Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Renata Litwinowa
‹Ostatnia bajka Rity›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOstatnia bajka Rity
Tytuł oryginalnyПоследняя сказка Риты
ReżyseriaRenata Litwinowa
ZdjęciaAnastazja Żukowa, Aleksiej Nierietin, Aleksiej Byczkow, Kirył Gierra, Dmitrij Ischakow
Scenariusz
ObsadaOlga Kuzina, Tatiana Drubicz, Renata Litwinowa, Nikołaj Chomieriki, Sati Spiwakowa, Alisa Chazanowa, Regina Ajrapetian, Albina Jewtuszewska, Dmitrij Zubow
MuzykaZemfira Ramazanowa
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania97 min
Gatunekdramat, fantasy, psychologiczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: W ogromnym pośpiechu na mocno rozchwianym kolanie
[Renata Litwinowa „Ostatnia bajka Rity” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Ostatnia bajka Rity” to kino na wskroś kobiece. Scenarzystką i reżyserką filmu jest Renata Litwinowa; współproducentką i autorką ścieżki dźwiękowej – słynna rosyjska piosenkarka Zemfira (Ramazanowa); główne dramatis personae to również przedstawicielki płci pięknej. Jaki jest efekt tego przejawu feminizmu? Bardzo przeciętny. Interesujący temat został bowiem całkowicie zniweczony przez irytująco eksperymentalną formę.

Sebastian Chosiński

East Side Story: W ogromnym pośpiechu na mocno rozchwianym kolanie
[Renata Litwinowa „Ostatnia bajka Rity” - recenzja]

„Ostatnia bajka Rity” to kino na wskroś kobiece. Scenarzystką i reżyserką filmu jest Renata Litwinowa; współproducentką i autorką ścieżki dźwiękowej – słynna rosyjska piosenkarka Zemfira (Ramazanowa); główne dramatis personae to również przedstawicielki płci pięknej. Jaki jest efekt tego przejawu feminizmu? Bardzo przeciętny. Interesujący temat został bowiem całkowicie zniweczony przez irytująco eksperymentalną formę.

