East Side Story: Co robią rosyjscy żołnierze w sercu Afryki? [Andriej Szczerbinin „Turysta” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Oglądając „Turystę”, można przeżyć déjà vu. Takie filmy powstawały w czasach Leonida Breżniewa. Sławiące bohaterską Armię Radziecką, która niesie bratnią pomoc narodom świata. A tu, proszę, jak gdyby nigdy nic Andriej Szczerbinin wyskakuje z obrazem, który propagandowo niczym się od tamtych nie różni. Ale żebyśmy byli sprawiedliwi – Amerykanie robią dokładnie to samo, a i nam trafiła się jakiś czas temu „Karbala”.
East Side Story: Co robią rosyjscy żołnierze w sercu Afryki? [Andriej Szczerbinin „Turysta” - recenzja]Oglądając „Turystę”, można przeżyć déjà vu. Takie filmy powstawały w czasach Leonida Breżniewa. Sławiące bohaterską Armię Radziecką, która niesie bratnią pomoc narodom świata. A tu, proszę, jak gdyby nigdy nic Andriej Szczerbinin wyskakuje z obrazem, który propagandowo niczym się od tamtych nie różni. Ale żebyśmy byli sprawiedliwi – Amerykanie robią dokładnie to samo, a i nam trafiła się jakiś czas temu „Karbala”.
Andriej Szczerbinin ‹Turysta›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Turysta | Tytuł oryginalny | Турист | Reżyseria | Andriej Szczerbinin | Zdjęcia | Edgar Żamgarian, Dmitrij Ariefiew | Scenariusz | Władimir Izmajłow | Obsada | Aleksiej Szewczenkow, Aleksandr Baranowski, Władimir Pietrow, Jewgienij Tierskich, Flavija-Gertruda Mbajabe, Wilfred Williams, Siergiej Worobjow, Gieorgij Bołoniew, Aleksiej Udalcow, Gleb Tiemnow, Denis Wołkow | Muzyka | Witalij Mukaniajew, Siergiej Sznurow | Rok produkcji | 2021 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 95 min | Gatunek | sensacja, wojenny | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Bo skoro jest powód, aby pochwalić się swoim męstwem i sukcesem militarnym – nie takim sprzed dekad czy wieków, lecz jak najbardziej współczesnym – to dlaczego tego nie zrobić? Okazji przecież – dodajmy: na szczęście! – nie ma zbyt wielu. Polacy wykorzystali swoją i nakręcili „ Karbalę” (2015), to dlaczego Rosjanie, mający jeszcze większe doświadczenie w realizacji wielkich widowisk wojennych i batalistycznych, mieliby być gorsi? Taka właśnie myśl przyświecała zapewne Andriejowi Wołginowi w czasie pracy nad „ Bałkańską linią” (2019), tym samym torem myślenia powędrował w tym roku Andriej Szczerbinin, gdy zdecydował się opowiedzieć o dramatycznych wydarzeniach, jakie rozegrały się kilka miesięcy temu w Republice Środkowoafrykańskiej. To państwo położone w samym sercu Afryki. Początkowo było – jako Ubangi-Szari – kolonią francuską. Niepodległość zdobyło w 1960 roku – i praktycznie od tamtego momentu wstrząsane jest wewnętrznymi walkami, zamachami stanu, w wyniku których do władzy dochodzą lokalni dyktatorzy. Jak na przykład pułkownik Jean-Bédel Bokassa, który po dekadzie sprawowania autorytarnych rządów ogłosił się… cesarzem. W czasach znacznie nam bliższych wcale nie jest spokojniej. W 2003 roku dzięki zbrojnej rewolcie po urząd prezydenta kraju sięgnął François Bozizé, który dwa lata później wygrał zorganizowane przez siebie wybory. To jednak wcale nie uspokoiło sytuacji. Osiem lat temu to Bozizé musiał uciekać ze swojej ojczyzny (tak jak dekadę wcześniej jego poprzednik Ange-Félix Patassé); nową głową państwa został ostatecznie – po trzyletnich zawirowaniach – ekspremier Faustin-Archange Touadéra, który