Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andrzej Jerzy Piotrowski
‹Sobota wieczorem – niedziela rano›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSobota wieczorem – niedziela rano
Data premiery5 października 1978
ReżyseriaAndrzej Jerzy Piotrowski
ZdjęciaRyszard Janowski, Sławomir Conrad, Tadeusz Bielan, Marek Krajewski, Zbigniew Stanecki
Scenariusz
ObsadaLeonard Pietraszak, Tomasz Zaliwski, Borys Marynowski, Jerzy Janeczek, Andrzej Antkowiak, Gabriel Nehrebecki, Krzysztof Kumor, Maria Homerska, Barbara Bargiełowska, Emilia Krakowska, Irena Laskowska, Halina Kossobudzka, Joanna Poraska, Jolanta Stiller, Ewa Florczak, Mariusz Gorczyński, Wiesław Drzewicz, Andrzej Fedorowicz, Jan Pietrzak
MuzykaMariusz Jeliński, Jan Pietrzak
Rok produkcji1978
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania94 min
Gatunekkryminał
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

„Kobra” i inne zbrodnie: Gipsowe okruchy rzeczywistości

Esensja.pl
Esensja.pl
Na rok przed śmiercią reżyser Andrzej Jerzy Piotrowski zasmakował w kryminałach. Nakręcił jeden z odcinków serialu „07 zgłoś się” („Rozkład jazdy”) oraz zrealizował dla telewizyjnego teatru sztukę „Sobota wieczorem – niedziela rano” autorstwa Michała Komara (ukrywającego się pod pseudonimem Zdzisław Klonowski). W upartego porucznika MO wcielił się w niej zmarły przed rokiem Leonard Pietraszak.

Sebastian Chosiński

„Kobra” i inne zbrodnie: Gipsowe okruchy rzeczywistości

Na rok przed śmiercią reżyser Andrzej Jerzy Piotrowski zasmakował w kryminałach. Nakręcił jeden z odcinków serialu „07 zgłoś się” („Rozkład jazdy”) oraz zrealizował dla telewizyjnego teatru sztukę „Sobota wieczorem – niedziela rano” autorstwa Michała Komara (ukrywającego się pod pseudonimem Zdzisław Klonowski). W upartego porucznika MO wcielił się w niej zmarły przed rokiem Leonard Pietraszak.

