Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nikita Michałkow
‹Spaleni słońcem 2: Cytadela›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpaleni słońcem 2: Cytadela
Tytuł oryginalnyУтомлённые солнцем 2: Цитадель
Dystrybutor Kino Świat
Data premiery20 grudnia 2013
ReżyseriaNikita Michałkow
ZdjęciaWładIsław Opeljanc
Scenariusz
ObsadaNikita Michałkow, Oleg Menshikov, Nadieżda Michałkowa, Siergiej Makowiecki, Dmitrij Djużew, Artur Smoljaninow, Andriej Mierzlikin, Maksim Suchanow, Jewgienij Styczkin, Jewgienij Mironow, Andriej Panin, Siergiej Garmasz, Wiktoria Tołstoganowa, Artiom Michałkow, Walerij Zołotuchin, Aleksander Gołubiew, Maria Szukszyna, Natalia Surkowa, Aleksander Paszutin, Valentin Gaft, Aleksiej Pietrenko, Aleksander Adabaszjan, Aleksander Fisienko, Danił Spiwakowski, Roman Madianow
MuzykaEduard Artiemiew
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiFrancja, Niemcy, Rosja
Czas trwania180 min
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Tak dorzyna się legendy
[Nikita Michałkow „Spaleni słońcem 2: Cytadela” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński

East Side Story: Tak dorzyna się legendy
[Nikita Michałkow „Spaleni słońcem 2: Cytadela” - recenzja]

