Klasyka kina radzieckiego: Nie ufaj „kułakom” i popom! [Boris Szylienko „Pod gradem kul” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl To oczywiste, że nie każdy radziecki film był arcydziełem czy też dziełem wybitnym. Reżyserom – nawet tym uzdolnionym – zdarza się przecież tworzyć także filmy słabsze. Bez nich portret całej kinematografii byłby niepełny, dlatego od czasu do czasu, ale niezbyt często, warto przyjrzeć się również takim produkcjom. „Pod gradem kul” Ukraińca Borisa Szylienko idealnie się do tego nadaje.
Klasyka kina radzieckiego: Nie ufaj „kułakom” i popom! [Boris Szylienko „Pod gradem kul” - recenzja]To oczywiste, że nie każdy radziecki film był arcydziełem czy też dziełem wybitnym. Reżyserom – nawet tym uzdolnionym – zdarza się przecież tworzyć także filmy słabsze. Bez nich portret całej kinematografii byłby niepełny, dlatego od czasu do czasu, ale niezbyt często, warto przyjrzeć się również takim produkcjom. „Pod gradem kul” Ukraińca Borisa Szylienko idealnie się do tego nadaje.
Boris Szylienko ‹Pod gradem kul›EKSTRAKT: | 50% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Pod gradem kul | Tytuł oryginalny | Под свист пуль | Reżyseria | Boris Szylienko | Zdjęcia | Giennadij Engstrem | Scenariusz | Jurij Czuliukin, Aleksandr Gorochow | Obsada | Łeś Serdiuk, Wiktor Miroszniczenko, Konstantin Stiepankow, Leonid Janowski, Wiktor Stepanienko, Tatiana Mitruszyna, Walerij Małyszew, Michaił Bitnyj-Szlachta, Aleksiej Tiotimow, Roman Kotienko, Marina Sokolska, Jewgienij Paszyn | Muzyka | Aleksandr Złotnik | Rok produkcji | 1981 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 68 min | Gatunek | historyczny, wojenny | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
W ostatnich tygodniach skupiałem się w tej rubryce przede wszystkim na filmach opowiadających o toczonej przez Związek Radziecki przeciwko III Rzeszy Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej (przykładowo: „ Dwa lata nad przepaścią”, 1966; „ Gorący śnieg”, 1972; „ Tylko «starcy» idą w bój”, 1973; „ Szli żołnierze”, 1976; „ Patrzyliśmy śmierci w twarz”, 1980; „ Ucieczka «Mercedesa»”, 1980; „ Jeżeli wróg nie poddaje się…”, 1982; „ Przed świtem”, 1989). Dzisiaj także dominować będzie wątek wojenny, chociaż akurat związany z mającą miejsce dwadzieścia lat wcześniej wojną domową w Rosji. W jej czasie właśnie rozgrywa się akcja stylizowanego na western dramatu „Pod gradem kul”, którego twórcą jest ukraiński reżyser Boris Ołeksandrowicz Szylienko. Urodził się on w 1938 roku w Kijowie i tam też zmarł siedemdziesiąt sześć lat później. Swoją karierę w kinematografii zaczynał dość nietypowo – od etatu kinooperatora, czyli osoby puszczającej filmy, w jednym z kin w stolicy radzieckiej Ukrainy. Kiedy na dobre łyknął filmowego bakcyla, rozpoczął studia w Kijowskim Narodowym Uniwersytecie Teatru, Kina i Telewizji imienia Iwana Karpenko-Karego, które ukończył w 1966 roku. Od razu po zdobyciu dyplomu rozpoczął pracę w dopiero co utworzonej wytwórni „Ukrtelefilm”, dopiero po paru latach przeniósł się do dużo bardziej prestiżowej Wytwórni Filmowej imienia Ołeksandra Dowżenko. Długo przebijał się do drugiej ligi reżyserów ukraińskich (do pierwszej nie