Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Piotr Busłow
‹Wysocki. Dziękuję za życie›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWysocki. Dziękuję za życie
Tytuł oryginalnyВысоцкий. Спасибо, что живой
Dystrybutor Kino Świat
Data premiery13 grudnia 2013
ReżyseriaPiotr Busłow
ZdjęciaIgor Griniakin
Scenariusz
ObsadaWładimir Wysocki, Siergiej Bezrukow, Andriej Panin, Maksim Leonidow, Iwan Urgant, Oksana Akinszyna, Andriej Smoliakow, Dmitrij Astrachan, Władimir Iljin, Ałła Pokrowska, Siergiej Szakurow, Władimir Mieńszow, Anna Ardowa, Konstantin Strielnikow
MuzykaRusłan Muratow
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania128 min
Gatunekbiograficzny, dramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Bóg ma twarz Wysockiego
[Piotr Busłow „Wysocki. Dziękuję za życie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński

East Side Story: Bóg ma twarz Wysockiego
[Piotr Busłow „Wysocki. Dziękuję za życie” - recenzja]

Akcja filmu rozgrywa się w ciągu kilku lipcowych dni 1979 roku. Wysocki, o czym on sam wiedzieć wówczas nie mógł, choć otoczenie pieśniarza powinno się już tego domyślać (i zapewne tak właśnie było), znajdował się u kresu swej drogi. Alkoholizm i uzależnienie od narkotyków wyniszczało organizm Wołodii w zastraszającym tempie; na dodatek nie chciał on rezygnować z dotychczasowego trybu życia, który jedynie pogłębiał wyczerpanie. Rodzina poety, między innymi jego ojciec Siemion Władimirowicz, starała się nakłonić go do podjęcia leczenia w zakładzie zamkniętym, ale on nawet nie chciał o tym słyszeć. Aktor przeżywał również ogromne zawirowania w życiu osobistym. Był mężem zjawiskowej francuskiej aktorki rosyjskiego pochodzenia Mariny Vlady, którą, jak podkreślał, wciąż bardzo kochał, ale jednocześnie żył z dziewiętnastoletnią, a więc młodszą od siebie o ponad dwie dekady, studentką Oksaną Afanasjewą1) (w filmie sportretowaną pod postacią Tatiany Pietrownej Iwliewej), z którą – jak sama wyznała po latach – planował kolejne małżeństwo (ponoć kupił już w tym celu obrączki i dogadał się z popem, mającym udzielić im ślubu). Nigdy do tego nie doszło, właśnie z powodu śmierci Wysockiego. Jakby tych kłopotów było mało, przez cały czas Wołodii deptało po piętach KGB; funkcjonariusze tajnej policji politycznej śledzili praktycznie każdy krok poety, szukając możliwości dobrania mu się do skóry. Nie mogąc znaleźć lepszego sposobu, postanowili zajść go od flanki i uderzyć w osoby odpowiedzialne za organizację koncertów pieśniarza. Tajemnicą poliszynela był bowiem fakt, że Wysocki, poza koncertami oficjalnymi, na które miał zgodę władz, pojawiał się także na występach ponadplanowych. I wcale nie wynikało to z chęci zgarnięcia przezeń „lewych” zysków (przynajmniej nie w jego przypadku), ale zaspokojenia oczekiwań publiczności. Bo choć sale za każdym razem wypełnione były po brzegi, to wciąż setki, jeśli nie tysiące, ludzi nie były w stanie kupić wyprzedawanych na pniu biletów i posłuchać na żywo uwielbianego artysty. A że organizatorzy dodatkowych imprez nie zawsze rozliczali się uczciwie z odpowiednimi instytucjami, otwierało to furtkę do działania „bezpieczniakom”, którzy tylko czyhali na najmniejsze nawet potknięcie aktora.
Od tego właśnie wątku zaczyna się obraz Busłowa. Na lipiec 1979 roku Wysocki ma zakontraktowanych kilka występów w Uzbekistanie (między innymi w Nawoi, Zarafszanie i Bucharze). Za ich organizację odpowiada Leonid Borisowicz Fridman, na co dzień administrator filharmonii w Taszkiencie. Uzbeckie KGB nie zasypia gruszek w popiele i przystępuje do działań, którymi kieruje pułkownik Wiktor Michajłowicz Biechtiejew; wzywa on do siebie Fridmana i dyrektorkę Domu Kultury w Bucharze – grozi im, straszy, wreszcie na koniec sugeruje, o co tak naprawdę mu chodzi. Chce przyłapać Wysockiego na sprzedaży „lewych” biletów, dzięki czemu będzie można rozpętać propagandową hucpę wokół osoby aktora Teatru na Tagance, zakazać mu wyjazdów za granicę, a może nawet, jeśli się poszczęści, da radę wsadzić go do więzienia. Osobne działania wobec poety prowadzi także KGB w Moskwie. Wołodia planuje właśnie kolejny wyjazd do Paryża, na spotkanie z Mariną Vlady, w tym celu udaje się do stołecznego Oddziału Wiz i Rejestracji (OWIR), tam zaś czeka na niego pułkownik służb specjalnych, który jasno daje do zrozumienia, że jeśli się nie dogadają, to Wysocki może mieć poważne nieprzyjemności, a o wizycie w stolicy Francji będzie mógł zapomnieć na długie lata. Mocno zdenerwowany, Wołodia wraca do domu, gdzie, w towarzystwie lekarza, czekają na niego rodzice; próbują oni namówić syna na hospitalizowanie, ale ten nie ma zamiaru spełniać ich prośby. Lekarz jest bardzo zaniepokojony stanem pacjenta, tym bardziej że słyszał już o tym, iż w najbliższych dniach ma się on wybrać do parnego Uzbekistanu. Po wyjściu nie do końca proszonych gości Wysocki pada ze zmęczenia, jest gotów nawet zrezygnować z wyjazdu do Azji Środkowej, ale to z kolei straszliwie irytuje jego impresaria Paszę Leonidowa (w rzeczywistości w tym czasie był nim Władimir Goldman). Bilety na koncerty są już przecież wyprzedane – i to nie na jeden, ten oficjalny, ale na pięć. Ostatecznie Wołodia ulega i następnego dnia wsiada do samolotu „Aerofłotu”, a wraz z nim między innymi osobisty lekarz Anatolij Niefiodow (naprawdę nazywał się Fiedotow).
