Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Siergiej Urusiewski
‹Żegnaj, Gulsary!›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻegnaj, Gulsary!
Tytuł oryginalnyБег иноходца
ReżyseriaSiergiej Urusiewski
ZdjęciaSiergiej Urusiewski, Wasilij Siewostjanow
Scenariusz
ObsadaNurmuchan Żanturin, Baken Kydykiejewa, Farida Szaripowa, Kapar Alijew, Sowetbek Dżumadyłow, Kumbołot Dosumbajew, Jurij Sołomin
MuzykaMoisej Wajnberg
Rok produkcji1968
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania81 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Klasyka kina radzieckiego: Step, wolność i najbliższy przyjaciel
[Siergiej Urusiewski „Żegnaj, Gulsary!” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ten moment musiał kiedyś nadejść! W 1968 roku powstała pierwsza kolorowa adaptacja prozy Czingiza Ajtmatowa (wszystkie wcześniejsze były czarno-białe). Szczęście to spotkało powieść „Żegnaj, Gulsary!”, którą na ekran przeniósł niestroniący od eksperymentów artystycznych doświadczony operator (i malarz) Siergiej Urusiewski. Muzykę do filmu skomponował natomiast legendarny Moisej (Mieczysław) Wajnberg, będący z pochodzenia polskim Żydem.

Sebastian Chosiński

Klasyka kina radzieckiego: Step, wolność i najbliższy przyjaciel
[Siergiej Urusiewski „Żegnaj, Gulsary!” - recenzja]

Ten moment musiał kiedyś nadejść! W 1968 roku powstała pierwsza kolorowa adaptacja prozy Czingiza Ajtmatowa (wszystkie wcześniejsze były czarno-białe). Szczęście to spotkało powieść „Żegnaj, Gulsary!”, którą na ekran przeniósł niestroniący od eksperymentów artystycznych doświadczony operator (i malarz) Siergiej Urusiewski. Muzykę do filmu skomponował natomiast legendarny Moisej (Mieczysław) Wajnberg, będący z pochodzenia polskim Żydem.

