Filmy Nowych Horyzontów 2011 (3/3) [ - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl
Filmy Nowych Horyzontów 2011 (3/3) [ - recenzja]„Wolne cząsteczki: Historia filmu eksperymentalnego” („Free Radicals: A History of Experimental Film”, reż. Pip Chodorov) Ula Lipińska [30%] Ileż razy to już było! Historia kina eksperymentalnego, od Jonasa Mekasa, przez Kennetha Angera, z tymi samymi opowieściami o podróży kina marginalnego do mainstreamowego, z undergroundu po imprezy odwiedzane przez późniejsze tuzy reżyserii… Tym razem poznajemy wszystko z niby nowej perspektywy zafascynowanego zjawiskiem reżysera. Dla jednych to będzie lekcja o wciąż mało znanej gałęzi kina, dla innych powtórka z rozrywki ze zmienionymi akcentami. Film Chodorova nie jest bowiem żadną nowatorską reinterpretacją zjawiska, a jedynie sprawnie przypomnianymi wydarzeniami sprzed kilku dekad, miejscami oferującym osobiste wstawki. Szkoda, że autor poddał się tej jeździe obowiązkowej, zamiast przedstawić osobne spojrzenie na obiekt swoich zainteresowań, nie podjął się wybiórczego opowiadania. „Wspaniałe życie Sachiko Hanai” („The Glamorous Life of Sachiko Hanai”, reż. Mitsuru Meike) Kamil Witek [60%] Filmy z tajemniczego gatunku pinku eiga, prezentowane pod hasłem „artystycznego porno” są – w dużym uproszczeniu – podobnym kinem do Bollywoodu. W indyjskich produkcjach w odpowiednich momentach tańczy się i śpiewa, w rzeczywistości japońskiego kina różowego ten element jest zastąpiony seksem. Jak i w indyjskim mainstreamie tak i tutaj tylko chwilami fabuła bywa równorzędnym partnerem dla sedna gatunku, jednak w zdecydowanej mierze skonstruowana jest na zasadzie nieprawdopodobieństw i mało autentycznych twistów. „Wspaniałe życie Sachiko Hanai” to właśnie idealny przedstawiciel takiego kina. Tytułowa bohaterka zostaje postrzelona w głowę. Na dodatek przypadkowo wchodzi w posiadanie palca będącego repliką palca prezydenta Busha, dzięki czemu ma władzę nad atomową równowagą świata. Prócz obowiązkowych figli mamy tu zatem trochę absurdalnej komedii, kina kryminalnego i szpiegowskiego. Sam Palec także i w kwestii rozkoszy odegra swoją rolę, dostarczając Sachiko zasłużonej chwili ekstazy. Oczywiście przy użyciu „techniki Busha”. Wulkan („Eldfjall ”, reż. Rúnar Rúnarsson) Ewa Drab [90%] W powszechnej świadomości Islandia kojarzy się z Reykiavikiem, Bjork i wulkanami, których aktywność regularnie zakłóca ruch lotniczy w Europie. „Wulkan” Rúnara Rúnarssona to doskonały przykład tego, że powinna również przywodzić na myśl znakomitą kinematografię, wyjątkową tak pod względem emocjonalnym, jak i realizacyjnym. Główny bohater „Wulkanu”, świeżo upieczony emeryt Hannes, nie radzi sobie w relacjach z innymi ludźmi: dorosłe dzieci uważają go za gbura, a wnuki wolą schodzić mu z drogi. Obojętność Hannesa to tylko pozory, ponieważ w głębi duszy mężczyzna skrywa uśpione pokłady uczuć i emocji, które potrzebują wstrząsu, żeby wydostać się na powierzchnię. Takim wstrząsem okazuje się nagły udar ukochanej żony… O sile „Wulkanu” decyduje przede wszystkim wyczucie aktorskie Theodóra Júlíussona, który stawia na oszczędność, zduszoną uczuciowość, emocjonalne rozedrganie wyczuwalne pod skórą. W połączeniu z surowym stylem reżysera i w konfrontacji z bezpośredniością pokazanych wydarzeń kreacja Júlíussona daje efekt silnego katharsis. „Zamknij się człowieczku! Niefortunna audioprzygoda” („Shut Up Little Man! An Audio Misadventure”, reż. Matthew Bate) Karol Kućmierz [80%] Dokument Matthew Bate’a opowiada historię dwójki przyjaciół: Eddiego i Mitcha, których niemal całe życie zostało zdeterminowane przez przypadkowe sąsiedztwo z dwójką permanentnie kłócących się sąsiadów. Słysząc głośne dyskusje przez ściany, z często powtarzającym się zdaniem: „zamknij się człowieczku”, młodzi lokatorzy postanawiają je nagrać amatorskim sprzętem. Działo się to pod koniec lat 80-tych, więc nagrania rozprzestrzeniły się metodami czysto analogowymi, poprzez kopiowane i rozsyłane po całym kraju kasety. Z czasem Peter i Ray, czyli charyzmatyczni sąsiedzi z San Francisco, stali się bezwiednie bohaterami kultury undergroundowej, a później i popkultury – ich frazy i wymiany zdań zainspirowały wiele twórców komiksów, sztuk teatralnych, muzyki i filmów. „Zamknij się człowieczku!