Po lądowaniu w Taszkiencie ekipa jedzie do Buchary i kwateruje się w hotelu „Zarafszan”. Nikt oczywiście nie wie, że przed przybyciem Wysockiego ich pokoje zostały odpowiednio „przygotowane” przez KGB – wszędzie, gdzie tylko było to możliwe, umieszczono podsłuchy. Specjalna grupa „bezpieczniaków” zajęła też miejsce w wieżowcu naprzeciw hotelu, skąd bez przerwy inwigilują Wołodię i jego współpracowników. Tymczasem aktor odczuwa skutki braku morfiny; Anatolij wzywa więc pogotowie i próbuje namówić miejscowego lekarza, Uzbeka, na zastrzyk, a gdy ten odmawia, w akcie rozpaczy na parkingu przed hotelem kradnie mu apteczkę (co oczywiście widzą sowieccy „ubecy”). Pasza zaś, nie widząc innego wyjścia, dzwoni do Moskwy do Tatiany i prosi ją, by przyjechała do Buchary z „lekarstwem”, które zostało w mieszkaniu Wołodii. „Bezpieczniacy” postanawiają zatrzymać ją po drodze i przejąć narkotyki. Kiedy Iwliewa dociera na miejsce, Wysocki jest skrajnie wyczerpany, dwudziestego piątego lipca w hotelowym pokoju nagle traci przytomność i… umiera. Jego serce przestaje bić na długich osiem minut, reanimacja nie przynosi żadnego skutku. Gdy wszyscy tracą już nadzieję, Tania zmusza Anatolija, aby ten zrobił mu jeszcze jeden zastrzyk – i wtedy legendarny pieśniarz odzyskuje przytomność. Brzmi to wszystko jak scenariusz wyjątkowo tandetnego, ckliwego i melodramatycznego filmu – z tą jednak różnicą, że wydarzyło się naprawdę (nawet jeżeli nie wyglądało to dokładnie tak, jak przedstawiono w filmie). Wołodia przeżył śmierć kliniczną i wrócił do świata żywych. Bóg podarował mu – i to co do jednego dnia – dwanaście kolejnych miesięcy2). Trudno się więc dziwić twórcom „Dziękuję za życie”, że z niezwykle barwnego i obfitującego w zakręty losu poety wybrali właśnie ten – bezsprzecznie najbardziej dramatyczny – epizod. Nie ograniczyli się zresztą tylko do przedstawienia perturbacji zdrowotnych artysty; równie ważnym jest bowiem wątek nieustającej dzień i noc inwigilacji Wysockiego ze strony radzieckich służb specjalnych, kręcących się wokół niego funkcjonariuszy reżimu i pomniejszych donosicieli, których nierzadko uważał za życzliwych sobie ludzi. Pod tym względem obraz Busłowa przypomina słynne Oscarowe dzieło Floriana von Donnersmarcka „Życie na podsłuchu” (2006).
O ile jednak film Niemca jest boleśnie pesymistyczny i nie pozostawia żadnej nadziei na godne życie w totalitarnym społeczeństwie, o tyle Rosjanie popełnili kardynalny w takiej sytuacji błąd – nasycili film zupełnie niepotrzebną nostalgią za dawno minionymi latami, przy okazji mocno stępiając ostrze krytyki społecznej i politycznej. Z jednej strony obserwujemy zatem człowieka sukcesywnie niszczonego i osaczanego przez system (w dużym stopniu musimy się tego jednak domyślać), ale jednocześnie z drugiej – dany jest nam obraz artysty, który wiedzie sobie całkiem beztroskie życie, który jeździ po Moskwie najnowszym modelem Mercedesa i planuje kolejną eskapadę pod Wieżę Eiffla (co dla dziewięćdziesięciu, jeśli nie więcej, procent obywateli Związku Radzieckiego było w tamtym czasie niedościgłym marzeniem). Owszem, tak było, lecz główny problem polega na tym, że mimo wszystko nie do końca udało się Busłowowi i Wysockiemu juniorowi pokazać, jak wielka była cena tej pozornej niezależności. Twórcy filmu tak naprawdę prześlizgnęli się jedynie po temacie uzależnienia Wołodii od morfiny; nie widzimy na ekranie fizycznego cierpienia i psychicznego bólu, które musiały towarzyszyć głodowi narkotykowemu. Nie widzimy towarzyszących mu dylematów moralnych, wątpliwości i rozczarowań. Jakby twórców paraliżował – choćby i częściowo – fakt, że portretują postać pomnikową. A może Nikita Wysocki po prostu nie potrafił poradzić sobie z trzymającą go za gardło autocenzurą… Autorzy „Dziękuję za życie” natrafiali również na dużo bardziej prozaiczne problemy. Okazało się, że bardzo istotne dla całości filmu sceny rozgrywające się na lotnisku w Taszkiencie muszą być kręcone gdzie indziej, ponieważ terminal w stolicy Uzbekistanu jest już dzisiaj nowoczesną przeszkloną budowlą (na wzór tureckiej Antalyi) i w niczym nie przypomina tego sprzed trzech dekad. Ostatecznie skorzystano z „gościny” w portach lotniczych na Białorusi – w Mińsku i Brześciu (nad Bugiem) – które wciąż jeszcze zachowały swój komunistyczny koloryt. Sporym wyzwaniem była też scena przejażdżki Wysockiego po Moskwie. Nie mając dostępu do oryginalnego modelu Mercedesa, który posiadał Wołodia, odtworzono go przy pomocy efektów komputerowych, podobnie zresztą jak większość mijanych przez pieśniarza na ulicy samochodów – starych Moskwiczów, Zaporożców, Żiguli.