Siergiej Urusiewski
‹Żegnaj, Gulsary!›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻegnaj, Gulsary!
Tytuł oryginalnyБег иноходца
ReżyseriaSiergiej Urusiewski
ZdjęciaSiergiej Urusiewski, Wasilij Siewostjanow
Scenariusz
ObsadaNurmuchan Żanturin, Baken Kydykiejewa, Farida Szaripowa, Kapar Alijew, Sowetbek Dżumadyłow, Kumbołot Dosumbajew, Jurij Sołomin
MuzykaMoisej Wajnberg
Rok produkcji1968
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania81 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W 1968 roku nakręcono w Związku Radzieckim dwa pełnometrażowe filmy na podstawie prozy Czingiza Torekułowicza Ajtmatowa (1928-2008); żaden z nich nie miał jednak premiery tuż po powstaniu: „Dżamilę” Iriny Popławskiej skierowano bowiem do szerokiej dystrybucji dopiero w październiku 1969 roku, natomiast „Żegnaj, Gulsary!” doczekał się tego momentu dopiero trzy miesiące później. Nie da się jednak zaprzeczyć, że w tamtym czasie Kirgiz był chyba najchętniej przenoszonym na ekran pisarzem w całym Kraju Rad (a na pewno najchętniej adaptowanym na potrzeby kina nie-Rosjaninem). Przypomnijmy: przed 1968 rokiem powstały przecież „Przełęcz” (1961) Aleksieja Sacharowa, „Znój” (1962) Łarisy Szepitko, „Pierwszy nauczyciel” (1965) Andrieja Konczałowskiego oraz „Matczyne pole” (1967) Giennadija Bazarowa. Dotąd powstawały one jako koprodukcje stołecznego „Mosfilmu” z lokalną wytwórnią „Kirgizfilm”, której siedziba mieściła się we Frunze (dzisiejszym Biszkeku). Pod tym względem „Żegnaj, Gulsary!” był wyjątkiem, ponieważ za jego powstanie odpowiadał jedynie „Mosfilm”, chociaż cały proces zdjęciowy odbywał się w Kirgizji, a główne role zagrali – co było tradycją w ekranizacjach Ajtmatowa – aktorzy kirgiscy i kazachscy.
Reżyserem filmu został, choć na początku nie było to wcale takie oczywiste, Rosjanin Siergiej Pawłowicz Urusiewski (1908-1974). Urodził się w Petersburgu, bo było to jeszcze za czasów carskich, ale później przyszło mu żyć i studiować w Leningradzie. Po tym jak został absolwentem Leningradzkiego Instytutu Malarstwa, Rzeźby i Architektury (na wydziale graficznym), przeniósł się do Moskwy, by podjąć pracę – nie, wcale nie w wyuczonym zawodzie! – asystenta operatora w radziecko-niemieckim studiu filmowym „Mieżrabpomfilm” (od 1935 roku), które później przepoczwarzyło się w „Sojuzdietfilm”, aby po Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej stać się – istniejącą po dziś dzień – Wytwórnią Filmową imienia Maksima Gorkiego. Z przerwą na roczny pobyt na froncie (1941-1942) Urusiewski spędził tam szesnaście lat swego życia. Na początku lat 50. przeniósł się natomiast do „Mosfilmu”. I to była ze wszech miar trafiona decyzja, ponieważ dzięki temu mógł – jak autor zdjęć – współpracować z tak uznanymi reżyserami, jak Grigorij Czuchraj (przy „Czterdziestym pierwszym”, 1956) oraz Michaił Kałatozow („Lecą żurawie”, 1957; „Niewysłany list”, 1959; „Ja, Kuba”, 1964).
W 1966 roku w moskiewskiej „Gazecie Literackiej” („Литературная газета”) Siergiej Pawłowicz przeczytał fragment napisanej oryginalnie po rosyjsku powieści Ajtmatowa „Żegnaj, Gulsary!”. Tak się tym tekstem zachwycił, że zadzwonił do Czingiza Torekułowicza i oznajmił mu, że chciałby na jego podstawie nakręcić film. Kirgiz poprosił o czas do namysłu, a po miesiącu oddzwonił i wyraził zgodę. Teraz trzeba było tylko przekonać Goskino, czyli Państwowy Komitet Kinematografii, i „Mosfilm”, aby powierzyć reżyserię filmowcowi doświadczonemu, ale w tej dziedzinie jednak – debiutantowi. Nie czekając na ostateczną decyzję, Urusiewski i Ajtmatow zabrali się za pisanie scenariusza; planowali realizację dwóch – odmiennych w stylu i formie – części, ale ostatecznie powstała tylko jedna. Zmienił się tytuł dzieła na – w dosłownym tłumaczeniu – „Ucieczka jednochodźca”, ale w Polsce i tak pokazywano je pod powieściowym szyldem „Żegnaj, Gulsary!”. Obraz oglądnęły w 1970 roku nieco ponad cztery miliony widzów, co jest – jak na warunki radzieckie – bardzo słabym wynikiem. Ale trudno oczekiwać lepszego, biorąc pod uwagę fakt, że pod wieloma względami był to film… eksperymentalny.
