East Side Story: Miłość (najczęściej) kilka ma imion [Anna Melikian „O miłości” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Komediodramat Anny Melikian „O miłości” jest najbardziej docenionym przez rodzimych znawców kina rosyjskim filmem ostatnich miesięcy. Najpierw, w czerwcu ubiegłego roku, uhonorowano go Grand Prix na „Kinotawrze” w Soczi, a przed tygodniem otrzymał Złotego Orła w kategorii „najlepszy film fabularny”. Ale czy rzeczywiście mamy do czynienia z dziełem wybitnym? Niekoniecznie. To po prostu dobre rzemiosło z optymistycznym przesłaniem. Nic więcej.
East Side Story: Miłość (najczęściej) kilka ma imion [Anna Melikian „O miłości” - recenzja]Komediodramat Anny Melikian „O miłości” jest najbardziej docenionym przez rodzimych znawców kina rosyjskim filmem ostatnich miesięcy. Najpierw, w czerwcu ubiegłego roku, uhonorowano go Grand Prix na „Kinotawrze” w Soczi, a przed tygodniem otrzymał Złotego Orła w kategorii „najlepszy film fabularny”. Ale czy rzeczywiście mamy do czynienia z dziełem wybitnym? Niekoniecznie. To po prostu dobre rzemiosło z optymistycznym przesłaniem. Nic więcej.
Anna Melikian ‹O miłości›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | O miłości | Tytuł oryginalny | Про любовь | Reżyseria | Anna Melikian | Zdjęcia | Fiodor Liass | Scenariusz | Andriej Migaczow, Anna Melikian | Obsada | Renata Litwinowa, Kristina Isajkina, Michaił Jefremow, Maria Szałajewa, Wasilij Raksza, Rawszana Kurkowa, Keiske Shibazaki, Miyako Shumamura, Jurij Kołokolnikow, Julia Snigir, Aleksiej Filimonow, Władimir Maszkow, Jewgienij Cyganow, Aleksandra Borticz, Maria Daniliuk, Aleksandr Robak | Muzyka | Dmitrij Jemieljanow | Rok produkcji | 2015 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 115 min | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Grand Prix „Kinotawru” to nie byle co! Jurorom festiwalu w Soczi raczej nie zdarzają się wpadki polegające na forsowaniu filmów ewidentnie nieudanych. Jeśli więc już któryś zostaje uhonorowany w ten sposób, jest to jasny sygnał, że mamy do czynienia z obrazem zasługującym co najmniej na szczególną uwagę. W czerwcu ubiegłego roku tego zaszczytu dostąpiła Anna Melikian i jej komediodramat „O miłości”. Że nie była to pomyłka komisji, świadczy fakt, że pod koniec stycznia film otrzymał kolejną prestiżową nagrodę – Złotego Orła (za 2015 rok). W pokonanym polu pozostawił nie byle jakie dzieła, bo „ Bitwę o Sewastopol” Siergieja Mokrickiego (co akurat może nieco dziwić), „ Batalion” Dmitrija Mieschijewa, „ Koniec pięknej epoki” Stanisława Goworuchina oraz „Miłego Hansa, drogiego Piotra” Aleksandra Mindadzego. Jury postawiło, jak widać, na współczesny film tchnący optymizmem, co zresztą bardzo zaskoczyło jego autorkę. Dała temu wyraz w krótkim przemówieniu wygłoszonym po odebraniu statuetki. W skrócie brzmiało to mniej więcej tak: Nie spodziewałam się wyróżnienia dla mojego skromnego obrazu, mając za konkurencję tyle dramatycznych, poważnych i patriotycznych filmów. Anna Melikian, która w tym roku obchodzić będzie czterdzieste urodziny, w branży obecna jest od mniej więcej piętnastu lat. Początkowo realizowała filmy krótkometrażowe i dokumentalne; pierwsze dzieło kinowe, dramat „Mars”, nakręciła w 2004 roku. Potem powstała świetna, zwłaszcza dzięki kreacji Marii Szałajewej, trochę inspirowana francuską „Amelią”, „ Rusałka” (2007), wreszcie – po wielu latach przerwy – już nie tak dobra, ale wciąż zasługująca na uwagę „ Gwiazda” (2014). „O miłości” to jej czwarte pełnometrażowe dzieło, które do dystrybucji kinowej – w Rosji i Armenii – trafiło w grudniu ubiegłego roku (sześć miesięcy po sukcesie w Soczi). Co ciekawe, do tematu tego reżyserka podchodziła już wcześniej, kręcąc – noszące ten sam tytuł – dwie krótkometrażówki (w 2011 i 2014). Biorąc pod uwagę, że kinowe „O miłości” to w zasadzie film nowelowy, można było więc podejrzewać, że Melikian wykorzystała w nim gotowe już materiały. Nic z tego. Sięgając po scenariusz Andrieja Migaczowa (który współpracował z nią już przy „Gwieździe”), zdecydowała się stworzyć nową historię, a w zasadzie kilka oddzielnych historyjek, które połączone zostały przypadkowymi – i nic nieznaczącymi dla fabuły – spotkaniami bohaterów. Migaczow i Melikian pokazali miłosne perypetie pięciu par, dbając o to, aby każda z opowieści miała szczęśliwe (względnie umiarkowanie optymistyczne) zakończenie. W pierwszej nowelce poznajemy Lenę i Igora, dwudziestokilkulatków zafascynowanych