Kwestię tożsamości odtwórcy roli tytułowej uznajemy za rozstrzygniętą i już do niej nie będziemy wracać. Kogo zatem jeszcze możemy zobaczyć na ekranie? Doktora Anatolija Niefiodowa (Fiedotowa), osobistego lekarza Wysockiego, zagrał, jak niemal zawsze znakomity, Andriej Panin („Jeździec o imieniu Śmierć”, „Kierowca dla Wiery”, „Swołocz”, „Morfina”, „Iluzja strachu”, „Zaginieni na wojnie”, „Kandahar”, „Spaleni słońcem 2: Oczekiwanie”, „Generation ,P’”), Tatianę Iwliewą, a tak naprawdę Oksanę Afanasjewą – Oksana Akinszyna („Wróg numer jeden”, „Bikiniarze”, „Ja”), przyjaciela Wołodii Siowę Kułagina – celebryta Iwan Urgant („Choinki”), Wiktora Michajłowicza Biechtiejewa, pułkownika KGB z Uzbekistanu – Andriej Smoliakow („Ten, który gasi światło”), zaś jego kolegę z Moskwy – Władimir Ilin („Utracone Imperium”, „Sala numer 6”, „Taras Bulba”, Nie trzeba się martwić”, „Kolorowy zmierzch”, „Spaleni słońcem 2: Cytadela”). W impresaria Paszę Leonidowa, a w rzeczywistości Władimira Goldmana, wcielił się czterdziestodziewięcioletni petersburżanin Maksim Leonidow, aktor teatralny oraz lider zespołu rockowego Sekret; z kolei organizator uzbeckich koncertów Wysockiego, Leonid Fridman, ma twarz znanego aktora i reżysera Dmitrija Astrachana, autora między innymi nakręconego w koprodukcji z Niemcami i Białorusinami dramatu „Z piekła do piekła” (1996), w którym podjął temat… pogromu kieleckiego z lipca 1946 roku. Wielkie postaci rosyjskiego kina możemy zobaczyć również w drobnych epizodach: ojca Wołodii zagrał na przykład Siergiej Szakurow („Syberiada”), a dyrektora Teatru na Tagance Jurija Liubimowa – Władimir Mieńszow („Moskwa nie wierzy łzom”); w jednego z funkcjonariuszy KGB wcielił się – jak dotychczas, nieco mniej znany i jeszcze nie tak ceniony – Konstantin Strielnikow („Skok delfina”, „Żyć”).
Ścieżka dźwiękowa do obrazu Piotra Busłowa wyszła spod symbolicznego „pióra” pięćdziesięciojednoletniego Rusłana Muratowa („Admirał”, „Pod przykrywką”), natomiast za kamerą w roli operatora stanął młodszy od kompozytora o dwie dekady Igor Griniakin („Olympus inferno”). Do ich pracy trudno byłoby się o cokolwiek przyczepić, wykonali oni swoje zadanie nad wyraz rzetelnie i profesjonalnie, jednakże w przypadku muzyki do filmu ogromnym zaskoczeniem – i to jak najbardziej negatywnym – musi być fakt, że tak mało jest w nim pieśni samego Wysockiego. Owszem, w Rosji są one doskonale znane, ale przecież, biorąc pod uwagę, że wiele z nich miało charakter autobiograficzny, można chyba było pokusić się o takie rozmieszczenie ich w filmie, by stały się one komentarzem samego Wołodii do prezentowanych na ekranie dramatycznych wydarzeń.
koniec
« 1 2
11 grudnia 2011
1) Ciekawe są dalsze losy Oksany Afanasjewej. Po śmierci Wołodii kobieta znalazła się na ogromnym życiowym zakręcie. Nie mogąc znaleźć sobie miejsca w Związku Radzieckim, planowała nawet wyjazd na stałe za granicę, co jednak się nie udało. Próbowało ją także zwerbować KGB, ale odmówiła współpracy – w efekcie została wyrzucona ze studiów. W 1982 roku poznała innego aktora Teatru na Tagance Leonida Jarmolnika („Bikiniarze”, „Człowiek z bulwaru Kapucynek”), z którym parę lat później wzięła ślub; wkrótce urodziła im się córka Aleksandra. Dzisiaj Oksana Jarmolnik pracuje w teatrze – jako designerka, kostiumografka i od czasu do czasu aktorka.
2) Chcąc poznać dokładniej ostatnie dwanaście miesięcy życia Włodzimierza Wysockiego, można sięgnąć po zrealizowany w tym roku – właśnie z okazji kinowej premiery „Dziękuję za życie” – dokument Rusłana Trieszczowa „Posliednij god” (czyli „Ostatni rok”). O Wołodii opowiadają w nim między innymi najbliżsi krewni: syn Nikita oraz druga żona Ludmiła Abramowa, a poza tym również reżyser filmowy Aleksandr Mitta („Samolot w płomieniach”), przyjaciel Walerij Jankłowicz (świadek wydarzeń, które miały miejsce w Bucharze w lipcu 1979 roku), aktorka i reżyserka (głównie telewizyjna) Ksenia Marinina, a nawet funkcjonariusz KGB Jewgienij Chochłow.

