Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

East Side Story: W poszukiwaniu samego siebie
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
To mógł być film autorstwa Michaiła Kałatoziszwilego. Autorzy scenariusza – Aleksandr Łungin i Siergiej Osipjan – wymogli jednak na znanym reżyserze i producencie, szefie Fundacji Michaiła Kałatozowa, by zaufał im i pozwolił na własny rachunek zrealizować scenariusz, który napisali. Zgodził się i nawet wyłożył pieniądze. Nie było mu jednak dane ujrzeć produktu finalnego – zmarł bowiem w czasie, gdy trwały zdjęcia. „Akt natury” jemu właśnie został poświęcony.

Sebastian Chosiński

East Side Story: W poszukiwaniu samego siebie
[ - recenzja]

To mógł być film autorstwa Michaiła Kałatoziszwilego. Autorzy scenariusza – Aleksandr Łungin i Siergiej Osipjan – wymogli jednak na znanym reżyserze i producencie, szefie Fundacji Michaiła Kałatozowa, by zaufał im i pozwolił na własny rachunek zrealizować scenariusz, który napisali. Zgodził się i nawet wyłożył pieniądze. Nie było mu jednak dane ujrzeć produktu finalnego – zmarł bowiem w czasie, gdy trwały zdjęcia. „Akt natury” jemu właśnie został poświęcony.
Rosjanie potrafią kręcić filmy z duszą. Których jednym z najważniejszych bohaterów jest – oprócz człowieka, a niekiedy nawet w jego zastępstwie – natura. Których akcja rozgrywa się na przepastnych stepach Azji Środkowej – vide „Step” Siergieja Bondarczuka (1977), „Dzikie pole” (2008) Michaiła Kałatoziszwilego, „Prezent dla Stalina” (2008) Rustema Abdraszowa – bądź zaśnieżonych pustkowiach Syberii i dalekiej północy, jak „Syberiadzie” (1978) Andrieja Konczałowskiego, „Kukułce” (2002) Aleksandra Rogożkina, „Wyspie” (2006) Pawła Łungina, „Pietii w drodze do Królestwa Niebieskiego” (2009) Nikołaja Dostala, „Jak spędziłem koniec lata” (2010) Aleksieja Popogriebskiego czy „Na końcu świata” (2010) Aleksieja Uczitiela. W których pamiętające bardzo dawne czasy rojsty, knieje, lasy i puszcze są nie tylko tłem opowiadanej historii, ale wręcz – jak chociażby w „Jarze” (2007) Mariny Razbieżkinej lub „Żyj i pamiętaj” (2008) Aleksandra Proszkina – odzwierciedleniem emocji targających głównymi postaciami rozgrywającego się na ekranie dramatu. W których otaczająca bohaterów przyroda pochłania ich całkowicie – do tego stopnia, że ich umysły zaczynają płatać figle, a oni sami zostają przez nią „zassani”, stając się jej integralną częścią, pozbawioną wolnej woli, podporządkowaną istocie wyższej, która wszystko stworzyła. Swoją drogą, czy z podobną ideą nie mieliśmy też do czynienia, choć oczywiście w zupełnie odmiennych dekoracjach, w „Solarisie” (1972) i „Stalkerze” (1979)? Pod tym względem „Akt natury”, debiutancki obraz Aleksandra Łungina i Siergieja Osipjana, ma wiele wspólnego z filmami Andrieja Tarkowskiego. I nie tylko jego…
Siergiej Osipjan urodził się w 1966 roku; jako dwudziestosiedmiolatek ukończył moskiewskie Wyższe Kursy Scenariuszopisarstwa i Reżyserii (WKSR), gdzie wiedzę zdobywał pod okiem Aleksandra Kajdanowskiego. Od razu po studiach wyjechał na Zachód. W londyńskim teatrze „New End” wystawił „Białe noce” według opowiadania Fiodora Dostojewskiego (1994), natomiast dwa lata później w operze we francuskim Lyonie pomagał przygotować telewizyjną wersję „Kręgu pierwszego” Aleksandra Sołżenicyna. Do kraju wrócił na stałe w 1997 roku, by przejąć funkcję dyrektora filmowego Kanału 1. Miał już wtedy na koncie jeden obraz – obyczajową krótkometrażówkę „Samodielnaja istina” (1995), w której przedstawił losy rozgrywającego się w świecie artystów typowego trójkąta miłosnego. Osiem lat później ponownie spróbował sił jako reżyser, podpisując swoim nazwiskiem kilka odcinków seriali sensacyjno-kryminalnych „Ubojnaja siła 5” oraz „Taksist” (2003). Moskwianin Aleksandr Łungin jest młodszy od Osipjana o pięć lat. Studiował na Uniwersytecie Moskiewskim, pisaniem scenariuszy para się od siedmiu lat – nigdy jednak samodzielnie, zawsze w duecie bądź w jeszcze szerszym gronie. Miał już swój udział między innymi w powstaniu sensacyjnego „Kak by nie tak” Maksima Pieżemskiego, kryminału „Zacziem tiebie alibi?” Raufa Kubajewa (oba z 2003 roku), szwedzko-rosyjskiego thrillera „Goriaczije nowosti” (2009) Andersa Banke oraz osadzonego w syberyjskiej tajdze dramatu psychologiczno-przygodowego Jewgienija Sierowa „Wołki” (2010). Dla obu panów „Akt natury” był więc debiutem reżyserskim w pełnym metrażu. Scenariusz oparli na czterech opowiadaniach popularnego w Związku Radzieckim pisarza dla dzieci – ale także rzeźbiarza, scenarzysty i barda – zmarłego przed niespełna szesnastoma laty Jurija Kowala.
Z gotowym już tekstem Osipjan i Łungin wybrali się do Michaiła Kałatoziszwilego (twórcy „Dzikiego pola”), szefa zajmującej się produkcją filmów Fundacji Michaiła Kałatozowa. Po lekturze scenariusza wnuk autora legendarnego wojennego melodramatu „Lecą żurawie” oznajmił: „Sam to nakręcę. Wy nie jesteście jeszcze gotowi.”. Długo musieli go przekonywać, aby im jednak zaufał. Ostatecznie Kałatoziszwili nie tylko dał im swoje błogosławieństwo, ale i zdecydował się sfinansować projekt. Łungin gotowy już obraz określił mianem „mikrobudżetowego”; w jednym z wywiadów stwierdził też: „Kiedy zaczynaliśmy pracę, nie mieliśmy nic oprócz scenariusza i kamery”. I tu docieramy do kolejnego ewenementu. Autorzy postanowili nakręcić swój debiut kamerą cyfrową; wybrali do tego model Canon 5D Mark II, dzięki któremu – jak sami przekonywali – chcieli uzyskać dość specyficzny efekt. Patrząc na ekran widz miał mieć wrażenie, że nie jest to wprawdzie typowy film kinowy, ale też nie taki, który kręcono kamerą wideo. Inna sprawa, że chodziło im również o maksymalne obniżenie kosztów, ponieważ pieniądze woleli przeznaczyć na honoraria aktorskie. Mały budżet nie miał być bowiem równoznaczny z zatrudnieniem amatorów czy też półprofesjonalistów. Już po zakończeniu zdjęć Osipjan i Łungin skonstatowali, jak wielkim zaskoczeniem był dla nich fakt, że tylu wybitnych artystów – nie tylko aktorów – zgodziło się pracować w tak trudnych warunkach za tak niewielkie wynagrodzenie. „Okazało się, że dla wielu osób wciąż ważna jest idea” – podsumowali. „Akt natury” po raz pierwszy pokazano latem 2010 roku na Otwartym Rosyjskim Festiwalu Filmowym „Kinotawr” w Soczi, gdzie był nie tylko nominowany do nagrody głównej, lecz zdobył również wyróżnienie za… zdjęcia. Najsmutniejszy był fakt, że sukcesu tego nie dożył producent dzieła Michaił Kałatoziszwili, który zmarł drugiego dnia zdjęć, czyli 12 października 2009 roku, na zawał serca, co – jak można się domyśleć – musiało głęboko wstrząsnęło całą ekipą. Nie powinno zatem dziwić, że to właśnie jemu reżyserzy poświęcili swój obraz. Szkoda tylko, że po dziś dzień film nie wszedł on w ojczyźnie autorów do szerokiej dystrybucji. Wykonano wprawdzie pięć czy sześć kopii przeznaczonych do kin, ale w tak wielkim kraju jak Rosja nie jest to nawet kropla w morzu potrzeb.
