East Side Story: Kabrioletem przez cały wiek [Jurij Wasiljew „Bohater” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Jurij Wasiljew – twórca „Bohatera” – to bardzo doświadczony aktor, ale jednocześnie bardzo niedoświadczony, przynajmniej jeśli chodzi o produkcje filmowe, reżyser. I to, niestety, rzuca się w oczy podczas seansu. Tym bardziej że i scenariusz, jaki oddano w ręce Wasiljewa, pełen był niekonsekwencji. W efekcie nic nie było w stanie uratować tego filmu. Nawet doborowa obsada aktorska.
East Side Story: Kabrioletem przez cały wiek [Jurij Wasiljew „Bohater” - recenzja]Jurij Wasiljew – twórca „Bohatera” – to bardzo doświadczony aktor, ale jednocześnie bardzo niedoświadczony, przynajmniej jeśli chodzi o produkcje filmowe, reżyser. I to, niestety, rzuca się w oczy podczas seansu. Tym bardziej że i scenariusz, jaki oddano w ręce Wasiljewa, pełen był niekonsekwencji. W efekcie nic nie było w stanie uratować tego filmu. Nawet doborowa obsada aktorska.
Jurij Wasiljew ‹Bohater›EKSTRAKT: | 50% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Bohater | Tytuł oryginalny | Герой | Reżyseria | Jurij Wasiljew | Zdjęcia | Ramūnas Greičius | Scenariusz | Olga Pogodina-Kuzmina, Natalia Doroszkiewicz | Obsada | Dima Bilan, Swietłana Iwanowa, Aleksandr Bałujew, Jurgita Jurkuté, Marat Baszarow, Julia Pieriesild, Aleksandr Adabaszjan, Wiktor Niemiec, Władisław Wietrow, Tatiana Liutajewa, Swietłana Poliakowa, Lilita Ozoliņa, Aleksandr Wasiljew, Aleksandr Gołowin, Petar Zekavica, Jurij Wasiljew | Muzyka | Eduard Artiemjew | Rok produkcji | 2016 | Kraj produkcji | Francja, Litwa, Rosja | Czas trwania | 86 min | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Sytuacja, w jakiej od kilkunastu lat znajduje się, w wyniku prowadzonej przez prezydenta (a przez pewien także premiera) Władimira Putina propagandy i tak zwanej polityki historycznej, społeczeństwo rosyjskie jest z lekka schizofreniczna. Z jednej strony podkreśla się narodowe nieszczęście, jakim był upadek Romanowów w 1917 roku, ale z drugiej oficjalnie stwierdza, że rozpad Związku Radzieckiego, do utworzenia którego wydarzenie to się przyczyniło, był największą tragedią XX wieku. Z jednej strony Stalin przedstawiany jest jako zbrodniarz gnębiący własnych obywateli, ale z drugiej – poczucie dumy narodowej budowane jest na zwycięstwie w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, do którego powiódł Armię Czerwoną wąsaty Gruzin. W efekcie następuje zatarcie granic w postawach i światopoglądzie współczesnych Rosjan, a to nigdy nie służy prawdzie. To zagubienie widoczne jest także w fabule „Bohatera”, melodramatu wojennego (przy czym chodzi tu o pierwszą wojnę światową), w którym „czerwoni” są źli, ale burżuazja, chcąca po upadku caratu budować w kraju demokrację, okazuje się być jeszcze gorsza. Pochodzący z Nowosybirska Jurij Wasiljew (rocznik 1954) to bardzo doświadczony aktor teatralny i telewizyjny. Na profesjonalnej scenie zadebiutował jeszcze jako nastolatek w swoim rodzinnym mieście, pojawiając się w kilku spektaklach miejscowego Teatru Młodego Widza. Łyknąwszy bakcyla, po zdaniu egzaminu dojrzałości wybrał się do Moskwy, gdzie studiował w