Andrzej Jerzy Piotrowski
‹Sobota wieczorem – niedziela rano›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSobota wieczorem – niedziela rano
Data premiery5 października 1978
ReżyseriaAndrzej Jerzy Piotrowski
ZdjęciaRyszard Janowski, Sławomir Conrad, Tadeusz Bielan, Marek Krajewski, Zbigniew Stanecki
Scenariusz
ObsadaLeonard Pietraszak, Tomasz Zaliwski, Borys Marynowski, Jerzy Janeczek, Andrzej Antkowiak, Gabriel Nehrebecki, Krzysztof Kumor, Maria Homerska, Barbara Bargiełowska, Emilia Krakowska, Irena Laskowska, Halina Kossobudzka, Joanna Poraska, Jolanta Stiller, Ewa Florczak, Mariusz Gorczyński, Wiesław Drzewicz, Andrzej Fedorowicz, Jan Pietrzak
MuzykaMariusz Jeliński, Jan Pietrzak
Rok produkcji1978
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania94 min
Gatunekkryminał
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Widzowie, którzy w czwartkowy wieczór 5 października 1978 roku włączyli telewizory, aby oglądnąć kolejne kryminalne przedstawienie Teatru Telewizji, mogli zastanawiać się, kto to jest ten Zdzisław Klonowski, autor „Sobota wieczorem – niedziela rano”. Dopiero po czasie okazało się, że to dziennikarz, pisarz i scenarzysta Michał Komar (rocznik 1946), który zresztą bardzo często ukrywał się pod różnymi pseudonimami. Jako M.M. Gromar (do spółki z Ryszardem Markiem Grońskim) napisał scenariusz szpiegowsko-sensacyjnego filmu „Kim jest ten człowiek” (1984) Ewy i Czesława Petelskich. Jako Michał Kos pomagał Pawłowi Komorowskiemu w pracy nad nawiązującym do wojny domowej w Hiszpanii serialem „Misja” (1980). Ale występował również z otwartą przyłbicą; zwłaszcza wówczas, gdy przychodziło mu stawać u boku zasłużonych twórców, jak Edward Żebrowski (scenariusz do „Szpitala Przemienienia”, 1978) czy Wojciech Jerzy Has („Osobisty pamiętnik grzesznika przez niego samego spisany”, 1985).
W czasach Polski Ludowej ciągnęło się za nim pochodzenie. Inna sprawa, że wypominano mu to również w III RP, nierzadko nazywając Michała Komara „resortowym dzieckiem”. Jego ojcem był bowiem Wacław Komar (1909-1972) – żołnierz Brygad Międzynarodowych w Hiszpanii (1936-1939), generał ludowego Wojska Polskiego i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (1956-1959), później dyrektor generalny w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych (1960-1968), z którego odwołano go na fali czystek antysemickich. Były też w jego życiu okresy, kiedy popadał w niełaskę. Gdy Bolesław Bierut przymierzał się do likwidacji Władysława Gomułki i generała (następnie marszałka) Mariana Spychalskiego, aresztowano też Komara. Dwa lata przesiedział w więzieniu Informacji Wojskowej (1952-1954), a kiedy go wypuszczono – powierzono mu mało eksponowane stanowiska dyrektora Zakładów Wytwórczych Sprzętu Filmowego „Spefika” oraz Zakładów Fotochemicznych „Foton” (1955-1956). Szybko jednak wrócił do łask. Czy zatem można dziwić się, że syn Michał starał się w swojej ówczesnej twórczości literackiej odcinać od ojca?
Na marginesie swoich zainteresowań Komar, jak zresztą wielu cenionych twórców w PRL-u, zajmował się też kryminałami milicyjnymi. To pozwalało zarobić, a przecież z czegoś trzeba było utrzymać rodzinę i zapewnić sobie dach nad głową. W 1976 roku dla Krzysztofa Szmagiera napisał scenariusz pierwszego odcinka serialu „07 zgłoś się” (opartego na powieści „Major opóźnia akcję” Marcina Dora, czyli… Aleksandra Minkowskiego), a dla lata później oddał w ręce Andrzeja Jerzego Piotrowskiego (1934-1978) własną sztukę zatytułowaną „Sobota wieczorem – niedziela rano”. Piotrowski był jednym z ciekawszych reżyserów epoki Gierkowskiej. Niestety, jego świetnie rozwijającą się karierę przerwała przedwczesna śmierć. Był absolwentem Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi (1958). Przez dekadę zdobywał doświadczenie jako asystent Wojciecha Jerzego Hasa („Wspólny pokój”, 1959; „Rozstanie”, 1960, „Złoto”, 1961; „Rękopis znaleziony w Saragossie”, 1964), Andrzeja Munka („Pasażerka”, 1963) i Andrzeja Wajdy („Wszystko na sprzedaż”, 1968).
Wyposażony w spore doświadczenie i wiedzę, zdecydował się wreszcie na debiut reżyserski, którym okazał się, oparty na powieści Andrzeja Twerdochliba, mroczny dramat psychologiczno-obyczajowy „Znaki na drodze” (1969). I takie właśnie obrazy, portretujące – mówiąc enigmatycznie – mniej ładną stronę Polski Ludowej, stały się jego wizytówką; wystarczy wymienić „Szerokiej drogi, kochanie” (1971), „Z tamtej strony tęczy” (1972), średniometrażowy „Wyjazd służbowy” (1975) i „Wielki układ” (1976). Do tego należy dorzucić jeszcze rozgrywającą się w realiach tuż powojennych sensacyjną „Pułapkę” (1970), wstrzymane na dziesięć lat przez cenzurę wojenne „Zasieki” (1973), wreszcie będący ekranizacją „Świetlistego ostrza” Andrzeja K. Bogusławskiego „Rozkład jazdy” (1978), jeden z najlepszych odcinków „07 zgłoś się”. Niestety, okazał się on ostatnim dziełem Piotrowskiego. Na szczęście jest jeszcze wspomniane „Sobota wieczorem – niedziela rano”, który to tekst spokojnie sprawdziłby się jako jeden z rozdziałów kryminalnych perypetii porucznika Sławomira Borewicza.
