Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Aleksiej Mizgiriow
‹Konwój›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKonwój
Tytuł oryginalnyКонвой
ReżyseriaAleksiej Mizgiriow
ZdjęciaJanis Eglitis
Scenariusz
ObsadaOleg Wasilkow, Dmitrij Kuliczkow, Azamat Nigmanow, Rusłana Doronina, Iwan Achadi, Daniela Stojanovič, Jewgienij Antropow, Taras Koliadow, Aleksiej Gnilicki
MuzykaAleksandr Manockow
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania81 min
Gatunekdramat, psychologiczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Moskwo, jak ja cię nienawidzę!
[Aleksiej Mizgiriow „Konwój” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Można odnieść wrażenie, że Aleksiej Mizgiriow – jako typowy przedstawiciel kina autorskiego – kręci, choć pod różnymi tytułami, wciąż ten sam film. Jego najnowsze dzieło pod wieloma względami koresponduje bowiem z głośnym przed pięcioma laty debiutem reżysera – dramatem psychologiczno-obyczajowym „Słowo jak głaz”. Za tło akcji mamy nieprzyjazną Moskwę, za bohaterów – prowincjuszy, którzy starają się w stolicy Rosji jakoś odnaleźć.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Moskwo, jak ja cię nienawidzę!
[Aleksiej Mizgiriow „Konwój” - recenzja]

Można odnieść wrażenie, że Aleksiej Mizgiriow – jako typowy przedstawiciel kina autorskiego – kręci, choć pod różnymi tytułami, wciąż ten sam film. Jego najnowsze dzieło pod wieloma względami koresponduje bowiem z głośnym przed pięcioma laty debiutem reżysera – dramatem psychologiczno-obyczajowym „Słowo jak głaz”. Za tło akcji mamy nieprzyjazną Moskwę, za bohaterów – prowincjuszy, którzy starają się w stolicy Rosji jakoś odnaleźć.

Aleksiej Mizgiriow
‹Konwój›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKonwój
Tytuł oryginalnyКонвой
ReżyseriaAleksiej Mizgiriow
ZdjęciaJanis Eglitis
Scenariusz
ObsadaOleg Wasilkow, Dmitrij Kuliczkow, Azamat Nigmanow, Rusłana Doronina, Iwan Achadi, Daniela Stojanovič, Jewgienij Antropow, Taras Koliadow, Aleksiej Gnilicki
MuzykaAleksandr Manockow
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania81 min
Gatunekdramat, psychologiczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Przed kilkoma miesiącami na łamach „Esensji” recenzowaliśmy „Moskwę Noir”, zbiór opowiadań kryminalnych i sensacyjnych (z domieszką fantastyki i grozy), których wspólnym mianownikiem było przede wszystkim miejsce akcji – stolica Rosji (a wcześniej Związku Radzieckiego). Ich autorzy – w sumie czternaścioro – opowiadali (jedni z większym, inni z mniejszym talentem) historie przerażające i ponure, zapierające dech w piersiach i wywołujące ciarki na skórze, starając się przy okazji – i to z całkiem niezłym skutkiem – przekonać czytelników, że Moskwa to jedno z najniebezpieczniejszych miast Starego Kontynentu. Gdyby Aleksiej Jurjewicz Mizgiriow zamienił scenariusz „Konwoju” na tekst prozatorski, ze spokojem mógłby umieścić go w którejś z kolejnych edycji wspomnianej powyżej antologii. Na pewno spełniałby on wszystkie stawiane przez jej redaktorów wymagania. O Mizgiriowie (rocznik 1974) mieliśmy okazję pisać już dwukrotnie, omawiając jego wcześniejsze fabuły: „Słowo jak głaz” (20070 oraz „Bęben, bębenek” (2009) – dwa pełne pesymizmu dramaty psychologiczno-obyczajowe, które tematyką i stylem nawiązywały bezpośrednio do tak zwanej „czornuchy”, nurtu w kinematografii radzieckiej, który swoje apogeum przeżywał w drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku, a więc w epoce Gorbaczowowskiej „pierestrojki”. Po dwóch dekadach twórcy rosyjscy (bądź jedynie rosyjskojęzyczni) postanowili „odświeżyć” ten zapomniany już nieco gatunek filmowy, wykorzystując go do sportretowania Rosji XXI wieku. Jedna z głównych ról na tym polu została zaś zarezerwowana właśnie dla Aleksieja Jurjewicza.