Dopiero w tym momencie dowiadujemy się, jaki rozkaz wydał Arsientjewowi Stalin – miał on odnaleźć Kotowa, aby ten mógł zostać przywrócony do łask. Komdiwowi zostają zwrócone ordery, mundur, zostaje też awansowany do stopnia generała-lejtnanta. To akurat nic dziwnego, podobne „kariery” dawnych wysokich dowódców wojskowych, represjonowanych w okresie „jeżowszczyzny”, były w latach 1941-1943 na porządku dziennym (pod warunkiem jednak, że udało im się przeżyć pobyt w łagrze, jeśli w ogóle do niego trafili, a nie zostali rozstrzelani od razu po wydaniu wyroku). Przed skierowaniem Siergieja Pietrowicza na front Mitia robi mu jeszcze jedną niespodziankę – zawozi go do domu, w którym po wypuszczeniu z obozu w gronie najbliższych krewnych mieszka Marusia. I ten fragment „Cytadeli”, będący bezpośrednim nawiązaniem do pierwszej części „Spalonych słońcem”, robi największe wrażenie. Spotkanie Kotowa z żoną i wyjawienie rodzinnej tajemnicy, którą Arsientjew skrywa do ostatniej chwili, odbywa się w tak niezwykle napiętej atmosferze, że emocje na ekranie udzielają się również widzom. Niestety, po kilku minutach ta magia znika – notabene wraz z Marusią i innymi członkami jej familii. W takiej sytuacji Siergiej Pietrowicz nie ma nic innego do roboty, jak wrócić na front – tym razem już w roli dowódcy. Los sprawia, że zostaje mu podporządkowany oddział Mieleszki (w armii radzieckiej – jak również obecnie w rosyjskiej – generał-lejtnant jest, o dziwo, stopniem wyższym od generała-majora, choć major stoi w hierarchii wyżej niż lejtnant).
Tym samym akcja filmu wraca do punktu wyjścia. Kotow, popijający wódkę z piersiówki, stoi na wprost znajdującej się w niemieckich rękach cytadeli. Od tego też momentu zaczyna się takie nagromadzenie absurdów, że widz może ze zdziwienia przecierać oczy i zastanawiać się, czy ogląda poważny dramat wojenny, czy też tylko jego średnio udaną parodię. Dość powiedzieć, że dowódca prowadzi swoich żołnierzy – tysiące! – do boju nie z pepeszami w rękach, ale z… drewnianymi pałkami. Sam nie może być gorszy, więc również dzierży w dłoniach pokaźnych rozmiarów kij. A kiedy wydaje się, że za chwileczkę będziemy świadkami najprawdziwszej rzezi sowieckich niewiniątek, ma miejsce cud – trudno orzec, ile w nim dzieła natury, a ile Boga – cytadela bowiem wylatuje w powietrze. Ale to jeszcze nic. Kolejnym cudem jest fakt, że wśród sanitariuszy obserwujących natarcie pałkarzy jest… Nadia Kotowa, która dostrzega ojca przez lornetkę i rzuca się ku niemu takim pędem, że nawet nie widzi, iż biegnie przez pole minowe. Więcej nawet! Nadeptuje na minę. I co? W ostatniej scenie widzimy radziecki tank jadący w kierunku Berlina, a w nim rozśpiewanego Siergieja Pietrowicza i Nadię. Zabrakło jedynie widoku Kotowa zawieszającego, do spółki z Arsientjewem, czerwony sztandar na zgliszczach Reichstagu.
Z trwającego ponad dwie i pół godziny filmu niewiele pozostaje w pamięci. Bo też niewiele się w nim dzieje. Fabuła została straszliwie rozwleczona, czemu przysłużyły się także liczne retrospekcje i wewnętrzne monologi niemal bez przerwy użalającego się nad sobą Kotowa. Nie robią też żadnego wrażenia sceny batalistyczne, tym bardziej że… prawie ich nie ma. Natarcie na cytadelę wygląda żałośnie nawet przy średnio udanej batalistyce obecnej w „Oczekiwaniu” (vide bombardowanie okrętu, którym płynie Nadia, atak hitlerowskich czołgów na oddział sztrafników i kremlowskich kursantów bądź wysadzenie mostu atakowanego przez Niemców). Tylko sekwencje rozgrywające się w daczy są w stanie przyspieszyć u widzów bicie serca. Żałować można więc bardzo, że Michałkow nie dobrał sobie jako współscenarzysty Rustama Ibrahimbekowa (pierwsza część dzieła) i obaj nie skupili się właśnie na tym wątku – powrocie Siergieja Pietrowicza do domu i próbie ułożenia sobie przez niego życia w zupełnie nowej sytuacji i politycznej, i rodzinnej. Taki kameralny dramat psychologiczny dużo bardziej zasługiwałby na tytuł „Spaleni słońcem” i pewnie byłby znacznie ciekawszy.