Komentarze

12 XII 2011   19:19:03

"Hollywood Reporter" podał dzisiaj, że w ciągu dziesięciu dni film zarobił w Rosji 21,3 mln dolarów. A kosztował "zaledwie" 12 mln.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 6. Krypta krypcie nierówna
Marcin Mroziuk

6 V 2024

Chociaż Lucy i Maximus spotykają się z przyjaznym przyjęciem w Krypcie 4, to panujące tam zwyczaje mogą napawać niepokojem zarówno parę przybyszów, jak i widzów. Obawy te są jeszcze wzmacniane przez retrospekcje ukazujące działania podejmowane przez Vault-Tec przed wybuchem wojny i rodzące się w tym okresie wątpliwości Coopera Howarda.

więcej »

East Side Story: Ciemne chmury nad Anatewką
Sebastian Chosiński

5 V 2024

Łotewski reżyser, wykształcony w Stanach Zjednoczonych, w poprzedniej dekadzie nakręcił w Ukrainie film na podstawie powieści żydowskiego prozaika z początku XX wieku, przerobionej następnie w latach 90. na sztukę teatralną przez rosyjskiego Żyda. Tak w skrócie można opisać historię powstania historycznego komediodramatu Vladimira Lerta „Pokój wam!”, który nawiązuje do legendarnych „Dziejów Tewjego Mleczarza” Szolema Alejchema.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.