Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

East Side Story: Paweł Deląg – gwiazdą kina akcji!?
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jeszcze do niedawna polscy aktorzy mogli tylko marzyć o tym, aby zagrać pierwszoplanową rolę w zagranicznym obrazie u boku takich gwiazd, jak Rutger Hauer czy Michael Madsen. Teraz sztuka ta udała się Pawłowi Delągowi, który dzięki nieźle rozwijającej się karierze na Białorusi trafił także na salony rosyjskiej kinematografii. Dowodem – kreacja w, nakręconym również za amerykańskie i holenderskie pieniądze, sensacyjnym „Kluczu Salamandry” Aleksandra Jakimczuka. Szkoda tylko, że to typowe kino akcji klasy B lub C.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Paweł Deląg – gwiazdą kina akcji!?
[ - recenzja]

Jeszcze do niedawna polscy aktorzy mogli tylko marzyć o tym, aby zagrać pierwszoplanową rolę w zagranicznym obrazie u boku takich gwiazd, jak Rutger Hauer czy Michael Madsen. Teraz sztuka ta udała się Pawłowi Delągowi, który dzięki nieźle rozwijającej się karierze na Białorusi trafił także na salony rosyjskiej kinematografii. Dowodem – kreacja w, nakręconym również za amerykańskie i holenderskie pieniądze, sensacyjnym „Kluczu Salamandry” Aleksandra Jakimczuka. Szkoda tylko, że to typowe kino akcji klasy B lub C.
W Związku Radzieckim klasyczne kino akcji praktycznie nie istniało. Jako że filmy tego typu kojarzyły się sowieckim decydentom głównie z kinematografią amerykańską, traktowano je z ogromną podejrzliwością. A to oznaczało tyle, że podobnych obrazów ani nie sprowadzano z zagranicy, ani nie pozwalano kręcić w kraju. Wyjątkiem było „W zonie osobogo wnimanija” (1977) Andrieja Maliukowa, które miało też jednak jednoznaczny wydźwięk propagandowy. Przełom nastąpił dopiero w 1980 roku, kiedy to na ekrany kin w ojczyźnie światowego proletariatu wszedł, zrealizowany za marne pieniądze i w trzeciorzędnej obsadzie, sensacyjny film Borisa Durowa „Piraci XX wieku” (1979). W ciągu zaledwie sześciu miesięcy (między lipcem a grudniem 1980) obejrzało go – uwaga! – ponad 87 milionów widzów. Nic więc dziwnego, że od tej pory radzieccy reżyserzy, zwłaszcza ci z tylnych rzędów, aż rwali się do kina akcji. Żadna z ich produkcji jednak – a warto wymienić chociażby takie dzieła, jak „Woditiel awtobusa” (1983) Borisa Szadurskiego, „Dwojnoj obgon” (1984) i „Wykup” (1986) Aleksandra Gordona, „Rodnyje bieriega” (1988) Abduły Mahmudowa, „Diełaj – raz!” (1990) Andrieja Maliukowa, „Duraki umirajut po piatnicam” (1990) Rudolfa Fruntowa, „Wzbiesiwszyjsia awtobus” (1990) Gieorgija Natansona, „Za posliedniej cziertoj” (1991) Nikołaja Stambuły, „Sztemp” (1991) Giennadija Iwanowa oraz będące jego kontynuacją „Pochorony na wtorom etaże” (1991) Aleksandra Staszkowa i Jeleny Aminowej – nie powtórzyły już sukcesu „Piratów…” i nie zapewniły swoim twórcom nieśmiertelności i spokojnej emerytury.
