Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Nowe Horyzonty już po raz dziewiąty

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 5 6 9 »

Ewa Drab, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Nowe Horyzonty już po raz dziewiąty

„Mimowolnie” („De ofrivilliga”, reż. Ruben Ostlund)
Ocena: 70%
Bardzo ciekawy film… socjologiczny. Ruben Ostlund wziął na tapetę relacje w grupie. W kilku przeplatających się wątkach obserwujemy różnorodne zachowania ludzi, na których w jakiś sposób wpływa otoczenie. Najciekawiej wypadają dwie historie – młodego człowieka, który, pomimo homoseksualnych żartów swojego kolegi, dla dobra relacji z innymi decyduje się je ignorować oraz nauczycielki, która występuje przeciw swym kolegom z pracy i – ponieważ rozumie zasady relacji w grupie – potrafi poradzić sobie z ostracyzmem. Ciekawie to sfilmowane, w różnych nietypowych statycznych ujęciach, inteligentne, dające do myślenia, a momentami – co jest zaskoczeniem – nawet zabawne.
Konrad Wągrowski
„Mock Up on Mu” (reż. Craig Baldwin)
Ocena: 10%
Found footage atakuje! Swego czasu ciekawostka, w czasach remake’ów i twórczej wtórności przeżywa prawdziwy renesans. Dla niezorientowanych – to technika filmowa polegająca na sklejaniu kadrów z różnych filmów, które składają się na całkowicie nowy obraz. „Mock Up on Mu” trafił na całkiem urodzajny grunt, bo wykorzystuje fragmenty produkcji s-f z dobrych kilku dekad. Zabawa w zgadywanki z jakiego filmu pochodzi dana scena nudzi się jednak już po kilku minutach, jednocześnie trudno stracić wątek zbudowanej sztucznie fabuły, bo jej po prostu nie ma. Jest za to kakofonia przeróżnych dźwięków i irytująca feeria zmieniających się co chwila obrazów, a prawie dwugodzinny seans upływa głównie na roztrząsaniu niemal szekspirowskiego dylematu – wyjść czy nie wyjść.
Kamil Witek
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„Moja krew” (reż. Marcin Wrona)
Ocena: 70%
Bezkompromisowe polskie kino zrobione z amerykańskim zacięciem. Jak walka bokserska to żadne mizianie się po główkach tylko prawdziwe krwawe starcie. Jak ślub to koniecznie z wielką lśniącą limuzyną, a nie prowincjonalnym trabantem. „Moja krew” to kino totalne i radykalne w czasach posuchy na filmy, które naprawdę potrafią przywalić. Nagrodzony w konkursie Hartley-Merril scenariusz ma dopracowaną historię i ciekawie prowadzi wątki marginalne (m.in. sytuację wietnamskiej mniejszości w Polsce). Nie do końca dobrze napisani są tu bohaterowie. Łatwo zgubić się w motywacjach Yen Ha, którą debiutująca Luu De Ly zagrała nieco bez przekonania. Jeszcze słabiej poprowadzono Olego (Wojciech Zieliński), raz wroga, raz przyjaciela Igora, postać wydawałoby się kluczową, a tu raczej zepchniętą na nierozwinięty drugi plan. Sytuację ratują prawdziwi bokserzy (m.in. Marek Piotrowski) pojawiający się w epizodach, tchnący w historię autentyzm. Ale ekran rozwala brawurowy Eryk Lubos. Jeśli ktoś wątpił w jego przynależność do aktorskiej pierwszej ligi, to najwyższa pora na zmianę zdania. „Moja krew” pokazuje, że Wrona ma pewną rękę i nie lubi półśrodków. Tak trzymać. Tylko zatrudnić nową panią od castingu.
Ula Lipińska
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„Moje Winnipeg” („My Winnipeg”, reż. Guy Maddin)
Ocena: 70%
Guy Maddin spaceruje z kamerą po swoim Winnipeg. W jego kadrze to kraina z pograniczna snu i jawy, z końskimi zamarzniętymi łbami w ziemi i lunatykami. Przestrzeń z mitologią napisaną w pięknych, hipnotyzujących kadrach, przeplatających fantazje z autobiografią reżysera. „Moje Winnipeg” pokazuje dokument jako formę dużo mniej sztywną i oczywistą niż mogłoby się wydawać. Ale w pierwszej kolejności to bardzo osobiste spojrzenie na rodzinne miasto, które zawsze kryje jakieś mroczne tajemnice, nieodkryte zakątki, absurdalne miejskie legendy zaklęte w niepozornych pejzażach. Większość z tych dziwactw Maddin wymyślił, ale tak spojrzeć na puste hale sportowe, ponure sklepy, szkoły potrafi twórca jedynie zakochany w swoim miejscu na ziemi.
Ula Lipińska
„Napowietrzna podróż inżyniera Andree” („Ingenjor Andrees luftfard”, reż. Jan Troell)
Ocena: 80%