Zdjęcia do wyprodukowanego przez firmę Pawła Łungina („Wyspa”, „Car”, „Dyrygent”) „Konwoju” – film Mizgiriowa nie ma oczywiście nic wspólnego (poza tytułem) z klasycznym amerykańskim obrazem Sama Peckinpaha z 1978 roku – powstawały przez dwa jesienne miesiące ubiegłego roku. Wśród plenerów znalazły się między innymi pamiętające czasy Stalina Ogólnorosyjskie Centrum Wystawowe, produkująca stal fabryka „Sierp i Młot”, zakłady ZiŁ-a i wiele innych miejsc, już nie tak znanych i charakterystycznych. Światowa premiera obrazu miała miejsce w lutym tego roku podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie, gdzie dzieło Aleksieja Jurjewicza pokazano w konkursie „Panorama” – nie spotkało się ono jednak z entuzjastycznym oddźwiękiem i do ojczyzny powróciło raczej na tarczy niż z tarczą. Niepowodzenia zagraniczne częściowo mogły za to Mizgiriowowi zrekompensować laury otrzymane na czerwcowym „Kinotawrze” w Soczi, gdzie „Konwój” doceniono za najlepszą rolę męską (Azamat Nigmanow) oraz muzykę (Aleksandr Manockow). Dwa miesiące później jeszcze hojniejsze okazało się jury odbywającego się w Jużnosachalińsku festiwalu „Ekran Sachaliński”, które przyznało filmowi Grand Prix oraz wyróżniło reżysera i odtwórcę roli kapitana, Olega Wasilkowa. Co spotkało się zresztą z krytyką środowiska – nie dlatego, jak podkreślano, że „Konwój” to zły film, ale dlatego, że przy rozdziale nagród całkowicie pominięto inne, nie mniej wartościowe produkcje (z Japonii, Chin, Iranu i Rosji). Większość rodaków Mizgiriowa będzie mogła ocenić zasadność tych zastrzeżeń dopiero za kilkanaście dni, albowiem premiera obrazu w ojczyźnie autorów zaplanowana została dopiero na 29 listopada. Wcześniej obejrzą go widzowie polscy – przynajmniej ci, którzy zdecydują się skorzystać z oferty szóstej edycji „Sputnika nad Polską”.
Główną postacią „Konwoju” jest Ignat, oficer (kapitan) pod pięćdziesiątkę, służący w bazie wojskowej gdzieś na dalekiej północy Rosji. Trafił tu, jak można mniemać, z wyboru, aby uciec przed dręczącymi go wyrzutami sumienia. Niegdyś mieszkał w Moskwie, miał żonę i córkę; niestety, w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, do którego w pewnym stopniu się przyczynił, dziewczynka zmarła. Tego dnia całe życie Ignata legło w gruzach. O dramatycznych przeżyciach z przeszłości nie pozwala mu zapomnieć nie tylko sumienie, ale także powracające z zatrważającą regularnością ataki migreny, których efektem ubocznym stają się fantasmagorie – zdaje mu się, że widzi Tanię, swą zmarłą córkę. W takich momentach traci kontrolę nad sobą, staje się agresywny dla otoczenia. Na własnej skórze doświadczają tego zaczepiający go podoficerowie – tłucze ich do krwi, gruchocze kości. Dowódca Ignata ma już dosyć takiego zachowania swojego podopiecznego. Postanawia go ukarać, wysyłając w „delegację” – wraz z oddanym mu do dyspozycji sierżantem ma dopaść dwóch uciekinierów z jednostki, żołnierzy, którzy z kasy państwowej firmy ukradli kilkadziesiąt tysięcy rubli i ruszyli na południe, do Soczi. Dowódca, aby go dodatkowo zmotywować, oznajmia, że jeżeli coś pójdzie nie tak, czeka Ignata degradacja i sąd. I chociaż bycie łapsem nie jest marzeniem kapitana, tym razem nie ma wyboru.
Szybko okazuje się, że na trop jednego ze zbiegów wpadli już milicjanci, co zresztą doprowadziło do kolejnej tragedii. Timofiejew (zwany przez kolegów Timochą), nie chcąc trafić do cywilnego aresztu, zabił jednego z gliniarzy i skrył się na poddaszu wielkiej hali fabrycznej. Przybyły na miejsce Ignat, stara się przekonać go do poddania się, lecz ten wybiera zupełnie inne rozwiązanie. Jedyne co pozostaje teraz kapitanowi i sierżantowi, to jak najszybciej wytropić drugiego dezertera, Artioma Tugajewa, i wrócić z nim do jednostki, zanim i jemu wpadnie do głowy popełnić przestępstwo znacznie straszniejsze od kradzieży i ucieczki z wojska. Doświadczenie i intuicja oficera pozwalają mu odnaleźć Artioma, po czym we trójkę trafiają do Moskwy, skąd mają odjechać pociągiem na północ. Sierżant, który do tej pory nie zdążył poznać stolicy, marzy o tym, aby gdzieś wyskoczyć i zabawić się. Namawia Ignata, by przepuścili odebrane zbiegom pieniądze – przecież i tak nikt nie będzie w stanie stwierdzić, co się z nimi stało naprawdę. Ale kapitan, któremu nad głową wisi przez cały czas widmo kryminału, nie ma najmniejszej ochoty jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji. Gdy jednak na dworcu kolejowym doznaje kolejnego ataku migreny i traci przytomność, sierżant zabiera mu pieniądze i znika. Doszedłszy do siebie, Ignat razem z Artiomem udają się teraz „w miasto”, aby odnaleźć złodzieja i odzyskać kasę.