Prawdziwy wysyp obrazów sensacyjnych nastąpił dopiero pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, kiedy kino rosyjskie podźwignęło się z ogromnego kryzysu i artystycznej zapaści. Dzisiaj Rosjanie nie dość, że lubują się w podobnych produkcjach, to na dodatek coraz częściej zapraszają do udziału w nich gwiazdy z Zachodu. W 2005 roku w „Zierkalnych wojnach” Wasilija Cziginskiego zagrał Rutger Hauer, natomiast Oleg Stiepczenko obsadził w swoim „Mużskom sezonie” Michaela Madsena. Obaj panowie spotkali się w ubiegłym roku na planie międzynarodowego projektu „Klucz Salamandry”. Film powstał za pieniądze rosyjskie, amerykańskie i holenderskie; kręcono go w Tajlandii; w obsadzie zaś – poza wspomnianymi już Holendrem i Amerykaninem – znaleźli się jeszcze Rosjanie, Polak, Koreańczyk (z Południa), Węgier oraz Tajowie. Prawdziwie internacjonalistyczne towarzystwo! Nad którym starał się zapanować, pochodzący z Leningradu, reżyser Aleksandr Wiktorowicz Jakimczuk (rocznik 1968). W 1990 roku zaliczył on drobny epizod aktorski – zagrał w szóstej części biograficznej opowieści Aleksandra Proszkina o radzieckim biologu Nikołaju Wawiłowie. Kiedy upadł Kraj Rad, Jakimczuk wyruszył na Wschód; w dawnych środkowoazjatyckich republikach ZSRR (między innymi w Dagestanie i Tadżykistanie) oraz w Indiach i Tajlandii kręcił filmy dokumentalne. Kiedy na początku XXI wieku wrócił do ojczyzny, zaangażował się w działalność producencką (współtworzył studio „Arsenał-TV”) i reżyserską. Między 2005 a 2008 rokiem nakręcił dla telewizji trzy seriale kryminalno-sensacyjne: „Koroliestwo kriwych…”, „Zakon myszełowki” oraz „Sliepoj 3”. Potem postanowił spróbować swych sił w pełnym metrażu. I to od razu z górnego C – przynajmniej jeśli chodzi o rozmach akcji i obsadę.
W Bangkoku od lat działa firma farmaceutyczna „Farm Line”, którą kieruje poruszający się na wózku inwalidzkim wiekowy już pan Hunt. Jego największym marzeniem jest powrócić do pełnej sprawności fizycznej, dlatego też podległy mu koncern prowadzi badania nad specyfikiem, który on sam określa mianem „eliksiru życia”. Tajemnicę jego działania zdradza podczas uroczystej konferencji prasowej, która odbywa się w należącym do przedsiębiorstwa wieżowcu w centrum tajlandzkiej stolicy. Pracujący dla Hunta naukowcy, biolodzy i farmaceuci, pozyskują ów bezcenny preparat z ciała płazów żyjących w dżungli południowo-wschodniej Azji. Sam milioner nie waha się nawet nazwać salamandry „aniołami stróżami”, które posiadają „klucz” do przedłużenia – także ludzkiego – życia. Na oczach zgromadzonych dziennikarzy daje też dowód skuteczności działania leku – wstaje z wózka i robi kilka kroków o własnych siłach. Sukces, wydawałoby się, nie podlegający dyskusji. Problem jednak w tym, że w trakcie pracy nad pozyskaniem tajemniczego medykamentu stworzono też, o czym już Hunt nie wspomniał publicznie, wirusa, który w pierwszej kolejności wzmaga w człowieku agresję, a następnie wywołuje skrajne stany depresyjne. Do prawdy dokopuje się za to Maria Kononowa, rosyjska badaczka z międzynarodowej ekspedycji naukowej, która prowadzi testy w placówce na wyspie Koh Rom Mai gdzieś na pograniczu Tajlandii i Birmy. Gdy jednak chce przekazać te nadzwyczaj ważne informacje swoim przełożonym, osada, w której mieszkają badacze, zostaje zaatakowana przez bandę najemników pod dowództwem opłacanego przez Hunta psychopatycznego Ricka. Maszy udaje się, co prawda, uciec, ale czy może liczyć na to, że ktoś przybędzie jej z pomocą?…
