Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Transmisja z Wrocławia: Dobór naturalny

Esensja.pl
Esensja.pl
Tekst z poprzedniego numeru zawierał wzmiankę o wynalezieniu tranzystora, które według moich ówczesnych informacji dokonało się przypadkiem. Dzięki rewolucyjnej czujności Janka Rudzińskiego wiem teraz, że istnieje druga wersja, zresztą oficjalna, według której wynazlazcy z premedytacją szukali akurat tego, co znaleźli. Jak to było, tak to było, zawsze jakoś tam było, toteż na domowy użytek można chyba wybrać sobie dowolną z tych relacji, ale gdyby przypadkiem ktoś na podstawie Esensji uczył się historii elektroniki, radziłbym zajrzeć na www.research.att.com/history/47trans.html, gdzie się wspomniana wersja oficjalna znajduje.

Paweł Pluta

Transmisja z Wrocławia: Dobór naturalny

Tekst z poprzedniego numeru zawierał wzmiankę o wynalezieniu tranzystora, które według moich ówczesnych informacji dokonało się przypadkiem. Dzięki rewolucyjnej czujności Janka Rudzińskiego wiem teraz, że istnieje druga wersja, zresztą oficjalna, według której wynazlazcy z premedytacją szukali akurat tego, co znaleźli. Jak to było, tak to było, zawsze jakoś tam było, toteż na domowy użytek można chyba wybrać sobie dowolną z tych relacji, ale gdyby przypadkiem ktoś na podstawie Esensji uczył się historii elektroniki, radziłbym zajrzeć na www.research.att.com/history/47trans.html, gdzie się wspomniana wersja oficjalna znajduje.
Słowo daje maleńka, nikt o tym nie wie, ale na drugie imię mam Mitzi. Ben Mitzi Affleck. [Kadr z filmu ’W pogoni za Amy’]
Słowo daje maleńka, nikt o tym nie wie, ale na drugie imię mam Mitzi. Ben Mitzi Affleck. [Kadr z filmu ’W pogoni za Amy’]
Z ważnych przyczyn ewolucyjnych chłopcy różnią się od dziewczynek i trzeba przyznać, że może to zjawisko dostarczyć całkiem niezłej rozrywki. Niestety, jak to już lata temu zauważono, świat nie jest teledyskiem i nie ma nic za darmo, zwłaszcza zaś w tej dziedzinie. Nie chodzi mi tu bynajmniej o trywialne rozliczenia finansowe w tych specyficznych sytuacjach, kiedy wystarcza znajomość odpowiedniego numeru telefonu lub zatrzymanie samochodu na jakimś urokliwym, leśnym poboczu drogi krajowej. To kosztuje, ale organizacyjnie jest banalne, nawet dziecko by sobie poradziło. Chociaż akurat dzieci nie wykazują zazwyczaj konkretniejszego zainteresowania tematem. Organizacja, prawdziwe rzec można zadanie logistyczne, zaczyna się wtedy, kiedy człowiekowi płci dowolnej wpada do głowy pomysł, że właściwie, to ktoś by mu się przydał.
Taki pomysł potrafi wziąć się zupełnie znikąd, narobić zamieszania, a potem przyjdzie Kevin Smith i zrobi z tego na przykład film „W pogoni za Amy”. Trafiłem na niego niedawno, kiedy wrócił na ekran jako dodatkowa kinowa fucha przy okazji „Jay i Cichy Bob kontratakują”. To ostatnie akurat dzieło odpuściłem sobie, zasłyszawszy niepochlebne a wiarygodne opinie o nadmiernym w nim stężeniu monotematycznych kawałów Jaya, ale „W pogoni za Amy” obejrzałem i to z dużą przyjemnością. Cóż, jego główny bohater, nie bójmy się tego powiedzieć, zakochał się. I tu zaczęły się schody.