Także w „Cytadeli” Michałkow nie ustrzegł się błędów, choć uczciwie przyznać trzeba, że jest ich już znacznie mniej niż w poprzedniej odsłonie. Ten najpoważniejszy dotyczy postaci Stalina, a precyzyjniej – uniformu, który ma on na sobie podczas rozmowy z Kotowem. Jest to mundur generalissimusa, który to stopień Prezydium Rady Najwyższej ZSRR przyznało Dżugaszwilemu dopiero po zakończeniu wojny w Europie, dwudziestego szóstego czerwca 1945 roku. Nie mógł więc paradować w takim stroju dwa lata wcześniej, kiedy był jeszcze „tylko” marszałkiem Związku Radzieckiego. Nie to jednak najbardziej rozsierdziło w dziele Nikity Siergiejewicza krytyków rosyjskich. Nie spodobała im się przede wszystkim wizja wojny zaprezentowana przez zasłużonego artystę, było nie było syna frontowca, którą – ich zdaniem – wygrali „sztrafnicy przy moralnym wsparciu debili i zagradotriadów oraz pod komendą kompletnie pijanych dowódców” (Jurij Łuszczynski i Michaił Sudakow). Dmitrij Puczkow był dla Michałkowa jeszcze mniej sympatyczny, kiedy przekonywał, że reżyser „całą duszę wkłada w to, aby cywilizowani Europejczycy mogli zmienić swoją ocenę rezultatów II wojny światowej i zwycięstwa, które odnieśli znienawidzeni Rosjanie pod dowództwem równie znienawidzonego Stalina”. Przypomina to trochę dyskusję, jaka rozpętała się w naszym kraju wokół nieukończonego obrazu Pawła Chochlewa „Tajemnica Westerplatte”. Inna sprawa, że gdyby „Cytadela” była filmem udanym, podobne słowa zostałyby zepchnięte na znacznie dalszy plan, a autorowi wybaczono by wiele realistycznych widoczków z krasnoarmiejskich okopów.
W obsadzie „Cytadeli” znajdujemy w większości tych samych aktorów, którzy pojawili się już w „Oczekiwaniu”. Byłego komdiwa Siergieja Pietrowicza zagrał Nikita Michałkow („Syberiada”, „Dworzec dla dwojga”, „12”), Nadię Kotową – jego córka Nadieżda Michałkowa, Marusię – Wiktoria Tołstoganowa („Korolow”, „Bukiet bzu”), Dmitrija Arsientjewa – Oleg Mienszykow, nieznanego z nazwiska kapitana „SMIERSZa” – Siergiej Makowiecki („Żyj i pamiętaj”, „72 metry”, „Rosyjska gra”, „12”, „Cud”, „Pop”), Stalina – Maksim Suchanow („Człowiek, który wszystko wiedział”, „Przenicowany świat”), a szeregowych żołnierzy batalionu karnego – Dmitrij Diużew („Jeździec o imieniu Śmierć”, „Wyspa”, „Podróż ze zwierzętami domowymi”, „Taryfa noworoczna”, „Druga strona”), Andriej Mierzlikin („Franz+Polina”, „Rosyjska gra”, „Huśtawka”, „Przenicowany świat”, „Rosja 88”, „Przeprawa”, „Ich dwóch”, „Twierdza brzeska”) i Artur Smoljaninow („Rok 1612”, „Ten, który gasi światło”, „Nirwana”, „Ja”, „Księga Mistrzów”, „Choinki”).
W epizodach rozgrywających się w daczy pod Moskwą podziwiać możemy artystów, którzy siedemnaście lat temu pojawili się w pierwszej części „Spalonych słońcem” – między innymi Ałłę Kazanską w roli Lidii Stiepanownej, Ninę Archipową jako Jelenę Michajłowną oraz Władimira Ilina („Utracone Imperium”, „Sala numer 6”, „Taras Bulba”, Nie trzeba się martwić”, „Kolorowy zmierzch”), czyli filmowego „amanta” Kirika. Nowe twarze w obsadzie to przede wszystkim wiekowy, już ponad osiemdziesięciopięcioletni, Władlen Dawydow („Iwan Groźny”, „Wesoły jarmark”, „Spotkanie na Łabie”, „Diabeł morski”), który zastąpił świętej pamięci Wiaczesława Tichonowa w roli Wsiewołoda Konstantinowicza, oraz Zoja Buriak („Ragin”, „Jesteśmy z przyszłości”, „Hitler kaput!”), która wcieliła się w służącą Katię Mochową, w oryginale graną przez Swietłanę Kruczkową. Reżyser nie zapomniał także o swojej starszej córce, Annie Michałkowej („Nasi”, „Żyj i pamiętaj”, „Zwariowana pomoc”, „Ja”, „PiraMMMida”), którą zatrudnił w roli kobiety rodzącej na ciężarówce. Warto wspomnieć jeszcze o Romanie Madianowie („12”, „Ojciec”, „Korolow”, „Dzikie pole”, „Pietia w drodze do Królestwa Niebieskiego”, „Pasażerka”), który z kolei wcielił się w rozpijaczonego generała-majora Mieleszkę.
Ekipa realizatorska pozostała oczywiście niezmieniona. Za kamerą stał Władysław Opeljanc („12”), natomiast ścieżkę dźwiękową skomponował Eduard Artiemjew („Solaris”, „Stalker”, „Syberiada”, „12”, „Kierowca dla Wiery”, „Spokojna strażnica”). Ale nawet ich talent nie był w stanie zapobiec katastrofie, jaką ostatecznie okazała się próba przywrócenia przez Nikitę Siergiejewicza komdiwa Kotowa do życia. Lepiej by już było, gdyby go rozstrzelali w tym 1936 roku. Gdyby Marusia zgniła w łagrze. Gdyby Nadię wywieziono do Kazachstanu i tam sczezła na nieprzyjaznym stepie. Zmuszanie kury do zniesienia kolejnego złotego jajka rzadko kończy się sukcesem; drób to delikatne ptactwo. Łatwo je zarżnąć albo przypadkowo zadusić.
koniec
« 1 2
22 maja 2011