pełni ten urząd do dzisiaj. Poszukując sojuszników, którzy pozwoliliby Republice Środkowoafrykańskiej okrzepnąć i nabrać militarnej mocy, Touadéra zdecydował się w 2018 roku na podpisanie układu o współpracy wojskowej z Federacją Rosyjską. Na jego mocy wysłano do Bangi (to stolica kraju) dwustu trzydziestu pięciu instruktorów, mających za zadanie szkolić miejscową armię; później „dorzucono” kolejnych trzystu, natomiast na początku grudnia ubiegłego roku – w momencie, w którym zaczyna się akcja „Turysty” – żołnierzy rosyjskich było już w Republice Środkowoafrykańskiej około czterech tysięcy. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że Bozizé nie zrezygnował z prób powrotu na urząd i jest gotowy sięgnąć ponownie po rozwiązanie siłowe – co zresztą stało się faktem w 2020 roku, kiedy odmówiono mu zgody na kandydowanie w kolejnych wyborach z powodów moralnych (ciągną się za nim oskarżenia ONZ o rzekome zabójstwa, tortury i inne przestępstwa) – trudno dziwić się prezydentowi Touadérze. A kim jest reżyser „Turysty”? Ostatnimi laty pojawiał się w tym miejscu rzadziej, ale jeszcze dekadę temu dość często gościł w „East Side Story”. Andriej Szczerbinin (rocznik 1973) to nadzwyczaj pracowity telewizyjny rzemieślnik, który na koncie ma kilkadziesiąt filmów pełnometrażowych i seriali zrealizowanych z myślą o „małym ekranie”. Były to głównie opowieści sensacyjne (seria „ W stanie spoczynku”, 2009-2019; „ Snajper”, 2010; „ Mistrz”, 2010), ale i melodramatyczne („ Moja ostatnia pierwsza miłość”, 2011; „ Rodzaj nijaki, liczba pojedyncza”, 2013) – najczęściej, niestety, niezbyt wysokich lotów. W przypadku „Turysty” (którego premiera miała miejsce 19 maja tego roku), jeśli chodzi o poziom artystyczny, nie jest dużo lepiej, ale przynajmniej reżyser dostał do dyspozycji konkretny budżet i na dodatek mógł kręcić film w naturalnych plenerach afrykańskich. A że na swoim fachu się zna, powstał film, który wprawdzie nie zachwyca, ale którego „lektura” nie jest też, jak to niekiedy w przypadku Szczerbinina bywało, katorgą. Akcja rozpoczyna się w grudniu ubiegłego roku. Kraj rządzony od czterech lat przez prezydenta Touadérę pogrąża się w chaosie politycznym, za który w dużej mierze odpowiada przegnany siedem lat wcześniej Bozizé. Chcąc wrócić na stanowisko głowy państwa, gotów jest on wywołać w ojczyźnie wojnę domową; chętnie korzysta przy tym z pomocy lokalnych bandytów, jak i sprowadzanych z zagranicy (chociażby z sąsiedniego Czadu) najemników. Na Bangi rusza ze swoją grupą watażka o imieniu Antoine, dla którego liczą się jedynie pieniądze, życie ludzkie nie przedstawia natomiast żadnej wartości. Ich szlak znaczony jest dziesiątkami ofiar: kobiety są gwałcone, mężczyźni mordowani, gospodarstwa grabione, domy palone. Jedynym ratunkiem, lecz i tak nie dającym stuprocentowej pewności na przeżycie, jest przyłączyć się do tych oprychów – i robić dokładnie to samo co oni. W tym czasie Rosja wysyła do Republiki Środkowoafrykańskiej kolejną grupę instruktorów; jest wśród nich Grisza Dmitrijew, który zanim wstąpił do wojska, pracował w policji. Nigdy jednak nie brał, jak dotąd, udziału w działaniach zbrojnych, nie ma żadnego doświadczenia na polu walki. Takich jak on, żołnierzy przed chrztem bojowym, określa się tutaj potocznie mianem „turystów” i taką właśnie ksywkę Grisza dostaje od swoich nowych kompanów. Choć przecież jako policjant także