Wyższej Szkole Teatralnej imienia Borisa Szczukina (dyplom zdobył w 1976 roku). Od tamtej pory pojawiał się przede wszystkim w produkcjach telewizyjnych, znacznie rzadziej natomiast w kinowych (vide „ Powrót muszkieterów, czyli Skarby kardynała Mazzariniego” sprzed siedmiu lat). aż przyszedł moment, kiedy postanowił spróbować sił po drugiej stronie kamery. W 2013 roku wyreżyserował komedię przygodową dla dzieci „Sprzedawca zabawek”, by krótko potem zabrać się do pracy nad „Bohaterem” (którego premiera kinowa miała miejsce 31 marca). I tu dało o sobie znać niezdecydowanie twórcy. Jaki bowiem film chciał nakręcić? Epicki dramat o pierwszej wojnie światowej i wojnie domowej w Rosji, widzianych oczyma „białego” (carskiego) oficera? Tak by się wydawało. Ale po co w takim razie eksponować wątek miłosny, który jedynie skutecznie rozmywa przesłanie? Lecz wcale nie to okazuje się największym błędem reżysera. Jeszcze poważniejszym, wręcz niewybaczalnym, jest wplecenie w to wszystko rozgrywającego się w czasach nam współczesnych ciągu dalszego, który daje się wytłumaczyć jedynie zaistnieniem jakichś mistycznych powiązań. Coś, co w mniemaniu reżysera miało być zapewne sprytną klamrą spinającą fabułę, stało się dość kuriozalnym zabiegiem, który – jak można się domyślać – posłużył jedynie dopowiedzeniu dalszych losów części bohaterów. Oczywiście przede wszystkim jest to wina scenariusza – w tym przypadku żale kierować należy więc pod adresem dwóch pań: autorki dramatów Olgi Pogodinej-Kuzminej („ Dwie kobiety”) oraz debiutującej na tym polu Natalii Doroszkiewicza – lecz ostatecznie za wszystko odpowiada reżyser. Fabuła „Bohatera” rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych: pomiędzy rokiem 1914 a (najpóźniej) 1921 i współcześnie. Początek jest bardzo podniosły. Ale czy może być inaczej, skoro lektor czyta fragmenty testamentu cara Aleksandra III, który radzi swemu synowi i następcy, Mikołajowi II, jak postępować, by utrzymać status Rosji jako mocarstwa. Pojawiają się tam między innymi światłe myśli typu: Rosja nie ma przyjaciół, dlatego aby była wielka, musi wzbudzać strach (swoją drogą można się zastanawiać, czy nie jest to przypadkiem jednocześnie przesłanie reżysera do aktualnie rządzących krajem). Latem 1914 roku obywatelom Rosji mogło się jeszcze wydawać, że tak właśnie jest. W podpetersburskiej posiadłości księcia Czernyszewa bawi okoliczna śmietanka towarzyska; są arystokraci, wojskowi, ale i przedstawiciele bogatej burżuazji, jak przemysłowiec Tierieszczenko. Czas płynie sympatycznie i nic nie zapowiada zbliżającego się wielkimi krokami dramatu. Piękną Wierę Aleksandrowną, córkę gospodarzy, zajmuje głównie przystojny porucznik Andriej Piotrowicz Dołmatow, z którym konkurować może chyba jedynie, choć ostatecznie nieskutecznie, przywieziony przez ojca kabriolet. I właśnie wątek tego samochodu przenosi nas chwilę później o sto lat do przodu. W dalekim Paryżu rosyjska emigrantka, księżna Jezierska, z powodu kłopotów finansowych chce sprzedać zabytkowy wóz. Chętnym do kupna jest niejaki Michel. Zdaje sobie sprawę, że wóz wart jest grubo ponad milion euro, ale tyle nie ma zamiaru zapłacić. Sprowadza więc z