Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Porażki i sukcesy 2016, czyli filmowe podsumowanie roku

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 5 »

Piotr Dobry, Gabriel Krawczyk, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Porażki i sukcesy 2016, czyli filmowe podsumowanie roku

Piotr Dobry: To proste – tę potrzebę w jakimś stopniu zaspokoiłyby po prostu udane filmy w temacie. Przejście w Hollywood do porządku dziennego nad faktem, że „everymanem” w kinie akcji czy jakiejś superbohaterskiej wysokobudżetówce nie musi być „z urzędu” biały heteroseksualny mężczyzna, lecz równie dobrze, nie wiem, czarna kobieta albo queerowy Azjata – i na poziomie samej opowieści nic to nie zmienia, a wyłącznie ubogaca kulturowo kinematograficzny pejzaż. I mnie z kolei ciekawi, gdzie na siłę wciska się przedstawicieli każdej narodowości, bo ja się nie spotkałem z takim zjawiskiem. Przy czym nie jestem sobie w stanie wyobrazić sytuacji, gdzie takie hipotetyczne „wciskanie” „niczemu nie służy” – bo zawsze czemuś albo komuś służy, przede wszystkich owym „wciskanym” mniejszościom. I jeszcze – wytłumacz, proszę, dlaczego kręciłbyś nosem na latynoskiego Spider-Mana – oczywiście rozumiem, że nie chodzi o awersję konkretnie wobec Latynosów, tylko o niechęć do Pająka innego niż biały, ale właśnie chciałbym poznać uzasadnienie takiej niechęci. Co zaś do „franczyz na poziomie piątych czy ósmych odcinków”, miałem na myśli ogół „ambitnych reżyserów kina niezależnego”, nie tylko nazwiska, które wymienił Konrad. Chodzi przecież o tendencję, znalezienie jakiegoś wspólnego mianownika, a nie drobiazgowe wyliczanie, że Liman zaczął sagę o „Bournie” liczącą obecnie pięć odcinków, Raimi wystartował z trylogią „Spider-Mana”, która na przestrzeni dekady doczeka się zaraz drugiego rebootu etc. Natomiast „Bondy” to osobna działka, „Bondy” to prestiż, podobnie jak „Gwiezdne wojny”, które wymieniłem.
FANTASTYKA
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski: O fantastyce rozmawialiśmy już w poprzednim rozdziale, ale tematu nie wyczerpaliśmy. Bo jednym z wydarzeń roku był „Nowy początek”, ekranizacja praktycznie niefilmowego opowiadania Teda Chianga, która, przy pewnych zastrzeżeniach, potrafiła przekazać złożoność pomysłu wejściowego, uwodząc również od strony formalnej. Nie rozczarowały również nowe „Gwiezdne wojny”, ale o tym rozmawiamy gdzie indziej. Coś więcej?
Piotr Dobry: „Lobster”. Dystopia w duchu „Ucieczki Logana” przefiltrowanej przez osobliwą wrażliwość Lanthimosa. Podobnie jak w przypadku wielu ekscentrycznych tekstów kultury, gdy się o tym filmie opowiada, zdaje się on pretensjonalny – i zresztą w jakimś stopniu pewnie taki jest. Ale przede wszystkim jest filmem, który pod płaszczykiem dziwaczności skrywa naprawdę ujmującą refleksję nad samotnością oraz niekonwencjonalną love story dla dorosłych – w czym przypomina skądinąd przywoływaną już przez nas „Służącą”.
Gabriel Krawczyk: Nie zapomnijmy o „Cloverfield Lane 10”, filmie należącym do tego uwielbianego przeze mnie sortu filmów, o których przynależności gatunkowej mówić przed seansem nie wypada. Niejednoznaczność, którą Dan Trachtenberg obudował 90% fabuły, przenika w mistrzowskiej roli Johna Goodmana – psychopaty i troskliwego ojca w jednym monstrualnym ciele.
Kamil Witek: I Mary Elizabeth Winstead! Może i jestem tu nie do końca obiektywny, bo darzę ją beznadziejną sympatią od czasu „Scotta Pilgrima”, ale chyba zgodzicie się, że brak jej większego udziału w mainstreamowym kinie to duża strata. Obija się gdzieś w horrorach czy w roli ozdobników, ale przy takiej werwie i aktorskim potencjale ma o wiele więcej do zaoferowania niż tylko krzyki i ładną buzię. Wracając już stricte do „Cloverfield Lane 10”, to w portretowaniu odosobnienia i niewidzialnego więzienia z oprawcą w tle, stał on u mnie o półkę wyżej niż oscarowy „Pokój”. Nawet jeśli zamienił się we wspomnianych przez Gabriela 10% w sztampowe s-f, to taką ilość jestem wstanie znacznie łatwiej przełknąć, niż 50% schematycznego i łzawego dramatu.
WASZ EKSTRAKT:
60,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Piotr Dobry: „Pokój” schematyczny? Przecież to antyteza schematycznego filmu. Ta przewrotka w połowie totalnie nieprzewidywalna, a dramat, hmm, „familijny”, który zastępuje „fritzlowski” thriller, zupełnie zmienia wymowę całości.