Ej Mitzi, spróbuj tę scenę jeszcze raz, ale może jakoś mniej piskliwie. [Kadr z filmu ’W pogoni za Amy’]
Ej Mitzi, spróbuj tę scenę jeszcze raz, ale może jakoś mniej piskliwie. [Kadr z filmu ’W pogoni za Amy’]
Czasy jaskiniowców bezstresowo ciągnących za włosy zgłuszone maczugami wybranki minęły, jak się wydaje, bezpowrotnie. O ile w ogóle nie są idylliczną wizją wymęczonych samców. Na szczęście, co prawda, nie muszą już oni stroszyć kiczowatych grzebieni na głowach i nadymać kolorowych worków powietrznych pod gardłami, jak to bywało w czasach, gdyśmy byli jajorodni. Można się też obejść bez bębnienia po nadętych klatkach piersiowych, co zwykliśmy zapewne praktykować jeszcze stosunkowo niedawno. Ale nie ma się co czarować, zmianie uległy tylko sposoby ekspresji, a i to nie zawsze, zasada została. Zarówno jeżeli chodzi o konieczność wykazania, tym razem za pomocą karty kredytowej, samochodu czy komputera swojej wspaniałości, jeszcze lepiej zaś marności konkurentów, jak i w kwestii efektów tego wykazywania. A kończy się ono nie raz potężnym, efektowym pudłem.
We „W pogoni za Amy” Holden trafia na lesbijkę. Na zdrowy rozum powinno to zakończyć sprawę, ale znajdujemy się w obszarze spod kontroli rozumu wyłączonym. Co gorsza, w takich przypadkach zdarza się człowiekowi dorobić, choćby podświadomie, przekonania, że co prawda inni nie mają tu czego szukać, ale jemu się na pewno uda i będzie miał całkowitą wyłączność. To zazwyczaj przekonanie głupie, chociaż akurat Holdenowi się udało. Ale co z tego, gdy lesbijskość Alyss okazała się co najmniej problematyczna i z wymarzoną wyłącznością trochę nie wyszło. Może zresztą dlatego skutki były tak wielką katastrofą, rzeczywistość zbyt się różniła od wyobrażeń. Cóż, dopadły ludzi błędy młodości, zdarza się. Można tylko mieć nadzieję, że jakoś im się jeszcze ułoży, bo sympatyczni są.
To pan jest Naczelnym Esensji? Jako przyjaciółka Bena Afflecka chciałam złożyć zażalenie na głupie podpisy pod zdjęciami. [Kadr z filmu ’Kiedy Harry poznał Sally’]
To pan jest Naczelnym Esensji? Jako przyjaciółka Bena Afflecka chciałam złożyć zażalenie na głupie podpisy pod zdjęciami. [Kadr z filmu ’Kiedy Harry poznał Sally’]
A oczywiście na konflikcie wyobraźni z rzeczywistością się nie kończy, repertuar możliwych przyczyn niepowodzeń jest spory. Już nawet nie będę się, nomen omen, rozwodził nad trywialną niezgodnością charakterów, jak się to oficjalnie nazywa, bo rzecz zdarza się nagminnie. Ciekawiej jest, kiedy jakiś inteligentny, energiczny i radzący sobie w życiu pechowiec znajdzie kobietę marzeń. Inteligentną, energiczną i radzącą sobie w życiu. Pięknie, byle ona w tym nie była lepsza od niego, bo wtedy zaczynają się problemy. W końcu nie po to demonstruje się swoje zalety, żeby jakaś baba zademonstrowała takie same, tylko większe. Jedni to wytrzymują, drudzy nie i na przyszłość znajdują sobie głupszą.
