej, pragnęli ją raczej – z troską o kraj i wykonanie wszystkich planów – naprawiać. A dotknąwszy tematu obsady… trzeba przyznać, że zapiera dech w piersiach. W brygadzistę Potapowa wcielił się legendarny Jewgienij Leonow („ Łzy płynęły”, „ Kin-dza-dza!”), w dyrektora Batarcewa – Władimir Samojłow („ Wyzwolenie”, „ Syberiada”), w sekretarza partii Sołomachina– Oleg Jankowski („ Tarcza i miecz”, „ Cudze listy”), w księgowego Szatunowa – Michaił Głuzski („ Cichy Don”, „ Żywi i martwi”), w dyspozytora Frołowskiego – Armen Dżigarchanian („ Nowe przygody nieuchwytnych”, „ Korona carów rosyjskich”), w behapowca Liubajewa – Wiktor Siergaczow („ Przepustka na ląd” ora dylogia „ Wyprawa po złoto” i „ Złotodajna rzeczka”), w kierownika budowy Ziubina – Borisław Brondukow („ Afonia”, „ Mimino”). Honoru płci pięknej broniły natomiast Nina Urgant („ Dworzec Białoruski”) jako pomagająca Potapowowi ekonomistka Dina Milenina oraz Swietłana Kruczkowa („ To niemożliwe!”, „ Nieszczęście”) w roli operatorki dźwigu Szuroczki Motroszyłowej.
|