trafił w zasadzie nigdy). Zadebiutował w 1966 roku krótkometrażówką, która weszła w skład almanachu kinowego „Do światła!”; rok później nakręcił – również krótkie – „Kłopoty czułego serca”. Jego pierwsze pełnometrażowe dzieło, zrealizowane jednak nie samodzielnie, ale we współpracy z Julijem Słuckim, to młodzieżowy dramat o silnym wydźwięku społecznym „Wyspa młodości” (1976). I kiedy wydawało się, że teraz już powinno wreszcie pójść z górki, znów nastąpił kilkuletni zastój, przerwany jedynie nakręceniem kolejnej krótkometrażówki – pod tytułem „Dotyk” – którą dołączono do sześcioczęściowego zbioru „Kijowskie spotkania”. W pełni samodzielnym pełnometrażowym debiutem Borisa Ołeksandrowicza był więc dopiero powstały w 1981 roku, a więc ćwierć wieku po zdobyciu dyplomu, dramat „Pod gradem kul”. Pierwsze, co zwraca w jego przypadku uwagę, to czas trwania: nieco ponad godzina. Jak na obraz przeznaczony do dystrybucji kinowej – niewiele. Czy było to zamierzone? Trudno powiedzieć. Dopiero po seansie, dotarłszy do napisów końcowych, można próbować wyciągać wnioski. Jakie? Film sprawia wrażenie mocno pociętego podczas montażu. Wyjścia są więc dwa. Pierwsze takie, że nastąpiły daleko idące ingerencje sowieckiej cenzury (przyznam, że wydaje mi się ono mniej prawdopodobne, ponieważ z tego, co pozostało, trudno uznać, by mogły być jakiekolwiek powody do czepiania się). Drugie, że sceny, które wyrzucono, były po prostu tak kiepskie, iż nie chciano ryzykować obniżana poziomu i tak niezbyt udanego dzieła. Trwa wojna domowa. Sytuacja w Rosji, a na Ukrainie w szczególności, jest nadzwyczaj skomplikowana. Chociaż szala zwycięstwa przechyla się stopniowo na korzyść Armii Czerwonej, w wielu regionach wciąż jeszcze mocno trzymają się „biali”. Jakby tego było mało, na ukraińskich stepach grasują również „czarni”, czyli anarchiści Nestora Machno. Nie brakuje też samozwańczych atamanów, którzy korzystając z zamieszania, starają się wydrzeć jak najwięcej dla siebie. Tak właśnie dzieje się w leżącej nad Morzem Czarnym wsi, do której wraca, aby wydobrzeć, ranny krasnoarmiejec Grigorij. We wsi od jakiegoś czasu ścierają się dwie siły: jedną reprezentuje najbogatszy w regionie chłop Handża (nie bez powodu nazywany „kułakiem”), który spiskuje z miejscowym popem, ojcem Konstantinem; drugą – Bożedar, który z kolei stara się zachować obiektywizm i cierpliwie czeka na to, kto wygra wojnę, aby następnie podporządkować się zwycięskiej stronie. Z zewnątrz natomiast od czasu do czasu atakują wieś kozacy atamana Czarnego, któremu, jak można się domyślać, chodzi jedynie o to, aby grabić. Bożedar z wiernymi mu chłopami broni jednak wspólnego dobytku, w czym wydatnie pomaga mu fakt, że ma do dyspozycji… armatę. Pojawienie się Grigorija zmienia układ sił. Wraz z nim pojawia się bowiem nowa idea – rewolucyjna, komunistyczna. Czerwonoarmista, nawet kiedy ranny, nie przestaje być bojownikiem sprawy robotniczo-chłopskiej; agituje więc mieszkańców, przekonując ich, że nie można bezczynnie czekać na to, co przyniesie przyszłość, ale należy wziąć broń do ręki i samemu ją wykuwać. Do tego jednak potrzebne są karabiny. W tym celu Grigorij wysyła do opanowanego przez „białych” miasta