Wątek dezercji oraz kradzieży państwowych pieniędzy przez Timochę i Artioma nie jest jednak wcale główną osią fabuły; służy on jedynie jako pretekst do przedstawienia tego, co najbardziej interesuje i intryguje reżysera (i scenarzystę w jednym) – portretu miasta-molocha, które nigdy nie zasypia i w którym nie sposób znaleźć szczęście. W „Konwoju” nie oglądamy więc pocztówkowych ujęć Moskwy; kamera nie prowadzi widzów na Plac Czerwony, pod mury Kremla czy na Patriarsze Prudy; wręcz przeciwnie – wodzi zakazanymi uliczkami, gdzie królują brud i ludzie o nadzwyczaj podejrzanym autoramencie. Ignat nie musi się starać o kłopoty, one czekają za rogiem. Wystarczy, że przysiądzie na chwilę na przystanku autobusowym, a już pojawia się pewien biznesmen, który składa mu zaskakującą, oczywiście niezgodną z prawem propozycję. W filmie roi się od podejrzanych person – wymuszających haracze milicjantów, nielegalnych imigrantów z Kaukazu, prostytutek itede itepe. Mizgiriow nie musi zagłębiać się w piekielne otchłanie, by pokazać ludzi, którzy sięgnęli dna, którzy gotowi są kraść, torturować, zabijać, jeśli tylko może przynieść im to jakąś korzyść. W tym świecie Zło (sic!) czai się dosłownie za rogiem. Nikomu nie można ufać – mężczyzna chce pozbyć się kochanki, od fascynacji którą nie potrafi się uwolnić, i oferuje tysiące rubli za jej zamordowanie; ona z kolei, bita i upokarzana, również gotowa jest zapłacić całkiem pokaźną sumę za „załatwienie” mężczyzny.
Lojalność – bo o trwalszych uczuciach nie ma nawet sensu wspominać – jest towarem, za który nikt nie da nawet złamanej kopiejki. Czy zatem można się dziwić Ignatowi, że uciekłszy kiedyś z tego miasta, mimo nagabywań i próśb – ba! wręcz błagań – żony, nie ma zamiaru do niego wracać? Moskwa jawi się w „Konwoju” jako pułapka, z której nie ma wyjścia – tu, prędzej czy później, każdy zejdzie na złą drogę, bo to jedyna możliwość wybicia się ponad przeciętność, wydźwignięcia z beznadziei, jaką oferuje tak zwane „uczciwe życie”. Artiom – w przeciwieństwie do sierżanta – ma tego świadomość i rozumie kapitana, dlatego nie ucieka ponownie, gdy ma ku tematu sposobność, ale decyduje się zostać przy nim, by potem pomóc mu odszukać wiarołomnego żołnierza. Za co zresztą przyjdzie Tugajewowi zapłacić wysoką cenę… Mizgiriow zalicza się do tych reżyserów, którzy mają swoich aktorskich ulubieńców i wracają do nich przy okazji kolejnych filmów. W „Konwoju” pojawiło się trzech artystów, którzy zagrali już we wcześniejszych filmach Aleksieja Jurjewicza (przede wszystkim w „Słowie jak głaz”): Oleg Wasilkow („Dom”), czyli filmowy kapitan, Dmitrij Kuliczkow („Twierdza brzeska”), który wcielił się w sierżanta, oraz – grający Timochę – Jewgienij Antropow („Sniegir”).
Uciekinier Artiom Tugajew ma z kolei twarz, pochodzącego z syberyjskiego Omska, Azamata Nigmanowa („Rosja 88”, „Spokojna strażnica”), a żona Ignata – urodzonej w Serbii Danieli Stojanovič („Dzikie pole”, „Purpurowy śnieg”). Podstępną Tamarę zagrała natomiast debiutująca na dużym ekranie trzydziestoczteroletnia Rusłana Doronina, absolwentka szkoły teatralnej w Niżnym Nowogrodzie (2000) oraz stołecznej Rosyjskiej Akademii Sztuk Teatralnych (2012). Niewiele znaczących ról filmowych ma też na koncie, jak dotychczas, Iwan Achadi (rocznik 1959), który fachu – nie tyle aktorskiego, co reżyserskiego – wyuczył się jeszcze w czasach Związku Radzieckiego w Państwowym Moskiewskim Uniwersytecie Kultury i Sztuki. Za zdjęcia odpowiada szerzej nieznany Łotysz Janis Eglitis, dla którego „Konwój” jest pierwszą zagraniczną produkcją – wcześniej pracował tylko w ojczyźnie (zaczynając, jak to często bywa, od filmów dokumentalnych). Autorem ścieżki dźwiękowej jest natomiast czterdziestoletni petersburżanin Aleksandr Manockow, z równym powodzeniem tworzący muzykę awangardową, co i cerkiewną, na instrumenty solo, jak i dla orkiestry. W kinie niewiele jeszcze osiągnął, choć na pewno powodem do chwały może być praca dla Kiryła Sieriebriennikowa („Udając ofiarę”, 2006) oraz Siergieja Mokrickiego („Dzień nauczyciela”, 2012).
koniec
18 listopada 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.