Renata Litwinowa
‹Ostatnia bajka Rity›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOstatnia bajka Rity
Tytuł oryginalnyПоследняя сказка Риты
ReżyseriaRenata Litwinowa
ZdjęciaAnastazja Żukowa, Aleksiej Nierietin, Aleksiej Byczkow, Kirył Gierra, Dmitrij Ischakow
Scenariusz
ObsadaOlga Kuzina, Tatiana Drubicz, Renata Litwinowa, Nikołaj Chomieriki, Sati Spiwakowa, Alisa Chazanowa, Regina Ajrapetian, Albina Jewtuszewska, Dmitrij Zubow
MuzykaZemfira Ramazanowa
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania97 min
Gatunekdramat, fantasy, psychologiczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Czterdziestopięcioletnia moskwianka Renata Muratowna Litwinowa jako aktorka i scenarzystka uczciwie już zapracowała na poczesne miejsce w historii kinematografii rosyjskiej (licząc oczywiście od upadku Związku Radzieckiego). Stało się to przede wszystkim za sprawą jej współpracy z Kirą Muratową (nowelowe „Trzy historie”, 1997), Wierą Storożewą (melodramat „Niebo. Samolot. Dziewczyna”, 2002) oraz Mariną Lubakową (dramat psychologiczny „Okrucieństwo”, 2007). Litwinowej – absolwentce wydziału scenariuszowego Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK) – to jednak nie wystarczyło i postanowiła spróbować sił jako reżyser. W tej roli w fabule zadebiutowała przed dziewięcioma laty dramatem kryminalnym – w którym zagrała zresztą także główną rolę – „Bogini. Historia mojej miłości”. Film został pozytywnie oceniony, dlatego trochę dziwić może fakt, że następny obraz Renaty Muratownej powstał dopiero w 2012 roku. Choć pomysł nań zrodził się już dawno temu. Po raz pierwszy „Ostatnią bajkę Rity” zaprezentowano podczas ubiegłorocznego czerwcowego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Moskwie. Dzieło otrzymało nominację do Złotego „Świętego Jerzego” (w kategorii „najlepszy film”), ale gdy przyszło do rozdania tych prestiżowych nagród, autorka musiała obejść się smakiem (niejako na pocieszenie przyznano „Ostatniej bajce Rity” nagrodę gazety „Kommiersant Weekend); bez laurów obraz wrócił też miesiąc później z festiwalu w ukraińskiej Odessie.
Dobre samopoczucie Litwinowej mogła przywrócić jeszcze uroczystość wręczenia (w końcu stycznia) Złotych Orłów 2013 – nagrody przyznawanej przez rosyjską Narodową Akademię Sztuk i Nauk Filmowych (złośliwi zaś twierdzą, że przede wszystkim przez Nikitę Michałkowa). Obraz Renaty Muratownej otrzymał trzy nominacje: za najlepszą rolę żeńską (dla samej reżyserki), za najlepszą rolę żeńską drugoplanową (dla Tatiany Drubicz) oraz za najlepsze kostiumy. I we wszystkich trzech kategoriach poniósł porażkę. Jury bardziej bowiem doceniło kreacje Anny Michałkowej (w filmie „Miłość z akcentem”) i Wiktorii Tołstoganowej (w „Szpiegu”). Inna sprawa, że jeśli za najlepszy film 2012 roku uznano przy okazji „Białego Tygrysa” Karena Szachnazarowa, to naprawdę trudno taki werdykt potraktować poważnie. Do szerokiej dystrybucji w Rosji „Ostatnia bajka Rity” trafiła dopiero w październiku ubiegłego roku, premiera ukraińska odbyła się natomiast na początku listopada.
Film Litwinowej to opowieść o trzech kobietach – znajomych, może nawet przyjaciółkach. Nadia (a w zasadzie Nadieżda Michajłowna) jest lekarką w szpitalu, do którego trafia Rita; w życiu osobistym przeżywa same udręki, nienawidzi męża, a smutki i frustrację topi w alkoholu, z tego też powodu bywa nieprzyjemna, a nawet agresywna. Rita (czyli Margarita Gotje) to zupełnie inny przypadek – choć niemłoda, znalazła swoją miłość, Nikołaja, z którym właśnie planuje ślub. Wcześniej jednak, z powodu kłopotów zdrowotnych, musi przejść badania lekarskie na oddziale zamkniętym. Tam zajmuje się nią Tania (to jest Tatiana Nieubiwko), która jeszcze nigdy nie była zakochana, ale wciąż wierzy, że kiedyś jej się to przytrafi. Każda z kobiet podchodzi więc inaczej do spraw damsko-męskich, doświadczenia życiowe każdej z nich wzajemnie się dopełniają. Można wnioskować, że reżyserce bardzo zależało na tym, aby podkreślić właśnie tę różnorodność i fakt przenikania się odmiennych postaw, ich wpływanie na siebie nawzajem. Ale tylko „można”, albowiem fabuła filmu podniesiona została do tak wysokiego poziomu abstrakcji, że trudno stwierdzić cokolwiek pewnego. Przy podobnym zabiegu nie może być też mowy o linearnej narracji, o ciągu przyczynowo-skutkowym zdarzeń – i tak też jest w przypadku „Ostatniej bajki Rity”, która bardziej sprawia wrażenie na siłę skleconych oddzielnych scenek niż w pełni dopracowanego i przemyślanego dzieła. Pytanie, którym system edukacji od lat zadręcza uczniów na lekcjach języka polskiego – „Co autor(ka) miał(a) na myśli?” – jest tutaj więcej niż uzasadnione.