Niestety, bywają też wśród nich malkontenci, dla których głupsze są za głupie. Oni to dopiero mają problem, bo co prawda wśród trzech miliardów kobiet pewnie można znaleźć kilka mieszczących się akurat na tej wąskiej ścieżce między przepaścią relatywnej głupoty a ścianą takiegoż geniuszu, ale jeżeli akurat one wszystkie będą w Chinach? Zresztą, po co zaraz Chiny. W zupełności wystarczy jedna granica po drodze, albo nawet i nie to. Nawet w kraju rozmiaru Polski można znaleźć takie odległości, żeby się człowiekowi wszystkiego odechciało. Dawniej problem był o tyle mniejszy, że poznanie kogoś z innego miasta wymagało dość dużo zachodu. Nieco mniej dawno pojawił się telefon zadanie to ułatwiający, a już całkiem przed chwilą różne odmiany Internetu. Poznać zatem łatwiej, ale nic nie zmienia w zasadniczy sposób faktu, że pojawienie się konkurencji, choćby domniemanej, w bezpośrednim otoczeniu odległego obiektu westchnień to spore zagrożenie, na które niektórzy reagują nawet osobistą interwencją. Niewątpliwy to znak, że im zależy, ale ze skutecznością różnie bywa.
I napisali, że Affleck ma na imię Mitzi? Nic nie rozumiem. Mnie kazał do siebie mówić ’Droga Wiesławo’. [Kadr z filmu ’Kiedy Harry poznał Sally’]
I napisali, że Affleck ma na imię Mitzi? Nic nie rozumiem. Mnie kazał do siebie mówić ’Droga Wiesławo’. [Kadr z filmu ’Kiedy Harry poznał Sally’]
Odległość generuje też coś innego. Mianowicie dużo tekstu, teraz zwykle na ekranach, a dawniej na papierze. Tekst ten odzwierciedla myśli osoby na drugim końcu łącza. Taka jest przynajmniej teoria. Straszliwe legendy o sieciowych syrenach wabiących słodkimi niczym śpiew Operowy emailami Konquerorów Navigujących na Galeonach w poszukiwaniu czegoś do Explorowania, aby rzucić im się w świecie rzeczywistym zębami do gardeł to oczywiście w praktyce zwykle wymysły, ale faktem jest, że niektórzy prezentują w Sieci na przykład cokolwiek wyższy poziom odwagi, niż poza nią. Cóż, jeżeli różnica tych poziomów jest zbyt znaczna, może z niej wyniknąć niczym w diodzie bariera potencjału nie do przebicia, chyba że wielką determinacją. Różnie bywa; czasem determinacja jest za mała, czasem uzbiera się jej tyle, że wystarczy. Tylko że z kolei nie każda dioda przebicia wytrzymuje.
Skoro zaś o barierach i odległościach mowa, nie zapominajmy o czasie, wszak jak z Teorii Względności wiadomo, sekunda nie różni się tak wiele od metra. Tylko że znacznie trudniej ją przebyć. Oczywiście, nie chodzi o sekundy, ani nawet o miesiące, chyba że ktoś ma naprawdę ostre kompleksy. Ale kiedy dochodzimy do lat, zaczyna być gorzej. Raz, że jakoś tak się ludzie przyzwyczaili do żon młodszych od matek i mężów młodszych od ojców, chociaż to jeszcze daje się przejść. Jednak drugi aspekt jest trudniejszy. Oto każdy przecież podróżuje przez czas z prędkością światła. Dwoje ludzi odległych od siebie o, dla równego rachunku, dwadzieścia lat świetlnych, może widzieć bardzo odmienne rzeczy. Oczywiście, mogą sobie o tych widokach nadzwyczaj zajmująco opowiadać, czemu nie; ale na dwudziestoletnią paralaksę nic nie poradzą. Choćby i cała reszta optyki była jednakowa.