Komentarze

13 XII 2011   23:42:51

Hm.. z serialu ktory wlasnie nadal RTR planeta(XII 2011) wiadomo jak uszli z zyciem z natarcia. Uruchomili wraz z innymi zolnierzami na podstawie niemieckiej instrukcji ,(a przetlumaczyl Mitia)czolg niemiecki i jako na zdobycznym mogli wrocic do swoich szeregow, inaczej zlamali by "ni szagu nazad" Ginie przy tym czesc zolnierzy i zdaje sie kompan Kotowa z "Predstajania" Chociaz nawet ta scena nie do konca wszystko wyjasnia

16 VIII 2012   11:11:42

Widziałem dzieło Michalkowa i...także dostrzegłem ogromną dawkę niekonsekwencji połączoną wręcz trywializmem. Generalnie zgadzam się z oceną recenzenta. Aczkolwiek ten film byłby naprawdę dobry gdyby nakręcono go w formie urealnionej do bólu.
Po pierwsze, to że Kotow przeżył, to świetnie. Ale źle, że pokazano iż pod wyłacznie pod skrajnym przymusem sam na siebie doniósł (o wiele realniejsze jest zachowanie Mitii, gdy zostaje on "niemieckim szpiegiem"). Kotow powinien zeszmacić się dobrowolnie. W końcu sam Stalin przypomina mu w rozmowie z nim jaką był nieludzka bestią i ile tysięcy ludzi wymordował z zimną krwią. Na końcu filmu, będąc już dogłębnie "spalony słońcem", Kotow powinien przejść coś w rodzaju przełamania i faktycznie stanąć na czele tego pochodu prowadzonych na rzeź, a następnie wraz z nim wszystkim zginąć. I w tym kontekście, idealnie kończącą film sceną byłaby śmierć córki Kotowa na polu minowym i pokazana w formie migawki śmierć jego żony powieszonej na tyłach z oskarżeniem o szpiegostwo (w końcu była kochanką szpiega). To zmieniłoby ten film w coś naprawdę wielkiego. Film, który alternatywnie mógłby się też zakończyć dodaną do tego co napisałem migawką pokazującą armię sowiecką wkraczającą do Europy, pod dowództwem tego generała pijanicy. Niestety. Nic takiego tam nie ma. Jest łzawa opowieść rodem z literatury sci-fi. I tyle. Widać nawet u Ruskich tego nie trawią.

17 II 2013   19:22:02

To są Bękarty wojny po rosyjsku. Ta sama poetyka idiotyzmu połączonego z patosem plus nonszalancki stosunek do historii. No i czerpanie garściami z dorobku kina. Więc oba mają te same zalety i wady.

01 II 2015   11:26:32

Czekam kiedy niemcy nakreca film o bohateraz z gestapo. Ruscy sie nie czaja zbrodniarze z Czeka i nkwd walcza o pokoj i pomyslnosc. A polski portal zamiast nazwac to po imieniu, analizuje. Nie rozumiecie ze komunisci zarzadzni przez pewna mala ale bardzo aktywna i inteligentna nacje, wymordowali dziesiatki milionow ludz i od narodowych socjalistow roznili sie tylko iloscia zamordowanych ludz.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

East Side Story: Ciemne chmury nad Anatewką
Sebastian Chosiński

5 V 2024

Łotewski reżyser, wykształcony w Stanach Zjednoczonych, w poprzedniej dekadzie nakręcił w Ukrainie film na podstawie powieści żydowskiego prozaika z początku XX wieku, przerobionej następnie w latach 90. na sztukę teatralną przez rosyjskiego Żyda. Tak w skrócie można opisać historię powstania historycznego komediodramatu Vladimira Lerta „Pokój wam!”, który nawiązuje do legendarnych „Dziejów Tewjego Mleczarza” Szolema Alejchema.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Co nam w kinie gra: Spaleni słońcem 2: Cytadela
— Sebastian Chosiński

Z tego cyklu

Ciemne chmury nad Anatewką
— Sebastian Chosiński

Ucz się (nieistniejących) języków!
— Sebastian Chosiński

Czy można mieć nadzieję w Piekle?
— Sebastian Chosiński

Wielkie bohaterstwo małych ludzi
— Sebastian Chosiński

Gdy rzeczywistość zastępuje fikcję
— Sebastian Chosiński

Dwie siostry i pamięć o matce
— Sebastian Chosiński

W poszukiwaniu straconego życia
— Sebastian Chosiński

Azerski „bękart wojny”
— Sebastian Chosiński

Za nieswoją ojczyznę
— Sebastian Chosiński

Od miłości do nienawiści
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Klasyka kina radzieckiego: O dobre imię czekisty!
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.