Że historia Rity skończy się tragicznie, wiemy od samego początku filmu, który zaczyna się fantasmagoryczną sceną wyprawy Tatiany do położonego w leśnych odmętach pałacu. Tam spotyka ona Śmierć (żeby nie było wątpliwości, że to właśnie o tę postać chodzi, panienka została wyposażona w… kosę), ale o dziwo nie zamienia z nią nawet słówka. Wdaje się za to w przyjazną pogawędkę z kimś, kogo możemy określić mianem hybrydy sekretarki i śledczej. To jej Tania opowiada o ostatnich dniach / tygodniach życia Margarity, co tamta skrupulatnie zapisuje w teczce. Czemu to ma służyć – konia z rzędem osobie, która przedstawi jakieś rozsądne wytłumaczenie. Litwinowa nie żałuje nam scen bardzo wysmakowanych plastycznie, w których jeden symbol ucieka przed drugim symbolem poganianym przez trzeci. Jej bohaterka podczas wizyty w kancelarii / sekretariacie (kogo? Pana Boga?) ma na sobie wyjątkowo elegancką suknię, znacznie bardziej pasującą na bal sylwestrowy czy karnawałowy niż spotkanie w raczej ponurym miejscu. Po co? Trudno orzec. Nie ma wątpliwości co do tego, że autorka chciała przekazać widzom coś ważnego, ba! nawet Najważniejszego; problem w tym, że kiedy jej przekaz odrzemy z wizualnego piękna (często skontrastowanego z nie mniej fotogeniczną brzydotą), nie pozostaje nic interesującego, z prostej przyczyny – nie ma w tym filmie żadnej głębi psychologicznej. Tytułowa bohaterka okazuje się równie płaska i tandetna jak postaci z setek melodramatów, w których pokazano obraz Wielkiej Miłości upokorzonej przez nieustępliwą Śmierć. I tyle.
Za awangardową, eksperymentalną formą kryje się przesłanie na poziomie średnich lotów telenoweli. Scenariusz Litwinowej mógłby jeszcze – od biedy – sprawdzić się na deskach teatru, oko kamery filmowej obnażyło jednak wszystkie niedostatki tekstu, który sprawia wrażenie pisanego w ogromnym pośpiechu na mocno rozchwianym kolanie. Ewentualnie – jedno zresztą nie wyklucza drugiego – wyciągniętego z mocno zakurzonej szuflady. Przyglądając się dziełu Renaty Muratownej uważniej, da się w „Ostatniej bajce Rity” dostrzec pewne, choć dalekie, pokrewieństwo z „Salą numer 6” (2009) Karena Szachnazarowa i Aleksandra Gornowskiego – z tą różnicą, że film oparty na opowiadaniu Antona Czechowa to przedstawiona wprawdzie w sposób oszczędny, niemal minimalistyczny, ale dzięki temu fascynujący, historia postępującego szaleństwa. Znacznie więcej Litwinowa zapożyczyła – także w warstwie wizualnej – od Igora Wołoszyna, twórcy dramatu psychologicznego „Ja” (2009). Ale nawet do poziomu tego, wcale przecież nie najlepszego obrazu nie udało jej się zbliżyć. Dzieło Wołoszyna czasami drażniło, kiedy indziej znów denerwowało, ale przynajmniej rodziło jakieś uczucia, wyzwalało emocje; film Litwinowej tymczasem pozostawia boleśnie obojętnym. Przynajmniej faceta, bo może kobiety spojrzą na niego inaczej i dokopią się jakiegoś drugiego czy trzeciego dna.
Najważniejsze role obsadziły oczywiście panie. W Tatianę wcieliła się sama reżyserka i scenarzystka, czyli Renata Litwinowa („Wesołkowie”, „Generation Π”); w Margaritę Gotje – urodzona w 1973 roku w Leningradzie, aktorka Teatru pod kierownictwem Armena Dżigarchaniana, Olga Kuzina (dla której był to kinowy debiut); w Nadieżdę natomiast – Tatiana Drubicz, aktorka trochę z przypadku, z wykształcenia stomatolog. Drubicz trafiła do filmu jako jedenastolatka; zagrała wtedy w dramacie wojennym Inessy Tumanian „Piętnasta wiosna” (1971); cztery lata później znalazła się na planie głośnego młodzieżowego melodramatu Siergieja Sołowjowa „Zapamiętajmy to lato”. Potem została żoną tego reżysera, który obsadzał Tatianę w wielu swoich obrazach („Wybawca”, 1980; „Spadkobierczyni w linii prostej”, 1982; „Assa”, 1987; „Czarna róża – znak smutku, czerwona róża – znak miłości”, 1989; „O miłości”, 2003; „2-Assa-2”, 2009; „Anna Karenina”, 2009). Ciekawy życiorys ma również, wcielająca się w ordynatora szpitala, Sati Spiwakowa (a raczej: Satenik Saakianc), licząca sobie pół wieku Ormianka, absolwentka szkoły muzycznej w Erywaniu i moskiewskiego Państwowego Instytutu Sztuk Teatralnych (GITIS), ale także paryskiej Sorbony (gdzie studiowała język francuski i historię Francji). Jako aktorka nie ma dotąd szczególnych osiągnięć; w latach 80. ubiegłego wieku zagrała, co prawda, w trzech filmach ormiańskich, lecz później poświęciła czas głównie nauce i mężowi, znanemu dyrygentowi Władimirowi Spiwakowowi.
W epizodach możemy zobaczyć między innymi Alisę Chazanową („Bajka o mroku”, „Beduin”) w roli Alewtiny Michajłownej, Albinę Jewtuszewską („Rusałka”, „Sala numer 6”) – jako starą pielęgniarkę Ałłuszkę oraz Olgę Popową („Podróż ze zwierzętami domowymi”, „Niedugo wiosna”), która wcieliła się we współlokatorkę Margarity w pokoju szpitalnym. Jedyną istotną rolę męską, czyli narzeczonego Rity, Kolę, powierzono reżyserowi Nikołajowi Chomierikiemu („Bajka o mroku”, „Noc dłuższa niż życie”). Za zdjęcia do filmu odpowiada aż pięciu młodych operatorów, dla których było to pierwsze tak poważne przedsięwzięcie po ukończeniu szkoły. Ścieżkę dźwiękową nagrała natomiast jedna z najbardziej popularnych współczesnych piosenkarek rosyjskich, pochodząca z baszkirskiej Ufy, Zemfira (Ramazanowa). Zaliczana do wykonawców z pogranicza indie rocka, popu i elektroniki, artystka wydała do tej pory sześć albumów studyjnych oraz kilka koncertówek i składanek. Utwory instrumentalne i wokalno-instrumentalne, które zostały wykorzystane w filmie Litwinowej, także opublikowano na płycie.
koniec
10 lutego 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

East Side Story: Czy można mieć nadzieję w Piekle?
Sebastian Chosiński

21 IV 2024

Mariupol to prawdopodobnie najboleśniej doświadczone przez los ukraińskie miasto w toczonej od ponad dwóch lat wojnie. Oblężone przez wojska rosyjskie, przez wiele tygodni sukcesywnie niszczone ostrzałami z lądu, powietrza i morza. Miasto zamordowane po to, by złamać opór jego mieszkańców i ukarać ich za odrzucenie „ruskiego miru”. O tym opowiada dokument Maksyma Litwinowa „Mariupol. Niestracona nadzieja”.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.