Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

James Bond: Ranking filmów z Jamesem Bondem

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 »
18. Świat to za mało
(The World Is Not Enough, 1999, reż. Michael Apted)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Za sprawą Sophie Marceau, dziewczyna i zarazem przeciwniczka Bonda ze „Świat to za mało”, pod względem seksapilu nie ma w całym cyklu zbyt dużej konkurencji. Na film to jednak trochę za mało nawet jeśli 007, po raz trzeci mający twarz Pierce′a Brosnana, na zdecydowanie za długą chwilę – jak na siebie – traci dla niej głowę. Prócz rozstrzygnięcia wewnętrznego konfliktu między sercem a rozumem, super szpieg musi tym razem uporać się z kryzysem atomowo-naftowym, jednocześnie tropiąc byłego porywacza ukochanej. W między czasie próbuje rozbroić pędzącą bombę, udaje rosyjskiego naukowca i szusując nartach pozbywa się całej powietrznej kawalerii. Ostatni Bond XX wieku według obiegowej opinii okazał się jednym z mniej wiarygodnych z serii. Przy okazji przyniósł również pierwszą w historii cyklu Złotą Malinę. Ekranowa rzeczywistość może i rządzi się swoimi prawami, ale chyba mało kto uwierzył, że dysponująca poważnym oddechem, blond seksbomba Denise Richards mogłaby być na co dzień fizykiem atomowym…
Kamil Witek
17. Licencja na zabijanie
(Licence to Kill, 1989, reż. John Glen)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Timothy Dalton miał bardzo krótką karierę jako 007 – „Licencja na zabijanie” była jego drugim i ostatnim wcieleniem w tę postać. Z jednej strony to nie dziwi: do czasów „Casino Royale” filmy z Daltonem były najmniej bondowskimi z bondów, a „Licencja” przebija pod tym względem nawet „W obliczu śmierci”. O ile za pierwszym razem Bond brał jeszcze udział w walkach szpiegów na tle dogorywającego bloku sowieckiego, o tyle teraz zamienił się właściwie w postać z dowolnego amerykańskiego filmu akcji lat 80. Jego przeciwnikiem jest nie psychopatyczny geniusz zła, a „zwyczajny” baron narkotykowy (mało bondowski, ale bardzo dobry Robert Davi), z kolei przyczynkiem do działania nie zlecenie od M „do it for England”, ale osobisty wkurw i zemsta za śmierć i okaleczenie bliskich. Po filmach z Craigiem taki motyw już nie dziwi, ale wówczas, choć rownież wpisujący się w ogólne trendy kinowe, był chyba zbyt radykalny jak na Bonda – zwłaszcza, że został podany w naprawdę ponurym sosie. W efekcie film zarobił bodaj najmniej w całej historii serii, a po tym finansowym rozczarowaniu agenta JKM odłożono do szuflady aż na 6 lat – okres między „Licencją” a „GoldenEye” to najdłuższa przerwa w karierze Bonda! Z tego powodu filmy z Daltonem nie cieszą się powszechną estymą, choć nie sposób odmówić im swoistego uroku (który najlepiej wyrażają plakaty/okładki, tak bardzo „eighties” i tak bardzo różne od pozostałych Bondów…) i realizacyjnej sprawności (świetny finałowy pościg ciężarówek, dobry pomysł z przybyciem na ślub na spdochronie).
Jakub Gałka
16. Zabójczy widok
(A View to a Kill, 1985, reż. John Glen)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Tym filmem 57-letni Roger Moore żegna się z serią o agencie 007. Latka lecą, ale legendarna sprawność (również seksualna) głównego bohatera przecież nie może na tym ucierpieć. Dlatego przed udaniem się na bondowską emeryturę, Moore zdąży jeszcze zaliczyć pościg za mordercą po Wieży Eiffla, demolkę Paryża z finałem w torcie weselnym, narażający policję San Francisco na straty finansowe rajd wozem strażackim i bijatykę na szczycie mostu Golden Gate. Kulminacyjną potyczkę na wysokościach 007 stoczył z głównym przeciwnikiem – doskonale aryjskim Christopherem Walkenem, czkawką po niemieckich eksperymentach medycznych z czasów wojny. Partneruje mu androgyniczna Grace Jones, bardziej znana jako modelka i piosenkarka, która swoją demoniczną kreacją bije na głowę partnerkę Bonda (Tanya West). To nie umknęło uwadze „Kapitule” Złotej Maliny, która nominowała tę aktorkę w kategorii najgorsza rola kobieca.
