Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Podsumowanie muzyczne 2010 roku

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4
Podsumowanie Jakuba Stępnia:
10 najlepszych 2010
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
10. Arcade Fire „The Suburbs”
Długo się zastanawiałem nad tym, czy „Przedmieścia” wyróżnić w moim zestawieniu. Z jednej strony Arcade Fire nie pokazali niczego nowego, odkryciem Ameryki nie można nazwać tego krążka. Z drugiej jednak jest wielce prawdopodobne, że to najczęściej słuchana przeze mnie rzecz ostatnich 12 miesięcy. Przyczyniły się do tego proste piosenki, urzekające jednak pewnym rozmachem i nieprzesadnym patosem. Mając w głowie takty „Rococo”, „Ready To Start”, czy „The Suburbian War” nie mam jednak wątpliwości. To dla mnie jedna z kilku najważniejszych płyt 2010.
Więcej w recenzji.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
9. The Dead Weather „Sea of Cowards”
Czy można nagrać kilka miesięcy po debiucie kolejną płytę? Czy można w krótkim czasie po dobrym albumie wydać rzecz jeszcze lepszą? Jeśli ma się w składzie Jacka White’a i Alison Mosshart można dokonać wszystkiego. Dowodem „Sea of Cowards”. To chwile pełne napięcia, wyrastające i bazujące na brzmieniu najprostszych dźwięków gitar i klawiszy, pogłębione ciężką, prostą perkusją i wzbogacone pełnymi pasji wokalami. The Dead Weather to jedno z najbardziej ekscytujących spotkań ostatniego dziesięciolecia, czego druga płyta tej trupy tylko dowodzi. Garażowe arcydzieło.
Więcej w recenzji.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
8. Caribou „Swim”
Coś mi się wydaje, że jeszcze przy okazji innych podsumowań (kolejna dekada?) do tej płyty będziemy wracać. Powodem na pewno jest to, że to niesamowicie dobre kompozycje, świetnie rozpisane, nie pozostawiające miejsca na nudę, czy nawet na moment dekoncentracji. Poza tym to ciepły powiew na mapie elektronicznych dźwięków śmiało czerpiący z folku i jazzu. Dan Snaith coraz lepiej czuje się w klimatach tworzonych przez loopy, bity i sample. Ktoś, kto zna Snaitha z jego pierwszego projektu sprzed 10 lat – czyli z Manitoba, może mieć problem z początkowym poznaniem artysty, gitar już nie uświadczy, melodie bardziej piosenkowe, ale poziom coraz wyższy.
7. Grinderman „Grinderman 2”
Jakie czasy, taki Grinderman chciało by się rzec. Nasz, współczesny, w osobie Nicka Cave’a jest drapieżną i erotyczną postacią wpisującą się w tradycje prawdziwych rockowych szamanów z Morrisonem na czele. Piękna, brudna i chropowata muzyka osadzająca się popiołem na całym ciele. Jeśli raz wejdziecie w świat kreślony przez te dźwięki nie wrócicie do normalności jaką znacie.
Więcej w recenzji.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
6. Pink Freud „Monster of Jazz”
Polski akcent na liście, ale w żadnym wypadku nie wymuszony. Wcale bym się nie obraził gdyby więcej płyt rodzimych trzymało taki poziom. Co do muzyków Pink Freud, to zaczyna być to standardem. Dzięki takim albumom Mazolewski i spółka stają się grupą, której nagrania można brać w ciemno.
Więcej w recenzji.
5. Flying Lotus „Cosmogramma”
Steven Ellison po raz kolejny wskakuje na wysokie obroty. Stworzona przez niego mieszanka wszyskiego co bitowe, postrzępione, piskliwe i błyszczące to prawdziwy raj dla podniebienia niejednego słuchacza. Choć trzeba przyznać, że z początku może sprawiać wrażenie trochę nie poukładanej, zrobionej bez koncepcji i spójnej wizji dla wszystkich kawałków, to z czasem zaczyna układać się w skończoną całość i po kilku przesłuchaniach trudno artyście nie przyklasnąć. Prawdziwa fuzja dobrego z lepszym, które w tym przypadku dobrego wrogiem nie jest.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
4. Ariel Pink’s Haunted Graffiti „Before Today”
Pisałem wcześniej – przy okazji Esensja Słucha – że to najprawdopodobniej album roku. Jak widać nic się w tej materii nie zmieniło. Ariel nagrał rzecz, do której jeszcze długo będziemy wracać i z czasem ten album będzie jeszcze więcej zyskiwał. Ekscytujący i frapujacy kolaż współczesnej muzyki rozrywkowej.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
3. Kylesa „Spiral Shadow”
Jeśli czytaliście moją recenzję tego albumu nie będzie żadnym zaskoczeniem, że wśród wyróżnionych płyt roku 2010 ta ma swoje miejsce. Zdecydowanie wyróżniający się z masy metalowców zespół w końcu nagrał krążek na miarę talentu.
Więcej w recenzji.
2. Deerhunter „Halcyon Digest”
Z Deerhunter miałem od zawsze pewien problem. „Halcyon Digest” pozostawił mnie już jednak bez żadnych wątpliwości. To jeden z najlepszych zespołów ostatnich pięciu lat. Każda kolejna płyta kapeli z Atlanty dostarczała innych wrażeń, kierując słuchacza na coraz to inne rejony. Nie inaczej jest z ich ostatnią propozycją. To najbardziej dream-popowa, delikatna i nostalgiczna mieszanka dźwięków jaką Bradford Cox i spółka popełnili. Tu nie ma się do czego przyczepić. Można się w niej tylko zakochać albo znienawidzić, nie ma opcji aby przejść obok tego albumu obojętnie. Ja jestem od jakiegoś czasu szczęśliwie zakochany.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
1. The Black Keys „Brothers”
Nie trzeba nic pisać. „Brothers” to zdecydowanie wysokich lotów muzyka z pogranicza bluesa, soulu i rocka. Świetnie napisane i wyprodukowane pieśni nie tylko dla wtajemniczonych w takie klimaty.
Więcej w recenzji.
5 (żeby jednak minusy nie przysłoniły nam plusów) rozczarowań 2010
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Negatyw „Virus”
„Virus” to powrót zespołu po pięciu latach jakie minęły od słabego „Manchesteru”. Niestety nowy krążek udowadnia, że można nagrać jeszcze gorsze piosenki. Nie ma tu nic co mogłoby zatrzymać przy głośnikach na dłużej, za to są chwile, które potrafią porządnie zniechęcić do Mietalla i spółki. Zgrane akordy, przeciętne, by nie napisać fatalne teksty plus nudne melodie i drażniąca maniera wokalisty. Momentami utwory brzmią niczym autopastiż. Kawałek tytułowy i „Srebrny dym” coś jeszcze w sobie mają, „Grzech” nawet przyjemnie kołysze, resztę można sobie darować. Niech sobie chłopaki grają, na szczęście nie ma przymusu ich popisów słuchać.
Interpol „Interpol”
„Interpol” to kolejny stopień na ścieżce jaką obrał sobie ten nowojorski kwartet. Szkoda tylko, że kapela miast piąć się w górę schodzi coraz niżej. Nie pomógł powrót pod skrzydła producenta i wydawcy, z którymi muzykom udało się tak świetnie rozpocząć karierę. Tak nudne rzeczy jak choćby „Success”, „The Undoing” i „Barricade” zupełnie przysłaniają ciekawsze „Summer Well” czy „Safe Without” a całość zlewa się w jedną ciężkostrawną papkę. Równanie w dół.
Korn „Korn 3 – Remember Who You Are”
Czy im rzeczywiście się jeszcze chce? Dobra produkcja, ale nic więcej. Nawet jeśli chłopaki zaprezentują całkiem fajny motyw psują to nadmiernym kombinowaniem. Tej płyty słucha się w męczarniach. Dla masochistów rzecz obowiązkowa.
Phil Collins „Going Back” i Peter Gabriel „Scratch My Back”
Nie mam nic przeciwko albumom z coverami, ale jeśli dwóch słynących z pracowitości twórców nagrywa wątpliwej artystycznej jakości przeróbki cudzych kompozycji muszę zaoponować. Nie, nie i jeszcze raz nie! Dla obu wokalistów Genesis wielka nagana.
Kings of Leon „Come Around Sundown”
Całość brzmi jak wyreżyserowany skok na kasę. A to zawsze rodzi niesmak.
koniec
« 1 2 3 4
18 stycznia 2011