No tak, ale wtedy nie zobaczylibyśmy w świetnej roli (bezimiennego) porucznika MO Leonarda Pietraszaka („Noc w szpitalu”, „Głos mordercy”, „14 maja – o północy”). Nie liczcie jednak na to, że dane Wam będzie podziwianie tego aktora paradującego w niebieskim mundurze. Nie tym razem! Fabuła zaczyna się od wizyty pewnej starszej pani na komendzie dzielnicowej; informuje ona dyżurnego, że znalazła trupa. Jako że robi to nie po raz pierwszy i, jak dotąd, zazwyczaj mijała się z prawdą, przyjmujący zgłoszenie funkcjonariusz traktuje ją pobłażliwie. I pewnie sprawa nie nabrałaby biegu, gdyby akurat obok nie przechodził porucznik, który nakazał sprawdzić donos staruszki. Po czym sam udał się do kina na seans… „Trędowatej”. Jakiś czas później przyjemność oglądania pięknej Elżbiety Starosteckiej i przystojnego Leszka Teleszyńskiego psuje mu pojawienie się mundurowego współpracownika. Bo jednak znaleziono trupa. Wprawdzie w innym miejscu, niż „widziała” go pani Maciszewska (Joanna Poraska) i bez sztyletu wbitego w pierś, ale jednak…
Ofiarą okazuje się mieszkanka nowoczesnego bloku (z windą!), dwudziestoośmioletnia Iwona Królak, pracownica Zakładów Fotochemicznych, a więc tych samych, którymi ponad dwie dekady wcześniej przez rok zarządzał Wacław Komar. Pierwsze oględziny wskazują nawet na to, że to mogło być samobójstwo. Kobietę znaleziono na podłodze w jej mieszkaniu z podciętymi nadgarstkami obu rąk. Podczas przeszukania natrafiono także na recepty na bardzo silne leki przeciwbólowe. Jedno tylko psuje ogląd całości: ślad po uderzeniu na głowie denatki oraz okruchy gipsu, choć dokoła nie ma niczego, co zostało wykonane z tego materiału. To są drobiazgi, ale one nie pasują do obrazu. A porucznikowi wszystko musi się zgadzać. Dlatego odwiedza swojego bliskiego znajomego, doktora Pawła Ryśko (w tej roli wybitny aktor teatralny Andrzej Antkowiak, do którego zdecydowanie zbyt wczesnej śmierci przyczyniła się choroba alkoholowa), który – jak się okazuje – wypisywał Królakowej wspomniane recepty.
Kobieta cierpiała bowiem na raka. W rzeczywistości – powoli umierała. Lekarstw potrzebowała na uśmierzenie bólu. W takiej sytuacji samobójstwo wydaje się czymś w pełni zrozumiałym. Tylko te gipsowe okruchy… – skąd się wzięły na podłodze i co stało się z przedmiotem, z którego odpadły? Że sprawa „śmierdzi”, porucznik nabiera przekonania po rozmowach z sąsiadkami ofiary: tą spod dwunastki (Emilia Krakowska – vide „Człowiek, który stracił pamięć”, „Twarz pokerzysty”) i czternastki, Anną Krawczykową (znana z „Brydża” oraz „Jego dwóch żon” Barbara Bargiełowska). A kiedy jeszcze na dodatek dowiaduje się, że niegdyś narzeczonym Iwony był niejaki Roman Ciesielski (w tej roli Gabriel Nehrebecki – patrz: „Wróg jest wszędzie”, „Cień Archanioła”), złodziej, który powędrował na cztery lata za kratki – wątpliwości ma coraz większe. Zwłaszcza że przed laty Ciesielskiego zapuszkowano za skoki na sklepy spożywcze, a przecież milicja podejrzewała go jeszcze o kradzież w „Desie”. Tyle że tego ostatniego mu nie udowodniono, a pieniądze zniknęły.
Jeszcze dziwniejszym zbiegiem okoliczności zdaje się to, że Romana wypuszczono na wolność w dniu, w którym być może zginęła Królakowa. Kolejną nierozwiązaną kwestią pozostaje bowiem, kiedy to się stało: czy w sobotę wieczorem, czy dopiero w niedzielę rano? Od tego zależy, kogo można będzie oskarżyć o popełnienie zbrodni. W kolejce czekają bowiem jeszcze porzucony i zdradzony mąż Iwony, Józef Królak (Krzysztof Kumor, którego można zobaczyć także w „Końcu gry”, „Nocy w Klostertal” i „Twarzy pokerzysty”) oraz kuzyn Romana, Zygmunt Ciesielski (epizodyczna rólka Mariusza Gorczyńskiego), który doniósł na niego MO, dzięki czemu tamten powędrował za kratki. Dochodzenie jest skomplikowane. Trzeba przesłuchać wiele osób, zebrać mnóstwo informacji, zbadać wszystkie poszlaki i tropy. Gdyby porucznik miał robić to sam, zabrałoby mu pewnie kilka miesięcy. Dlatego też Michał Komar dorzuca mu kilku rzutkich współpracowników: doświadczonego sierżanta Stasia (Tomasz Zaliwski – vide „Wakacje kata”) oraz dwóch bezimiennych inspektorów, którzy mają twarze Borysa Marynowskiego („Krzyżówka”) i Jerzego Janeczka.
Choć formalnie dzieło Andrzeja Jerzego Piotrowskiego klasyfikowane jest jako spektakl telewizyjny, to ma całkiem sporo elementów filmowych: począwszy od zdjęć plenerowych aż po sposób narracji i rozmach fabularny. To naprawdę nie jest trudne, by wyobrazić sobie, że zamiast bezimiennego porucznika na ekranie pojawia się Borewicz, inspektor grany przez Marynowskiego jest porucznikiem Zubkiem, a Janeczek zostaje zastąpiony Ewą Florczak (którą zresztą przez moment widać na ekranie w roli barmanki). Pod wieloma względami to mógłby być kolejny niezły odcinek „07 zgłoś się”. Także dlatego, że aktorzy grają nie teatralnie, ale filmowo, a Piotrowski wydobywa z nich to, co najlepsze. I ta obsada! Oprócz wspomnianych już aktorów na drugim planie błyszczą jeszcze Maria Homerska (dławiona wyrzutami sumienia Halina Malarkowa), Irena Laskowska (nienawidząca Iwony teściowa) czy Halina Kossobudzka (dozorczyni). Ach! no tak, jest przecież także rozbrzmiewająca na napisach końcowych piosenka w stylu Wojciecha Młynarskiego zaśpiewana jednak przez… Jana Pietrzaka (z tekstem Ryszarda Marka Grońskiego). Naprawdę jest za co chwalić ten spektakl.
koniec
28 maja 2024

