East Side Story: Ucieczka od codzienności [Roman Wołobujew „Blockbuster” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Tytuł filmu – odczytany dosłownie – jest mylący. Nie jest to bowiem wcale wysokobudżetowa produkcja upstrzona gwiazdami pierwszej wielkości. Choć taką udaje. z pełną tego świadomością. Rosyjski „Blockbuster” to historia telewizyjnej prezenterki, która zostaje wplątana w aferę kryminalną. Wyreżyserowała ją ponoć Natalia Tiulpanowa (takie nazwisko pojawia się w czołówce), ale i w tę informację nie należy bezgranicznie wierzyć.
East Side Story: Ucieczka od codzienności [Roman Wołobujew „Blockbuster” - recenzja]Tytuł filmu – odczytany dosłownie – jest mylący. Nie jest to bowiem wcale wysokobudżetowa produkcja upstrzona gwiazdami pierwszej wielkości. Choć taką udaje. z pełną tego świadomością. Rosyjski „Blockbuster” to historia telewizyjnej prezenterki, która zostaje wplątana w aferę kryminalną. Wyreżyserowała ją ponoć Natalia Tiulpanowa (takie nazwisko pojawia się w czołówce), ale i w tę informację nie należy bezgranicznie wierzyć.
Roman Wołobujew ‹Blockbuster›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Blockbuster | Tytuł oryginalny | Блокбастер | Reżyseria | Roman Wołobujew | Zdjęcia | Michaił Chasaja | Scenariusz | Roman Wołobujew | Obsada | Swietłana Chodczenkowa, Julia Snigir, Swietłana Ustinowa, Anna Czipowska, Jewgienij Cyganow, Michaił Jefremow, Aleksandr Gorchilin, Maria Szałajewa, Aleksandr Iljin, Siergiej Jepiszew, Aleksandr Mołocznikow, Dmitrij Jendalcew, Irina Rachmanowa, Aleksiej Wiertkow | Muzyka | Daria Czarusza | Rok produkcji | 2017 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 83 minuty | Gatunek | dramat, komedia, kryminał | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
To prawda: twórcy „Blockbustera” w ciągu osiemdziesięciu minut projekcji wielokrotnie zażartowali sobie z widzów. Zrobili to świadomie i z wyrachowaniem. Zapewne świetnie się przy tym bawiąc. Żartem jest już sam tytuł obrazu. Żartem fabuła i sposób, w jaki została podana. Żartem nazwisko reżyserki, o której istnieniu rosyjski Internet nie ma pojęcia (a tam przecież znaleźć można wszystko). I chociaż nie są to może żarty najwyższych lotów, to jednak po dotarciu do końca filmu nie odczuwa się też dyskomfortu związanego z poczuciem, że producenci wystrychnęli nas na dudka i zrobili w bałwana. Debiut Natalii Tiulpanowej (dobre sobie!) zapewnia bezpretensjonalną zabawę, chociaż w niektórych momentach potrafi też wzruszyć i skłonić do refleksji. Jak to możliwe? Dzięki temu, że twórcom udało się w miarę zgrabnie połączyć elementy komediodramatu z wątkiem sensacyjno-kryminalnym. Z jednej strony nie brakuje więc chwytów typu „zabili go i uciekł”, z drugiej – problemy, z jakimi boryka się główna bohaterka, są jak najbardziej realne i dotknąć mogą każdego z nas. Po raz pierwszy „Blockbustera”, nakręconego za 50 milionów rubli, zaprezentowano w czerwcu ubiegłego roku na Otwartym Rosyjskim Festiwalu Filmowym „Kinotawr” w Soczi, gdzie oprócz nominacji do Grand Prix otrzymał on jeszcze nagrodę specjalną jurorów „za nową jakość kina gatunkowego”. Miesiąc później obraz trafił do dystrybucji kinowej, ale – wbrew tytułowi – furory nie zrobił. Może odstraszało widzów nazwisko anonimowej reżyserki? A może niezbyt udany plakat, który sugerował, że mamy do czynienia z komedyjką niezbyt wysokich lotów? Jedno i drugie przekonanie byłoby mylące. Autorem dzieła nie jest bowiem żadna Tiulpanowa, ale ukrywający się pod tym pseudonimem dziennikarz, aktor, scenarzysta i reżyser Roman Wołobujew, który na dużym ekranie zadebiutował dwa lata wcześniej – zrealizowanym w koprodukcji z Francuzami – dramatem psychologicznym „ Chłodny front”. Film był z gatunku ambitnych, ale mało udanych; „Blockbuster” – dla odmiany – jest znacznie mniej ambitny i pewnie z tego powodu nieco ciekawszy. Liza Andriejewna to moskiewski „słoik”. Przed laty przybyła z prowincji do stolicy, aby się uczyć i została w niej już, jak się zdaje, na stałe. Pracuje w telewizji jako współprowadząca program „Uratuj miłość”. Ma narzeczonego, Aleksieja, który jednak dość luźno podchodzi