Powyższe pytanie ma oczywiście charakter retoryczny. Gdy bowiem wieść o zaginięciu Kononowej dociera do Moskwy, generał Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Siergiej Anatoljewicz, postanawia natychmiast wysłać w tamten region Azji grupę ratunkową, na czele której stawia zaprawionego w boju pułkownika Iwanycza. Niejeden już raz prowadził on do walki komandosów w azjatyckiej dżungli, do tak trudnego zadania nadaje się więc idealnie. Wraz z nim, poza żołnierzami, wyruszają jeszcze mikrobiolog Wadim, specjalistka – też pewnie w jakiejś dziedzinie związanej z biologią – Julia oraz geniusz komputerowy Maks, którego zadaniem jest zapewnienie przez cały czas oddziałowi kontaktu z dowództwem. Tymczasem w Bangkoku dzieją się dramatyczne rzeczy. Ku zaskoczeniu opinii publicznej znany kongresmen popełnia samobójstwo, skacząc z dachu wieżowca, a jego sekretarz najpierw morduje swoją rodzinę, by na koniec strzelić sobie w łeb. W sumie w ciągu miesiąca zanotowano w stolicy osiem przypadków niewyjaśnionych samobójstw. Policja rozpoczyna zakrojone na szeroką skalę śledztwo. Ślady prowadzą zaś do „Farm Line”, co bardzo niepokoi pana Hunta. Chcąc utrudnić pracę wymiarowi sprawiedliwości, właściciel wielkiego koncernu wysyła w ślad za kierującym dochodzeniem inspektorem piękną, ale i śmiertelnie niebezpieczną Iren. Jednocześnie też nakazuje Rickowi, aby wzmógł czujność i zapewnił całkowite bezpieczeństwo ukrytemu w dżungli tajnemu laboratorium. Okazuje się to tym bardziej zasadne, że na trop pracowni wpada grupa rosyjskich komandosów, których dodatkowo wspomaga oddelegowany przez południowokoreańskie służby specjalne Czan Hen-Wu (lub jakoś podobnie).
W Hollywood i w Azji (głównie w Hongkongu, Tajlandii i Indonezji) podobnych filmów kręci się setki; w Europie, jak do tej pory, wciąż są one rzadkością. Dla kinematografii rosyjskiej „Klucz Salamandry” był więc prawdziwym wyzwaniem. I jeśli przyjrzymy się obrazowi Jakimczuka od strony realizacyjnej, musimy przyznać, że w zdecydowanej większości rosyjska ekipa wyzwaniu temu sprostała. Strzelaniny, pościgi, walki wręcz… wybuchy, skoki z wieżowca, gonitwy po dżungli… pojedynki w powietrzu, na lądzie, na wodzie i pod wodą… – wszystko zostało nakręcone na światowym poziomie. Nie ma się właściwie do czego przyczepić. Szwankuje za to nieco, co też zresztą dziwić nie powinno, logika zdarzeń. Tyle że w podobnych tej produkcjach prawdopodobieństwo opowiadanej historii zawsze ustępuje pola rozmachowi widowiska. Chcąc mieć więc przyjemność z seansu, należy przede wszystkim nastawić się na bodźce wzrokowe, a wówczas jest spora szansa na to, że spędzone przed ekranem ponad półtorej godziny nie uznamy za bezsensownie stracone. „Klucz Salamandry” kosztował w sumie 7 milionów dolarów. Po raz pierwszy pokazano go podczas targów filmowych towarzyszących festiwalowi w Cannes w maju 2010 roku; w Rosji do dystrybucji kinowej wszedł jednak dopiero 24 marca 2011, dwa tygodnie później natomiast doczekał się premiery na Ukrainie. Czy zostanie pokazany w Polsce? W kinach zapewne nie, prędzej trafi na DVD bądź sięgnie po niego kanał Wojna i Pokój…