…” nie tylko pokazuje, jak rodzą się i rozwijają kulturowe fenomeny, ale także zwraca uwagę na moralną stronę całego procederu, który zaczął się od nielegalnego nagrania. Początkowo twórcy sławy Petera i Raya rozsyłali kasety chcąc po prostu podzielić się czymś ciekawym ze światem, lecz widząc możliwość zysku szybko postarali się o prawa autorskie. W sposobach rozpowszechniania utworów i gadżetów wielokrotnie przekraczane były granice dobrego smaku, a kiedy przed kamerą pojawia się sam Peter, robi się naprawdę niewygodnie. „Z daleka widok jest piękny” (reż. Anka i Wilhelm Sasnal) Ula Lipińska [70%] Każdy ma swój Dom Zły – obrzydliwe siedlisko najgorszych instynktów puszczonych wolno z kagańca zahamowań. Rosjanie mieli taki w „Ładunku 200” Aleksieja Bałabanowa, Filipińczycy – w „Kinatayu” Brillante Mendozy. Film Sasnalów łapie z tymi tytułami nić porozumienia, od pierwszych kadrów estetycznie plasując się w tych samych obskurnych klimatach. Wioska w ich filmie składa się tylko z takich domów złych. To widzimy, gdy się zbliżymy, bo, oczywiście z daleka widok jest piękny. Choć film wydaje się być poskładanym z przypadkowych obrazów z codzienności mieszkańców, a sami bohaterowie sprawiają wrażenie żyjących jedynie chwilą obecną, przeszłość co chwila daje o sobie znać. Wokół same rudery, śmiecie, wraki i stare graty. Każdy zakamarek pamięta tu lepsze czasy. Paweł zajmuje się zbieraniem złomu, ma narzeczoną i starą matkę, nad którą nie jest w stanie zapanować. Pewnego dnia bohater po prostu znika w pobliskim lesie. W tym czasie, pozostali mieszkańcy zaczynają powoli rozkradać jego dobytek – początkowo pod osłoną nocy, potem coraz bardziej bezceremonialnie, nie oszczędzając nic, wyrywając nawet framugi z okien. Sasnale w swoim filmie w ogóle nie osadzają bohaterów w konkretnym kontekście i czynią z nich ludzi przezroczystych, odpsychologizowanych. Idealnie uciekając od jakikolwiek ocen i sugestii, podziału na dobrych i złych, epatowania tanim realizmem, drobnymi sygnałami autorzy budują przed oczami widza świat rozpostarty między metaforą a wydarzeniami historycznymi. To, kogo dosięgnie w tym filmie cios nożem powoduje, że ciężko się z tym filmem zmierzyć. Po dyskusjach twórców z publicznością można stwierdzić, że napewno mamy do czynienia z filmem ważnym i rozpalającym emocje. Głównie dlatego, że Sasnale pokazali nam widok z bliska. Patrycja Rojek [70%] Zwycięski film Wilhelma i Anki Sasnalów to drugie po „Księstwie” studium sieci wzajemnych relacji mieszkańców wsi w konkursie nowych filmów polskich. Jednak o ile w filmie Barańskiego odpycha głównie infantylność spojrzenia i bezcelowość ciągłego nawożenia wytartych stereotypów, o tyle u Sasnalów uderzają same filmowe wydarzenia. I jest to ten rodzaj wstrząsu, który nie powoduje powątpiewania w realizm przedstawionych obrazów, ale wywołuje obawę, że mogłyby one być prawdziwe. Bo widoki piękne są tylko z daleka. Podejście bliżej obnaża degrengoladę i panoszące się zło. Z bliska widać, że świat jest niebezpieczny, że ludzie nie mają litości, że w małych społecznościach prawo naturalnej selekcji egzekwuje się na oczach ogółu. Jednak to wszystko w „Z daleka widok jest piękny” ubrane zostało w trudną w odbiorze poetykę. Mówi się tu mało, a obserwuje zaciekle długo. Między innymi w tym ważnym punkcie dzieło Sasnalów przypomina „Ciszę” – wczesny dokument Małgorzaty Szumowskiej. Twórcy obu filmów dochodzą do podobnych wniosków, jednoznacznie kpiących z arkadyjskiego mitu polskiej wsi. I próbują dowieść, że kino wcale nie jest rozrywką.
|