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Czy dojdzie do trzeciego morderstwa?
Sebastian Chosiński

18 VI 2024

Nazwisko Francisa Durbridge’a przez długie lata było gwarancją sukcesu artystycznego. Nic więc dziwnego, że po dzieła brytyjskiego pisarza i scenarzysty współpracującego z BBC sięgali twórcy teatralni i telewizyjni w całej Europie. Polska Ludowa nie była wyjątkiem. Reżyser Jan Bratkowski, który jako pierwszy zmierzył się z literacką wyobraźnią twórcy z Wysp, na dobry początek wybrał „Szal”. I trafił idealnie!

więcej »

Z filmu wyjęte: Gryzoń z Piekła rodem
Jarosław Loretz

17 VI 2024

Gdyby ktoś się pokusił o stworzenie króliko- lub chomikołaka, zapewne właśnie tak wyglądałaby jego ludzka forma.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Jak nie starać się o alibi
Sebastian Chosiński

11 VI 2024

Czy wydawca pism o modzie Clifton Morris rzeczywiście zamordował młodą modelkę i aktorkę Fay Collins? Wiele na to wskazuje. Choć na pewno zastanawiające jest to, że mimo coraz konkretniejszych poszlak, podejrzany wciąż upiera się, iż nie ma z tą zbrodnią nic wspólnego. Główny bohater „Szala” Francisa Durbridge’a – inspektor policji Harry Yates – ma wyjątkowo twardy orzech do zgryzienia.

więcej »

Polecamy

Gryzoń z Piekła rodem

Z filmu wyjęte:

Gryzoń z Piekła rodem
— Jarosław Loretz

Grunt to solidne kły
— Jarosław Loretz

Jaki budżet, taka kwatera główna
— Jarosław Loretz

Zimny doping
— Jarosław Loretz

Ryba z wkładką
— Jarosław Loretz

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.