swego syna Hrycaja. Ma on skontaktować się z działającymi w podziemiu „czerwonymi” i poprosić ich o wsparcie. Najlepiej jak najszybciej, bo Handża, ojciec Konstantin i idący na ich pasku Opanas planują coś podłego. Mając przedstawione strony wszystkie konfliktu, nie jest trudno wywnioskować, co będzie działo się dalej. Ostateczna rozgrywka pomiędzy Handżą a Grigorijem jest nieunikniona. Otwarte pozostaje natomiast pytanie, jak w jej obliczu zachowają się Bożedar i ataman Czarny? I czy komuniści z miasta, sami mający sporo problemów, zdążą przybyć z pomocą? Pod wieloma względami dzieło Borisa Ołeksandrowicza przypomina wcześniejszych o piętnaście lat „ Nieuchwytnych mścicieli” Edmonda Keosajana. Jest w nim jednak znacznie mniej emocji i znacznie więcej – typowej dla epoki schyłkowego Leonida Breżniewa – nachalnej propagandy. Pop jest obowiązkowo cyniczny i sprzedajny, chciwy i zdradziecki – jak więc widać, daleko mu do ideału dobrego chrześcijanina. Traktuje wiarę instrumentalnie, jest ona dla niego bronią („opium”), dzięki której może trzymać w posłuchu nieświadomych chłopów. Tyle że za sprawą takich ludzi jak Grigorij nawet ciemni chłopi stają się coraz bardziej świadomi. W nie mniej czarnych barwach przedstawiony jest portret Handży. Skoro jest najbogatszym chłopem we wsi, to nie ma wątpliwości, że musiał się dorobić na wykorzystywaniu swoich biednych pobratymców. Jest agresywny i nie znosi sprzeciwu, na każdym kroku kłamie i myśli jedynie o własnej korzyści. Po drugiej stronie mamy wyidealizowanego Grigorija, za którym – ku świetlanej przyszłości – idą inni. Takich filmów najwięcej powstawało w latach 60. i 70., w następnej dekadzie należały już one do rzadkości. W pewnym sensie „Pod gradem kul” jest więc łabędzim śpiewem, opowieścią przynależną do czasów, które już przeminęły. Dlaczego więc zdecydowano się na nakręcenie takiego obrazu i to w 1981 roku? Może zdecydowało nazwisko głównego scenarzysty, którym był Jurij Czuliukin (1929-1987), twórca niezwykle popularnych „ Dziewcząt” (1961)? Pomagał mu natomiast Aleksandr Gorochow (1939-2004), który w kryzysowych latach 90. zajął się – i to z powodzeniem – pisaniem… kryminałów. Kogo możemy zobaczyć na ekranie? W czerwonoarmistę Grigorija wcielił się jeden z najbardziej znanych w czasach sowieckich aktorów ukraińskich, zmarły przed jedenastoma laty Łeś Serdiuk. Ostatnią rolę zagrał on rok przed śmiercią w „ Tarasie Bulbie”. w Bożedara wcielił się Wiktor Miroszniczenko („ Tylko «starcy» idą w bój”, „ Szli żołnierze”), w Hanżę – Konstantin Stiepankow („ Aszik Kerib”, „ Przed świtem”), a w Opanasa – Leonid Janowski („ Ucieczka «Mercedesa»”). Poza Serdiukiem nie ma tu więc wielkich gwiazd, a i jego talent nie został tutaj należycie wykorzystany. Po premierze „Pod gradem kul” Szylienko nakręcił jeszcze tylko dwa, powiązane ze sobą tematycznie, filmy: były to historyczne opowieści o siedemnastowiecznej kozaczyźnie – „Póki jest czas” (1987) oraz „Czarna dolina” (1990). W latach 90. XX wieku, które były okresem wielkiego zastoju przemysłu kinematograficznego we wszystkich państwach postradzieckich, Boris Ołeksandrowicz wycofał się z zawodu reżysera. Został wykładowcą i popularyzatorem filmu.
|