Rosji mechanika-specjalistę, okazuje się nim Andriej Kulikow, który ma przyjrzeć się automobilowi, ale przede wszystkim wmówić właścicielce dużo niższą jego wartość. W poszukiwaniu Jezierskiej, wraz z pośrednikiem handlowym lwem Emanuiłowiczem Czyżem, Kulikow trafia na rosyjski cmentarz, gdzie w oczy rzuca mu się mogiła z widniejącym na nagrobku zdjęciem pięknej młodej kobiety. Wydaje mu się ona znajoma; widział jej zdjęcie sprzed stu lat właśnie na tle zabytkowego kabrioletu. On sam też zresztą zdaje się być inkarnacją kogoś sprzed wieku. Kogo – nie zdradzimy, ale domyślenie się tego wcale nie powinno być trudne. Większość czasu Jurij Wasiljew poświęca wydarzeniom z czasów wojny – i te fragmenty są ewidentnie najciekawsze. Klęska caratu, dwie rewolucje, wojna domowa – wszystko to przewraca dotychczas ustalony porządek w Rosji do góry nogami i jednocześnie uniemożliwia ułożenie sobie szczęśliwego życia przez zakochanych Wierę Aleksandrowną i Andrieja Piotrowicza. Problem jednak w tym, że ich losy potraktowane są po łebkach; na dodatek podejmując tak poważny temat, reżyser (ani scenarzystki) nie pokusił o to, by dorzucić coś od siebie, by zaskoczyć jakimś zaskakującym zwrotem akcji czy podbić emocje dramatyczną sceną. W „Bohaterze”, jeśli chodzi o poziom uczuć, wszystko jest letnie, a im bliżej końca – tym bardziej tandetne (o finale w tym kontekście nie ma nawet co wspominać!). Sytuacji nie ratują ani świetnie wpisujące się w klimat epoki zdjęcia litewskiego operatora Ramūnasa Greičiusa („ Tadas Blinda. Początek”, „ Wędrowiec”), ani zrobiona z rozmachem ścieżka dźwiękowa legendarnego kompozytora Eduarda Artiemjewa („ Syberiada”, „ Kierowca dla Wiery”, „ Białe noce listonosza Aleksieja Trapicyna”). Siedem milionów dolarów wydanych na ten film poszło więc w błoto. Ratunkiem mogą okazać się chyba tylko wpływy z reklam z emisji telewizyjnej, bo że obraz Wasiljewa będzie miał wersję serialową wydaje się, sądząc ze sposobu realizacji, pewne. Ból jest tym większy, że reżyserowi udało się zgromadzić na planie filmowym doborową obsadę. Nawet najmniej doświadczony w tym gronie, wcielający się w dwie postaci, rotmistrza Dołmatowa i mechanika Kulikowa, wokalista Dima Bilan wypadł całkiem przyzwoicie. O pozostałych aktorów wcale już nie trzeba było się martwić. Wszak Swietłana Iwanowa, czyli filmowa Wiera Czernyszewa („ Franz + Polina”, „ Ojciec”, „ Sierpień. Ósmego”), Aleksandr Bałujew – przemysłowiec Tierieszczenko („ Kandahar”, „ Dwie kobiety”, „ Ślad tygrysa”), Marat Baszarow – baron von Liwen („ Pasażerka”, „ Juleńka”, „ Batalion”), Julia Pieriesild – Maria Kulikowa („ Paradżanow”, „ Weekend”, „ Bitwa o Sewastopol”), Władisław Wietrow – książę Czernyszew („ Admirał”, „ Podrzutek”), Tatiana Liutajewa – jego żona („ Boris Godunow”, „ Tadas Blinda. Początek”, „ Żona Stirlitza”), a nawet pojawiający się w epizodach Aleksandr Adabaszjan („ 12”, „ Człowiek z bulwaru Kapucynek”) czy Wiktor Niemiec („ Szczęście ty moje”, „ Gwiazda”, „ Rajskie Ogrody”) – to artyści dużego, jeśli nie wielkiego, formatu. Tym większa złość ogarnia widza, kiedy zdaje sobie sprawę, że mając taki potencjał, Wasiljew klasycznie go zaprzepaścił.
|