ryzykował zdrowiem, a nawet życiem, to jednak nie da się tego porównać z tym, co spotyka go w Afryce – zwłaszcza gdy wraz z dziesiątką innych zostaje wysłany do bazy na północy kraju. Rebelianci, których jednym z przywódców jest… miejscowy ksiądz katolicki, za radą białego najemnika doradzającego Bozizé, postanawiają zdobyć bazę. Chodzi im bowiem o wydźwięk propagandowy: gdy rozejdzie się po kraju wieść, że zdołali pokonać Rosjan, inni uwierzą, że sukces, polegający na przegnaniu Touadéry, jest realny. Grupa rosyjskich żołnierzy, których jedynym zadaniem miało być szkolenie armii republikańskiej, trafia nagle w sam środek walk. Przeciwko nim ruszają bandyci Antoine’a, a w odwodzie czekają już regularni, zaprawieni w bojach, najemnicy z Czadu. Owszem, w okolicy znajduje się francuski kontyngent wysłany do Republiki Środkowoafrykańskiej w ramach wojsk pokojowych ONZ, ale zgodnie z rezolucją Organizacji nie może on podejmować żadnych działań zbrojnych (powtarza się więc sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia w połowie lat 90. w Rwandzie). W rzeczywistości Rosjanie są więc skazani na własne, bardzo nieliczne, siły. Plus oczywiście ich afrykańscy sojusznicy, ale wartość bojowa tych oddziałów jest minimalna. Jak widać, fabuła jest dość schematyczna: mamy do czynienia z kolejnym odczytaniem mitu o bohaterskich obrońcach Termopil bądź Westerplatte, z tą różnicą, że tamci zginęli bądź poszli do niewoli, a tutaj… Tak, pod tym względem „Turyście” jest dużo bliżej do polskiej „ Karbali”. Od strony wizualnej film na pewno się broni. Sceny batalistyczne są nie tylko atrakcyjne, ale trzymają też napięcie. Nie mniej istotny w przypadku dzieła Szczerbinina jest jednak przekaz propagandowy: żołnierze rosyjscy po raz kolejny niosą bratnią pomoc innym narodom, które są im za to niewymownie wdzięczne. Reżyser zadbał również o to, aby w odpowiednio jasnym świetle zaprezentować prezydenta Faustin-Archange’a Touadérę, który prezentuje się jak prawdziwy mąż stanu – odpowiedzialny za naród i państwo, podejmujący odpowiedzialne decyzje i zawiązujący słuszne sojusze. Zabrakło, niestety, gwiazd w obsadzie. W efekcie pojawiają się na ekranie aktorzy znani głównie w seriali i produkcji telewizyjnych. Griszę gra Władimir Pietrow („ Ratować Leningrad!”), jego dowódcę Kubania – pochodzący z Karelii, a pracujący w teatrze w Pskowie Jewgienij Tierskich, szefa rosyjskich instruktorów Jeniseja – Siergiej Worobjow („ W twoich oczach”, „ Iwan”), żołnierza Maketa – Aleksiej Szewczenkow („ Decyzja o likwidacji”), a Limona – Aleksandr Baranowski („ Mistrz”). Scenariusz wyszedł spod ręki Władimira Izmajłowa (specjalisty od „małego ekranu”), głównym autorem zdjęć jest doświadczony w podobnych produkcjach Ormianin Garik Żamgarian („ Klucz Salamandry”, „ Rżew”), ścieżka dźwiękowa wyszła natomiast spod ręki Witalija Mukaniajewa, etatowego kompozytora wytwórni NTV (i Szczerbinina). Choć to, co w niej najciekawsze, nie jest wcale jego autorstwa – chodzi o dwie piosenki Siergieja Sznurowa i zespołu Leningrad (Ленинград): „Дороги” (2003) i „Красная смородина” (2015).
|
Przyznam, że z powyższego tekstu nie zarejestrowałem, czy film powstał na podstawie prawdziwych wydarzeń (jak "Karbala" czy też "Oblężenie Jadotville"), czy też opisana na wstępie obecność Rosjan w Republice Środkowoafrykańskiej została wykorzystania do opowiedzenia fikcyjnej opowieści o bitwie?