Kamil Witek: Ale czy zmienia na lepsze? Cała mozolnie budowana atmosfera bezsilności wobec rzeczywistości i oprawcy pryska zbyt szybko. Nie mam nic przeciwko fuzji gatunków, lecz tu zejście w stronę rodzinnego dramatu przeobraża film w obraz, do którego z początku nie aspiruje – bezpiecznego, gdzie siła oddziaływania skupia się na przewidywalnych tonach i emocjach. Wróćmy jednak do fantastyki.
Konrad Wągrowski: No fajnie, wątek o fantastyce, a wy zeszliście na „Pokój” (który notabene z pewnością nie jest schematyczny z powodów, o których wspomniał Piotrek i robił na mnie dużo mocniejsze wrażenie niż niezły, skądinąd, „Cloverfield”). Może więc parę słów o grozie? Dwa lata temu pewnego rodzaju wydarzeniem był „Babadook” (nieco za nisko na naszej ówczesnej liście), rok temu „Coś za mną chodzi” (nieco za wysoko chyba jednak), a w tym roku? Na liście tylko mniej znany „Nie oddychaj"”, „Obecność 2” tuż poza pięćdziesiątką…
Piotr Dobry: No nie, w pierwszej dziesiątce mamy przecież genialny „Lament”. W „Służącej” też bywa całkiem krwawo. Podobnie w „Bone Tomahawk”, a w pomniejszym stopniu również w „Lobsterze”. Oczywiście zgodzę się, że to był słaby rok dla mainstreamowego, tradycyjnie pojmowanego horroru, za to był świetny dla nieoczywistej grozy, przychodzącej do nas z nieoczekiwanych stron, z konwencji pozahorrorowych – i w sumie tylko się cieszyć.
KINO FAMILIJNE
WASZ EKSTRAKT:
85,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski: To już nie czasy, gdy kolejne Pixary po prostu zachwycały, ale chyba nie jest źle. Wysoko na naszej liście świetny „Zwierzogród”, dobra „Vaiana”, dobry „Kubo i dwie struny”. Plan roczny chyba wykonany.
Marcin Osuch: „Zwierzogród” był rewelacyjny ale to nie do końca film dla dzieci, a wśród pozostałych raczej nie widzę kandydatów aby stały się kultowe jak „Król lew” czy „Toy Story”. Pixar zawiódł mocno w „Gdzie jest Dory”, czyżbyśmy musieli czekać do 2019 na „Toy Story 4"?
Piotr Dobry: „Zwierzogród” doskoczył do poziomu „W głowie się nie mieści”, co zdawało się niemożliwe. Natomiast wychodząc poza animację, jedna tendencja zarysowała się szczególnie wyraźnie – familijne fantasy o przyjaźni dziecka z potworem. „Mój przyjaciel smok” Lowery’ego, „Bardzo Fajny Gigant” Spielberga i „Siedem minut po północy” Bayony. Żaden z tych filmów nie był do końca spełniony, każdemu można by coś zarzucić, ale też każdy był w swej staroświeckości odświeżająco osobny na tle regularnego repertuaru, i choćby przez to wart pokazania nastolatkom wychowanym na Marvelach.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jarosław Robak: Tyle wymieniacie tytułów, a zapomnieliście o tym największym – „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”. Ale to raczej nie przypadek – produkcja Davida Yatesa zakreśla podstawy dla nowej serii i… to właściwie tyle. Może nie jest to rzecz zła, ale ja jakoś nie będę wyglądał następnych części – no, chyba że zamiast wyrobnika Yatesa producenci posadzą na stołku reżysera kogoś z talentem, a Eddie Redmayne przestanie wreszcie uciekać wzrokiem, byle tylko nie patrzeć innym w oczy (na żadną z tych rzeczy raczej się nie zanosi).
Konrad Wągrowski: Atutem „Fantastycznych zwierząt” była ciekawa scenografia retro, pokazująca, że jest potencjał w takich pomysłach – przenoszeniu znanych cyklów w inne realia. Drugim atutem było nie powstrzymywanie się od wyrazistych elementów grozy w filmie skierowanym jednak do młodego widza. A problem chyba to, że nie do końca wiedziano, czy produkcja ma być kierowana do fanów „Harry’ego Pottera”, czy ma pozyskać nowych fanów, no i końcówka jednak odrobinę rozczarowała. Ale dam jeszcze cyklowi szansę (czytaj: mojej córce się podobało).
Kamil Witek: Trudno, żeby końcówka nie rozczarowała, kiedy pojawia się tam Johnny Depp… Ale ja o czymś innym. Nie wspomnieliśmy jeszcze o jednym filmie familijnym, który miał w zeszłym roku bardzo mocne wejście. Mowa o kolejnej części odświeżającej filmozbiór Disney’a – „Księdze dżungli”. Sam nie jestem fanem tego filmu, lecz na świecie się spodobał co widać nie tylko po liczbach, ale i w recenzjach. A jak jest z Wami? Tak na marginesie to plany Disney’a pod względem remake’ów klasycznych animacji są imponujące. Może to dziwaczne i komiksowe, ale czemu by nie połączyć je na koniec w abstrakcyjny cross-over…
KINO POLSKIE
Konrad Wągrowski: Jest dobrze. Przebudzenie polskiego kina trwa. Na mojej osobistej liście filmów po prostu bardzo dobrych będzie „Ostatnia Rodzina”, „Wołyń”, „Jestem mordercą”. Szkoda w sumie, że do Oscarów zgłosiliśmy słabsze jednak „Powidoki"…
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