Krystian Fred
15. Ośmiorniczka
(Octopussy, 1983, reż. John Glen)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Kiedy powstawała „Ośmiorniczka”, Roger Moore miał już prawie pięćdziesiąt sześć lat i – co tu kryć – wchodził w wiek emerytalny, przynajmniej w odniesieniu do postaci agenta 007. Mimo to na ekranie tego upływu czasu szczególnie nie widać. Bardzo duża w tym zasługa zarówno charakteryzatorów i dublerów, jak i operatora zdjęć, którzy musieli się nieźle gimnastykować, aby ukrywać nie tylko braki w kondycji fizycznej Moore’a, ale i inne oznaki nadchodzącej powoli starości. Dla Johna Glena – wcześniej montażysty i asystenta reżysera (nie tylko przy Bondach, ale także przy „Dzikich gęsiach” Andrew V. McLaglena i „Supermanie” Richarda Donnera) – było to drugie podejście do tematu. Całkiem udane. W „Ośmiorniczce” postawiono nacisk przede wszystkim na spektakularne sceny akcji. I tak jest praktycznie od pierwszej do ostatniej minuty tego filmu. Świetne wrażenie robi już sekwencja przedtytułowa, która rozgrywa się podczas pokazów lotniczych w jednym z kontrolowanych przez Sowietów krajów Ameryki Środkowej (w rachubę wchodziła wtedy jedynie Kuba). A później jest już tylko lepiej – vide polowanie na Bonda zorganizowane przez Kamala Khana po ucieczce agenta 007 z Monsunowego Pałacu, unieszkodliwienie bomby atomowej umieszczonej w pociągu, którym cyrk Ośmiorniczki jedzie na występy do bazy wojskowej NATO w zachodnioniemieckim Feldstadt, wreszcie finałowa rozgrywka, która zaczyna się w indyjskim pałacu Kamala, a kończy, po krótkim pościgu konnym, na skrzydle samolotu. Ekwilibrystyki w „Ośmiorniczce” było co nie miara, ale też sporo – może nawet odrobinę za dużo – autoironii. Krytycy zastanawiali się przede wszystkim nad tym, czy autorzy nie posunęli się zbyt daleko, przebierając wiekowego już przecież Jamesa najpierw za goryla, a następnie klauna. Jedno jest pewne – w „Zabójczym widoku” Moore już tak się nie wygłupiał.
Sebastian Chosiński
14. W obliczu śmierci
(The Living Daylights, 1987, reż. John Glen)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Po premierze „Zabójczego widoku”, jednej z najbardziej kuriozalnych części w historii cyklu, stało się jasne, że seria o Jamesie Bondzie musi zmienić kierunek. Roger Moore dobiegał już sześćdziesiątki, a jego wyczyny oglądało się z rosnącym zażenowaniem, tym bardziej, że partnerowała mu drewniana Tanya Roberts, słusznie nominowana za swoją rolę do Złotej Maliny. Oczywistym rozwiązaniem był Bond bliższy rzeczywistości, bohater, którego przygody mogłyby wywołać wśród widzów jakiekolwiek emocje. Postawiono na Timothy′ego Daltona, utalentowanego brytyjskiego aktora, któremu tę rolę proponowano już wcześniej, przy okazji „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości” (Dalton słusznie uznał wtedy, że jest na Bonda za młody). „W obliczu śmierci” to udana wolta w w historii serialu, porównywalna do tej, jakiej dokonano ostatnio, przy zmianie Pierce′a Brosnana na Daniela Craiga. Bond jest oschły i poważny, mało mówi i dużo robi, a scenariusz nie przewiduje absurdów znanych z „Moonrakera” czy „Człowieka ze złotym pistoletem”. Na tapetę wzięto konflikt ZSRR i Afganistanu, co dodało fabule kolorytu, znacząco ograniczono też podboje sercowe głównego bohatera. Pomimo to, „W obliczu śmierci” nie stroni od efektownych scen akcji (ucieczka w futerale na wiolonczelę do dziś robi świetne wrażenie!), pojawia się nawet kilka ciekawych gadżetów, wykorzystywanych oczywiście w odpowiednim momencie przez Bonda. To jednak jeden tych Bondów, które udały się głównie dzięki solidnemu, dobrze rozpisanemu scenariuszowi, a nie efektownym scenom pościgów i strzelanin.