do ich związku. Gdy po nagraniu kobieta melduje się w jego mieszkaniu, zastaje go z inną. Wściekła wychodzi, siada za kierownicę i jedzie, dokąd ją oczy poniosą. W praktyce: aż musi zatrzymać się z powodu braku paliwa. Czując w tym momencie głód, idzie do najbliższego baru z kebabem. Gdy rozmawia przez telefon z przyjaciółką, próbującą podnieść ją na duchu po zdradzie ukochanego, rozlega się alarm. Liza widzi, jak z sąsiadującego z barem punktu udzielania szybkich pożyczek ucieka zamaskowana kobieta – z pistoletem w ręku i wypełnionym skradzionymi pieniędzmi plecakiem. Przybyła na miejsce zdarzenia policja i przeżywający załamanie śledczy Chlebnikow, w pierwszej chwili podejrzewają moskwiankę, ale rzut oka na nagranie z monitoringu przekonuje ich, że to jednak nie Liza dokonała napadu. Chlebnikow jest tak miły, że nie tylko, przeprosiwszy, puszcza Lizę do domu, to jeszcze wlewa jej do baku benzynę. Nie wie, że w tym czasie złodziejka ukrywa się na tylnym siedzeniu samochodu telewizyjnej prezenterki. Ona zresztą również nie zdaje sobie z tego sprawy i jest wielce zaskoczona, gdy wreszcie zauważa ją w lusterku wstecznym. Ten moment zmienia całe życie Lizy. Bo nie dość, że nie informuje ona o swoim odkryciu policji, to na dodatek udziela nieznajomej pomocy. Jest to oczywiście w jakiś sposób uzasadnione, aczkolwiek widz zdaje sobie sprawę, że i tak musi wszelkie wyjaśnienia przyjąć na wiarę, bo jest to niezbędne dla dalszego poprowadzenia akcji. Decyzja podjęta przez moskwiankę ma ogromne konsekwencje. Stając się wspólniczką złodziejki, ściąga bowiem na swoją głowę zarówno policję, jak i zleceniodawców kradzieży, z którymi nowa przyjaciółka Lizy nie ma zamiaru dzielić się łupem. Jakby tego było mało, jest jeszcze trzeci (a w zasadzie, wliczając kobiety, czwarty) gracz – najbardziej bezwzględny! Wątki komediowe przeplatają się w „Blockbusterze” z sensacyjnymi. Wołobujew umiejętnie buduje napięcie, by chwilę później wszystko rozwalić w drobny mak jakimś gagiem bądź absurdalnym rozwiązaniem fabularnym. Wielbiciele kina akcji będą zapewne na takie zabiegi psioczyć; ci, którzy gustują w komediach, pewnie nieco mniej, ale czy ich przekona taka formuła, też można mieć wątpliwości. Dopóki reżyser stara się naśladować – oczywiście z przymrużeniem oka – „Thelmę i Louise” (1991) Ridleya Scotta, dopóty wszystko zgrabnie się układa; gdy jednak implementuje do fabuły elementy komedii romantycznej, siada nie tylko tempo, ale i emocje. Cóż, może byłoby lepiej, gdyby Wołobujew jaśniej określił swoje preferencje i zamiast szukać „nowej jakości kina gatunkowego”, po prostu nakręcił film gatunkowy. Ale ma „Blockbuster” też swoje plusy. Ogląda się go z przyjemnością, a stylistyczne przeskoki w większości przypadków raczej nakręcają fabułę niż ciągną ją w dół. Ewidentną mielizną jest tylko kilkuminutowy fragment rozgrywający się w studiu telewizyjnym, który powstał chyba tylko w jednym celu – zaprezentowania na ekranie uroczej Swietłany Chodczenkowej („ Wiking”, „ Dowłatow”). Do pracy nad „Blockbusterem” reżyser zatrudnił w większości ekipę sprawdzoną już przy „ Chłodnym froncie”. Za zdjęcia odpowiadał Michaił Chasaja („ Przyciąganie”), a za ścieżkę dźwiękową Daria Czarusza („ Hardcore”). Także niektórzy z aktorów byli już przez Wołobujewa sprawdzeni na planie debiutu, jak chociażby wcielająca się w Lizę Swietłana Ustinowa („ Trasa wybrana”) czy grający jej kochanka Aleksandr Mołocznikow („ Bracia Cz.”). W sprytną, ale i wiele ryzykującą złodziejkę wcieliła się Anna Czipowska („ Kalkulator”, „ Zielona kareta”, „ Czysta sztuka”), natomiast w depczącego jej po piętach Chlebnikowa – Jewgienij Cyganow („ O miłości”, „ Kraina Oz”, „ Rajskie Ogrody”). W rolach drugoplanowych również nie zabrakło znanych aktorów; podziwiać możemy między innymi Michaiła Jefremowa („ Na dnie”), Marię Szałajewę („ Zakładnicy”), Irinę Rachmanową („ Klatka”), Aleksieja Wiertkowa („ Legenda o Kołowracie”) i Aleksandra Iljina („ Topór”). Przyglądając się obsadzie filmu, przestajemy się dziwić jego budżetowi. Choć prawdą jest, że z takiego aktorskiego grona można było pewnie wycisnąć jeszcze więcej…
|