Dość duże zaskoczenie, bo bardzo klasyczny film Jana Troella z pozoru nie do końca pasuje do formuły z festiwalu, a okazał się dla mnie jednym z najsilniejszych przeżyć kinowych tej imprezy. Być może wielka w tym zasługa siły emocjonalnej samej prawdziwej historii, która jest podstawą filmu. To rzeczywiście miało miejsce. W 1897 roku ze Spitsbergenu wystartowała szaleńczo odważna i oryginalna wyprawa, której celem było zdobycie Bieguna Północnego… balonem. Na jej czele stał ambitny eksplorer Samuel August Andree (w tej roli w filmie sam Max von Sydow), opętany manią zapisania się w historii złotym zgłoskami. Trzyosobowa ekipa (oprócz Andree jeszcze dwóch młodych inżynierów) z pompą i ogólnoświatowym zainteresowaniem wyrusza, by rozsławić imię swego kraju, a swoje przy okazji. Wyrusza, po kilku dniach znaleziony zostaje gołąb pocztowy z informacją, że wszystko idzie w porządku i… słuch po niej ginie. Dopiero w 1930 roku załoga statku rybackiego na pewnej skalistej wysepce znajduje szczątki namiotu, ciała całej trójki – a także – dzienniki z zapisem historii wyprawy i niewywołane klisze ze zdjęciami. Troell bardzo dokładnie opiera się na tych relacjach, pokazuje nawet oryginalne fotografie i z dokumentalistycznymi ambicjami odtwarza losy tragicznej wyprawy. Z jego filmu wyłania się obraz dramatycznej walki z surowym, najbardziej nieprzyjaznym klimatem, ale też doskonale scharakteryzowane typy ludzkie, ich przesłanki, ich marzenia, w tym dziwnym okresie w historii ludzkości, gdy zakończyły się już wyprawy odkrywcze motywowane względami ekonomicznymi, a świat żył wyprawami w najbardziej niedostępne obszary naszej planety, które fascynowały tylko i wyłącznie dlatego, że do tej pory nie stanęła tam ludzka stopa.
Konrad Wągrowski
„Niebezpieczna gra” („Roadgames”, reż. Richard Franklin)
Ocena: 60%
Kolejny z przedstawicieli kina ozploitation, które w tym roku niepodzielnie panowało w sekcji „Nocne szaleństwo”. Tym razem podparte aktorskim wkładem Jamie Lee Curtis, będącej ówcześnie – po sukcesie „Halloween”, „Mgły” i „Balu maturalnego” – królową grozy z kina klasy B. Partneruje jej filozofujący kierowca ciężarówki o wyglądzie Burta Reynoldsa, który właśnie otrzymał niechciane zlecenie na transport mięsa na drugi kraniec kontynentu. A że nieszczęścia lubią chodzić parami, jednocześnie wpada na trop seryjnego mordercy zabijającego młode autostopowiczki. Tak rozpoczyna się szosowy pojedynek, który trwać będzie w szaleńczej pogoni przez całą Australię. Mimo wszystko „Niebezpieczna gra” to raczej spektakl chłodnych emocji, o wiele słabszych niż w spielbergowskim „Pojedynku na szosie”, nawet gdy z biegiem czasu film uderza w tony znane z filmów Dario Argento. Na szczęście udanie broni się różnorodnym tempem, nie można odmówić mu także celnego humoru i osobliwego klimatu kina drogi.
Kamil Witek
„Nie będę twoim przyjacielem”/ „Nie jestem twoim przyjacielem” („Nem leszek a baratod”/ „Nem vagyok a baratod”, reż. Gyorgy Palfi)
Ocena: 30%
Zbudowany na wątłej paraleli między światem dzieci i dorosłych film nie zdradza nic z wcześniejszej oryginalności autora „Taxidermii”. Od początku jego kariery chwaliło się Palfiego za to, że tak bardzo odróżnia się od autorów, którzy utrwalili wyobrażenie o węgierskim kinie: Istavana Szabo, Beli Tarra, Gabora Bodyego. Teraz młody twórca nadal do nich pasuje, ale niebezpiecznie zbliża się do starych, poczciwych braci z Dogmy. W ich formule opowiada historię jak to trudno ułożyć sobie relacje z ludźmi. Jego bohaterowie wchodzą w dziwaczne konfiguracje, zaraz potem z nich wychodzą, zamieniają się partnerami i przyjaciółmi, wracają do dawnych układów. Nie liczą się z konsekwencjami swoich towarzyskich zabaw, kierując się spontanicznymi zachciankami. Jeśli „Nie będę twoim przyjacielem/ Nie jestem twoim przyjacielem” zwiastuje kierunek rozwoju artystycznego Palfiego to pora zastosować tę samą metodę, co przy Tsai Ming – Lingu: ciachnąć jego dorobek w miejscu, w którym jeszcze możemy zachować do reżysera szacunek.
Ula Lipińska
« 1 2 3 4 5 6 9 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Z filmu wyjęte: Latająca rybka
Jarosław Loretz

6 V 2024

W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Siła pustyni dla początkujących
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jak radzić sobie z nienawiścią
— Sebastian Chosiński

Wielkość i małość rodu Laurentów
— Sebastian Chosiński

Krótko o filmach: Letnia szkoła życia
— Kamil Witek

Esensja ogląda: Marzec 2018 (2)
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski

W poszukiwaniu samego siebie
— Marcin Szałapski

Esensja ogląda: Październik 2017 (3)
— Jarosław Loretz

Muzyka stop!
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Między „Dybukiem” a „Weselem”
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

mbank Nowe Horyzonty 2023: Drrrogi, chłopcze…
— Kamil Witek

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.