East Side Story: Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami… [Siergiej Machowikow „Spokojna strażnica” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl
East Side Story: Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami… [Siergiej Machowikow „Spokojna strażnica” - recenzja]W tym samym czasie po drugiej stronie granicy władzę nad Afganistanem, po opuszczeniu kraju przez wojska radzieckie, przejmują mudżahedini. Po zajęciu przez nich Kabulu proklamowana zostaje w 1992 roku Islamska Republika Afganistanu, na której czele jako prezydent staje były przywódca Sojuszu Północnego, Tadżyk z pochodzenia, Burhanuddin Rabbani. Od tej pory rozpoczyna się też infiltracja przygranicznych obszarów północnego sąsiada; islamscy partyzanci pod wodzą okrutnego Zura szykują się do zbrojnego marszu na Duszanbe. By zakończył się on sukcesem, muszą jednak najpierw zrobić malutki krok – opanować posterunek graniczny strzeżony przez ludzi kapitana Pankowa. Do walki z Rosjanami zagrzewa Afgańczyków Fajzullo, który ma z Andriejem prywatne rachunki do wyrównania. Niecodzienny „ruch” w górach nie uchodzi jednak także uwadze przełożonych pograniczników, którzy wysyłają im na pomoc siedmioosobowy oddział zwiadowców, na czele którego stoi zaprawiony w bojach starszy lejtnant Aleksandr Bobrowski. Ten z kolei jest gotów zrobić wszystko, aby dorwać w swoje ręce Zura, który jakiś czas temu porwał mu żonę. Jak więc widać, kiedy już dojdzie do walki, będzie to pojedynek na śmierć i życie. „Spokojna strażnica” nie jest filmem bez wad. Najbardziej irytować może jej propagandowy wydźwięk, choć trudno orzec, na ile jest to zamierzony zabieg scenarzysty i reżysera. W każdym razie w kilku momentach dość wyraźnie zaznaczona jest nostalgia za „Sojuzem”. Nieopodal bramy wjazdowej do bazy stoi potężna tablica z wymalowaną nań mapą Związku Radzieckiego, nad którą na dodatek góruje portret wodza rewolucji Lenina. Odwiedzający Pankowa Zakir z łezką w oku wspomina poprzedniego wieloletniego komendanta posterunku, a należy pamiętać, że do chwili upadku Kraju Rad funkcję wojsk pogranicza na tych obszarach pełniły oddziały NKWD, a następnie KGB. Nawet Fajzullo, broniąc się przed oskarżeniami ze strony swojej byłej nauczycielki Olgi Nikołajewnej, że został bandytą, a przecież mógł być lekarzem, odpowiada: „Byłby Sojuz, byłbym lekarzem, a tak jestem pułkownikiem”. Gdy jednak wziąć w nawias wszystkie sowieckie sentymenty, „Spokojna strażnica” okazuje się bardzo solidnym kinem wojennym. Na sceny batalistyczne nie szczędzono środków; zadbano też o odpowiednią porcję patetyzmu; wątki miłosne z kolei – Julia wzdychająca do Andrieja i Bobrowski poszukujący Luby – nie zepchnęły na dalszy plan, jak to często bywa w kinie amerykańskim, głównej osi fabuły. Od strony realizacyjnej trudno więc obrazowi Machowikowa cokolwiek zarzucić. Może poza tym, że mimo wszystko cechuje go pewna wtórność wobec „9 kompanii” Bondarczuka juniora. Ale z drugiej strony nie jest przecież niczym wstydliwym uczyć się od lepszych. Główną rolę komendanta posterunku kapitana Pankowa Machowikow powierzył urodzonemu w 1980 roku w podmoskiewskim Sołncewie Andriejowi Czadowowi, bratu młodszego o rok nie mniej znanego Aleksieja. Zanim został aktorem, Andriej pracował w szkole jako nauczyciel wychowania fizycznego, był także instruktorem tańca. Pod wpływem Aleksieja rozpoczął studia w stołecznej Wyższej Szkole Teatralnej imienia Borisa Szczukina, aby po roku przenieść się do konkurencyjnej placówki – imienia Michaiła Szczepkina. Zadebiutował w epizodycznej rólce w opartym na powieści Wiktorii Tokariewej melodramacie Iwana Sołowowa „Lawina” (2001). Popularność przyniósł mu udział w serialu Andrieja Kawuna „Kursanci” (2004), który był ekranizacją wojennych wspomnień słynnego reżysera Piotra Todorowskiego. W tym samym roku pojawił się także w „Ruskich” Aleksandra Wieledinskiego, młodzieżowym dramacie, którego pierwowzorem była książka uznawanego za enfant terrible rosyjskiej literatury narodowego bolszewika Eduarda Limonowa. W „Żywym” (2006) tego samego reżysera zagrał żołnierza wracającego z wojny czeczeńskiej do cywila. Rosnąca sława w Rosji zaowocowała