Zdjęcia kręcono nad jeziorem Issyk-kul w górach Tien-szan oraz w pobliżu wsi Suusamyr, Koksaj, Arczaguł, Groznoje (dzisiaj to Amanbajewo) oraz Szeker (to miejsce urodzenia Czingiza Torekułowicza); na planie pojawili się mieszkańcy tych miejscowości. „Żegnaj, Gulsary!” ma dwóch równoprawnych bohaterów: człowieka i… konia. Tym człowiekiem jest Tanabaj Bakasow (w którego wciela się kazachski aktor Nurmuchan Żanturin, znany z głównej roli w „Znoju”) – kołchoźnik, który po powrocie z frontu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej zostaje kowalem w kuźni. Ta praca nie odpowiada mu jednak, woli zajmować się wypasem dzikich koni, więc zostaje tak zwanym „tabunszczikiem”. To daje mu poczucie wolności, albowiem wraz ze zwierzętami całe miesiące może spędzać w stepie, z dala od ludzi. Gulsarego Tanabaj zna od małego. Z biegiem czasu nawiązuje z nim tak silną więź, że traktuje go jak przyjaciela, za którego byłby gotów skoczyć w ogień. Gdy dwadzieścia lat później stary i zmęczony koń dożywa swych dni, Bakasow nie zostawia go samego, postanawia towarzyszyć mu do samego końca.
Historię Gulsarego i Tanabaja poznajemy w formie retrospekcji. Widzimy, jak koń dorasta, jak staje się najdorodniejszym i najbardziej charakternym ogierem w stadzie, jak zwraca uwagę nowego przewodniczącego kołchozu, który chciałby takiego właśnie rumaka mieć pod wierzch. Ale to oznaczałoby zniewolenie, a przecież Gulsary dotąd był, podobnie jak jego opiekun, wolną istotą. Z drugiej strony poznajemy los i życiowe zakręty Bakasowa, który wcale nie jest ideałem. Zakochawszy się we wciąż jeszcze młodej wojennej wdowie Biubiużan (gra ją urodzona w Chinach Kazaszka Farida Szaripowa), zdradza z nią swoją żonę Dżajdar (w tej roli Baken Kydykiejewa, dla której był to w tej dekadzie czwarty występ w ekranizacji prozy Ajtmatowa), wiedząc, że może tym sprawić ból i jej, i dzieciom, które mu urodziła. Tanabaj to jednak człowiek, który kocha życie. Możemy się jedynie domyślać, że gdyby to były czasy przedsowieckie jako wyznawca islamu mógłby żyć zgodnie i szczęśliwie z obiema kobietami. A tak, zmuszony do wyboru, wybiera… – odpowiedź wcale nie jest taka oczywista.
„Żegnaj, Gulsary!” ma, jak zostało to wspomniane już wcześniej, charakter eksperymentalny. Z jednej strony przez sporą część czasu film sprawia wrażenie fabularyzowanego dokumentu przyrodniczego; z drugiej – Urusiewski-operator zdecydował się (wraz z pomagającym mu Wasilijem Siewostjanowem) na daleko idącą zabawę formą, zwłaszcza w sferze wizualnej. Co można zrozumieć, pamiętając o tym, że pierwotny zawód Siergieja Pawłowicza to „artysta-plastyk”, na dodatek przez wiele lat był on praktykującym malarzem. Swemu debiutowi reżyserskiemu nadał więc charakter malarski: improwizował kolorystycznie (tak! to zarazem pierwsza kolorowa ekranizacja prozy Ajtmatowa), zniekształcał obraz, a wszystko po to, aby przydać dziełu walorów niesamowitości, odrealnienia, może nawet – realizmu magicznego. Powieść, która posłużyła za podstawę scenariusza, jest wspaniałą, głęboko humanistyczną opowieścią o przyjaźni i potrzebie wolności; film w udany sposób przenosi te wartości na ekran. Żałować można jedynie, że Urusiewskiemu nie pozwolono nakręcić drugiej części.
„Żegnaj, Gulsary!” zasługuje na szczególną uwagę polskich widzów z jeszcze jednego powodu. Oryginalną, momentami wręcz awangardową, ale jednocześnie mocno zapadającą w pamięć ścieżkę dźwiękową stworzył Moisej (Mieczysław) Wajnberg (1919-1996) – polski Żyd, który we wrześniu 1939 roku uciekł przed nazistami na wschód i tak trafił pod „opiekę” Armii Czerwonej. Po wojnie pozostał w Związku Radzieckim (jego rodzina w Warszawie zginęła), ale do końca swego życia nie zapomniał o tym, że jest Żydem i Polakiem. Dzisiaj, odkrywany na nowo, coraz częściej wpisywany jest do panteonu najwybitniejszych kompozytorów muzyki klasycznej XX wieku; każdego roku w Polsce ukazuje się przynajmniej kilka płyt z jego muzyką. Niestety, mniej znana jest jego twórczość filmowa, choć przecież stworzył oprawę i do „Lecą żurawie”, i do „Afonia” – zaliczanych do żelaznej klasyki kina radzieckiego. A co stało się dalej z Urusiewskim? Jako reżyser zrealizował jeszcze tylko jeden film – dramat biograficzny o poecie Siergieju Jesieninie „Śpiewaj swą pieśń, poeto…” (1971), który czekał na premierę dwa lata. Gdyby potrwało to kilkanaście miesięcy dłużej, Siergiej Pawłowicz mógłby tego momentu nie dożyć, zmarł bowiem w Moskwie w 1974 roku.
koniec
25 maja 2022

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Said – kochanek i zdrajca
— Sebastian Chosiński

Odcięta głowa Jima Clarka
— Sebastian Chosiński

Słona pustynia Tadżykistanu
— Sebastian Chosiński

Uczciwy i nieszczęśliwy
— Sebastian Chosiński

Trup ściele się gęsto
— Sebastian Chosiński

Co dwie głowy, to nie jedna
— Sebastian Chosiński

Zabić człowieka – cóż łatwiejszego?
— Sebastian Chosiński

Samatow i pieriestrojka
— Sebastian Chosiński

Źli policjanci i dobrzy złodzieje
— Sebastian Chosiński

Odrażający, brzydcy i… skorumpowani
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.