Wchodząc jeszcze głębiej w rejony, nazwijmy to, skandalizujące, nie ma co sobie żałować jakże tradycyjnego problemu, mianowicie istniejącego już męża lub żony. To też się ludziom przytrafia i to przynajmniej w dwóch wersjach. Kiedy taki ktoś przeszkadza jednej stronie, lub obu. Podwariantów nawet nie ma co wymieniać, tyle ich jest, tak samo jak sposobów rozwiązywania kwestii. Najbardziej humanitarnie byłoby chyba znaleźć tej żonie czy mężowi kogoś na swoje miejsce, ale też podejrzewam, że sposób taki praktykuje się rzadko, o ile w ogóle.
Znamy się od początku filmu, a nigdy nie powiedziałeś do mnie ’Droga Wiesławo’… [Kadr z filmu ’Kiedy Harry poznał Sally’]
Znamy się od początku filmu, a nigdy nie powiedziałeś do mnie ’Droga Wiesławo’… [Kadr z filmu ’Kiedy Harry poznał Sally’]
Dosyć jednak tych historii ze smutnymi zakończeniami, zapewniam, że dobre też można często zobaczyć. Ot, chociażby, „Kiedy Harry spotkał Sally”, to wzięli się wzajemnie za idiotów. Nic nadzwyczajnego, takie rzeczy zdarzają się masowo. Później nieco zrewidowali swoje poglądy i kontynuowali ten proces, aż do ślubu po jedenastu latach. Można i tak, powoli, spokojnie, aż się wszystko samo ułoży, aczkolwiek nie wszystkim się udaje. Bardzo to miły film, chociaż raczej nieczęsto się na niego trafia. Może właśnie dlatego, że za mało jest efektowny i oglądalności nie nakręca, ale przecież już mistrz Bułhakow pisał o takich, którzy co prawda nie zasłużyli na światłość, ale zasłużyli na spokój. Czyli nie każdemu do szczęścia są potrzebne fajerwerki.
Trudno by było powiedzieć, że podobieństwo wszystkich przedstawionych właśnie sytuacji do zdarzeń rzeczywistych jest przypadkowe. Nie jest. Ale nie warto wynajdywać w nich siebie i zgłaszać się z pretensjami o szerzenie plotek, bo są to kompilacje zazwyczaj kilku oglądanych z mniej lub bardziej bliska historii, których jak wiadomo doliczono się bodajże dwunastu i wszystkie już opisał Szekspir. Jeżeli więc ktoś zobaczył jakieś znajome kłopoty dedykuję mu, kontynuując techniczne porównania, których ilości w powyższym tekście sam się dziwię, cytat z doktora Wolskiego, który powiedział na pierwszych moich studenckich ćwiczeniach z budzącej grozę teorii obwodów: „Proszę państwa! Tylu przed Wami, tylu po Was, to i Wy dacie radę.”
koniec
1 lutego 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Do sedna: Kevin Smith. W pogoni za Amy
— Marcin Knyszyński

Z tego cyklu

Pan przestępca
— Paweł Pluta

De gustibus cośtam cośtam
— Paweł Pluta

Pudełko z dna szafy
— Paweł Pluta

Druga Japonia
— Paweł Pluta

Punkty styku
— Paweł Pluta

I po legendzie
— Paweł Pluta

Jediowski łeb do interesów
— Paweł Pluta

Swój chłopak
— Paweł Pluta

Relacja na żywo
— Paweł Pluta

Pewnego dnia one już będą
— Paweł Pluta

Tegoż autora

Pamiątka z historii
— Paweł Pluta

Hidalgos de putas
— Paweł Pluta

My też mamy Makoare
— Paweł Pluta

El Polcon mexicano
— Paweł Pluta

Elektryczne stosy
— Paweł Pluta

Od Siergieja według możliwości, czytelnikowi według potrzeb
— Paweł Pluta

Ktoś nam znany, ktoś kochany…
— Paweł Pluta

Przejście przez cień
— Paweł Pluta

Druga bije pierwszą
— Michał Chaciński, Paweł Pluta, Eryk Remiezowicz, Konrad Wągrowski

A Słowo było u ludzi
— Paweł Pluta

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.