Rolę pana Hunta, sparaliżowanego magnata farmaceutycznego, który marzy o powrocie do pełni sił, reżyser filmu powierzył Holendrowi Rutgerowi Hauerowi („Żołnierz orański”, 1977; „Blade Runner”, 1982; „Autostopowicz”, 1985; „Młyn i krzyż”, 2011), a opłacanego przez niego dowódcę oddziału najemników zagrał Amerykanin Michael Madsen („Wściekłe psy”, 1992; „Kill Bill 1-2”, 2003-2004). W pułkownika rosyjskich służb specjalnych, który otrzymał rozkaz rozprawienia się z bandą Ricka, wcielił się Paweł Deląg, na Białorusi i w Rosji znany głównie z seriali wojennych „W ijunie 41-go” (2008) Aleksandra Franskiewicza-Łaje, „Snajper. Orużyje wozmiezdija” (2009) i „Pokuszenije” (2010) Aleksandra Jefremowa. Azjatka Iren, zabójczyni na usługach Hunta, ma natomiast twarz (i przede wszystkim noooogi!) Tajki Sunisy Joungsawat; jej rodak Gowit Wattanakul (vide „Szanghaj” Mikaela Håfströma) zagrał nieprzekupnego śledczego, próbującego rozwikłać tajemnicę plagi samobójstw w Bangkoku. Z Korei Południowej na plan filmowy przybył z kolei mistrz wschodnich sztuk walki Kim Bo-Sung, którego bohater wspomaga rosyjską ekipę w wytropieniu tajnego laboratorium w dżungli. Honoru rosyjskich aktorów broni nie byle kto, bo sam Aleksiej Gorbunow („12”, „Ten, który gasi światło”, „Iluzja strachu”, „Przenicowany świat”, „Bikiniarze”, „Ja”, „Riorita”, „Dom Słońca”, „Na krańcu świata”, „Dzieciom do lat 16…”), pojawiający się w roli generała FSB. Poza nim pojawili się jeszcze: Walerij Nikołajew („Wiedźma”), jako komandos o ksywce „Kot”, oraz znani przede wszystkim z licznych seriali sensacyjnych i kryminalnych Julia Gorszenina (biolożka Julia), Anna Geller (Maria, zaginiona członkini międzynarodowej ekspedycji naukowej), Walerij Sołowjow (mikrobiolog Wadim) i Aleksandr Lienin (geniusz komputerowy Maks).
Za scenariusz filmu, poza reżyserem, odpowiada duet Siergiej Bondarienko (rocznik 1977) – Igor Szpric (rocznik 1946). Drugi z nich przez wiele lat pracował przy serialach obyczajowych („Pożywiom – uwidim”, 1996-1997; „Łabirynty razuma”, 2005-2006) i historycznych („Impierija pod udarom”, 2000) – nigdy jednak nie był samodzielnym ich autorem. Bondarienko z kolei zadebiutował jako scenarzysta debiutanckiego serialu Jakimczuka „Koroliestwo kriwych…” (2005); późniejszy o dwa lata „Zakon myszełowki” napisał już do spółki ze Szpricem. Za kamerą w roli operatora Aleksandr Wiktorowicz także postawił starego znajomego, Ormianina Garika (Edgara) Żamgariana, z którym współpracował przy wszystkich wcześniejszych swoich produkcjach. Oryginalna ścieżka dźwiękowa, pomijając oczywiście wykorzystane w obrazie piosenki (między innymi „Animals” Nazareth i „A ja wwiazałsia w boj” DDT), wyszła spod pióra doświadczonego Jurija Potiejenki, mającego już na koncie między innymi kompozycje do „Rosyjskiej gry” (2007) Pawła Czuchraja, „Tego, który gasi światło” (2008) Andrieja Libensona, „Przenicowanego świata” Fiodora Bondarczuka, „Księgi Mistrzów” Wadima Sokołowskiego, „Czarnej Błyskawicy” Aleksandra Wojtinskiego i Dmitrija Kisieliowa oraz „Człowieka w oknie” Dmitrija Mieschijewa (wszystkie z 2009 roku). Po latach na pewno trudno będzie Potiejence uznać zlecenie, które otrzymał od Jakimczuka, za satysfakcjonujące pod względem artystycznym, ale może chociaż przyniesie mu ono inne profity…
koniec
1 maja 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.