japońskimi animacjami, którzy poznali się za pośrednictwem portalu społecznościowego. Spotykają się od sześciu miesięcy, zawsze w przebraniach, jako postaci z anime, nie znając nawet swych prawdziwych tożsamości. Kim są, dowiadują się dopiero, gdy po policyjnym nalocie na podejrzany klub młodzieżowy trafiają do aresztu. Od tej pory starają się ułożyć sobie życie na nowo, co okazuje się niezwykle trudne. Łatwiej im bowiem funkcjonować w społeczeństwie i w relacjach z innymi jako bohaterowie bajek, niż realni ludzie. Akcja drugiej nowelki rozgrywa się wśród pracowników korporacji. Jej szefem jest niepoprawny kobieciarz Wiktor Borisowicz, który pewnego dnia zwraca uwagę na skromną, choć seksowną Lizę, podrzędną pracownicę, codziennie przynoszącą mu do biura filiżankę kawy. Proponuje dziewczynie układ: mieszkanie w centrum Moskwy i awans za seks. Problem w tym, że Liza ma narzeczonego. Wprawdzie jest on niedojrzałym nieudacznikiem, od trzech miesięcy, czyli od chwili gdy stracił pracę, przesiadującym w domu i oddającym się namiętnie grom komputerowym. Kogo wybierze kobieta, gdy stanie przed takim dylematem? Głównymi postaciami trzeciego wątku są… młodzi Japończycy. Przylecieli do Moskwy, by wziąć udział w Festiwalu Kultury Rosyjskiej. Dziewczyna zafascynowana jest Rosją od lat, wielbi literaturę i kinematografię tego kraju. Zaplanowała sobie nawet, że wyjdzie za mąż za Rosjanina. Dlatego też, korzystając z Internetu, umówiła się z kilkoma kandydatami, licząc na romantyczne rozmowy podczas kolacji przy świecach na temat Tarkowskiego, Lermontowa, Majakowskiego czy Michałkowa. Tymczasem los płata jej potężnego figla, ale i z czasem podsuwa rozwiązanie sercowych problemów. Następnie poznajemy Borię – artystę-graficiarza, modelowego wręcz freaka, żyjącego z dnia na dzień, całymi godzinami oddającego się tworzeniu miejskich murali. W czasie wolnym od pracy spotyka się (a raczej: żyje) z dwiema kobietami, które oczywiście nic o sobie nie wiedzą: blondynką Saszą oraz brunetką Miłą. Jedna jest jego żoną (przynajmniej tak twierdzi), druga – „tylko” kochanką. Można się jednak zastanawiać, czy Boria pamięta jeszcze, która jest którą. Prawdziwe kłopoty mężczyzny zaczynają się, kiedy panie dowiadują się nawzajem o swoim istnieniu. Elementem spajającym wszystkie nowelki jest odbywająca się pod gołym niebem „lekcja miłości” prowadzona przez dojrzałą, lecz wciąż jeszcze piękną kobietę z klasą. Ona właśnie jest główną postacią ostatniej historyjki, lekko perwersyjnej i słodko-gorzkiej. W której okazuje się, że nauczyciel często ma największe problemy z przedmiotem, jaki wykłada. Przesłanie filmu Anny Melikian jest proste. Można by je streścić w kilku zaledwie słowach: warto kochać i nie należy obsesyjnie poszukiwać miłości, ona najczęściej jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy dobrze się rozejrzeć. Tylko niekiedy w jej odkryciu może pomóc przypadek. Oczywiście nie wszystkie wątki wpisują się w tak prostą konstatację. Bywa, że scenarzyści troszkę komplikują swoje rozważania, ale naczelna, przyświecająca im idea jest właśnie taka. Najsłabszym ogniwem „O miłości” jest to, co miało służyć za spoiwo filmu, a więc lekcja, która w rzeczywistości sprowadza się do wygłaszania banałów i praw objawionych. Widać, że Migaczowowi i Melikian nie udało się znaleźć lepszego sposobu na logiczne powiązanie wszystkich rozdziałów. W tym kontekście nie dziwi fakt, że grająca wykładowczynię Renata Litwinowa („ Generation Π”, „ Ostatnia bajka Rity”, „ Dziewczyna i śmierć”) nie zdobyła Złotego Orła w kategorii „najlepsza rola żeńska”; dziwi raczej, że w ogóle dostała nominację. Poza Litwinową w głównych rolach w „O miłości” możemy zobaczyć wiele gwiazd kina rosyjskiego, jak chociażby Władimira Maszkowa („ Kandahar”, „ Na końcu świata”, „ Rasputin”), Jewgienija Cyganowa („ Bitwa o Sewastopol”, „ Rajskie Ogrody”, „ Kraina Oz”) czy Michaiła Jefremowa („ Dom Słońca”, „ Róże dla Elzy”, „ Na dnie”). Do tego dochodzi kilka pięknych i utalentowanych aktorek pokroju Marii Szałajewej („ Nirwana”, „ Ja”, „ Będę przy tobie”), Julii Snigir („ Przenicowany świat”, „ Dolina róż”, „ Kokoko”). Autorem zdjęć, którego dodatkowym zadaniem było jak najatrakcyjniejsze zaprezentowanie rosyjskiej stolicy, był doświadczony Fiodor Liass („ Martwe córki”, „ DuchLess”, „ Moskwa nigdy nie śpi”); natomiast za ścieżkę dźwiękową – w tym dobór pojawiających się w tle piosenek – odpowiadał debiutujący w tym fachu Dmitrij Jemieljanow.
|