Głównym bohaterem „Aktu natury” jest wkraczający właśnie w wiek średni Jurij, inteligent z Moskwy, który na czas letnich wakacji porzucił zatłoczoną i nieprzyjazną stolicę i przeniósł się wraz z żoną Alioną na wieś gdzieś na północy kraju. Tam, mieszkając w starej drewnianej chacie, oddaje się typowo ziemiańsko-wiejskim rozrywkom (rodem z twórczości Antona Czechowa i Iwana Turgieniewa) – spaceruje po polach, łowi ryby, poluje na kaczki; od czasu do czasu poświęca też czas na zdawkowe rozmowy ze staruszką Pantelejewną. Niespostrzeżenie coraz bardziej odrywa się w ten sposób od swoich korzeni i wrasta w nowe środowisko, stając się takim samym elementem krajobrazu, jak pola, lasy, strumyki i wszyscy dziwaczni ludzie zamieszkujący okolicę. Lato szybko jednak mija i nadchodzi z każdym dniem chłodniejsza jesień; Jurij, który odnalazł w sobie wreszcie dawno już zapomniany spokój ducha, nie ma zamiaru wracać do pozostawionych w Moskwie obowiązków. A to z kolei coraz bardziej niepokoi żonę. Nie mając wyjścia, Aliona wzywa na pomoc Wadima, ich wspólnego przyjaciela; ma nadzieję, że jego obecność wpłynie pozytywnie na męża, obudzi w nim poczucie odpowiedzialności i skłoni do powrotu. I być może tak by się też stało, gdyby to był ten sam Jurij, co przed kilkoma miesiącami. Przerabiając bowiem nieco słynną konstatację Karola Marksa, jakoby byt określał świadomość, tym razem można stwierdzić, że to środowisko ukształtowało – a raczej: zmieniło – wielkomiejskiego inteligenta. Już na zawsze.
Akcja filmu rozgrywa się w ciągu dwudziestu czterech godzin, zataczając koło i prowadząc bohatera do punktu wyjścia. Po nocnym połowie ryb Jurij wraca do domu i żony; po drodze słyszy w puszczy głosy nawołujących się mężczyzn. Nie wie, kim są – miejscowymi rolnikami, myśliwymi czy też kłusownikami. Próbuje więc ich nastraszyć, udając złośliwego leśnego goblina. Gdy dociera do chaty, Aliona jeszcze śpi; podniecony ciepłem jej ciała, mężczyzna doprowadza do zbliżenia. Trudno nazwać tę scenę romantyczną; znacznie więcej, niż nastroju i liryki, jest w niej zwierzęcego popędu i atawistycznej chuci. To też prawdopodobnie wpływ, jaki wywiera na Jurija otoczenie. Kobieta nie odrzuca pożądliwości męża, ale nie ukrywa też, że to, co się z nim dzieje, jest dla niej bardzo niepokojące i krępujące. Spokojna z początku rozmowa małżonków kończy się ostrą scysją – nie pierwszą już, jak można się domyślać. Rozdarty wewnętrznie Jurij, opuszcza chatę i wyrusza w kolejną pieszą wędrówkę, podczas której przychodzi mu zetknąć się z najbardziej oryginalnymi ludźmi w swoim życiu – mieszkającym w lesie zwariowanym Żeńką, kilkuletnią Niurką, która ma zamiar leżeć na ziemi i wpatrywać się w niebo tak długo, aż umrze, wreszcie z szukającym swojej zabłąkanej owieczki Paszką, który mimo bardzo młodego wieku, okazuje się być nad wyraz rozsądnym i mądrym chłopcem. Na koniec całonocnej pielgrzymki los styka Jurija z mężczyznami, których nastraszył w puszczy. Przyglądając się im i przysłuchując prowadzonym przez nich rozmowom, zdaje sobie sprawę, jak bardzo sam się zmienił; w Nikołaju i jego kompanie może bowiem dostrzec, jak w krzywym zwierciadle, siebie samego sprzed kilku miesięcy, gdy jeszcze jako wygodny mieszczuch przybył do tej dziwacznej krainy.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.