« 1 2 3
24 I 2017   22:05:22

O, wiem co mnie ubodło bardziej niż biały faraon i spaliło mi film - Keanu Reevs w roli samuraja. Nie pamiętam tytułu.

24 I 2017   22:17:00

Lepszy był John Wayne w roli Dżyngis Chana, nie wierzyłem własnym oczom.

24 I 2017   22:37:52

A propos Deppa to gdzieś czytałem info, że przyznawał się do indiańskich korzeni:-)

24 I 2017   23:54:53

Mnie też Keanu nie do końca przypasował (on jeszcze kiedyś zdaje się Buddę grał, co już kompletnie mi nie pasuje, zważywszy na większość wizerunków Buddy, jakie widziałam), choć filmu tylko fragmenty widziałam.

Ale on akurat ma bardzo różnorodne korzenie: wiki podaje że jego ojciec był pół-Chińczykiem pół-Hawajczykiem. Więc i urody nie ma typowo "białej". Mnie się sewgo czasu (tj, jak ja i on byliśmy młodsi, a zwłaszcza tuż po premierze "Matrixa", Keanu bardzo podobał... ech, wspomnienia ;P)

W sumie z azjatyckich aktorów, którzy grywali w wysokobudżetowych filmach amerykańskich kojarzę tylko Jeta Li.

A tak przy okazji - czy ktoś z Was zna jakiś film o Jezusie, w którym aktor grający go miałby wyraźnie semickie rysy i czarne kręcone włosy. Bo ja, przyznam szczerze, nie kojarzę. A szkoda.

« 1 2 3

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Stawka większa niż qilin
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Niedoczarowana
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Siła pustyni dla początkujących
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Krótko o filmach: Zabawa z żywymi trupami
— Marcin Mroziuk

Szalone lata 60.
— Piotr Nyga

Koniec podróży
— Kamil Witek

Żmije
— Jarosław Robak

Postacie z gier w pogoni za szczęściem
— Konrad Wągrowski

Niuchacz, czarownica i stary Kredens
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tegoż autora

Co nam w kinie gra: Perfect Days
— Kamil Witek

Co nam w kinie gra: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek

14. American Film Festival: Czasem myślę o umieraniu
— Kamil Witek

Co nam w kinie gra: Poprzednie życie
— Kamil Witek

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

mbank Nowe Horyzonty 2023: Drrrogi, chłopcze…
— Kamil Witek

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.