Grzegorz Fortuna
13. 007 Quantum of Solace
(Quantum of Solace, 2008, reż. Marc Forster)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„Casino Royale” było wprowadzeniem zupełnie nowego Bonda na miarę naszych czasów przy pomocy terapii szokowej, ale „Quantum of Solace"… idzie jeszcze dalej w odchodzeniu od formalnych cech charakterystycznych 007. Słynna „gun barrel sequence” została wykorzystana dopiero przy napisach końcowych, a nie początkowych, o piciu martini nie ma tu mowy nawet na zasadzie żartu czy trawestacji, Bond nigdy się nie przedstawia swoim klasycznym one-linerem, a sam film po raz pierwszy jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniego odcinka. Co ciekawe ciężko te odstępstwa odbierać jako jednoznaczne wady: w dużej mierze dzięki nim współczesny agent jej królewskiej mości jest tym kim jest – postacią mniej komiksową, a bardziej realną, w wielu momentach wręcz tragiczną (vide genialny finał zamykający wątek Vesper Lynd). Na szczęście nawet dla ortodoksyjnych fanów inne elementy wygładzają ten nie-bondowski wizerunek. Daniel Craig wciąż jest świetnym Bondem (a wręcz lepszym, bo dojrzalszym), obok niego błyszczy właściwie cały drugi plan (może poza Olgą Kurylenko) z Gemmą Arterton na czele. Fabuła, choć ma kilka dziur, znalazła miejsca na drobne nawiązania (śmierć „dziewczyny Bonda” niczym w „Goldfingerze”) i zostałą rozpisana tak, by zabrać widzów w rajd po lokacjach całego świata, od włoskiej Sieny po Haiti. Intryga ostatecznie ujawnia też nad wyraz realistyczny i współczesny plan złowieszczego przeciwnika 007, a kilka scen bijatyk to najlepsze przykłady dzisiejszego, post-bournowego stylu w kinie akcji. Paradoksalnie największym problemem „Quantum of Solace” nie są niedostatki scenariusza, czy problemy z rwanym montażem zabijającym np: czołówkowy pościg samochodowy, ale to, że wcześniejszy „Casino Royale” był praktycznie ideałem, na którego tle wszystkie pozostałe przygody Bonda wypadają blado. Gdyby nie to, wyraźnie byłoby widać, że drugie wcielenie Craiga w Bonda wypada nie gorzej niż średnia cyklu.
Jakub Gałka
« 1 2 3 4 »

Komentarze

« 1 3 4 5
02 XI 2012   15:29:00

bzdura, Metallica skończyła się na "Kill'em all", wszyscy o tym wiedzą!

« 1 3 4 5

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Śmierć i dziewczyny
— Łukasz Gręda

Klub Mao
— Łukasz Gręda

Słabość chwilowa
— Łukasz Gręda

James Bond w Esensji
— Esensja

Tegoż twórcy

Na filmowym szlaku: Indianin z Waszyngtonu
— Adam Lewandowski

Esensja ogląda: Lipiec 2017
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja ogląda: Czerwiec 2017 (5)
— Sebastian Chosiński, Kamil Witek

Esensja ogląda: Wrzesień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Alicja Kuciel, Jarosław Loretz, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Sierpień 2013 (1)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz, Joanna Pienio, Małgorzata Steciak

WuWuZela, czyli turystyka nekrofobiczna
— Michał Kubalski

Fantasy na koturnach
— Agnieszka Szady

Co nam w kinie gra: Furia, Dobre serce i Zakazane owoce
— Esensja

Historia na kołach się toczy
— Jarosław Loretz

Krótka przyszłość
— Kamil Witek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.