propozycjami z zagranicy. Angielka Suzie Halewood obsadziła aktora w dramacie sensacyjnym (o mafii rosyjskiej w Londynie) „Bigger Than Ben” (2007), z kolei Francuz Jérôme Dassier w nakręconym w Polsce thrillerze psychologicznym „Limuzyna” (2008), w którym Czadow pojawił się między innymi obok Christophera Lamberta, Agnieszki Grochowskiej, Adama Ferencego i Andrzeja Grabowskiego. Z Ukrainy przyszło natomiast zaproszenie do udziału w telewizyjnym dramacie Saszy Kirienki „Alpinista” (2008). W dowódcę oddziału zwiadowców Bobrowskiego wcielił się Igor Sawoczkin, znany chociażby z „ Rusałki” (2007) Anny Melikian, „ Admirała” (2008) Andrieja Kawuna, „ Czarnej Błyskawicy” (2009) Aleksandra Wojtinskiego i Dmitrija Kisieliowa oraz „ Po omacku” (2010) Jurija Grymowa. Zdradzieckiego Fajzullę zagrał Faridunszo Rahmatułłojew, absolwent wydziału aktorskiego moskiewskiego Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK) oraz wydziału reżyserii Tadżyckiego Państwowego Instytutu Sztuki w Duszanbe, którego można było zobaczyć między innymi w „ Nowej Ziemi” (2008) Aleksandra Mielnika. Spory dorobek aktorski ma za to wcielający się w starszynę Gricuka, pochodzący z Woroneża, Siergiej Sielin (rocznik 1961). W krajach rosyjskojęzycznych znany jest przede wszystkim z całej masy seriali sensacyjnych, jak chociażby „Ulicy razbitych fonariej” (1997-2003), „Ubojnaja siła” (2000), „Opera. Chroniki ubojnogo otdieła” (2004-2007), „Litiejnyj, 4” (2007-2010), „Bratany” (2009-2010) oraz „Proszczaj, makarow!” (2010). Za to tylko wybrani mogą kojarzyć siedemdziesięcioletniego Tadżyka Radżaba-Alego Husejnowa (czyli filmowego starca Zakira), który po ukończeniu Instytutu Teatru i Kina w uzbeckim Taszkiencie zagrał, co prawda, w ponad czterdziestu filmach, ale wszystkie one powstały w Azji Środkowej. Z naszego punktu widzenia największą ciekawostką w jego dorobku pozostaje dramat wojenny Suhbata Chamidowa „Legenda tiurmy Pawiak” (1970), w którym opowiedziano historię więzionych przez Niemców podczas drugiej wojny światowej na warszawskim Pawiaku lotników rodem z Tadżykistanu. Starą nauczycielkę Olgę Nikołajewną zagrała, urodzona w 1943 roku, Nina Kornijenko, absolwentka szkoły aktorskiej przy MChAT. Nieczęsto w swej karierze stawała przed kamerą, ale zaliczyła epizody na przykład w kultowym serialu kryminalnym Stanisława Goworuchina „Gdzie jest czarny kot” (1979) oraz w biograficznym „ Korolowie” (2007) Jurija Kary. Scenariusz filmu wyszedł spod pióra Machowikowa, który oparł się na noszącej ten sam tytuł powieści Walerija Powoliajewa. Ten urodzony w 1940 roku na Dalekim Wschodzie pisarz ma na koncie ponad osiemdziesiąt książek opowiadających o wojennych zawirowaniach Rosji w XX wieku. Z równą chęcią i lekkością pisze o czasach pierwszej wojny światowej i wojny domowej („Rasputin”, „Korniłow”, „Admirał Kołczak”, „Ataman Siemionow”), jak i o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej („Za rok do pobiedy”, „Swobodnaja ochota”, „Do posliedniego miga”, „Jesli sużdieno pogibnut’”); okazjonalnie zapuszcza się także na teren konfliktu afgańskiego („W sta kiłomietrach ot Kabula”). „Spokojna strażnica” ukazała się pierwotnie w 1996 roku. Za kamerą w roli operatora stanął Maksim Szynkarienko, wcześniej współpracujący między innymi z Jewgienijem Biedariewem na planie komedii romantycznej „ Taryfa noworoczna” (2008). Za największą gwiazdę całej produkcji zdecydowanie uznać jednak należy autora ścieżki dźwiękowej, legendarnego rosyjskiego kompozytora filmowego Eduarda Artiemjewa. Wystarczy wymienić zaledwie kilka tytułów – „ Solaris” (1972), „ Syberiada” (1978), „ Stalker” (1979), „ Kierowca dla Wiery” (2004), „ 12” (2007), „ Spaleni słońcem 2” (2010) – abyśmy wiedzieli, z artystą jakiego formatu mamy do czynienia. Tworząc soundtrack do „Spokojnej strażnicy”, Artiemjew nie pozwolił sobie na żadną chałturę czy fuszerkę. Monumentalne, symfoniczne dźwięki, znakomicie współgrające z obrazami trudno dostępnych gór i pełnymi patetyzmu scenami walk i śmierci głównych bohaterów, na długo pozostają w pamięci. Film Machowikowa nie robiłby zapewne aż tak dobrego wrażenia, gdyby muzykę doń skomponował inny artysta.
|