Komentarze

19 I 2011   18:52:46

Po tym zestawieniu widac gdzie muzycznie znajduje sie Polska. Jak mozna nazwac rozczarowaniem ostatnia plyte MGMT skoro uznana zostala przez miesiecznik Q za jedna z lepszych plyt 2010 roku. Jesli autor tekstu nie zna zadnego hitu The Drums to znaczy ze malo slucha roznych stacji radiowych oraz telewizyjnych( nie pisze tu o polskich stacjach bo takie nie istnieja niestety, to co u nas nazywa sie radiem to jedna wiekla kicha, muzyka do emertyow i gluchych ludzi)

19 I 2011   21:01:21

muzyka 'dla' emerytów chyba

20 I 2011   09:30:51

Po tym zestawieniu widać gdzie znajdują się muzycznie redaktory Esensji a nie Polska.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Inne recenzje

Pink Floyd w XXI wieku: Sfery ambientowych dźwięków
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Underground from Poland: „Armageddon” w „Telewizji”? „Mam dość”!
— Sebastian Chosiński

Esensja słucha: Wiosna 2011
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Perzyna, Jakub Stępień, Mieszko B. Wandowicz

Czar magicznego pudełka trwa
— Michał Perzyna

Złudzenia
— Jakub Stępień

W poszukiwaniu ideału
— Jakub Stępień

Prezenty świąteczne 2010: Wytoczyć działa!
— Esensja

Esensja słucha: Trzeci / czwarty kwartał 2010
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Michał Perzyna, Kuba Sobieralski, Jakub Stępień

Brodka rachuje kości na żywo
— Kuba Sobieralski

Ciepły indie folk z surowej Islandii
— Michał Perzyna

Tegoż twórcy

In the End
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

O życiu i oddychaniu muzyką
— Joanna Kapica-Curzytek

Esensja słucha: Grudzień 2013
— Sebastian Chosiński, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Dawid Josz, Mateusz Kowalski

Wypełnić pustkę
— Przemysław Pietruszewski

Niestrudzony mistrz
— Michał Perzyna

Album niekoncepcyjny z konceptem
— Monika Kapela

Esensja słucha: Październik 2012 (3)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Dawid Josz, Monika Kapela, Paweł Lasiuk, Michał Perzyna, Przemysław Pietruszewski

Drepcząc po własnych śladach
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dobra płyta z wielkim hitem
— Paweł Lasiuk

Underground from Poland: W czasach Kryzysu rodzą się legendy
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.